Jump to content
Dogomania

psiamordzia

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

psiamordzia's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. CO do maltańczyków, jak się na nie decydowaliśmy to znajomi nam polecali bo grzeczne i mało szczekliwe, takie informacje można też potwierdzić na różnych portalach int. że to psy dla początkujących - łatwe w prowadzeniu. I ta starsza z moich suczek taka jest - anioł po prostu, ale ona do ośmiu miesięcy była z matką i innymipsami,co mogło wpłynąć na takie jej dobre wychowanie - ponoć psia mama najlepiej wychowuje. Ja sądzę, że z tych głupich zachowań też psiak wyrasta tak jak dzieciaki wyrastają i oczywiście ważne jest, tak jak w przypadku dzieci WYTYCZENIE GRANIC a potem (to już łatwizna) wystarczy tylko konsekwentnie przestrzegać ich nieprzekraczania - oczywiście jak się ma "normalne" dzieci i w miarę mało temperamentne psy to się mniej przywiązuje wagę do wychowania - a to błąd bo problemy mogą wyjść zawsze i braki w wychowaniu wtedy czuć bardzo. Wiem coś o tym bo moje chore dziecko sprawia mi dziś mniej problemów niż to zdrowe, co to się mniej przykładało do jego wychowywania bo grzeczniutkie było. Co do moich psów upieram się że naprawdę chora - I DZIS JUŻ niem wiem jak bardzo jest tylko ta mała kaleka, bo ciąża urojona,to chyba tylko problem przejściowy, A już moja wielka suka to niespodziewany okaz zdrowia. Co do małej od jakiegoś czasu jej oczy wydawały mi się coraz mniejsze i dziś pooglądałm jej zdjecia sprzed dwóch m-cy - szok ona o połowę ma mniejsze oczka niż miała - umówiłam się już do weta, ale czy może ktoś coś wie o tym, próbowałam znaleźć już od dawna i nic mi się takiego nie wyświetla - ta moja mała to chyba jakaś genetyczna wariacja, lub jedna choroba pociąga drugą już nie wiem. CO do synka mojego - oczywiście, że lepiej kupić psa zdrowego i to dla wszystkich - najlepiej z ZKwP. Taki pies -akurat tej rasy to duży wydatek, a wtedy był szczyt sezonu chyba , za 3 tysiące ciężko było znaleźć, stąd jako laik, dziś wiem że to błąd, zdecydowałam sie na taką hodowlę a nie inną gdzie pieniędzy dałam połowę mniej.Ja po prostu mam taką filozofię życiową, że sobie nie pluję w brodę, nie żałuję, że to akurat mnie trafiło - biorę to na twarz i traktuję jako ważną nauczkę lub wręcz lekcję pokory. Akurat kupując tą małą spędziłam z 1,5 godziny u hodowczyni i oglądałam małą z każdej strony - ciężko by mi niefachową ręką to było wtedy wyłapać, a w ruchu zauważyliśmy dopiero jak zaczęła na spacerach dobrze biegać, że ona skacze, a nie biega. Wpisywałam wtedy na google i wyczytałam że te małe psy czasem tak skaczą - nawet na you tube jest taki skaczący malt ( dziś wiem że może też po prostu chory) - więc się tym nie martwiłam -chodzić chodziła lepiej niż dziś - raczej normalnie. pokazywałam pani wet - też traktowała to jako upodobanie psa - że tak mu szybciej skakać. Zdjecie RTG zrobiłam dopiero po prawie 2 miesiącach po zakupie i jest razem z datą zabezpieczone u weta. Na dole [IMG] [URL="http://www.galerieallegro.pl/zdjecia/Galeria/2803016/1"][IMG]http://www.galerieallegro.pl/zdjecia/z280/2803016/foto/1.jpg[/IMG][/URL] [IMG]http://www.galerieallegro.pl/views/2803016/1.jpg[/IMG] [URL="http://www.galerieallegro.pl/"]darmowa