Potrzebuje pilnie jakieś porady na temat mojej suni. To Alaskan Malamute 2 lata i 3 miesiące. Niedawno wysterylizowana. Sunia na napady bólu. Zaczęło sie gdy odbierałam ja z psiego hotelu po urlopie. Wskoczyła do samochodu, ja jeszcze chwile rozmawiałam z pracownikiem i podniosłam jej łapę by zerknąć na pozostałość po rance która sie wygoila w międzyczasie. Sunia nagle zaczęła przeraźliwie skowyczec, wyskoczyła z samochodu, położyła sie za ziemi nie przestajac. Niby mogła chodzić niby nic, tylko jej brzuch i boki wpadły. Przeprowadziliśmy ja na smyczy pare metrów. Z wolna zaczęła sie uspokajać. Sprawdziłam jej brzuch stawy, łapy, kręgosłup etc czy nie ma opuchlizn, ran etc. W hotelu nic sie nie wydarzyło- cały tydzień była radosna, jadła, pila etc. Moj partner podniósł ja i włożył na powrót do samochodu. Wydawało sie ok. Pojechaliśmy na krótki spacer. Sunia najpierw podniecona wykonała pare szybszych kroków i od nowa taki sam atak- moze tylko troche lżejszy. Po 10 wszystko ok. Pies zadowolony idzie na spacer- załatwia swoje potrzeby bez problemu. Wieczorem- ostatni spacer- trzeci atak, ponownie lżejszy. Następny dzień u weterynarza. Nie stwierdzono żadnych problemow wewnętrznych. Podejrzenie problem z kręgosłupem, ale wet nie pewny. Każe obserwować i daje zastrzyk przeciwbólowo- rozkurczowy i drugi lek na stawy. Dzień pózniej straszna biegunka i gorączka- zatrzymane w pare godzin. Wszystko niby ok. Poranny spacer dzis skutkuje kolejnym atakiem bólu po którym sunia kładzie sie płasko na ziemi i przez chwile nie chce wstać. Co sie dzieje? Czy ktoś ma jakiś pomysł? Będę wdzięczna za każda odpowiedz!