Jump to content
Dogomania

Fuka

Members
  • Posts

    2653
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Fuka

  1. [quote name='INA'] powiedz tylko bo nie wyobrażam sobie trochę - czy Twoje z 4 psiury przy rowerku ciurkiem grzecznie za Tobą biegną( jeśli tak to bardzo uroczo to wygląda no i masz super grzeczne psy;) )
    a jeśli nie to nie wyobrażam sobie 4 springerów;)[/quote]
    :hmmmm: wszystko zależy od okoliczności i od tego czy jadę z 4ką czy na przykład z 5ka... Bo z 5ką - Iluzja mi sie ostatnio na początku wkręciła smycza w tylnie koło i skończyło się szyciem mojej nogi na pogotowiu po powrocie ze spaceru:-? Choć musze przyznac, że zaraz potem załapała o co chodzi i już grzecznie biegła przy nodze, bez zmieniania strony roweru:loveu:

    Generalnie jest tak, ze spod domu startuje z 4 psiurami na smyczach. I albo grzecznie biegną przy nodze, albo sa tak szczesliwe, że zaczął sie spacer, że nie musze pedałować, bo Elmo i Kawa robia mi za napęd, czasami dołącza do nich pociągowy Makaron:evil_lol: a Fuka jak to Fuka - zawsze grzecznie biegnie przy nodze. Jest pięknie o ile za żadnym z mijanych płotów nie czai sie wróg - albo dwaj wrogowie w ogrodach po dwóch stronach ulicy:p Jeżeli jest/są - to ja mocno zestresowana usiłuje go/ich minąć bez zmiany kursu i najczęściej mi się udaje, ale niestety nie zawsze:mad: Czasami tez Elmo postanawia po drodze oznaczyc teren... W końcu dojeżdzamy - albo do sklepu - tu następuje wiązanie psów i roweru, albo na upragniony przez wszystkich teren, gdzie wreszcie mogę spuścić psy:multi: Ufff.... Naogół jest tak, że z drobnymi skokami w bok - Makaron grzecznie biegnie za rowerem, chyba, że jedziemy po trawie to wtedy szczęśliwy lata w kółko wokół mnie, Elmo podobnie - głownie trzyma się koło roweru, choć oczywiście zbacza czasem w mijane krzaki lub leci sprawdzić co robi Fuka. A Fuka z Kawa... to juz zalezy od pory - za dnia z reguły jest nudniej, więc trzymają się blisko, Fuka wczoraj cały spacer odbyła z wielkim patykiem w pysku - wypuszczała go na chwile jak musiała pobuszowac, a potem wracała po aport i dołaczała do mnie, Kawisia bez patyka, ale tez przez większość czasu biegnie przy albo przed rowerem. Ale w nocy, w nocy kochani budzą sie potwory i lisy:diabloti: Wtedy wygląda to tak, że ja jadę - a obok mnie naprzemiennie przelatują z szybkością swiatła Kawisia i Fuka - naogół nie mam bladego pojęcia gdzie one sa - bo najpierw są za mną, a potem nagle okazuje się, że lecą przede mną - one zaś wiedzą świetnie gdzie jestem, nawet jak jade brailem. Czasami jak spacer jest wyczerpujący, a my nie jedziemy koło Odry - ni z tego ni z owego na sam koniec spaceru - Kawisia się nagle urywa i bardzo się spiesząc leci zażyć ochłody:talker: Fuka jako dzielna przewodniczka stada leci za nia żeby zadbac o to żeby się Czarna nie zgubiła:pissed:, wtedy najchętniej bym je obie zabiła, ale ponieważ ich nie ma w zasięgu głosu - wyrok się odwleka, a po chwili wracają bardzo pośpiesznie całe mokre, stęsknione i szczęśliwe, więc nie mam serca ich mordować, więc sie sprawa odwleka do następnego razu:roll:

  2. [quote name='borsaf'][B]Fuka[/B],bądź tak dobra i wklej troche fotek Twoich czworonogów na codzień

