Jump to content
Dogomania

mandragora

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by mandragora

  1. Ok. Mea culpa. Znęcam się na psem i nie myślę bo kazałam mu przejechać autobusem jeden przystanek w materiałowym kagańcu uniemożliwiającym optymalne chłodzenie. Zdaje się, ze to było w pazdzierniku zeszłego roku. Autobus nr 124. Trasa pomiędzy rondem Mogilskim a Dworcem Głównym. Kraków. Ktoś chce złożyć doniesienie do prokuratury? Wyluzuj kobieto. Po pierwsze to nie jest temat tej dyskusji. Po drugie mówimy o 5 kg piesku, który NIE NOSI kagańca, co napisałam już wcześniej. Miał kaganiec na pysku 2 razy w życiu. Ten kaganiec jest tylko po to, żeby w razie ewnetualnej jazdy autobusem nikt sie nie czepiał ze go nie ma. I tylko w tym celu był kupiony. Z założeniem, że nie będzie go miał na sobie nigdy dłuzej niż 10 minut. Bo jezdzimy autobusami niezwykle rzadko. Naprawde robię mu taką krzywdę???
  2. Patiszon - wyobraż sobie, że myślę. Pies miał kaganiec na mordzie 2 razy w zyciu przez 10 minut. To nie jest kaganiec do noszenia na dłużej, tylko na wyjątkowe sytuacje typu jazda autobusem czy wizyta u weta ewentualnie u fryzjera. A swoją drogą to z przykrością zauważam, ze specyfika tego forum polega na tym, że nie można tu napisac prawie nic, żeby nie zostać natychmiast zaatakowanym.
  3. Cinnamon - asty i pitbulle mają całkiem sporą masę. Mnie chodziło o zwolnienie z konieczności noszenia kagańca (jeśli są wyprowadzane na smyczy!) piesków o masie np do 10 kg. I tu nie chodzi o segregację. Tak, masz racje, z każdego psa można zrobić agresora. Ale raczej wątpie żeby pies ważący 10 kg i wyprowadzany na smyczy mógł komukolwiek zrobić krzywdę. No chyba że jest wychowywany i wyprowadzany przez jakiegoś kompletnego idiote. I jak poszukałam w sieci okazało się, że takie rozwiązania są stosowane. Oto przykład: Uchwała Nr LXXXVII/842/97 Rada Ministra Krakowa z dn 27 sierpnia 1997 r §7 "Psa należy wyprowadzać na smyczy. Psy ras uznanych za agresywne (wg zapisu senatu z czerwca 1997) muszą być wyprowadzane na smyczy i w kagańcu. Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone tylko gdy pies jest w kagańcu. Nie dotyczy to psów małych ras o wadze do 5 kg. (...)" Nie wypowiadam się na temat listy ras agresywnych bo to temat już wielokrotnie wałkowany, ale chodzi mi o ten fragment na temat małych ras. To akurat zarządzenie wydaje mi się bardziej rozsądne.
  4. Ja mam taki kaganiec, który uniemożliwia szczekanie. Z materiału. Metalowego w tym rozmiarze chyba bym nie kupiła (?) A co do ufania psu, to jak podkreśliłam nie ufam na 100%. Nigdy nie pozwalam na zabawę bez kontroli, a zwłaszcza z dziecmi. Jako dziecko miałam podobną przygodę jak Ty, więc bardzo ostrożnie podchodzę do kontaktów pies-dziecko. Jestem pod tym względem wręcz przeczulona i nieznajomym dzieciom po prostu zabraniam dotykać psa. Bo niektóre zachowania dzieci mogą być równie trudne do przewidzenia jak zachowania psa :wink: Na szczęście mój pies jakoś nieszczególnie przyciąga dzieci swoim wyglądem :lol: Pod sklepem zostawiam psa tylko w ostateczności (na zakupy po prostu go nie zabieram). Jedyna możliwość, żeby pies "wymknął się spod kontroli" jest rzeczywiście na wycieczkach za miasto, kiedy spuszczam go ze smyczy. Jednak zazwyczaj wybieram się w takie miejsca, gdzie nie ma ludzi a już napewno nie ma dzieci :-) A jeszcze a propos tego rozporządzenia. Czy yorki i pekinczyki na przykład, też powinny chodzić w kagańcach? Czy widzieliście kiedyś pekinczyka w kagancu? :lol: Bo ja nie i trudno jest mi wyobrazić sobie coś takiego... Moim zdaniem idea jaka stoi za tą ustawą tj budowanie bardziej odpowiedzialnych zachowań i postaw właścicieli psów jest jak najbardziej ok. Ale nie oszukujmy się, to jest martwe prawo. Ok, pewnie większość strażników przymknie oko na yorka bez kagańca. To w takim razie po co pisać takie prawo? Czy nie lepiej byłoby na przykład określić masę psa powyżej której musi być on na smyczy i w kagańcu? A poniżej tej masy pies musiałby być ALBO na smyczy ALBO w kagańcu. Lub też tylko na smyczy. To tylko moje luźne przemyślenia... pewnie takie rozwiązanie też ma wady... ale może jest troche mniej absurdalne...
