Jump to content
Dogomania

gmail

Members
  • Posts

    18
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Biography
    kobieta
  • Location
    z domu
  • Interests
    psy bull

gmail's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. A Lemmy przyszedł do mnie sobie sam... furtka była otwarta pies wszedł i został :-) miał wtedy 5 miesięcy, własnie zaczynały się wakacje... ktoś musiał go wyrzucić, bo zorientował się, że rasowy owczarek niemiecki to to nie jest... w związku ze swoimi przeżyciami, nie dawał się wyprowadzić poza płot posesji - bał się, ze znowu ktoś go wyrzuci... ale po 3 miesiącach i pewnej pomocy a przede wszystkim psiego wsparcia psychicznego ze strony jego starszego kolegi... którego już niestety z nami nie ma... Lemmy zadecydował, że spacery są fajne! teraz śmiga na wysokości lamperii jak widzi smycz :D
  2. hej! Z mojego doświadczenia - do roku nie zostawiałam nigdzie samego... a po tym okresie ludzie sami do niego nie podchodzili - respekt budził wyglądem... ale fakt to było 9 lat temu wiec i staffiki były mniej popularne w Polsce...
  3. jest lepiej... Lemik się zdecydowanie zadomowił - przelom nastąpil pod koniec sierpnia... najpierw zauważylam, że je "na raty"... nie dopada już do miski tylko spokojnie podchodzi, powolutku po kilka chrupek wcina, rozgląda się, spaceruje... generalnie jego posiłek trwa teraz około 30 minut a wczęsniej trwał około 30 sekund :-) następnym krokiem było to, ze jak ubierałam Matriksa na spacer Lemik sam podszedł i usiadł obok Matriksa, aby zapiąć mu smycz :-) pierwsze wyjscie jeszcze było w stresie - tzn. chciał bardzo ale bał się też bardzo... z każdy kolejnym wyjściem było już tylko lepiej :multi: cierpliwość pomogła!
  4. Rasa - Boerboel - mało popularna jeszcze w Polsce ale już kilka hodowli jest. Po pierwszej operacji najgorszy moment to było "noszenie" go a własciwie transportowanie powolutku na kocu/kołdrze ciągnietej po podłodze... Założyli mu gips - woec nogę miał na tyle usztywnioną, ze nie było mowy o tym aby sam dłuzej postał...gips opczywiscie zezarł trzeciego dnia.... i potem załozyli mu taki "plastikowy" opatrunek - którego już nie mógł pogryźć... dopiero po zdjeciu "gipsu" trzeba go było bardziej pilnowac... na szczescie schodó do pokonania żadnych - aktualnie znowu przez większość dnia siedzi w kojcu na podwórku - specjalnie zbudowanym na okoliczność jego łapy... i zadziwiająco dobrze znosi dwa razy dziennie te gorące okłady :-) i wiecie co tfu, tfu widać trochę poprawę więc tym bardziej trzymam kciuki, zeby go nie kroic po raz kolejny... no i najlepszego dla Waszych psiaków :-)
  5. Udało się wyrok odroczony... na szczęście nie zerwał zupełnie tylko "naciągnął" jak wyraził się lekarz... proteza trzyma wiec pies ma prikaz dotyczący gorących okładów dwa razy dziennie - termofor... to przyspiesza narastanie tkanki łącznej - o ile dobrze zrozumiałam... :-) plus trzytygodniowy areszt domowy - wyjscia tylko "za potrzebą" i tylko na smyczy, podwórko zakazane... dzis miał pierwsze "grzanie" i wiecie byłam mega zdziwiona - z jego temperamentem lezał karnie przez poł godziny, a ja trzymałam termofor... tak jakby to ciepło rozchodzące się z termoforu łagodziło mu ból w nodze... ufff... mam nadzieję, ze wieczorem bedzie jeszcze łatwiej bo bedzie śpiący :-) lekarz wyraźnie powiedział, ze nie byłoby problemu, gdyby on nie był taki ciężki - 57kg - a ma dopiero rok... teraz już nie rośnie w takim tempie jak przez ostatni rok, wiec liczę na to, ze i kwestia ścięgieł i wiązadeł, bedzie powoli pozytywnie się rozwiązywać.. no i jak wszystko dobrze pojdzie to za trzy tygodnie do kontroli i jak się uda to nie bedzie krojenia... Ania
  6. a my dziś o 21 mamy wizytę u chirurga = zpbaczymy jaki bedzie wyrok - czy kroimy od nowa, czy też uda się to jeszcze jakoś "załagodzić"... ale obstawiam wersję pierwszą - sądząc po tym jak Sato ta noga boli...