galeria allegro[/URL][/IMG] CO do depresji jeśli nie leczy się jej farmakologicznie ( co wiadomo nie jest pożądane u malucha) leczy się czy też zapobiega ruchem, słońcem najlepiej w połączeniu - chemia jednym słowem a na przykre wydarzenia trzeba niestety dzieci przygotowywać, zwłaszcza jak ma się zwierzaki, bo wiadomo wtedy ryzyko że coś sie zdarzy - zawsze jest ( zresztą tak naprawdę niemałe). Ja też okropnie przeżyłam jako nastolatka zaginięcie mojego wyżła -przez długie lata nie chciałam przez to mieć psa, ale dziś wiem że o ile smutek i żałoba są wiadomo nieuniknione, to zbyt długie i ciężkie jej przeżywanie świadczy o problemach u samego człowieka - myślę że w tym wieku nie byłam na to gotowa po prostu, bo pewnie mnie nie przygotowano. Ja sama dziś, mimo że już duża dziewczynka, co dzień wyję po kątach, bo wiem że może się wkrótce zdarzyć i tak, że będę musiała uśpić małą, ale od kiedy sobie oswajamy i pokochamy i na to musimy być gotowi - jestem okrutna może, ale to że dziecko ma w domu zwierzęta poza wszystkimi innymi pozytywami ma też i ten że może stać się lekcją na całe życie -oswoić z chorobą i śmiercią, w końcu nieuniknionymi. Oczywiście min dlatego kupiłam drugą maltankę, żeby w razie czego dzieci poza całym żalem nie czuły tej okropnej cichej pustki i mogły się skupić na drugiej, ale sądzę też, jak znam życie, że mój mały chłopak, otoczony fachową opieką, lepiej sobie z tym poradzi niż ja - stara baba.
  2. Przypomnę Nie zaczęłam tu oceniania kogokolwiek i nikogo tym bardziej nie chciałam obrazić, o żadnym brudzie i syfie,odchodach nie pisałam - ANI RAZ Ja faktycznie nie wiedziałam, że to tak wygląda, że dobrze może funkcjonować życie pięciu, czy dziesięciu psów dorosłych i ew. szczeniąt w jednym mieszkaniu. Rzucacie tu sami sobie teksty o syfie, brudzie itp. powtarzam nie o tym ja myślałam, JA PISAŁAM EWIDENTNIE o okresach pobudzenia seksualnego, kontaktach ze sobą suk i psa w tych trudniejszych okresach - do dziś nie wyobrażam sobie szczerze jak się w mieszkaniu z trójką dzieci i trzema pokojami rozdziela na dwa miesiące w roku suki od psa, bo u mnie to na mur beton, ktoś by wcześniej czy później zapomniał jakichś drzwi zamknąć, albo zamieszał przy wyprowadzaniu, a przy siedmiomiesięcznej suczce to może być problem. Piszecie tu jakieś takie o straży dla zwierząt i inne takie, bo Was to dotknęło, zupełnie niesłusznie ja miałam zarzuty - zresztą też nie takie duże do tej hodowli, metraż, w sprawie którego nie miałam racji to była jedna z wielu spraw. Jak mi hodowca mówi że nie wie co to jest ciąża urojona albo wzorzec rasy to faktycznie metraż przy tym mały pikuś. LOgicznie i instynktownie wierzę, że ludzie którzy tak żarliwie się angażują na forach i mają wiedzę - swoje hodowle i psy prowadzą dobrze i nic tu nikomu ni zarzucałam. Co do wymądrzania, ja drugi raz w życiu zapytałam coś na forum, a o psach pierwszy - zawsze tylko czytałam - nie znalazłam nic na ten temat - i na mój pierwszy post nikt mi do końca nie odpowiedział, natomiast jak o tych