  5. Moj pies jest wyprowadzany zawsze na smyczy - i z tym przepisem zgadzam się jak najbardziej. Ale w kagancu wyprowadzac go napewno nie bede, bo co może zrobić komukolwiek pies o gabarytach jamnika, prowadzony na smyczy? Wyprowadzając psa kontroluje wszystko co robi. Panuje nad sytuacją, jeśli spotykamy jakiegoś innego psa albo mijamy idących ludzi. Zawsze skracam wtedy smycz, jeśli zamiary napotykanego psa są pokojowe to pozwalam im sie przywitać i pobawić. To samo w przypadku ludzi. Trzymam psa blisko siebie kiedy mijamy innych przechodniów nie dlatego, że jest agresywny, ale dlatego, że szanuje innych ludzi i ich ewentualne lęki, bo sama mam w rodzinie osoby, które kiedyś panicznie bały się wszelkich psów. Mój pies jest najbardziej przyjacielską istotą na świecie ale nie zapominam, że zawsze to jest pies i nigdy nie mogę być na 100% pewna jak się zachowa. Stąd te wszystkie środki ostrożności. I co? Mam dostać mandat za brak kagańca? No sorry dla mnie to jest śmieszne. Mój pies w kagańcu się męczy, traci polowe radości ze spaceru bo zajmuje sie wtedy wyłąćznie próbami zdjęcia tego kagańca. Kaganiec zakładam mu tylko w autobusie (wyłącznie ze względu na ewentualne obawy innych ludzi no i żeby nie szczekał).
  6. No to ja jeszcze dopisze coś od siebie, mimo że mój psiak to całkiem niebullowaty mały kundelek. Mam dwóch braci, z których jeden jest bardzo duży a drugi bardzo mały :lol: . Jak ten mały bije w zabawie dużego to pies nie reaguje. Ale jak tylko ten duzy chce troche podroczyć się z małym albo mu oddać to pies zaczyna szczekać i przywołuje go do porządku. Bronić to on by chyba nie dał rady bo jest mały i w dodatku nie wie ze zęby mogą służyć do czegokolwiek innego niż wcinanie żarcia i szczerzenie się w radosnym uśmiechu, ale szczekać potrafi głośno :lol: I szczeka dopóki nie zaprowadzi spokoju :D
  7. Kolejne spacery-męczarnie dla niego i dla mnie coraz bardziej skłaniają mnie do decyzji o kastracji. Na razie szukam dobrego weta w Krakowie no i zbieram kase na zabieg. Problem też pewnie będzie z rodziną - co prawda psem zajmuję się tylko ja ale już sobie wyobrażam reakcje męskiej części rodziny na wieść o tym że chce tak "skrzywdzić" psa... Tak, im łatwo protestować - oni nie wychodza z nim ani nie słuchają jego błagalnych pisków od rana do wieczora.
  8. Tak, przeczytałam wątek, ale wątpliwości pozostały... Może po prostu potrzebuje wsparcia, przy podejmowaniu tej decyzji... Niestety zawsze są jakieś za i przeciw. Tak trudno jest zaryzykować. Gdyby coś poszło nie tak, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła... :-?
  9. Witam wszystkich i proszę o radę Mam małego dwuletniego kundelka i zastanawiam się nad kastracją. Bardzo się boję narkozy i ewentualnych powikłań. Nie wiem też czy kastracja jest rozwiązaniem w przypadku mojego psa. Poradźcie. Nasz problem polega na tym, że jak tylko przyjdzie gorący okres cieczkowy pies co 5 minut piszczy, żeby z nim wyjść. Skuczy, błaga, a na spacerach nos przy ziemi i wariacja na widok suki. No i jeśli ma taką szansę to ucieka. Jest wyprowadzany tylko na smyczy. Nie jest agresywny ani nie ma nawet grama tendencji dominacyjnych. W kontaktach z innymi psami najchętniej wybiera opcję - zabawa. Jeśli pies jest duży to raczej omija. Nie próbuje wchodzić na inne psy, nie "molestuje" też ludzi. To jest mój pierwszy pies i nie wiem czy to jego ciągłe błaganie o spacer jest spowodowane hormonami. Tak mi się wydaje ale pewna nie jestem. Pies jest wyprowadzany bardzo często. I przez większość roku nie ma takich problemów. Tylko jesienią mu odbija. Jest mi go żal, widzę że się męczy. Ale nie mogę wychodzić z nim co pół godziny!!! A poza tym przyjemność z takiego spaceru jest żadna - zarówno dla mnie jak i dla niego. Ciągłe lizanie trawy, ciągnięcie na smyczy a i tak przecież nie osiągnie tego, czego chce. Czy kastracja byłaby tu rozwiązaniem?? I druga sprawa. Jakiś czas temu byłam już zdecydowana na kastracje. I wtedy w parku spotkaliśmy wykastrowanego pieska. Wyglądał okropnie. Był bardzo gruby i ospały a inne psy nie chciały sie z nim bawić tylko na niego szczekały. Nawet mój pies, który nigdy się tak nie zachowuje, okropnie go obszczekał. Wiem, że to mógł być odosobniony przypadek i nie można sądzić po jednym psie, ale tamto spotkanie wzbudziło we mnie jeszcze więcej wątpliwości. Czy wasze wykastrowane pieski nie spotykają się z agresją innych psów? Nie macie takich problemow?? I ostatnia sprawa. Czy ktoś mógłby polecić dobrą klinikę w Krakowie? Gdzie mogłabym bez strachu poddać psa kastracji (jeśli się na nią zdecyduję)? Może ktoś zna dobrego, zaufanego weta? Będę wdzięczna za wszystkie rady. Naprawdę bardzo się boję, że może mu się coś stać, że może się nie obudzić itd... :( i już sama nie wiem co będzie dla niego najlepsze...
×
×
  • Create New...