Dziś sprawdziłam hotel dla psów Oaza w Podkowie Leśnej koło Warszawy. Wrażenia łagodnie mówiąc niemiłe.
Na dzień dobry pan w półnegliżu z przekrwionymi oczkami, chwiejnymi nóżkami i mocno alkoholowym chuchem (godz. 14), posesja to jeden wielki burdel - walają się puszki po piwie, otoczenie sprawia wrażenie niehigienicznego i brudnego.
Psy siedzą w klatkach (dla małych psów rozmiar ok, ale dla dużych zbyt ciasne) w dusznym, cuchnącym budyneczku. Pan był bardzo niezadowolony, że nasz pies nie przyjechał z nami, ale mało go chyba obchodził, bo przez ok. 15 minut potrafił tylko mówić o sobie, jak to go pieski słuchają, czasem pogryzą, że on nie może patrzeć, gdy ktoś przywozi odmierzoną dietę dla pieska, bo przecież taki piesek jest głodny (a nasza piesa właśnie jest na diecie). Pan nie raczył pokazać wybiegu, a jakoś nie chce nam się wierzyć w bajkę o spacerowaniu z psami przez cały dzień. Nawet nie wspomniał o książeczce zdrowia, szczepieniach czy Frontline - jedynie o cieczce.
Ogólne wrażenie takie - pijaczek z przestronną posesją w atrakcyjnej okolicy chce sobie dorobić żerując na ludziach, którzy nie zawsze mogą zabrać psa ze sobą w podróż. Strona www ładna - ale to wszystko. :nonono2:
:klacz: Nasza piesa była w kwietniu, w Konstancinie u pani Hlebowicz i czuła się tam wspaniale (a my na urlopie ze spokojnym sumieniem). Teraz mamy problem z dostaniem się tam wtedy, kiedy nam zależy (i wcale się nie dziwimy, bo psy tam wracają z merdaniem ogona), ale cóż...poszukamy gdzie indziej. Byle nie w "Ozazie" (sic!)