Jump to content
Dogomania

ula.p

Members
  • Posts

    116
  • Joined

  • Last visited

About ula.p

  • Birthday 11/22/1981

Contact Methods

  • AIM
    8788690

Converted

  • Location
    Kraków

ula.p's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Akurat te pola po których spacerujemy są tuż obok sporego osiedla i to jedyne miejsce gdzie mozna puscic psa i łazi tu cale osiedle z psami. Nie zapuszczamy sie dalej niz 200-300 metrów od osiedla. Z reszta niedługo i tego nie bedzie bo osiedle jest rozbudowywane, a za rok ma tu stanac kilkadziesiat domów jednorodzinnych. Wiec to nie psy są głownym zagrozeniem dla owych bażantów. Bazanty ktore Neska płoszy to małe stadka które przychodzą pod osiedle na zer - 2 pola porzeczek, szczypiorek, koperek, rabarbar, cała reszta wygolona na zero - dopiero zaczynają wybijać pokrzywy. Nikt, nigdy tutaj nie znalazł gniazda - zreszta chyba nawet nie bardzo sa akurat warunki na gniazdowanie. Za to kilometr-dwa dalej za miasto a i owszem. Tyle ze tak daleko to my nie chodzimy. Specjalnei sie przeprowadzilismy na obzeze miasta zeby seter mógł pobiegać...
  2. Cześć :) Mam ochotę nauczyć Neski (seter irl.) szukania i przynoszenia przedmiotów np smycz, kapcie, noszenia koszyczka z zakupami. Suka ułożona, reagujaca na komendy - choc w momencie radosnego pobudzenia(dzieci, sąsiedzi, pies) trzeba do niej troche głosniej :mad: Z aportem bywa roznie, zazwyczaj pieknie wyszukuje, ale potem kombinuje jak by tego nie oddac. Jak sie upre i zdecydowanie pokaze palcem miejsce obok siebie i rzuce hasło"proszę do mnie" (jedyne jakie wykonuje jak na pilota) podchodzi ze spuszczoną glową i oddaje do rąk lub wypluwa pod nogi aport i siada. Poniewaz najwieksza radosc sprawia jej wyplaszanie bazantów u nas na polach nie cwiczylam z nia jakos specjalnie tego aportu. Chcialabym ja nauczyc czegos nowego. Czesto chodzi z nami do osiedlowego sklepiku gdzi jest uwielbiana i czeka grzecznie pod drzwiami. (prosze nie bic za zostawianie psa pod sklepem - osiedle jest mocno odizolowane od reszty miasta i w zasadzie atmsfera jest jak na malej wsi gdzie wszyscy sie znają, dzieci psow sie nie boją i ganiaja z nimi po placu zabaw, wszyscy prawie znaa sie po imieniu - wiec psy łazą czesto luzem i zawsze przed sklepiekiem kilka czeka na wlascicieli na smyczy, albo bawi sie z dziecmi sasiadów) Poradzcie jak zabrac sie do nauki psa odrózniania przedmiotów (smycz, kapcie ip) i pzynoszenie ich bez rzucania. No i jak nauczyc psa brania czegos do pyska i nie wypluwania podczas spaceru (koszyk na zakupy). Koło nogi chodzi grzecznie.
