Jump to content
Dogomania

rogalik

Members
  • Posts

    44
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Warszawa
  • Occupation
    grafik

rogalik's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Ja sie chętnie dołącze do topiku jako że mam podobny problem. Moja psiaki (7 miesięczne, czy już 8 nawet , hmm) karmię od szczeniaczka ryzem i mięskiem ... czasami wołowiną i ryżem, zżadka kluseczkami , dodaje warzywa i garść płatków owsinych .... Wydawało by się że supeł łagodna dieta ... jedza lepiej niz ja :lol: A jdnak - wystarczy mała zmiana w pożywieniu, lekko niedogotowana marchewka, albo kluski zamiast ryżu, albo serduszka zamiast normalnego mięsa ( z podrobów już dawno zrezygnowałam właściwie )albo kalafiorek ... i już sraczka sluzowata przez dwa dni :( Żeby kupki były normalne musiała bym im codziennie dawać ryż+kurczak+marchewka gotowane wszystko mocno razem.... co praktycznie robię .... ale czasami martwi mnie że taka mało urozmaicona dieta może jakoś źle wpłynąć na psy w okresie kiedy rosną . Więc nieustannie probuję coś im tak przemycać do michy i nieustannie potem ścieram sraczki zparkietu ;( A przecież jak czytam "przepisy" na psie jedzenie to produkty w nich sa dość urozmaicone, czesto surowe itd itp
  2. :) No osoba u weta nie była, znaczy ja ... ale się wybiera ... Generalnie nie zaniedbuję psinek, szczepione jak należy, jak były szczeniaczkami co 3 dzień dzwoniłam do pani weterynarz zamęczając ją pytaniami a co ze sraczką a co z sikaczką a co z tym a co z tamtym :) No ale psinki dorosly, juz się o nie tak nie boję. Sama z katarkiem nie biegnę do lekarza :) więc pomyślałam że może i psa nie ma po co ciągać.... ale może się mylę ... wolała bym znaleśc jakieś domowe porady, sposoby, "babcine" :lol: powiedzmy że babcine ... Na przyklad goldenka często miewa podrazniony pęcherz moczowy, jak idę z tym do weta to dostaje antybiotyki ... a ja nie ufam antybiotykom, ludzki organizm rozwalają i robiąwiele szkód, psi zapewne też... więc teraz daję jej urosept bo innego sposobu nie znalazlam jeszcze ... ale jeśli znajde to chetniej go wyprubują niż antybiotyk od weta .... Mniej wiecej ten tok myślenia :) Stąd moje pytanie na grupie o katar u psa :) Ja jem czosnek, uf, i miodek i sok malinowy ... a co z psem ? W najbliższym czasie wybiorę się do pani weterynarz i pogadam z nią o takich bardziej naturalnych sposobach na leczenia psa pewnie... No bo nie chcę biedulki tak faszerować chemią :( Pozdrawiam
  3. Dzień dobry :) Psina nasza chyba jest dość wrażliwym stworzeniem (ciężko mi to ocenić bo to moj pierwszy pies, mamy jeszcze jednego ale to beagielka i nie choruje wogóle) No w każdym razie ta wrażliwa to goldenka, bardzo często miewa zapalenia pęcherza , często prze zparę dni robi po 10 razy siku na dworze. A teraz dodatkowo chodzi z glutami cieknacymi z nosa, kicha i prycha.... Co sie robi z przeziębionym psem? W wypadku pęcherza daję jej urosept ... A przeziębienie czymś leczyć? Czy tez dać psu sobie poprychac, trzymać go z daleka od kałuż i dobrze karmić? Będe wdzięczna za odpowiedź. Nie chcę też latać do weterynarza za każdym kichnięciem :) napewno można coś zrobić samemu jeśli to nie będzie się jakoś podejrzanie przeciągać. Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
  4. Ooo faktycznie .... Chociaż jakiś spektakularnych sukcesów narazie nie osiągnełam. Aczkolwiek tak na poważnie ... ja na nie dziamdziam i narzekam bo urwisy straszne ale tak naprawdę jestem im winna życiową przysługę. Zorganizowały mi najbardziej skuteczną rechabilitację i rekonwalescencję na świecie! Ponad 2 lata nie mogłam się wygrzebać z choroby, już mi zupełnie zabrakło sił i zapału i poczucia sensu w wysiłkach ... a teraz ! Odpukać ! Wracam do normalnego życia, nawet na urlopie weszłam na prawdziwa górę (932 metry :lol: , ale góra) No i wogole mogła bym się tu rozpływać nad ich zasługami i zmianami na dobre jakie przyniosly :) Oczywiśnie to nie tak ze to psi cód, bo i inne rzeczy się działy ale dwojka takich kochanych stworzen w domu i bieganie z nimi po parkach i lasach pomogły bardzo. Mamy je od 6 miesięcy a tyle miłości i radości w powietrzu zawisło od ich przybycia .... :modla: :modla: :modla:
  5. Cześć. Czy ja bym mogła też prosic jakieś namiary na osobę z ktora można sie kontaktować w sprawie psów wolontarjuszy? Na priwa [email protected] Mam 6 miesięczna goldenke, bardzo lgnącą do dzieci i wydaje mi się łagodną w zabawach z nimi. Psinka od jakiegoś czasu nie skacze na dzieci, podchodzi spokojnie przysiadajac tak żeby dostosowac sie do ich wielkości, wogóle jest przemiła dla dzieciaków. Byłam z nią na urlopie w miesjcu gdzie byli ludzie z małymi dzieciakami i szybko stała się główną frajdą na "placu zabaw" :) Takze myślę że mogła by sie nadawać. Teraz jest w trakcie szkolenia i ładnie sie uczy a ja też jestem chętna zeby poświęcić troszkę czasu dla dzieci. Pozdrawiam i czekam na wiadomość. Agnieszka
  6. Tak, poczekam, pies rośnie to prawda więc to co piszesz brzmi sensownie ... Pytam sie bo właśnie nie chcę ryzykować Beby zdrowiem... Oczywiście że sobie zdawałam sprawę że beagle niewyczerpanej energi :) specjalnie takiego psiaka wzieliśmy , pisząc że chciała bym ją zobaczyć z wywieszonym językiem miałam na myśli nie "zmęczenie psa sensu strikto" ale spełnienie do końca. To wielka radość patrzeć jak ona bryka ... niestety w mieście, w parkach itp są dość ograniczone możliwości puszczania jej wolno... najczęściej chodzi na smyczy. Spuszczamy ją na chwilkę w parku żeby się pobawić, chodzimy czasami na taki zamknięy plac ... ale to malutko ... no i caly czas jesteśmy spięci czy gdzieś nie pryśnie, z wracaniem na wołanie u niej kiepsko , a w jej juniorkowej główce "kiełbie we łbie", czasami w Kampinosie widzimy jej znikający biały tyłek na ścieżce w tępie kosmicznym, pędzi gdzieś jak oszalała , także nawet po lesie strach ją puszczać. No i stad moje dumania jak by tu wybiegac psiczke zanim zmądrzeje ...
  7. .... :o a tak bym ją chciała chociaż raz zobaczyć w wywieszonym jęzorem !
  8. No włąsnie mam takie podejrzenia ze może jest dość młoda ... dlatego pytam o Wasze doświadczenia. A z drugiej strony ilość energi którą ma ten piesek jest powalająca ... nie udało nam się jej jeszcze ani razu zmęczyć. Drugi pies pada, my padamy a ona nic .... Nawet po górach chodziła ze mną i całodniowa wycieczka niewiele dla niej znaczyła :lol: stad ten pomysł że może by tak przemyśleć jakis "sport " dla niej ... Ale jakie to mogą być szkody ... A z drugiej strony sezon rowerowy się kończy powoli. :cry:
  9. No właśnie te kwarantanny to dość kontrowersyjna rzecz. Ja szczepiłam oba psy w Salvecie, pani weterynarz szczepiła je w 6,8 i 12 tygodniu o ile pamiętam te liczby ... i tłumaczyła mi ze po to sie psy szczepi w 6 i 8 tygodniu zeby mogły wychodzić właśnie ... że kwarantanna była by potrzebna gdyby psa chciec zaszczepić raz w 12 tygodniu ( no i potem wścieklizna) Oczywiście zalecała ostrożność, żeby szczeniak wychodził w miarę możliwości w czyste miejsca a nie w najbardziej zasikane ... żeby ostrożnie z kontaktami z dorosłymi psami itd itp ... Ale to była jedyna lekarka głoszaca taką opinię, inni zalecali mimo szczepień kwarantannę ... No ale psy wychodziły, spotykały sie z psem mojem mamy no i na całe są i zdrowe, chociaż nasza pani weterynarz mnie przekonała miałam jednak trochę stracha a i do tej pory nie rozumiem tych zawiłości ze szczepieniami, kwarantannami i tak dalej ... skąd te rozbierzności zdań ...
  10. Dzień dobry. Powiedzcie mi proszę w jakim wieku wasze beagielki zaczeł z wami uprawiać sport rowerowy? Bo moja pannica ma już prawie 7 miesięcy, bateryjki ma w dupce niewyczrpane, 15 km po Kampinosie my padamy a ona chce sie bawić :tard: , i nie na takie rzeczy ją najwyraźniej stać.... Więc łypię okiem na rower czy by tak jej nie zacząć ganiać za rowerkiem, no bo ja z nią nie dam rady biegać ... tylko się martwie czy nie jest jeszcze za młodziutka zeby ją uczyć biegania przy rowerze ... Wy kiedy zaczeliście razem rowerować z psami? Pozdrawiam Agnieszka.