  7. Hej, całkiem niedawno przeprowadziliśmy się pod Warszawę - razem z naszą sforą... po kilku dniach przybłąkał się do nas kundelek - w typie ON (dlatego do Was zwracam się o pomoc) - oceniłam go na jakieś 4 miesiące - vet potwierdził, zbadał powiedział, ze zdrowy, zaszczepił itd. Niestety pies ewidentnie po przejściach = chyba ktoś się zorientował, ze prawdziwego On-ka z tego nie bedzie i wyrzucił... mieszkamy blisko lasu wiec to teoretycznie najlepsze miesjce na podrzucanie psów... musiał być bity (bardzi boi się podniesionej ręki), musiał głodować -vet ocenił jego niedowagę na pierwszej wizycie na jakieś 8 kg...:shake: Lemmy - tak go nazwaliśmy - po miesiacu jest lepiej - przychodzi na zawołanie - nasladująć pozostałe psy nauczył się komend typu siad i waruj, nadal wcina niestety w strasznym tempie - tak jakby bał się, ze ktoś mu zabierze jedzenie... ale najgorsze jest to, ze nie chce za żadne skarby opuścić terenu działki... nie ma mowy o żadnym spacerze, ani wyjściu za furtkę na dwa kroki... w sytuacjach pilnych - patrz wizyta u veta - gdy musi wyjść jest przerażony, siusia pod siebie i zachowuje się tak jakby chciał się schować i stać się niewidzialny... nie wyciągam, go na siłę stwierdziłam, ze chyba musi dorosnąć... ale ja z pozostałymi wychodze na normalne spacerki, wracamy, psy zadowolone, Lemmy tańczy i piszczy, ze stadko mu wróciło - ale następnym razem gdy się szykujemy do wyjścia - on znowu kładzie się na schodach wejściowych i obserwuje nasze psy ubierane w smycze itd do wyjscia... moze ktoś z was ma podobne doświadczenie? ile Waszym zdaniem taki stan moze się utrzymywac? jak mam z nim pracować? a moze powinnam zostawić go dać mu dojść do siebie - poczekać jakieś poł roku i wtedy spróbować? pomóżcie proszę A
  8. Dzięki :-) szukam dalej! Do zwycięstwa! Postanowiłam sama zbadać sprawę przychodni sggw - zobaczymy co tam mi powiedzą A
  9. Dobry Wieczór! Prośba moze i mnie coś doradzicie w tym samym temacie... Jestem "ciocią" rocznego boerboel'a :-) (plus akity japońskiej i staffika i kundelka przybłędy w typie ON niezłe stadko :lol: )- na początku maja miał operowane więzadło w lewym kolanie. Zagoiło się dobrze, "rehabilitowany" był zgodnie z zaleceniami - czyli ograniczenie ruchu a przed wszytskim - ograniczenie okazji do "zrywów" i skoków... - czyli odseparowanie od pozosstałych psów bo ganiają się jak dzikie po podwórku :diabloti: niesety kontuzja odnowiła się jakieś 3 dni temu... pojechałam do veta - mówi, ze powtórna operacja - jeszcze ta pierwsza rana nie zarosła dobrze sierscią i znowu każa kroic... podpowiedzcie proszę gdzie mogę zaprowadzić go na dodatkową konsultację w wawie? Coś słyszałam, ze jak skomplikowane operacje, to najlepiej sggw - ma ktos z nimi jakieś doświadczenia - mozecie polecić mi konkretne nazwiska? Martwie się straszenie, bo oprócz tego, ze boli go ta łapa i nie moze na niej stanąć - to muszę to zrobić szybko bo istnieje zagrozenie "degradacji stawu" jak to ujął vet... jakoś nie mam przekonania do niego...
