Jump to content
Dogomania

kahulec

Members
  • Posts

    12
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by kahulec

  1. [quote name='Kulfoniasty']A jeden wet "awaryjny" - powiedział, że PNN nie leczy się bo to choroba nieuleczalna i przy takim poziomie mocznika to tylko uspić można - bo pies nie przeżyje dłużej niż 7 dni ... Wróciłam do swojego i pies żyje 3 tygodnie od tamtej "proroczej" wizyty. :crazyeye:[/QUOTE] Kulfoniasty, moja suka jest przykładem tego, że przy ogromnej cierpliwości można zdziałać naprawdę dużo. Od początku stosuję się do rad mojego weta i jak widać wszystko idzie w dobrym kierunku :) Rudi w końcu zaczęła sama jeść :) Reaguje na zapach jedzenia i widać, że połknęłaby konia z kopytami.
  2. U nas znaczna poprawa. Kreatynina 5,52 mg/dl (23.04 było 11,2), mocznik 143 mg/dl (23.04 - 500). Ostatni miesiąc robiłyśmy tylko podskórne kroplówki, wenflon dawał radę dzień lub dwa więc nie było sensu nawet się wkłuwać. Rudi ma dużo energii, dość ładnie je (chociaż nie trzyma diety nisko białkowej, wybrzydza strasznie, a nie mamy sumienia jej głodzić), ładnie sika. Oby tak dalej :)
  3. Nie, nie wymiotuje juz półtora tygodnia. Mam nadzieję, że jednak polprazol coś pomoże... Jeszcze dzisiaj nie założyliśmy wenflonu, czekamy do piątku, aż wszystko się dobrze zagoi. I oczywiście jak nie urok to... Złamany pazur w tylnej łapie, wbijajacy się w poduszkę (na szczęście dzisiaj juz obcięty) i przyplątało się zapalenie spojowek.
  4. Z racji tego, że co dwa dni widzę się z weterynarzem to kroplówki dostaję od niego. I nasza radość nie trwała długo. Znowu nie jemy. Strasznie jej śmierdzi z pyszczka. Mam nadzieję, ze uda nam się dzisiaj założyć wenflon. Od poniedziałku daje jej polprazol, myślicie że chociaż trochę jej pomoże?
  5. Jak narazie niekonwencjonalne metody leczenia mojego weta się sprawdzają i mam nadzieję, że jeszcze trochę uda nam się powalczyć. Oprócz jednego większego kryzysu jest całkiem dobrze :) I również mam nadzieję, że bedzie jeść coraz lepiej i kreatynina trochę spadnie. Chociaż i tak jesteśmy z wetem w szoku, że przy tak wysokiej kreatyninie Rudi czuje się dość dobrze i ma tyle energii :)
  6. Hematokryt w normie. Do wglądu wklejam wyniki które robiliśmy od samego początku: 14.04: Mocznik 176 mg/dl Kreatynina 11,3 mg/dl 23.04: Mocznik 501 Kreatynina 11,2 Wapń 13,3 mg/dl Fosfor 11,6 mg/dl WBC 5,6 RBC 6,83 HGB 15,5 HCT 46,8 MCV 68,5 PLT 250 Sód 145 mmol/l Potas 4,82 mmol/l 08.05: Mocznik 249 Kreatynina 7,1 WBC 9,8 RBC 6,40 HGB 14,6 HCT 41,6 MCV 65,0 PLT 272 22.05: Mocznik 251 Kreatynina 9,1 Alat 166 U/L Asoat 32 U/L Amylaza 1076 IU/L Od 08.05 do 22.05 dostała 11 kroplówek po 500 ml. Trochę gorzej jadła (tylko mięso, ale nie chciała nic innego) i wnioskuję, ze stąd wyższa kreatynina. Od dzisiaj dostaje po litrze kroplówek, na razie podskórnie, bo znowu mamy problem z wenflonem. Chcemy ją z wetem jeszcze bardziej wypłukać i zobaczyć co z tego będzie. Od soboty je coraz więcej (pół bułki, szklankę rosołu, 3 łyżki animondy i kawałek marchewki) :) Ma też więcej energii, ładnie sika, ale też dużo śpi. Chociaż w jej wieku (12 lat) to całkiem normalne. Mój wet po raz drugi ratuje jej życie i jak na razie jestem bardzo zadowolona z tego co udało nam się uzyskać :)
  7. Niestety Rudi nie chce jeść żadnych węglowodanów. Wczoraj wypiła talerz zupy jarzynowej, dzisiaj zjadła ćwiartkę kurczaka. Codziennie je góra dwie łyżki animondy. Dobre i to... Dzisiaj odebrałam nowe wyniki. Mocznik od dwóch tygodni bez zmian (250 mg/dl), kreatynina podskoczyła w górę - 9,1 mg/dl (było 7,1). Alat 166 U/L, Aspat 32 U/L, Amylaza 1076 IU/L. Dzisiaj miałam bardzo dziwną sytuację. Kiedy wróciłam z pracy Rudi nawet nie zareagowała na to że już jestem. Dopiero gdy ją zawołałam poniosła głowę, nie wyglądała za dobrze. Może gorzej się dziś czuła, zresztą jest u nas strasznie gorąco (30 stopni). Musiałam na godzinkę skoczyć do miasta, gdy wróciłam już na mnie czekała i pocierała oczko łapką (od tygodnia dziwnie ropieją jej oczy, zbiera się jej taka biała wydzielina), było całe załzawione, spuchnięte, nie mogła go otworzyć. Zaparzyłam rumianek, delikatnie je przemyłam, i posmarowałam oxycortem do oczu. Chwilę po tym oczy miała całkiem nieobecne, przymknięte, nie reagowała na zawołanie jak zawsze, białka miała zaczerwienione, źrenice podniesione ku górze. W ciągu 5 minut wszystko minęło. Oczy jak pięć złotych, oko przestało łzawić, nie było opuchnięte. Zastanawiam się czy nie są tą początki padaczki. Jak sądzicie?