metrach nieświadomie i mimochodem rzuciłam to rozszarpano mnie na strzępy ( nie wiem jak się po tym do kupy pozbieram:placz:) - sami się napędzacie coraz mocniej o tym pisząc. - jakiś syf, brud itp nie moje słowa. - Dowiedziałam się tu że super to wychodzi i nie upierałam się ani trochę przy swoim - przyznałam, że mi się to wydawało, skoro tak to wierzę, na ogół jest tak, że jak widzę białe, a 10 osób mi mówi że to czarne to przestaję oczom własnym wierzyć i już. Zupełnie bez sensu się ta cała dyskusja rozpętała - macie takie potrzeby pewnie się unosić - czytam że ktoś tu jest przez to zły, czytam porównania wręcz do trójki dzieci. Sorki wiem dobrze co potrafią dzieci, ale psy - chyba raczej bardziej ulegają swoim instynktom itp. takie sobie trafne porównanie - mi tam przynajmniej faktycznie łatwiej dogadać się z dziećmi, mimo iż mam BARDZO TRUDNE DZIECI - jedno z diagnozą zespołu Aspergera, a drugie w trakcie diagnozowania wkierunku ADD lub także aspergera - i mogę sie pochwalić, że ludzie ze zdrowymi dziećmi mają wiecej problemów, a jednym z objawów Z.A są opory wychowawcze i długo ja tego doświadczałam. Co do rozwydrzenia moich psów - chyba źle mnie rozumiecie - nie wiem dlaczego, bo wyraźnie tu piszę - właścicielem tej suczki co powarkuje jestem tydzień z hakiem i ona ma do tego te ciążę urojoną, co na humory chyba też ma znaczenie - uwaga piszę CHYBA, bo już niczego nie jestem pewna.- nigdy nie robi tego w normalnych kontaktach na podłodze z psami, tylko kiedy leży za kanapą ( gdzie chyba lokuje się ze względu na urojenia) lub na kanapie i tego jest w sumie ze dwa razy dziennie - nie że cały czas z tendencją malejącą - a najważniejsze, że zaczeła sie bawić z tą moją małą kaleką od wczoraj i uwielbia tę dużą bernenkę, chodzi za nia i merda wciąż ogonem jak ją widzi - i to jest super. Dla mnie - myślę że to kwestia dotarcia a upłyneło za mało dni żeby były już efekty. Co do jej jazgotu to ona u mnie w domu jeszcze ani raz nie szczeknęła i poza tymi warknięciami jest grzeczna jak anioł. Tego powarkiwania jest już coraz mniej, bo walczę z tym, ale to PROCES - CHYBA jak to proces musi potrwać. Moja mała maltanka - to faktycznie pierwsze z 1,5 miesiąca prawie wciąż spała - bawiła sie fajnie sama zabawkami, jak miała fazę że biegała tak raz dziennie za mną po domu i szarpałą za nogawki - oduczyłam, chwytała mocno za rece - tak po szczenięcemu - oduczyłam, choć do dziś ma takie odruchy i ja sobie z tym super radzę gorzej mój synek bo jak ja mam jego niby nauczyć żeby ona jemu nie właziła na głowę - nie mam tyle czasu żeby siedzieć przy nich jak się z nią bawi i a ją uwielbia. miałam też takie wymuszani pojedynczym szczeknięciem, że np. chce na rece jak siadam na kanapie, ale ze nie zawsze mogę ją wziąć , olałamklika razy i teraz tylko wtedy ją biorę na tę kanapę jak mi się chce i niesamowici łatwo to zrozumiałą - wystarczyło ją tylkoolać z tymi szczeknięciami, jest bestyja pojętna - nie narzekam naprawdę. Ogólnie jak była mała nauczyłam jej przesypiania nocy w tydzień nie wiecej - te cyrki i jej jazgotliwosć zaczeły się około miesiąca temu - najpierw to około raz na dobę jak