Jump to content
Dogomania

Search the Community

Showing results for tags 'Smutny piesek'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Ogólne
    • REGULAMIN FORUM
    • DOGOMANIA ON FACEBOOK
    • Wszystko o psach
    • Hodowla
    • Media
    • Pielęgnacja
    • Prawo
    • Sprzęt i akcesoria
    • Weterynaria
    • Wychowanie
    • Wypoczynek
    • Wystawy
    • ZKwP
    • Żywienie
    • Tęczowy Most
    • Foto Blogi
    • Shopping center
    • Off Topic
    • Administracja
  • Psy w potrzebie
  • Sport - praca
  • Rasy
  • Inne zwierzęta
  • Dogomania.com

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Location


Interests


Biography


Location


Interests


Occupation

Found 1 result

  1. Witam dowiedziałem się o tym portalu a nie wiem gdzie poprosić o radę, więc piszę tutaj:/ Otóż przedstawię lekką charakterystykę żeby jak najdokładniej opisać problem. Mieszkam razem z dziewczyną w wynajmowanym mieszkaniu oraz współlokatorem. Mieszkamy tam od ponad roku, gdy zobaczylismy to ogłoszenie byliśmy zachwyceni, mieszkanie 80 m o podwyższonym standardzie 2 sypialnie, salon kuchnia, łazienka itp. Kolega z którym obecnie mieszkamy już tam mieszkał rok, i to jemu właściciel pozostawił kwestię doboru lokatorów. Sympatyczny aczkolwiek dosyć zasadniczy (zasad nie wolno u niego łamać do tego trochę pedantyczny) spotkaliśmy się z nim ustaliliśmy zasady wiadomo sprzątanie itp oraz zakaz jakichkolwiek zwierząt. Zgodziliśmy się (planowaliśmy psa ale nie teraz, więc przystaliśmy bez zająknięcia się) Minął pierwszy rok i było na prawdę wspaniale, wzór relacji współlokatorskich które można powiedziec że przerodziły się nawet w przyjacielskie, aż do sytuacji która miała miejsce ponad tydzień temu:/ i tu zaczyna się problem, ale przechodzę do sedna, moja ciocia przekochana kobieta diametralnie w moim odczuciu się zmieniła postanowiła wyjechac na wakacje "bo musi od wszystkiego odpocząć" szkopuł w tym że posiada pieska 5 letniego adoptowanego ze schroniska kundelka średniej wielkości, biszkoptowy na prawdę ładny i grzeczny, gdy tylko do nich przyjeżdżałem "Dżeki" zaraz radośnie mnie witał a ja potrfiłem z nim spędzać pół dnia. Piesek miał u niej na prawdę dobrze taki trochę z niego był kanapowiec i przytulanka, jakie więc ździwnie wywołała u mnie niezapowiedziana wizyta cioci z oświadczeniem albo zabierzesz psa na przechowanie na miesiąc albo będę musiała go oddać do schroniska bo nikt się nim zająć nie może. Byłem w szoku zaprosiłem ciotkę do środka zaczynałem przekonywać na jakiś hotel dla zwierząt, ale tu wchodziły zbyt duże obciążenia finansowe, znajomi też nie nikt z rodziny też nie, ciotka więc wyparowała i powiedziała albo bierzesz albo schronisko, strasznie żal mi było pieska więc wziąłem a ona wyszła zostawiła zapas karmy, zabawki nawet posłanie i poszła. No i problem zaczął się jak przyszedł współlokator (moja dziewczyna przyszła wcześniej i zastanawialiśmy się co robić) i przetarł oczy ze ździwienia pytając sie czy mamy gości, ja lekko zestresowany że nie i razem z dziewczyną zaczynaliśmy tłumaczyć mu sytuacje. Przez godzinę się nie zgadzał kategorycznie odmawiał mówiąć że "psy to śmierdziele, nieokrzesane brudasy, do tego tylko by żarły darmozjady" ale po naszych prawie błaganiach na kolanach zgodził się że pies może zostać pod warunkiem że "ten kundel się zbliżać do niego nie będzie" a ja głupi cały radosny od razu na to przystałem, nie myśląc nawet że to mało możliwe i praktycznie nie wykonalne, dopiero razem z dziewczyną w nocy sobie to uświadomiliśmy, ale nie chcieliśmy zaogniać sytuacji więc zamierzaliśmy robić wszystko by pies mu w drogę nie wchodził. Na początku się udawało (4 pierwsze dni) co trudne nie było ponieważ on pracuje od 10 do 21, my też pracujemy ale nie tak długo bo od 8 do 15 do tego on studiuje magistra zaocznie więc myśleliśmy że jakoś sie uda, no i przyszedł nieszczęsny piątek przyszedł wcześniej z pracy bo umówił się z kolejną "laską" no a nas wtedy nie było bo poszliśmy po zakupu była koło 18 a piesek był zmęczony bo wczesniejszym intensywnym spacerze więc nie chcieliśmy go męczyć poza tym nie zamykalismy drzwi bo mysleliśmy że tak szybko nie wróci... myliliśmy się... gdy tylko wszedł do domu piesek cały szczęsliwy że ktoś przyszedł zaczął szaleć z radości i chciał się przywitać, współlokatora wczesniej widział kilka razy więc go kojarzył i zaczął skakać na niego i lizać, nie wiemy co dokładnie się stało ale gdy weszliśmy zauważyliśmy tylko przywiązanego smutnego do klamki dżekiego i wściekłego współlokatora, który zaczał do nas z pretensjami że nie przestrzegamu ustalonych zasad a pies zniszył mu garnitur (on pracuje jako ktoś wyżej postawiony w strukturach firmy więc chodzi w garniturze do pracy) garnitur też do tanich nie należał