  8. Zastanawiam się co zrobić w przypadku kiedy pies nie chce jeść żadnych węglowodanów? Od dwóch tygodni Rudi wybrzydza z jedzeniem. Dziennie jadła łyżkę lub dwie bułki z gotowanym kurczakiem. Od kilku dni zjada samo mięso, na bułki czy ziemniaki nie może patrzeć. Wiem, że ścisła dieta jest ważna, ale już sama nie wiem co mam robić. Może znacie jakieś sprawdzone sposoby, żeby np. ziemniaka przemycić w takim jedzeniu?
  9. [quote name='Szamanka']aaa... ostatnio przyłapałam go jak wylizywał ziemię w kwiatkach na balkonie O_o nigdy tego nie robił...jakby brakowało mu jakichś minerałów.[/QUOTE] Rudi od momentu zachorowania jak głupia codziennie pożera trawę, po której oczywiście wymiotuje :) [quote name='mirka73']A ja podaję leki i nie uważam że jestem egoistką[/QUOTE] Nie kierowałam tej wypowiedzi do Ciebie, ale jeśli Cię uraziłam to przepraszam. Po prostu musiałam napisać jakie są moje odczucia co do całej sytuacji z moim psem. [quote name='Maghda']Szamanko, wykorzystaj na maksa to, że pies ma apetyt, jeśli tylko chce mu się jeść to warto dawać dużo jedzenia, żeby miał więcej siły na walkę z chorobą. [/QUOTE] Maghda, a co w sytuacji jeśli jeść nie chce? Karmić na siłę? No i moja radość nie potrwała za długo. Saszetki chappi Rudi jadła dwa dni... Dzisiaj nie chce ruszyć niczego. Nie mam już pomysłów co innego mogłaby dostać.
  10. [quote name='mirka73']Mój pies tez nie je sam moczymy mu suchą karmę dla nerkowców miksuję blenderem i mam dużą strzykawkę do karmienia Kahulec podawaliście Azodyl[/QUOTE] Nie podajemy azodylu. Jedyne leki jakie dostaje to 10 mg lotensinu. Może to co powiem/napiszę zabrzmi "źle" ale uważam, że największym egoizmem z mojej strony byłoby ładowanie w nią leków w ogromnej ilości, tylko po to żeby zatrzymać ją przy sobie jak najdłużej. I nie, że mnie to nie boli... Boli i to bardzo, ale patrzenie na zwierzaka, który najzwyczajniej w świecie się męczy, odwraca głowę na widok jedzenia i ucieka w popłochu bo znowu musi połknąć tabletkę jest dla mnie nie do zniesienia. Jestem bardzo wdzięczna mojemu wetowi za fachową opiekę, za to że nie machnął na nas ręką tylko podjął się leczenia Rudusi. Obydwoje wyszliśmy z założenia, że pakowanie w psa dużej ilości leków jest po prostu bez sensu. Co innego gdyby był to młody pies. Ale ona ma już swoje lata. Przeżyła z nami naprawdę 12 - cie cudownych lat i każdemu psu życzę tyle miłości, ciepła i oddania ze strony właściciela. 4 lata temu przeszła ropomacicze. Na początku została źle zdiagnozowana przez jakiegoś konowała, który stwierdził, że wymioty i biegunka to skutek przeziębienia (nasz wet miał wtedy urlop). Przywieźliśmy ją do lecznicy w ostatniej chwili. Jakoś się z tego wszystkiego wylizała, lekarz do dzisiaj nie wierzy, że z tego wyszła. Teraz też jest coraz lepiej. W ciągu dwóch tygodni leukocyty podskoczyły z 5,6 do 9,8. Oprócz tego, że jest cała pokłuta od igieł i nie chce jest nic się nie zmieniło w jej zachowaniu. Nie liczę w tej chwili na żaden cud, chcę po prostu zapewnić jej fachową opiekę do samego końca. A na azodyl najzwyczajniej w świecie nas nie stać... I tak weterynarz jest na tyle wspaniałomyślny, że bierze za całe leczenie dwa, albo i trzy razy mniej niż powinien.
  11. Witam serdecznie. Miesiąc temu okazało się, że moja 12 suka ma mocznicę. Na początku kreatynina 11,3, mocznik 176. Po 4 dniach kroplówek (500 ml) mocznik wzrósł do 500, kreatynina nie spadła, dodatkowo leukocyty bardzo niskie 5,3. Postanowiliśmy z wetem płukać ją wiekszą ilością kroplówek i tak po 2 tygodniach mocznik spadł do 250, kreatynina do 7,8, leukocyty poszly w górę - 9,8. Wiem, że w tym momencie pozostaje nam utrzymywać taki stan, jednak mam ogromny kłopot z karmieniem Rudi. Na początku jadła ryż z małą ilością kurczaka i marchewką. Po tygodniu przestało jej to smakować. Próbowałam dawać jej wątróbkę ( jadła dwa dni ze smakiem i przestala), ziemniaków zje tylko troszeczkę, na bułki nie może już patrzeć. Od piatku nie jadla nic, dlatego w akcie desperacji podałam jej dzisiaj saszetkę Chappi. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale nie miałam już innego pomysłu. Myślicie, że od czasu do czasu mogę podawać jej takie saszetki?
×
×
  • Create New...