  10. Sunia mojej siostry nie tyka kranówki ;-) najlepsiejsza na świecie jest deszczówka... a przynajmniej tak ona twierdzi :) Mojemu z kolei jest wszystko jedno choć prawdą jest, ze czatuje na rozlaną colę lub sok.
  11. Mili, uprzejma prośba - dajcie prosze znać, czy i co dajecie swoim diabełkom w zwiazku z sierscią - co by ładna, błyszcząca i gładka była... Moje szczeście ma już skończone 8 lat (a nawet w listopadzie bedzie miał 9!) dostaje Orijena i wiem, ze być moze, ta troszkę gorsza sierść jest spowodowana jego - jak by nie było - dojrzałym wiekiem... Ale pomimo to chciałam zapytać co doradzacie - co dajecie swoim bestiom :diabloti: dodam jedynie, ze Matrix (bo tak ma na imię...) ma maść czarną z ciemnorudymi pręgami... z góry dziękuję pięknie zw wszelkie sugestie!:lol:
  12. [quote name='NatiiMar']P.S. Pomylić się w pisowni pittbull czy pitbull to pikuś. Gorzej przecież powiedzieć picbul,lablador,albo trrerier,bo i tak słyszałam....[/quote] a ten picbull to nie był może na oko taki jakiś BRONZOWY,:rolleyes: bo jak brązowy to moze komuś się od piz buin skojarzyło... albo jakoś :???:
  13. takie kwestie są bardzo indywidualne dla kazdego szczeniaka, nasz zaczynał od króciutkich spacerków, takich dosłownie 50 metrowych i w miarę rozruchu zwiększaliśmy odległość... nie pozwalałam mu tylko skakać z wysokości - np. murek przy chodniku oraz chodzić po schodach - zawsze braliśmy go wtedy na ręce:p... ale zastrzegam ekspertem nie jestem -- i to na co możemy pozwalać małemu podpowiadał nam weterynarz oraz hodowca... a z tą spokojnoscią - to nie mów hop :diabloti: PS> a gdzie kupiłeś szczyla - w sensie w której hodowli - o ile to nie tajemnica...:razz:
  14. z serii żołądkowo- jelitowych... moje szczęście - czyli staffik - na spacerze w lesie biegał sobie bez smyczki w związku z tym najprawdopodobniej (mówię najprawdopodobniej bo nie widziałam...) nażarł się koop saren albo dzików:diabloti: piewrszego dnia "po" nic sie nie działo podejrzanego ... drugiego dnia "po" wróciłam z pracy i windzie już poczułam, ze coś strasznie śmierdzi... ku mojemu zdziwieniu okazało sie, ze to z mojego mieszkania:cool3: podłoga była "zasłana" miejsce przy miejscu, wysmarowane drzwi wejsciowe, drzwi od łazienki, chodnik w lazience - najwyraźniej sie "podcierał":oops: do tego w komplecie wymiociny... a ponieważ nie chciał juz brudzić podłogi za...ygał sobie własne legowisko... abstrachując od tego co się działo w mieszkaniu - jak zobaczyłam jego minę i jak bardzo jest mu głupio to nawet słowa nie powiedziałam... a psiur lizał mnie po ramieniu i nogach - chyba na przeprosiny - jak to sprzątałam... powtórkę z rozrywki miałam jeszcze - w mniejszym stopniu - przez dwa dni w zwiazku z tym skończyło się weterynarzem, antybiotykiem i trzydniową głodówką... którą strasznie pies oprotestował i generalnie "obraził" się na mnie:evil_lol:
×
×
  • Create New...