  11. :diabloti: Zostałysmy przeniesione z psiego przedszkola do normalnej grupy! Prawdziwe szkolenie, hie hie teraz dostaną w kość te lafiryndy dwie niesforne!
  12. Skorzystałam z rad :) Byłam tydzień na urlopie z jedną psinką ... tak na próbę .... w górach. Cudownie było i rajsko. Kuki była psem niebiańsko grzecznym. Człapała posłusznie za mną na każdą górę, nie zasikała pokoju, nie napadała zbytnio na dzieci innych "letników" , zdobyła nawet niejaką sympatię rodzicow tych dzieci - co poniektórzy robili sobie z nią zdjęcia, grzecznie siedziała na tarasie kiedy jedliśmy śniadania .. zupełnie inny pies. A jaka szczęśliwa była. To mój taki pierwszy urlop w życiu i odkryłam że urlop bez psa jest o wiele mniej przyjemny. Idąc samemu po szlaku jest pięknie ale jak siewidzie obok takiego hepi doga , który cieszy sie z wycieczki jak oszalały, bryka ze ledwo jego własna dupa za nim nadąża to dopiero serce rośnie :) Wszystkie potoki były jej, wszytkie kałuże i każde błotko :) O dziwo nawet nie wykazywała żadnych oznak tęsknoty za swoją siostrzycą która została w Warszawie :) A siostrzyca chodziła z mężem do pracy :evilgrin: hie hie i udało jej sie zrobić siku pod biurkiem szefa mojego małżonka ! w dodatku na jego oburzonych oczach ! hie hie ....no ale nie można miec pretensji do małego pieska hie hie Taka anegdotka .... W każdym razie prawdą jest ze psom dobrze robią małe rozłonki ... Jakoś się próbuję nastawić na te podwójne spacery ... Chociaz szczerze mówiąc, sprzeciw czuję, wewnętrzny, straszny. Jednak to sporo więcej czasu zabiera... ciężko sobie zorganizować dzień, bo przecież pracować jeszcze jakoś trzeba i normalnie funkcjionować w domu ... no wogóle wiadomo ... a tak momentami czuje się jak w "Dniu świstaka" albo "świra" spacer do domu ledwo buty zdejmę spacer do domu ledwo wejdę spacer i juz za chwilę następny spacer .... a wszytko to poprzeplanatane wyjściami z innych powodów niż psy ... i nie mam windy :o
  13. Tak poczekam poczekam ... Ale tak szczerze ... Nie doprowadzają was do szału : cięgle poplątane smycze, poplątane nogi, poplątane smycze w nogi,jeden pies w prawo drugi chce w lewo, jednego wepchnę do samochodu drugi mi wyskakuje i tak na przemian, jedną wyciągam z krzaków gdzie właśnie tarza się wludzkiej kopie, druga już galopuje w stronę placu zabaw, jedna urywa mi rękę pędzac za kaczkami druga w tym czasie próbuje zrobić siku, jedna próbuje zjeść zakupy sąsiada druga wskakuje jego dziecku na plecy i brudzi ubranie dziecko płacze zakupy na chodniku, kiedy jedna żyga druga próbuje zjeść zdechłego węgorza .... i tak wkółko ... Jak wy sobie radzicie z nerwami ... bo ja coraz gorzej, kiedy próbuje wyłapać te diabły jeszcze się zdobywam na angielską flegmę, nie krzyczę na nie nie szarpię, grzecznie przepraszam sąsiadów ... ale potem idę do domu i ryczę w poduszkę .... O ironio pies miał być na pociechę po dwu letniej chorobie i niejako żeby podnieść się na duchu i ciele :chainsaw:
  14. Szkolimy z panią Beatą z Cave Canem, jak do tej pory chodzimy tylko do psiego przedszkola , na łąki koło Jeziorka Czerniakowskiego. Bardzo sobie chwalę, jest miła atmosfera i z obserwacji innych szczeniaków widać że to psie przedszkole jest całkiem skuteczne. Teraz myślę o tym żeby nie umówić się z kimś na taki szkoleniowy dzień, pokazać jak sie psy zachowuja na spacerach, jakie psoty znają i jak postępować w takich przypadkach. Cierpię za brak doświadczenia i wyobraźni :) ale też rozstać się z nimi nie rozstane, musiało by sie stać coś naprawdę poważego w moim życiu ... ( właśnie jedna z psin przyszł do biurka i chciała dać mi buziaka, z zapachu z pyska jasno wynika że zżarła bazylię rosnąca na parapecie :roll: ) Zastanawiam się tylko jak czym kieruja sie ludzie biorac dwa psy ... Nam wyszło to niejako "niezależnie" od tego co bym chciala :) ale przecież sa ludzie którzy celowo chca mieć 2 czy nawet 3 psy :) Są w tym jakies przyjemności specjalnie, inne niz w życiu z jednym psiakiem ... ale jakie....
×
×
  • Create New...