A do nas (mieszkam blisko Warszawy) w ostatnią sobotę przyplątała się taka (chyba) kicia. Może jakiś grzybiarz ja porzucił, bo skąd kicia w lesie? Płakała przy naszym ogrodzeniu na skrawku trawnika otoczona pokrzywami i nie mogła z nich wyleźć. Teraz koczuje w naszym ogrodzie, na dworze w drewutni, nigdzie nie oddala się z posesji. Mąż ma silną alergię i duszność, więc absolutnie nie mogę jej wpuścic nawet na chwilkę do domu, a pcha się bardzo natarczywie i żałośnie miałczy - z czego wnioskuję, że to domowa kicia. Jest czyściutka, tylko wychudzona. Umiesciłam już info o niej na różnych stronach, fb, dzwoniłam do Fundacji i tymczasem zero odzewu. Zal mi jej bo chłodno w nocy, miałczy pod drzwiami, może ktoś ma miejsce lub pomysł, gdzie ja ulokować, by bezpiecznie czekała na swój dom?
https://www.facebook.com/olga.betkowska.9/posts/1521791157863853