zasłyszała szczekanie psa na polu zrywała się, i najpierw to było nasłuchiwanie , potem widać było że z każdym dniem robi się coraz szczekliwsza, Głównie zrywa się do szczekania jak słyszy, że psy na osiedlu szczekają, a ostatnio też nawet na te króliki jak bardzo w nocy hałasują - ale jak sama mam ochotę moją króliczycę rozszarpać, bo ona ma wiecznie ciążę urojoną ( nieudana sterylizacja) i tak wciaż grzebie gniazdo, że sama mam ochotę na nią nie tylko naszczekać, wrecz dupę przetrzepać, żeby wszystkich w nocy nie budziła. Nie wiem jak mam tę małą tego szczekania oduczyć, w dzień podchodzę mówię ostro nie i odnoszę ją od tych drzwi - zwykle po dwóch razach załapuje, ale w nocy kurdę śpię i czasem mi się średnio chce za nią biegać, a rumor się wtedy robi tylko taki że te pozostałe psy idą popatrzeć co ona drze mordkę i 12 łap stuka po podłodze i na szcęście to nie jest co nocy i nie całe noce i wierzę że szybko się z tym uporam. Rozumiem że Wasze szczenieta od urodzenia grzeczne - moja faktycznie żywiołowa i wymaga wychowania. poza tym co do spania w nocy przykład idzie z góry, ja po nocy wstaję i łażę to do dziecka, to do kuchni i do łazienki i rozbudzam te moje psy małe wtedy, aż samą mnie to wkurza i obiecuję sobie nastęonej nocy spać ( własnie jest 1,00 w nocy) - jaki pan taki kram no nie?A CO DO MOJEJ BERNENKI TO JUŻ CAŁKIEM ZŁEGO SŁOWA NIE DAM POWIEDZIEĆ. Owszem z tym psem miałam dużo problemów, ona za dużo przeszła i jest generalnie psem lękliwym, a u tak dużego psa to do dupy. Dzieci to ją kiedyś tak wkurzały że nic im nie wolno było, jak się za głośno bawiły to poważnie poszczekiwała, a poza tym chorobliwie bała się wysokich facetów - bo dostała kiedyś po mordzie od takiego, chyba nie raz. Ja ją chciałam już nawet oddać osobie, która ją w pierwszym roku życia tak wychowywała nieumiejętnie (mojej mamie), ale żal mi było i teraz ona jest już na prawdę spokojna. Jak w moim domu jest BARDZO ale to BARDZO głośno, a moje dzieci potrafią głośno się bawić, biegać ( bo jakoś w zimie kalorie słodyczowe trzeba spalić niestety) to ona je pojeddynczym szczeknieciem uspokaja,ale to nie jest agresja, raczej takie upomnienie i wydaje mi się że ona te zachowania dzieci takie kosmiczne uważa za niebezpieczne dla nich, bo muszę jej przyznać że ona w ogóle dba o te dzieci - w lesie np. strasznie się przejeła że mały daleko odbiegł od rodziny i go w dupę pyskiem tucała, aż dołączył do stada. Jeszcze kiedy to szczekanie było ostrzejsze konsultowałam to z doświadczoną psiarą i ona mi wytłumaczyła, że to jest spowodowane tym że to pies pasterski i że takie psy z nudy zajęcia sobie szukają i często tak dzieci traktują jak swoje stado. ta suka generalnie nie przepada za dziećmi, ale nie żeby im krzywdę robiła, po prostu widzę że aż tak się z nimi nie bawi jak maltanki, natomiast potrzebuje mnie i męża bardzo. Przeszłam z tym psem wiele, i jestem dumna że aż tyle mi się udało osiągnąć. dziś, na przeciw tego co było rok temu to po prostu oaza spokoju . Dziś np. Facet mi wszedło na podwórze uciekła pipa, ale jak tylko przywołałam przyszła i usiadła grzecznie z pokorą - jeszcze pół roku temu jak