  3. Gdyby zabieg sie udał a nikt by sie nie zdecydował na zakup to byli gotowi pozostawić wykastrowanego psiaka (bo to piesek był). Niestety był, bo natura zadecydowała inaczej. W nocy podczas pory kolejnego karmienia, okazało sie ze piesek jest bezwładny i nie oddycha. W pierwszym odruchu reanimowali i to skutecznie, bo mały pisnal, zaczal sie ruszac i oddychac. Jednak po dokladnych ogledzinach okazało sie, ze jest bardzo odwodniony (skóra nie wracała po wzieciu w 2 palce do normalnego ksztalu) i oddychajac wydawal charcząco/bulgoczący odgłos. Tel do weta. Zdecydowali uśpić. Niestety bylo juz po 22 w nocy i weci pozamykani, a wet spod telefonu mial ponad godzine jazdy w jedną strone. Nie mieli serca pozwolić sie meczyc. Skrecili kark... ['] maluszku... Poryczałam sie jak mi Aśka to opowiedziała (a w zasadzie wyła do słuchawki i wydedukowałam ze zlepek słów), ale uważam, ze zrobili słusznie. Mnie by chyba brakło odwagi :-(
  4. Witam, piszę na prośbę dziewczyny mojego brata. Jej sunia (jamnik króliczy jeśli dobrze pamietam) urodziła szczeniaczki (rodowodowe). Jedno z nich ma rozszczep podniebienia. Nieduży ok 4 mm. Jednak do cycka sie nie moze przyssać. Próbują dokarmiać z butelki, średnio to idzie. Mały sie krztusi i mało wypija. Dodatkowo ciągle rodzenstwo go odpycha od matki i jest slabiej dogrzany niz reszta (dogrzewają go lampą w 39 stopniach). Stracił na wadze z 97gr na 84. Ma 3 dni, zaczyna mu byc widac kosteczki. Chirurg kazal go podkarmic tak zeby skończył 1,5 tyg. i planują szyć. Wet powiedzial ze to jednak sztuka dla sztuki, bo podobno za wada rozszczepu często idą równeiż inne wady np.serca. Teraz w domu ogromny zgryz. Czy ratować szczenie mimo wszystko, czy uśpić. Bardzo by chcieli pomóc małemu. Uważają ze dopóki nie cierpi to mają taki obowiązek, ale jednocześnei boją się że faktycznie serduszko moze miec wadę i nei chcą tego pieskowi fundować. Gdyby wiedzieli że wadę bedzie miał to by uśpili. A przed 6 miesiacem podobno nie da sie tego stwierdzić. Jakie są szanse że bedzie dobrze? Czego sie jeszcze mozna spodziewać jeśli zdecydują sie ratować ? To rozsądni ludzie i kierują się wyłącznie dobrem pieska, a nie swoimi fanaberiami. Nie chcą podejmować decyzji pochopnie.
  5. [quote name='zerduszko'] [B]ula.p [/B]- ale dlaczego wliczasz koszty utrzymania suki w koszt szczeniaka?? Skoro ktoś jest miłośnikiem rasy, to pewnie i tak miałby psy. Poza tym czy hodowle są działalnością gospodarczą??[/quote] Ja nie wliczam :) Nie jestem hodowcą. Ale sądzę, że jest to poniekąd wliczane w cene szczenięcia. Myśle ze to najlepiej wie każdy hodowca - czy wlicza takie coś w cene czy też nie. Ja nie byłabym zdziwiona, jeśli tak. Ale zupełnie by mnei to nie zbulwersowało. W takim świecie żyjemy i staram sie do tego dostosować. POza tym jak to już ktoś napisał. Wiedząc ze hodowca całe zycie podporzadkowal pod hodowle, latami zdobywał wiedze i inwestował środki w rozwój hodowli. To choćby za jego wiele lat pracy zapłace cene jakiej zażżda bez mrugnięcia okiem - o ile ja ją przełknę. Jeśli nie, to nie kupuje, albo biore kredyt. Ale to ja. Ktoś inny nie musi. [quote name='zerduszko']Dokładnie. I szkoda, ze nikt mi nie odpowiedział, czemu są hodowle, sprzedające szczeniaki po 1000 - 1500 zł. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Ci ludzie dokładają ok. 3000 do każdego szczyla :lol:[/quote] a kto ci powiedzial ze na kazde wychodowane psiątko trzeba wylozyc 4500 ? :) Nie wyolbrzymiaj :) Powiem na przykłądzie znajomej, ktora ma domową hodowle jamników. 