Jump to content
Dogomania

Tytania

Members
  • Posts

    5
  • Joined

  • Last visited

Tytania's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='Furie']Hahaa, no to możesz sobie podać rękę z ludźmi od hovawartów, którzy mają "blondasy". Bo oni regularnie słyszą "o, jaki ładny golden". Więc nie jesteś sama ;) [/quote] Pocieszające. Współczuję im zresztą, bo oni muszą się chyba "tłumaczyć" z rasy psa przez całe życie, a moja dziewczyna już wyrosła i przestała udawać spaniela: wyrudziała, wystrzeliła w górę i już nie sposób się pomylić. Teraz tylko musimy poczekać na charakterystyczną seterową szatę i znikną również pytania o to, gdzie pies zgubił futro. :P
  2. [quote name='filodendron']Ten kij ma jednak dwa końce - wieść o chorobie psa może się roznieść i niektórzy nie będą chcieli podejść ze swoimi psami.[/quote] Fakt, a brak możliwości zabawy ze znajomymi psami byłby dla mojej suczki ogromną tragedią, więc chyba będę musiała pozostać złą, agresywną babą. [quote name='filodendron']Gdy ludzie od paru pokoleń mieszkają w mieście i nierzadko od paru pokoleń nie mają własnego psa, a jak mają gdzieś po rodzinie, to grzecznego?[/quote] Ach, gdyby rzeczywiście to były grzeczne psy! Mam wrażenie - chociaż zapewne jest to temat na zupełnie inną dyskusję - że jednak większość posiadaczy psów nie przejmuje się ich wychowaniem, zwłaszcza, jeżeli chodzi o małe rasy, które można łatwo "wziąć pod pachę i wynieść do drugiego pokoju". [quote name='filodendron']Co więc wiedzą o psach ludzie, którzy ich nie mają, a tym bardziej dzieci, które chciałyby mieć, a znają go tylko z reklam i filmów Disneya oglądanych całą rodziną w niedzielne popołudnie. Książki dla dzieci o psach, takie rysunkowe dla maluchów - macie pojęcie jakie są infantylne i odrealnione? :)[/QUOTE] Dzieci, przynajmniej dla mnie, akurat nie są problemem. To właśnie dzieci pytają, czy mogą podejść i pogłaskać, zachowując się tym samym bardziej kulturalnie i rozsądniej od dorosłych, z których teoretycznie powinny brać przykład.
  3. Tuż po odebraniu z hodowli do mniej więcej 4/5 miesiąca mieliśmy problem z rozpoznawaniem, jaką rasę reprezentuje nasza suczka (seter irlandzki). O ile komentarze w stylu "o, to teraz spanielom nie obcina się już ogonów?", czy "jaki śliczny spanielek!" padające z ust zupełnie obcych, spotkanych na ulicy ludzi można zrozumieć, o tyle usłyszane od weterynarza podczas pierwszej wizyty w lecznicy "macie państwo modelowego spaniela!" pozostawiło nas w lekkim szoku. :P
  4. O, proszę, na to jeszcze nie wpadłam, spóbuję zastosować następnym razem. Obawiam się też, że to nie minie z czasem, bo setery, nawet dorosłe, są chyba dość powszechnie uważane za ładne psy. Staram się, oczywiście, uczyć ją ognorowania innych ludzi na spacerach, ale to trudna sprawa, kiedy społeczeństwo do tego stopnia bojkotuje wszystkie moje edukacyjne wysiłki.
  5. W zasadzie z chamstwem u psiarzy spotykam się bardzo rzadko, mam takie szczęście, że trafiam raczej na tych miłych i ogarniętych ludzi. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o tzw. cywili. Tak się składa, że mój pies - absolutnie wszystko kochająca suczka rasy seter irlandzki - jest, mówiąc nieskromnie, dość urodziwy i wciąż jeszcze młodo wyglądający (7 miesięcy z kawałkiem), co powoduje, że ludzie, których mijam na spacerach zupełnie mnie ignroują, a suczkę traktują niemal, jak przedmiot użytku publicznego: cmokanie, wołanie, gwizdanie jest na porządku dziennym. Są to dla mnie mocno niemiłe i stresujące sytuacje. Po pierwsze, suczka waży już 20 kg i potrafi mnie mocno pociągnąć, próbując z entuzjazmem podbiec do kogoś, kto chce się z nią przywitać. Po drugie, kiedy zwracam takim osobom uwagę, mówiąc, że nie życzę sobie takiego zachowania dowiaduję się, że jestem zła, agresywna i krzywdę psa, chociaż nigdy nie powiedziałam nic ostrzejszego nad "proszę ją zostawić w spokoju". Po trzecie, bywa, że kiedy pies podejdzie i chce się przywitać osoba cmokająca już wcale nie ma na to ochoty, bo np. zauważa, że słodki piesek jest brudny po spacerze i zaczyna na mnie krzyczeć, żebym zabrała psa, z pretensjami, fochem i oburzeniem. Osobna sprawa, to matki, niedostrzegające mojej obecności i wydające swoim dzieciom (nawet bardzo małym!) komendę "idź pobaw się z pieskiem". Wiem, że w moim psie nie ma ani odrobiny agresji, ale to już nie jest szczeniaczek, tylko młodzież: wciąż głupie, a już dostatecznie silne, żeby np. takie dziecko przewrócić w swoim rozentuzjazmowaniu. Gdyby się coś takiego stało, to oczywiście nagle będę zauważona i pewnie zostanę okrzyknięta właścicielką psa-mordercy. Najbardziej absurdalna sytuacja tego typu, która mnie spotkała, na szczęście już jakiś czas temu, kiedy waga psa jeszcze nie przekraczała 15 kg: Jedziemy do niego oddalonego parku na długi spacer tramwajem. Model tramwaju starszy, z wysokimi schodkami, więc pies musi zostać wniesiony do środka, co przy prawie 15 kg jest niemałym wysiłkiem. W trakcie podróży pies siedzi grzecznie przy nodze i nikomu nie przeszkadza. Tramwaj zatrzymuje się na przystanku, drzwi się otwierają, a my, jako, że zamierzamy jechać dalej wciąż stoimy bez ruchu. Nikt nie wsiada, nikt nie wysiada, więc na samym końcu wagonu obie jesteśmy doskonle widoczne z przystanku. Jakieś dziewczyny zaczynają wołać i gwizdać do mojego psa. Oczywiście, spokojne siedzienie natychmiast się kończy, bo przecież pies chce się przywitać, gotów wylecieć jak z procy z tramwaju i pociągnąć mnie po schodach. :/
×
×
  • Create New...