spieprzyła to jedynie kiełbacha mogła ją przyciągnąć. Jak widzę np. jak cierpliwie ona traktuje te maluchy to serce mi rośnie. Jeśli Wasze zwierzeta od razu były poukładane i ze sobą współpracowały to jestem w szoku, ja mojemu NOWO stworzonemu stadku dam jescze trochę czasu na dotarcie i święcie wierzę że wraz z moją pracą i konsekwentnym wychowywaniem się to poukłada. Jedynie do królików już żadnych nadziei sobie nie robię ( ale jak na mnie niektórzy w rodzinie siadają żeby je oddać komuś- mówię stanowcze NIE -małego księcia się naczytałam i już -one mają już sześć lat więc tych nocy aż tak dużo już nie ma, tym bardziej że tylko zimę spędzają w domu) Co do małych białych kulek -KULKI KUPIŁAM SYNKOWI NA POCIECHĘ może nie takie małe, bo miniaturek nie uznaję a ostanio kupiona sunia miała już w dniu zakupu 8 m-cy i ponad 4 kg.( dlatego nie wybrzydzałam przy zakupie bo niełatwo jest znaleźć psiaka w takim wieku, a szczeniaka nastęnego nie chciałam, bo to duży stres, czy się na takie małe nie stanie nogą, przy tamtej nas to męczyło i strsowało. Tak więc psy u mnie w domu pojawiły się przez i dla dzieci/ Ludzie z ZA mają zawsze jakieś swoje pasje - określa się to brzydko jako manię - i u mojego syna od urodzenia niemalże to były psy, ( bajki o psach, figurki,maskotki,zabawy w psa, a ostatnio pisze mały podręcznik o psach):lol:, ale o żywym psie nie mogło być mowy, ciągłe infekcje, szpitale a potem ten AS, jedyne na co mogliśmy sobie pozwolić to te króle. A że ze względu na tę chorobę pomagała nam babcia tośmy się kiedyś dowiedzielio z mężem że będziemy mieli psa - decyzja zapadła i to miał być bigiel, albo -klasyczek dla dzieci biszkopcik - labradorek, skończyło sie na bernusi z pseudohodowli, gdzie szczeniaki oddawano po 5,5 tygodnia, gdzie rosły w suterenie bez ludzi i inne takie. Myśmy od mamy tego psa przejeli jak miał prawie rok i na prawdę dużo nas to kosztowało pracy. Ale mój syn psa defakto nie miał, a pomijąc pasję, to takiemu dziecku kontakt z psem jest bardzo potrzebny. Dużo czytałam o depresji, którą też okresami ma mój syn - naturalnych metodach jej zapobiegania - i tak natknęłam się na maltańczyki - biszony są ponoć we Francji polecane starszym ludziom na depresję, wesołe, wierne i ta biel. chodziło też o sposób żeby autystę z lękami i fobiami społecznymi wyciągnąć z domu. Nie pasowała mi ta rasa, bo ja sobie na kiedyś marzyłam o bearded colie lub PONie, a zawsze jakoś nie lubiłam małych szczekaczy (BOŻE JAK SIĘ MYLIŁAM) no i tak pojawił się maltańczyk, a że chory i nie wiadomo jak to będzie to jest i drugi. DLatego piszę że mi to kalekie maleństwo dużo daje, bo poza tym że sama kocham ją bardzo to ona rozwesela mojego synka, pomaga mi walczyć z jego chorobą vi efekty są świetne - dziś np. miał stany lękowe straszne i spacer z psiakami nam pomógł. A moja starsza córa ma super kontakt z tą nową sunią i też działa ten piesek na nia świetnie - i jestem dziś wdzięczna losowi że wpadłam na te małe białe kulki, bo mimo iż inne rasy np, berneńczyki, może z wygladu podobają mi sie bardziej to dla mojej rodziny maltany są optymalne i tak przez przypadek stało sięt o już chyba