1 sunia. Pełne koszty jakie poniosla do momentu urodzenia szczeniat od zakupu suni, przekroczyly znacznie 10 tysiecy + odchów, pelne szczepienia odrobaczenia itd. Suka przebadana na wszystko co sie da. Urodzila 3 szczeniaczki. Kazde sprzedala po 1200zł bo po tyle mneij wiecej chodza standardy. I co.. zwrócilo sie jej ? POkrylo chociaz czesc kosztów? A nawet gdyby odjac cene zakupu suki i jej odchowu do czasu zdolnosic do rozrodu to i tak cena szczeniąt nie pokryłaby wydatków. Uważasz ze cena jaką zażądałą byłą zdzierstwem ? Wiedzac ze do kazdego szczeniaka dołożyła prawie tysiąc?
  6. [quote name='*hania']Wystawy to drogie hobby. Nie każdego stać zeby jeździł na nie hobbistycznie. Można żyć skromnie ale z rozsądkiem. Są ważniejsze sprawy niż wystawy psów czy wakacje.[/quote] Dlatego nie są przymusowe i jeździ kto chce lub może. A ocenianie czy jeżdzenia na wystawy jest rozsadne czy nie, do Ciebie Haniu należy. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
  7. [quote name='zerduszko']Powiedz mi proszę, jakim cudem w takim razie można kupić szczeniaki za 1000-1500 zł?? Może hodowca dokłada dodatkowe kilka tys na każdego szczeniaka z własnej kieszeni?? [/quote] policz sobie koszty: zakup, wychowanie suki, opieka weterynaryjna, kosmetyki, odżywki, wystawy, oplaty zwiazkowe, koszty badan, koszty krycia, koszty dojazdów, koszty badan w ciazy, porodu, odchowania, szczepien, odrobaczen, koszty przegladu miotu i metryk, tatuowania, koszty srodkow czystosci, kojec na maluchy, karma, koszty badan suki po ciazy, koszty ogloszen w mediach o szczenietach, dolicz do tego sowj czas poswiecony na opieke i zdobycie wiedzy. Zsumuj i podziel pzrez ilosc szczeniat. Bedziesz zaskoczona, ale cena szczeniaka nie pokryje nawet 70% wydatków. Dlaczego niby uwazasz ze mialabys dostac szczenie "za darmo"? Dostajesz go po kosztach a czasem i to nie.
  8. [quote name='zerduszko']A jak to ma się do "dobra rasy"?? Czy wyższa cena za szczeniaki z rodowodem nie powoduje, że ludzie skłaniają się do kupowania psów bez papierów?? [/quote] Hmmm... wiemy jakie są skłądowe ceny psa rasowego. I wiemy też dlaczego psy bez papierów są tańsze. Z powodu oszczednosci na tym lub tamtym, prawda ? Tylko dlaczego hodowle psów rasowych mają kombinowac jkaby tu obnizyc koszty ? Przeciez ceny wystaw, ceny weterynarzy, leków, karm sa juz z gory ustalone i nic sie z tym zrobic nei da. Wiec jesli na hodowli sie nei zarabia - bo zazwyczaj sie na da po prostu, to jak obnizyc cene? Jesli ktos nie rozumie, z czego bierze sie cena rasowca, to powinien troche poczytac a nie grzmiec ze hodowcy to zdziercy. Przeciez oni ciagle do hodowli dokładają. [quote name='zerduszko']Czy mała liczba przedstawicieli danej rasy, jest taka dobra?? [/quote] Niestety nie rozumiem do czego to zostalo napisane. Ale liczebnosc rasy na pewno nei zalezy od jej ceny, tylko tego co sie ludziom podoba. [quote name='zerduszko']Fakt, ze rasowców jest mniej w schroniskach, jest małym wyznacznikiem, bo jednak rasowców jest ogólnie nieporównywanie mniej od kundelków w naszym kraju.