Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'lęk separacyjny zostawanie w domu'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 1 result

  1. Otóż mam problem i to chyba spory...Opis długi, ale chcę jak najlepiej opisać jak wygląda nasz dzień, co robimy itp. Sunia wzięta ze schroniska jako szczeniak, dość wycofana, zawsze z tyłu. Niestety doszło do pomyłki wieku, z wyliczeń po fakcie wyszło iż sunia miała ok.6 tygodni w dniu adopcji, a nie 9-10 jak mam w umowie. Matka podobno odganiała, więc w wieku ok.4-5 tygodni w schronisku odseparowano szczeniaki. Młoda od początku była wycofana. Inne szczeniaki ganiały, podgryzały buty, a ona siedziała smutna i patrzyła. Wzięłam ją jako 6-te zwierzę w stadzie ( 4 koty + 2 psy razem z nią). W domu odnalazła się super, trochę niszczyła, ale jak to szczylek w fazie poznawczej, zmianie ząbków itp. Milion zabawek w około i sporo ruchu. Z czasem, gdy zaczęłam podejrzewać lęk separacyjny, choć obdrapanie ścian mogło być też brakiem jakiegoś elementu jak się mawiało. Otrzymała preparat z wapnem i na wszelki wypadek postanowiłam odwrażliwić ją dźwięki kluczy, cały schemat ubierania się itp. Chodziłam po domu z kluczami, które brzęczały, nie raz siedziałam w kurtce i butach itp. Miała ok. 4-5 miesięcy (okolice 1-2 tydzień lipca). Odseparowałam ją w raz z drugim pieskiem od głównego pokoju, gdzie siała czasem demolkę i dokuczała kotom ;) Zostawiłam jej do dyspozycji spory przedpokój, gdzie cały czas mają swoje ulubione kocyki, gryzaki, zabawki oraz kuchnie, gdzie mają jedzonko i odrobinę przestrzeni do leżenia. Sporo ruchu, zabaw, pracy umysłowej. Wychodząc z domu kong napchany ulubionym jedzonkiem, kości prasowane ze żwaczami, bo je kocha od zawsze, gryzaki naturalne typu tchawice wołowe, suszona wołowina itp.Wracałam do domku, wszystko było ok, nie było podrapanych ścian. Przysmaki pozjadane, kongi obu psiaków wyczyszczone do zera. Na wszelki, bo z wiekiem szło łatwiej kongi zaczęłam mrozić, co by zabawy było więcej. Zaniepokoiła mnie sytuacja dwa dni temu... Wpadłam do domu po pracy, ściana podrapana i to było jedyne co rzuciło się w oczy. Pomyślałam, że mimo wszystkiego może nuda. Szybki spacer jak zawsze od razu po pracy. Powrót, jeden psiak leki, drugi chwila wyciszenia...zostawiłam psiaki i wybiegłam na pocztę, bo miałam awizo i tylko 10 minut do zamknięcia...będąc 150 m od bloku, za kolejnym blokiem usłyszałam szczekanie moje psa. Cofnęłam się kilka metrów...na klatce było ciemno. Poszłam gdzie miałam, bo nie wejdę jak szczeka, to byłby strzał w kolano. Wróciłam, było spokojnie, cisza... Następnego dnia tj. wczoraj spotkałam sąsiadkę z naprzeciwka i zapytałam...czy szczeka? Nie chciałam tego usłyszeć...szczeka i wyje, podobno w połowie grudnia urządziła taki koncert, że chyba z 6 godzin wyła z małymi przerwami. Szanuję i podziwiam sąsiadów za zrozumienie, dziękuję że podeszli w porządku do tematu, jednak gdybym wiedziała szybciej to mogłabym szybciej coś robić, tym bardziej, że w grudniu od 20 do 3 stycznia miałam wolne i coś byśmy wypracowali. Sama zapytałam i wylała się lawina tego, że wyje, szczeka i faktycznie czasem można dostać szału, a że pies ponad 25 kg to głosik ma. Teraz trochę opisu: Sunia od początku zostawała sama w domu, bo mieszkam sama, pracuje, bywam domem tymczasowym. Schemat dnia, stabilny od pon-pt (weekendy wolne) : 6:00 - wstaję, szybki prysznic, podaje leki zwierzakom 6:20 - 6:40 - wychodzimy na spacer poranny. 7:10 - wychodzę z domu do pracy, nie żegnam się, staram się robić wszystko by nie utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, żadnego mówienia, głaskania etc. Kilka minut przed wyjściem daję konga, by się zajęła szybciej. Gdy jednak wychodzę to potrafi przerwać swój bój z kongiem, jednak nie zawsze. Często jestem już w kurtce i butach, z kluczami na szyi ok.20-25 minut przed wyjściem, czyli nie rozbieram się po spacerze. 16:40 - wracam z pracy , nie witam się z pracy, choć miałam ze 3-4 razy chwilę zapomnienia, 99,99% przypadków ignoruję, aż się uspokoją. 