miłością na całe życie. Ps. O zaciekach czytałam dużo na forum maltańczykowym i stronach poświęconych tej rasie, jak pisałam nie daję kurczaka i moje psy mają zacieki czasem b. duże ale nie barwiące, jednakże na tych stronach malt. wciąż są tylko dyskusje o kosmetykach jak wybarwiać pudrować itp., a teorie o powstawaniu to raczej były właśnie takie, że kurczak barwi, a moja Pani wet to mi na to dała tę maść antybakt. Ja uwierzyłam w te barwniki, bo moja nowa suka pomijając zacieki miałą też pomarańczowe powieki nad i pod oczkami, a teraz już ma rożowe więc sądziłąm że to ten kolor tak wyłazi. Zwracam honor, bo pewnie to prawda, nie wiedziałam, gdzie czytać. Jeśli dojdzie do operacji u mojej kaleki to mogę wezwać do zapłaty panią hodowczynie, ale żeby ona nie mnożyła chorych psów to musiałby na nią siąść albo ten związek, w co nie wierzę, albo prokurator. Moje pytanie w pierwszym poście było o bliskie pokrewieństwo między przodkami - w karcie rodowodowej jest tak że parą rodziców zostało przyrodnie rodzeństwo tzn ojcem prababki i pradziadka z jednego skojarzenia było przyrodnie rodzeństwo - jako ojciec suk ii psa - pary wpisany jest ten sam samiec - nazwa, przydomek i numer - może tak było i mogło to wpłynąć na powstanie wad, a może ten rodowód jest podrobiony. Jak się w końcu coś gdzieś na ten temat dowiem to może mi to pomoże tę hodowlę uwalić. Co do hodowli z ZKwP to wiecej na ten temat nic nie powiem, nie mówię że to jest pseudo - rodzice mojej suki zacni, suka sama w sobie psychicznie uważam o.k. Drażnią mnie te szczepienia - po pół roku i poziom fachowej wiedzy - to dopiero drugi miot tej hodowczyni i myślę że też się przez tę sytuację czegoś nauczyła. Więcej już nic nie piszę ani o metrach ani o naszym rozbestwieniu - taki kram, pan i cham czy tam osoba - no chyba nie o słodycz chodzi, ale mniejsza o to, może faktycznie mam tu z mlodzieżą do czynienia i jakieś moje pieprzenie o kulturze osobistej z kulturą mogłoby być za słodko, prawda i argumenty wymagają koniecznie obelg. Pozostanę na przyszłość przy czytaniu, żeby znowu jakiegoś głupstwa nie rzucić - nie sądzę żebym w bliskiej przyszłości miała czas aż tak wiele czytać żeby aż taką wiedzę osiągnąć, żeby przez przypadek, mimochodem nie rzucić bzdury w świat, bo to poważne wykroczenie jednak i strasznie szkodzi światu. Pa
  3. [quote name='Issa']NIestety nie każde szczenię jest super wystawowe i jeśli liczyłaś na super show to tak właśnie powinnaś szukać. Nie wspomnę o wiekszym koszcie zakupy takiego egzemplarza. Ale to za pewne także zaważyło, że kupiłaś takie a nie inne szczenię ;-) A co do wiedzy..niekoniecznie hodowcy w tym wypadku zapytam.... I co? Nie dałaś maltance kości z kurczaka i zacieki zniknęły???? ;-)[/QUOTE]. Po pierwsze nie chodziło o show tylko dla ścisłości pytałam dlaczego akurat ta psina została, czy ma jakieś niezgodności, z wzorcem rasy, a właściwie jakie bo przyjełam to za pewnik i dostałam tu nieprawdziwe informacje ( tłumaczone nieznajomością tematu!) oczywiście kupiłam te sunię za 1700,00 więc nie miałam wymagań że to ideał, chodziło tylko o rzetelność informacji. no to są drobiazgi, ale