[/quote] Wszyscy znamy naszą polską mentalność i wiemy z czego to się bierze.... brak poczucia odpowiedzialnosci za zwierze, ogólna nieswiadomosc sterylek i ogromna do nich niecheć, to ze suka powinna miec 1 w zyciu mlode itp.... jednym slowem głupota, [quote name='zerduszko']Porównanie psów do owoców jest... chyba jednak nie całkiem trafne, bo jednak jabłka sprzedawane są dla zysku i n ikt tego nie ukrywa, a szczeniaki podobno nie ;)[/quote] Być moze nie jest - dlatego napisalam ze "jkakolwiek by to nei brzmiało". Ja tez nei lubie takich porównac, bo jednak pies to zywa, kochajaca istota a jabłka... są do jedzenia :) Chcialam tylko wytlumaczyc pewna zaleznosc. To czy psy sa sprzedawana dla zysku to juz wie tylko i wylacznie ich hodowca. My mozemy sobie mowic czy powinno, czy nie powinno tak byc. Ale nie zgadzam sie z tym, zeby z powodu tego, iz pies jest "naszym przyjacielem" hodowca nei otrzymal zwortu kosztów. Mnie to smierdzi skompstwem, zagladaniem komus do kieszeni. zwykla zazdroscią i brakiem wiedzy. Tak uważam :)
  9. [quote name='Lolka2nite'] ---- Dlaczego nowy wlasciciel szczeniaka ma [B]oplacac wojaże/wycieczki hodowcy[/B] (skoro wystarcza tylko 3 wystawy w kraju) oraz [B]opieke nad suczką hodowlaną[/B] (suczka nalezy do hodowcy i to na nim powinny ciazyc koszty opieki, takze w ciazy)? [/quote] Tak sobie pomyslalam.... czy kupujac jeansy, albo owoce, pomyslalas ze wlasciciel firmy musi oplacic pracownikow, utrzymac budynki/sad, zaplacic za srodki chemiczne do farbowania/oprysku ? Czy tez się buntujesz ze, utrzymianie w dobrym stanie technicznym/biologicznym powinno byc na jego glowie skoro sam chcial taki interes?:) W cenie kazdego towaru jaki kupujemy są zawarte koszty produkcji. Niestety psy to tez rodzaj "towaru". Jakkolwiek by to nie brzmiało. A poniewaz psów nei da sie naprodukowac na kilogramy jak np.jablka to i cena uzyskania jest znacznei wyższa :) Takie mamy prawa rynku. Inna sprawa ze sporo hodowli sie nei rozlicza z urzedem skarbowym i to juz uwazam za nie fer. Ale jesli by zaczely, to wtedy ceny tez pojda do gory bo zostana koszty wliczone... wiec tu mozna by podyskutowac.
  10. Nie jestem hodowcą, ale mam na ten temat pewne zdanie. Nie sądze zbey dalos ie zarobić na hodowli, chyba że jest to jedyne zajecia rodziny i poswiecają temu całe życie, mają kilka suk hodowlanych oraz reproduktory. To na nich chyba mozna głównie zarobić. Jedzą mniej niż suki w ciaży i karmiące, ale trudniej im wyrobić uprawnienia, stad też więcej wyjazdów wystawowych. Co do opłat. Jak kupowałam swoją suńke nie zastanawiałam sie nad ceną. Nie było mnei stać, ale udało mi sie zaciagnąc kredyt na 2 lata kosztem wyjazdów wakacyjnych i kupilam suczke. Nawet nie pomyslalam o targowaniu sie z hodowczynią, bo cena za szczenie jest dla mnie nie do oszacowania. Moze mam inne kryteria pomimo ze nie zarabiam kokosów, a wrecz przeciwnie. Jest mi finansowo ciezko z tym kredytem, ale jakos dalam rade i wcale nei