    ....i ....wiecej Fuki, plissss:modla::modla::modla:[/quote]
    [B]borsaf[/B], :oops: jakby Ci tu - ja urobionam po pachy, a organizacyjnie jestm kiepsciutka, więc na spacery ciemną noca chadzam głownie, więc nie bardzo jest jak je focić.
    Dzisiaj wyjątkowo byliśmy za dnia, ale w biegu, na rowerze - nawet nie pomyślałam o zabraniu aparatu:roll: Zteszta spacer dziwny jakiś nam wyszedł - zaczeło sie od tego, że wychodząc nie mogłam zlokalizować Kawusi. Rodzina chwilę wcześniej pojechała do kościoła, więc wydedukowałam, że czarna amatorka jeżdzenia autem na pewno zabrała się z nimi.. troche mi jej było szkoda, ale reszta psów w gotowości bojowej oblegała rower, wiec nie mogłam spaceru odwlekac - pojechałam. Chwilę potem mi sie panowie scięli przy wrogu zapłotowym:p na szczęście niezbyt dotkliwie i zaraz po rozdzieleniu - w świetnych:crazyeye: humorach pojechałam z nimi nad Odrę. Po niecałej godzinie rodzina mi dowiozła Kawisie autem (komórka jest genialnym wynalazkiem)- i tym sposobem pobożna Kawa odbyła z nami większą "połowę" spaceru. Tylko, że nawet gdybym miała ze sobą aparat - jak znam życie nie miałabym kiedy go użyć - jeżdzenie z 2 sukami i 2 samcami w niedzielne słoneczne popołudnie - wymaga dużej koncentracji, szczególnie, ze kazdy z moich kundli ma coś za uszami.. Ulubionym sportem Kawisi jest stopowanie wybranych rolkarzy i biegaczy zgrabnym chwytem za nogawkę:angryy:, Fuka ostatnio zrobiła się wredna i na dzien dobry potrafi ustawiac coponiektóre biegające suki, więc zanim wystartuje robić porządek - muszę ją zdalnie usadzic, szczególnie, że Makaron uwielbia się ze szczekaniem przyłączyc i mogłaby sie zrobić jakas zadyma... A z Elmem nigdy nie wiem, który z napotkanych panów okaze sie jego wrogiem, a który uwielbianym kumplem... taaa, jakoś zupełnie nie widze siebie latającej wokól nich z aparatem:no-no-no: Eh... z łezką w oku wspominam czasy kiedy beztrosko włóczyłam sie z jednym psem:bigcry:
    taaaa, przy 4 psach można zapomnieć o nudzie - wczoraj w nocy znalazły kota pod autem i postanowiły spędzić z nim tam noc. Jakoś miałam inne plany... a do tego postanowiłam nie używać smyczy do ich realizacji:diabloti: i sama nie wiem jak, ale mi się udało całą 4ke odwołać:multi:, a to naprawdę nie lada sztuka - bo w takich przypadkach naogół jest tak, że fajniej jest naśladowac tego psa, który właśnie idzie z powrotem do kota, niż tego, który grzecznie wraca do pani... Sama nie wiem dlaczego, ale z reguły ten co wraca - w ostatnim momencie sobie przypomina, że ma przecież ważny interes do załatwienia:wallbash:
    A wracając do focenia Fuki - ona mało wyjsciowa jest.. Przez okres choroby mamy zapuściłam je obie z Kawisią okropnie - teraz usiłuję dojść z nimi do ładu, ale to potrwa. Póki co Kawa jest łysa, a Fuka wygląda jakby ją mole wygryzły:-?

  3. [B]Bos[/B], mnie uszczęśliwił całym tabunem zdjęć z Rybnika, tylko, sama nie wiem czemu, ale on uparcie Elmiastemu łapy obcina :ekmm: sama nie wiem - może to jakaś sugestia:hmmmm::niedowia::grin:
    [IMG]http://img316.imageshack.us/img316/4076/img8399elmoisetkagn9.jpg[/IMG]
    z Setką Aluzją
    [IMG]http://img518.imageshack.us/img518/4724/img8379felmoztrebaladt1.jpg[/IMG]
    i z panem Trębalą - Elmo bacznie obserwuje poczynania sędziego:lol:

  4. [B]Anisha[/B], Twoja misja to pestka w porównaniu z moją - ja kiedyś miałam sznaucera olbrzyma i usiłowałam go wychować:angryy::megagrin::pissed::wallbash: to były lata 80te - na szkoleniu (to był jedyny nasz pies, z którym poszlismy do szkoły - co chyba najlepiej obrazuje nasza bezradność) instruktor twierdził, że takiego psa w życiu nie widział - Agaj potrafił rozłożyc zajęcia w każdej grupie, był mocno zabawowy, a jego podejscie do szkolenia rozchodziło sie po placu szkoleniowym jak fala tsunami:evilbat:, to był nasz jedyny pies, z którym próbowaliśmy za pomocą kolczatki... tyle, że on potrafił na niej wisiec i nawet tego nie zauważał.. :lmaa: rękoczynów:oops: tez nie brał do siebie - uważał, że to fantastyczna zabawa jak pancia wali go kapciem czy chodakiem:crazyeye: odbierał narzędzie tortur i latał z nim jak głupi - cały szczęśliwy, że mu nową zabawę wymyśliliśmy! Taaaak, Agaj już tak miał, że sie świetnie bawił każda sytuacją i nie sposob było sie na niego złościć - rozbrajał - doprowadzając nas wszystkich do totalnej głupawy:diabloti: a trudno być konsekwentnym, kiedy się człowiek tarza ze śmiechu....

  5. Na mój um Flaire wraca 10go!
    A co do dołów wszelkiej maści.... Kochanii, podzielę się z Wami moim tegorocznym odkryciem - kiedy jest źle i do dooopy i wydaję się, że się osiągnęlo dno - można być pewnym, że zawsze może być jeszcze gorzej:roll: Dlatego nawet jak nam źle - cieszmy się tym jak jest, bo zawsze może być dużo gorzej...I tylko nie wiem dlaczego dopiero z perspektywy czasu potrafimy docenic to jak nam było dobrze, kiedy nam było tak źle:p

  6. [B]Aga[/B],:calus: trochę już po ptokach - ale ja Cie pocieszę, że moje dwie ósemeczki leżą sobie poziomo i nie ma cienia szansy żeby same wyszły na wierzch, więc jeżeli je kiedyś bede musiała usunąć - to operacyjnie:p

  7. [B]Senga[/B], to nie fair - Ty masz tam za-ładnie!!!:placz:
    A ja Wam wkleję zdjęcia 3 budrysów po Makaronie i Astrze Międzyzdrojski Klan:
    [IMG]http://img175.imageshack.us/img175/1039/img3020acb0.jpg[/IMG]
    [IMG]http://img201.imageshack.us/img201/1903/img3022amp9.jpg[/IMG]
    [IMG]http://img201.imageshack.us/img201/8607/img3018afg3.jpg[/IMG]
    na zdjęciach jednodniowe kluski - teraz już mają ze 4 tygodnie, ale nie mam nic nowego...

    P.S. [B]Mars[/B], dla mnie to są tak zwane "pewne" uszy- to bardzo indywidualna sprawa jak się w przyszłości ułożą - ale można wnosić, że nie będą za lekkie, a czy okażą się za cięzkie czy w sam raz - czas pokaże.

  8. [B]Fjolka[/B], po pierwsze bez paniki! Najprawdopodobniej to były zdrowe zachodnie kleszcze. Te zarażone występują najczęsciej na wschodzie Polski, do niedawna granicą była linia Wisły, teraz paskudy zapuszczają sie coraz bardziej na zachód, ale myślę, że do Monachium jeszcze nie doszły. Naprawdę sądzę, że musielibyście miec wyjątkowego pecha żeby to akurattoksyczna awangarda wbiła się w Twojego malucha!
    Po drugie, daj sobie spokój z tymi urwanymi - po prostu dezynfekuj, dezynfekuj i czekaj - powinny wyjść razem ze strupkami, a jezeli to nie na Twoje nerwy - idź do weta - to Ci to elegancko rozdziabie i wyjmie od razu, ale ryzykujesz, że mały nabierze wetowstrętu... A na przyszłość - zabezpiecz małego frontline czy innym podobnym preparatem. I stosuj go co 4 tygodnie aż do nadejścia prawdziwej zimy z mrozami (gdybyś mieszkała na Mazurach czy w Warszawie - to przez cały rok)

×
×
  • Create New...