ponieważ on pochodzi z dosyć zamożnej rodziny, zaczął nam pokazywać tylko że jakoś nic nie widzieliśmy, na koniec dodał że jest niezadowlony z zaistniałej sytuacji i ma nadzieję że się to więcej nie powtórzy. Weszliśmy do pokoju więc ale zamiast tłumaczyć psu że tak nie można my go musielismy pocieszać poniewać pies był na prawdę smutny cały czas ze spuszczoną głową, wydawało się nam nawet że łzy mu lecą serce sie krajało ale co mielismy zrobić. Pech chciał że mu w ten weekend odwołali zajęcia, moja dziewczyna pojechała do domu na weekend (nie mogła zabrać dżekiego) a ja musiałem zostać dłużej w pracy, no i chyba nie musze pisać co sie działo ponieważ do domu wróciłem dopiero o 20 piesek zaczął piszczeć, gdy tylko dowiedziałem się że muszę zostać dłużej aż mnie zmroziło, zadzwoniłem więc do niego błagając żeby poszedł z pieskiem na spacer i żeby dał mu jeść oczywiście odmówił kolejny raz zarzucając że nie tak się umawialiśmy że pomógł by mi w każdej sytuacji ale przenigdy mamy go nie prosić o zajmowanie się jakimikolwiek zwierzętami bo one go strasznie obrzydzają. No i jak przyszedłem to domu znowu zauważyłem przywiązanego smutnego dżekiego do klamki i całą litanie. Otóż piesek otrwał sam sobie drzwi i zaczął sie przymilać do współlkatora bardzo chciał żeby go pogłaskał, piesek strasznie lubi się przytulać, poza tym był głodny gdy ten go odpychał zaczał piszczeć i czogłac do niego a jak wyszedł do ubikacji to mu zjadł obiad ze stołu i nadal chciał się z nim bawić, tak więc jak on to ujął "musiał zdyscyplinować nieposłusznego, niewdziecznego darmozjada" i na niego nakrzyczał po czym piesek z strachu się zesikał tak więc on na psa nadal krzyczał przyciskając jego głowę do tego co zrobił po czym uwiązał do klamki i tak go zostawił mówiąc na koniec "że jest bardzo zawiedziony naszą postawą" a na moje zdanie że tak nie powinien robić ponieważ piesek chce żeby tylko go pogłaskać odparł " że za dużo sobie wyobrażam i żebym brał z niego przykład w wychowaniu tego smierdziela, bo jak on na niego nakrzyczał i przywiązał do klamki pies był wyjątkowo połuszny i siedział w jednym miejscu" Rozmowa się zakończyła i poszedłem s psem do pokoju potem na dwór, pies był strasznie przybity nie mogłem na to patrzeć, przez chwilę zatsnawiałem sie czy on go czasem nie udeżył ale Dżeki nie bał sie ręki nie okazywał lęku tylko taki wielki smutek jakby płakał cały czas ze spusczoną głową pewnie nie wiedział co sie dzieje ponieważ każdy jak go widzi zaraz go przytula głaszcze a tutaj jedna osoba go tak traktuje. No niedziela czyli wczoraj miałem wolne on też siedział w domu i poszedłem z dżekim do kuchni on tam był (pierwsze 4 dni jak był w domu nie wyhodziliśmy z dżekim z pokoju) chciałem pieskowi dać jeść ale on nic nie chciał zjeść ciągle był smutny popatrzał na miskę po czym usiadł i patrzył takim smutnym wzrokiem na współlokatora oczywiście on tylko "niech ten śmierdziel się na mnie nie patrz" po czym piesek znów próbował do niego podejść ale go pwstrzymałem i zabrałem do pokoju i do teraz dżeki nie chce jeść i ciągle jest smutny, chce go zabrać do weterynarza ale wydaję mi się że tylko jakby współlokator zmienił nastawienie piesek zaczął by sie zachowywać jak dawniej. Kompletnie nie wiem co zrobić ciotka wróci dopiero za 3 tygodnie ale boję się czy do tego czasu piesek całkiem się nie załamie, na pocztku przeszło mi przez myśl że może tęskni za ciotką ale przecież przez pierwsze dni był bardzo wesoły jadł bawił sie itp dopiero od tej soboty wieczorem co współlokator tak na niego nakrzyczał nie chce jeść:/ Jestem załamany teraz trudno tak szybko będzie znaleźć jakieś mieszkanie, poza tym taki standard w takiej cenie na pewno nie znajdziemy, nikt ze znajomych nie chce wziąść dżekiego na ten pozostały czas z rodziny też, dziewczyna jak dzisiaj przyjechała nie mogła uwieżyć że tak przyjazny piesek nawet się nie przywitał tylko ciągle leży smutny a jak tylko usłyszy współlokatora podchodzi do uchylonych drzwi patrzy na niego i jakby błagalnie mówił żeby go przytulił. Dlaczego temu psu tak bardzo zależy na akcpetacji tego gościa nie rozumiem tego my go tulimy itp. ale on myslamy jakby był gdzies indziej a jak tylko usłuszy tego współlokatora zaraz podbiega do drzwi siedzi patrzy na niego smutnym wzrokiem nie rozumiem tego. Nie wiem ci robić może z nim porozmawiać ale wątpię czy do niego przemówię nasze relacje i tak się już mocno pogarszyły, poza tym jak wspominałem na początku on jest pedantyczny a wiadomo piesek trochę sierści zostawia chyba niie muszę mówić jaka jest reakcja. Wiem że strasznie długie ale chciałem jak najbardziej przybliżyć sytuację ci którzy przeczytali całośc albo chociaż część powiedzcie jak można do tego współlokatora dotrzeć bo już nie wiem co robić:/
×
×
  • Create New...