załuje. Wiem ze zakupilam zdrowe szczenie z pieknej matki i doskonalego ojca. nie wiem czy bym zaplacila wiecej. Pewnie nie... nie byloby mnei stac. Natomiast uwazam ze wycenianie szczeniat to kwestia bardzo dyskusyjna i nigdy nie bedzie rozstrzygnieta. Wiadomo - hodowca wklada w rozród duzo trudu i czasu i wiedzy i pieniedzy i całkowicie rozumiem chec uzyskania zwrotu poniesionych kosztów jak i pewnego zarobku. Z drugiej strony rozumiem tez ludzi ktorych bulwersuja ceny szczeniat rodowodowych, nierzadko przekraczajace miesieczne czy nwet dwu miesieczne zarobki. Uważam ze na cene ma wplyw brdzo wiele czyników, a zauwazylam ze im wyższa jest wiedza kynologiczna potencjalnego nabywcy, tym wieksze jego zrozumienie poziomu cen. Na nie nie sklada sie tylko chec zarobku. Ale tez próba odsiania potencjalnych nieodpowiedzialnych osób. ktos kto zaplaci duzo za psa, bedzie chocby z powodow pienieznych lepiej o niego dbal, a jelsi nawet juz stwierdzi ze pies to zwierze nei dla niego, to nie porzuci go w lesie, czy w schornisku, tylko bedzie próbowal go sprzedac zeby odzyskac choc czesc pieniedzy za niego. dla psa jest to duzo lepsza sytuacja niz schron. Rasowce zaaacznie rzedziej laduja w schronei niz darmowe kundelki. Dlatego uwazam ze jelsi dla kogos pieniadze to bardzo istatona sprawa, to niech szuka szczeniecia w hodowli domowej ktora nei jest jakos bardzo popularna i ma po prostu tylko wyrobione uprawneinia hodowlane. W takich hodowlach ceny sa po prostu sporo nizsze z powodu braku renomy, ktora posiadają czołowe hodowle. Szcenieta na pewno nei beda gorsze(pod warunkiem ze sa robione badania), a to troche jak z zakupem markowej odziezy - placi sie tez za firme. A mozna kupic produkt krajowy, podobnej jakosci a taniej. Decyzja należy do kupujacego :)
  11. [URL="http://www.dogomania.pl/forum/member.php?u=53416"]xxSweetGirl93xx[/URL] - Jeśli masz yorka to polecam szczoteczke dla niemowląt, ale niekoniecznie z miekkim wlosiem. Uzywam takiej do mycia zebów naszej yorczki i dobrze sie spisuje. Jest na tyle mala ze docieramy nia nawet do najdalszych zebow. Dorosłą szczoteczką byłoby to niemożliwe.
  12. [quote name='Berek'] Ula - są na naszym rynku specjalne kocie kuwety z dachem i drzwiczkami uchylnymi. Gdyby Wasz kot zgodził sie na tego typu kibelek, to byłaby mniejsza sposobność dla psów grzebać tam.[/quote] Taką właśnie mamy. Niestety Ruby idąc za przykładem kotów - normalnie włazi do srodka w celach poszukiwawczych, a Nesca rozpłąszcza sie na podłodze i wkłada łeb do srodka. Wiec drzwiczki nic nie dają :mad::angryy: Jak te skubańce oduczyć lizania ?;) Acha, mała ma tak od maleńkosci, juz hodowczyni mówiła na nią "lizawka"...