16:50- po uspokojeniu emocji oraz podaniu leków mniejszemu wychodzę z psami na 20-25 minut. Wracamy, daję jeść kotom, ogólnie robię chwilę jakieś tam rzeczy w domu. Ok. 18:30 wychodzę z nią na długi spacer, najczęściej na wybieg dla psów, gdzie uczymy się przywołań, komend, braku reakcji na otoczenie. Chodzimy również na łąkę niedaleko, do lasu rzadziej, bo nie ma z kim, potrafimy przejść też kilka km w nowe miejsca, na inne osiedla. Trochę pobiega za piłką, ale bardzo mocno się nakręca, więc ograniczam, bo może biegać NON STOP ok. godziny, nawet więcej co nie jest zdrowe. Jest zbyt pobudzona. Bawi się tam z pieskami, trochę węszymy. Gdy idziemy wieczorem na wybieg czy gdziekolwiek to również zabawa węchowa w szukanie po drodze. Taki rytuał. 20-21:00 - powrót, zawsze jesteśmy min 1,5 godziny wieczorem jak jest mróz, jak nie ma to dla przykładu wczoraj wróciłyśmy o 21:30. W lato była na dworze nawet po 5 godzin popołudniami. Odstawiam gwiazdę do domu i biorę starszego pisaka na krótki spacerek, do 15-20 minut. Piesek ma niewydolność serca, niewydolność nerek, więc niestety zaczyna niedomagać mimo bardzo intensywnego leczenia. W czasie, gdy z nim spaceruje robimy powolne okrążenie w okolicach bloku i sąsiednich, ale nie tuż koło. Wtedy jest cichutko, czymś się w domu zajmuje, ale...gdy wkładam klucz w drzwi słyszę jak drepcze do pokoju co oznacza, że stoi pod drzwiami? A być może podchodzi dopiero, gdy wchodzę do klatki schodowej i czuje, że to ja? Po powrocie młoda czasem idzie spać, a czasem chwyta jeszcze jakiś gryzak, ciumka, gryzie pół godzinki i idzie spać (co już myślę jest niezdrowe, bo powinna przyjść, napić się, zjeść i położyć po np. 3 godzinach biegania, zabaw, nauki...) Wychodząc z domu zostawiam mrożonego konga z mięsem w kawałkach wymieszanych z pasztetem, ale to minimum, byle się kleiło. Mrozimy wołowinkę. Zostawiam do żucia kości prasowane z wypełnieniem, tchawice wędzone oraz doszły wołowe tchawice świeże- chrząstki, dużo żucia i zabawy. Zawsze do tego leży jakaś gigantyczna wędzona kość, gdyby chciała coś pogryźć. Postawiłam w mieszkaniu kennel, ale w pokoju do którego nie ma dostępu, gdy jestem w pracy, bo to największy rozmiar klatki i nie ma gdzie go postawić w przedpokoju. Co dzień po parę chwil zachęcam do wchodzenia, leżenia-nagradzam. Czasem lubi tam wejść i pospać. Kenel stoi od miesiąca. Nie robiłam jej typowego przystosowania, bo nie wiedziałam o problemie, jednak tam też może wyć. Wiem, że ma przerwy w wyciu, wczoraj np. był spokój, podobno, przynajmniej od ok.11 jak sąsiadka była w domu...czasem poszczeka chwilę, powyje i cisza. Czasem szczeknie i długo wyje itp. Czasem po kilka razy każdą sekwencję, a czasem podobno jej nie słychać w jakieś tam dni. Nie pracuje tylko jedna sąsiadka i dzięki niej wiem, ale je mąż pracuje głównie na nocki :/ Sunia raczej na to wszystko wskazuje jest niespokojna, nie umie się wyciszyć. Podpadły mi zabawy piłką właśnie, bo się mocno nakręcała i mimo schowania piłki, wykonania jakieś komendy lub sekwencji komend oraz nagrodzenia za sekundę znów szuka piłki. Gdy mam piłkę, mam władzę. Gdy się nią nie bawimy obszczekuje psy za płotem, czasem ludzi...jednak pracuje nad odwołaniem i odwracaniem uwagi, postęp bardzo duży. 20 grudnia przeszła zabieg kastracji. 5-ego dnia od zabiegu robiła fikołki na łóżku, prawdziwe fikołki, bo nie mogła dać sobie ze swoją energią rady. Mata, kong, ćwiczenia komend na kilka chwil, bo się nudzi, chce robić coś innego, a proszona o coś patrzy jakbym prosiła by patrzyła kankana. Obecnie ma 11 miesięcy. Zostawiłam dziś telefon podłączony do ładowania ze sprawdzonym programem nagrywającym póki co dźwięk, bo to na tę chwilę jest ważne. Dziś w kontakt poszedł Adaptil, pomógł mi kiedyś przy niespokojnym tymczasie. Zamówiłam tez Kalm Aid,, bo mam z nim dobre doświadczenia. Została moja koszulka z nocy, włączone radio, włączone światło w przedpokoju. Pracować muszę, wolnego z pracy nie dostanę, ale mam wolne weekendy, psa nie oddam, ale co mogę jeszcze zrobić? Opadły mi ręce, bo chciałam zapobiegać, a coś poszło nie tak...pozostała 5-tka zwierzaków bardzo poważnie choruje, leki, zastrzyki to codzienność. Mimo to mam dla niej czas często kosztem snu na pracę, zabawy, spacery, by zaspokoić jej potrzeby z czego i ja czerpię przyjemność, to one mnie motywują. Zobaczymy też co znajdę dziś na nagraniu...siedzę w pracy z zawałem. Co mogę zrobić pracując? Jak mogę męczyć psychicznie rano ? Jak pracować z lękiem, gdy samemu musi się być po za domem ok.10 godzin?
×
×
  • Create New...