Search the Community
Showing results for tags 'rufus lis lisek'.
-
Witam! Chcę wam przedstawić mojego psa o imieniu Rufus :) Rufus ma już dwa latka. I prawie tyle z nami mieszka. Został przygarnięty od pewnego starszego pana, który mieszka z około dziesięcioma psami. Widać , że bardzo je kocha, szkoda tylko, że nie stać go na ich utrzymanie i psy same muszą sobie radzić, polując i walcząć ze świerzbem i pchłami... Straszny widok, psów które drapią się, aż do krwi i brak im futerka... Niektóre jak twierdzi ich właściciel mają juz kolo 15 lat. Co roku ma wiele szczeniaczków, większość z nich umiera... ale na szczeście co raz więcej osób przygarnia od niego te pieski, a weterynarz co roku za darmo szczepi mu całe stadko przeciwko wściekliźnie. Czasem ktoś podrzuci coś do jedzenia panu i jego zwierzakom. Strasznie mi tego pana szkoda, jak i tych psów i uważam, że lepiej byłoby gdyby odebrano mu te psy... ale z drugiej strony - ma on tylko je... wieć nie wiem co lepsze... Długo z siostrą zastanawiałyśmy się nad przygarnięciem psa. Na początku chciałyśmy psa ze schroniska, ale pewnego dnia wybrałyśmy się na spacer i przy okazji postanowiłyśmy zobaczyć co słychac u tamtego pana i jego psów. Przechodząć zobaczyłyśmy, że w trawie leży maleńki, chudziutki szczeniaczek. Podeszłyśmy do niego, a on był taki słaby, że nawet nie uciekał. Na szczeście nigdzie w pobliżu nie było dorosłych psów. Po chwili przyszedł włąsciciel i zapytałysmy go czy nie chciałby oddać tego szczeniaka, a on ze łzami w oczach się zgodził ale musiałyśmy obiecać , że nie skończy na łańcuchu. Zapłaciłyśmy mu oczywiście, bo wiadome, że pieniązku na pewno mu się przydadzą , chwile z nim jeszcze porozmaiwałyśmy i poszłyśmy. Piesek był w złym stanie: brudny, chudy, zapchlony, z ranką na nosie i ogólnie nie bardzo wiedział co się dzieje. Przyniosłyśmy go do domu, rodzice oczywiście na początku byli bardzo nie zazadowoleni, ale gdy zobaczyli tą biedną istotkę zgodzili się aby została :) i tak zjadł swój pierwszy posiłek u nas, a była to zupa kalafiorowa, która znikła z miseczki w kilka sekund i po chwili znów stał obok mamy prosząc o jeszcze :) Potem go wykąpaliśmy bo był starzsnie brudny i śmierdzący, po czym poszedł spać i tak przez chyba pół dnia spał , aż do wieczora. Wieczorem nawet zaczął się troszkę bawić. A co najciekawsze od samego początku wiedział, że trzeba robić siku na zewnątrz (ciekawe ? ). Drugiego dnia odwiedziliśmy weterynarza gdzie został zaszczepiony, odrobaczony i odpchlony. I tak do tej pory mieszka z nami i chyba ma się dobrze. Chodzi z nami na spacery, jeżdzi na wycieczki, zajada smakołyki, bawi się i jest członkiem naszej rodziny :) Lepszego przyjaciela nie mogłam sobie wymarzyć :) A po starym życiu została mu tylko pamiątka w postaci malutkiej blizny na nosie, którą ma do dziś. Czasem ma różne dziwne pomysły, ale ogólnie jest bardzo grzecznym psem :) A oto on <3 Pozdrawiam !!! :)