  13. Mamy podobny problem ale z sunią uległą i lizaniem poddańczym. Niby piesek jest maleńki <3kg ale lizanie nie jest dla nas przyjemne. Choćby dlatego, że Ruby bardzo często podprowadza kocie kupy z kuwety stojacej na balkonie, a nie zawsze zdążę przed nią wyniuchać kocią wizytę. Dostaje żwacze, ale to nie pomaga. Dodatkowo, jak ma cieczke to sie myje - wiadomo, a potem startuje z tym jezorkiem do nas. Druga suka Nesca, też miewa akcje z podprowadzaniem kup i niemal codziennie małej liże tylek, a tez jej sie zdazy zapomniec i nas mlasnąć ozorem (choc wie ze nie wolno i szybko sie opamietuje). Niestety jedzenie kup jest dla nas, a szczególnieu mojego TZ'a faktem obrzydliwym. Ja jeszcze jestem wstanie zrozumiec psie powody. Co jednak nie zmienia faktu, ze nie mamy ochoty byc lizani (obojetnie gdzie). Mala sunia rozumie komende "nie liż", ale notorycznie o niej zapomina/ignoruje, a czestokroc stara sie ją ominąć i jesli przechodzimy kolo niej, to bardzo czesto w przelocie muska jezykiem np po stopie lub łydce i leci dalej. TZ'a doprowadza to do szewskiej pasji i nie ukrywam, ze bardzo źle wpływa na jego kontakt z małą. Zaczął unikać jej głaskania i stara sie unikac kontaktu wzrokowego z nią, bo jak go podchwyci to natychmiast przybiega i liże. Przykro mi na to patrzeć bo Ruby go uwielbia :loveu: Juz zastanawialam sie czy nie spryskiwac skory w jej zasiegu - dlonie, stopy - sprayem dr seidla - takim gorzkim okrutnie, ale to cholerstwo jest ciezkie do zmycia.
  14. [quote name='martyska']Tak oczywiście Nikusia posiada rodowód. Niestety jeszcze nie powiem po jakich rodzicach, ponieważ metryczki jeszcze nie dostałam, bo jest jakaś wystawa czy coś i nie wydawali, ale mam dostać w następnym tyg.[/quote] Martyska.... nie ma czegos takiego, ze metryki sa wydawane hodowcy na wystawie...(przynajmniej tak zrozumiałam) Zawsze, ale to zawsze metryke otrzymuje się z psem ! Hodowca ją otrzymuje ze zwiazku po zgłoszeniu, przegladzie miotu i tatuowaniu psów, na długo przed ich sprzedażą ! Poza tym w zasadzie kazdy hodowca pokazujac ci szczeniaki chwali sie po jakich rodzicach one są. To dla hodowców ważne! Wymieniają ich z imion i dodatkowo pokazują zdjecia, bo chca Ci pokazać jak wybrany szczeniak moze wygladać w przyszłości... Dlaczego sie nie upomniałas o ich imiona rodowodowe? Mam rozumiec ze nie masz pojecia po jakich psach kupiłaś szczenie ? Sprawdz czy mała ma tatuaż na wewnetrznej czesci ucha lub w pachwinie. Coś mi tu mocno śmierdzi....
  15. ula.p

    BARF in (e)motion

    [quote name='Charly'] Ale ogonek jedzonka jest wiekszy od calego pieska:loveu:[/quote] Dokładnie tak :) [quote name='Charly']Mały i Seter pięknie sie swiecą. Cudo:) co im dodajesz do mięcha?[/quote] Mała i Seterka, Ruby i Nesca ;) Czego dodaję :hmmmm:... hmm... w sumie niczego specjalnego. Przyznam ze sunie nie barfują na 100%. Mają jeszcze do dyspozycji Eukanube, ale dostają ją tylko w upały bo wtedy nie chcą miesa. Posiadam cos takiego jak olej z łososia firmy fish4dog, ale dostają to sporadycznie, moze 2x w miesiacu. Czasem dam jajko, ale tez nieregularnie. Ostatnio jedzą dużo owoców. Inna rzecz ze obie należą do ras które nie maja podszerstka, tylko wlos i przy dobrych szamponach ludzkich i odżywkach ślicznie sie błyszczą. Aha, od czasu do czasu po kąpieli spryskuje je sprayem do włosów z jedwabiem. Wtedy to dopiero sie świecą :diabloti:
×
×
  • Create New...