jak Pani dopiero po informacjach ode mnie sprawdziła że jej suczka -siostra mojej też ma braki w pigmentacji i ona tego nie była świadoma, to jak ona jako hodowca dąży do doskonalenia rasy ( tak to potocznie moge nazwać, ale chyba taki punkt w regulaminie jest). Wnioskuje że o zaciekach u maltańczyków nie wiecie za wiele. A ja i owszem. Oczywiście że zacieki wciąż są, bo zbyt ciasne kanaliki łzowe to przekleństwo tej rasy, raczej nie do odetkania, ale chodzi o KOLOR tych łez. ZABARWIENIE WŁOSKÓW. oczywiście że często jest to też problem bakteryjny, dlatego przeleczyłam swoje sunie atecortinem, ale jest to też kwestia diety o tyle że jeśli jest w diecie np.kurczak, to te zacieki są takie rude i farbują włosy. MOja nowa sunia jest u nas mniej niż dwa tygodnie - ponieważ super znosi zabiegi piel. przemywam jej to wodą z ryżu ( taki sposób wyczytany od hodowców) i kilka razy over zoo ( unikam bo chemia) kolor na włoskach wybielony o jakieś70%, a nowe łzy są zupełnie przezroczyste lub czasem u mojej małej takie lekko szare - nigdy rdzawe - i tu włąsnie najwięcej tego pigmentu rudego daje szpik z kurczaka. niektórzy obwiniają też marchew ale ja ją daję. Karmię moje psy royalem dla maltanów, ryżem z polędwicą wieprz i marchią rozgotowaną + czasem suszone mięsko kaczki, ostatnio karma z królkiem hypoal. bo Pani wet zabroniła nowej nawet royala z kurczakiem, bo z kurczakiem problem jest jeszcze taki, i dziwię się czy tego nie wiecie, że naszpikowany jest hormonami wzrostu i antybiotykami, ( największa kumulacja w podrobach i szpiku) i moja wetka - choć może ona się nie zna bo w kynologii pewnie aż tyle nie siedzi, twierdzi że do tych problemów hormonalnych moją nową mogły właśnie te hormony oddrobiowe doprowadzić - tym bardziej daje do myślenia że jest większa od swoich rodziców - a jest naprawde szczupła - po prostu nadmiernie wyrośnięta. Ja osobiście w domu takiego drobiu nie daję ani ludziom ani psom,tym bardziej że mam córę w wieku pokwitania i lekarze bardzo przed tym przestrzegają. Najlepszy numer z tym barfem, idiotkę ze mnie robisz, co innego barf, czyli kości surowe, a co innego kości ugotowane i o takich właśnie pisałam, o karmieniu resztkami z obiadu czyli kośćmi z pieczenia lub gotowania. Surowe mostki sama próbowałam mojej duzej suce dawac jak ją chciałam przestawić na barf bo to mnie przekonywało, ale moja suka nawet jak jej rzucam szyje z indyka nie do końca ściętą to potrafi mi to odrzucić. żadnej surowizny, - zresztą z tego co wiem dorosłe psy trudno na to przestawić. Moja pani wet, której raczej ufam, a już na pewno nie uważam za mitomankę opowiadała mi natomiast o psie, którego się nie dało uratować bo zaostrzona kostka z kurczaka mu się wbiła w przełyk, a na osiedlu na którym mieszkam, pies dorwał kość na trawniku - taką co dobrzy ludzie wyrzucają z okna i też się przekręcił - znam właścicieli. Jak byłam dziewczynką mieliśmy wyżła i miał coś w rodzaju hemoroidów - bardzo przez to cierpiał i pan wet taki jeden z najlepszych w kraju, stwierdził że to też jest wynikiem licznych mikrouszkodzeń po kościach z drobiu, choć przyznam że to było dawno i może dziś wiedza medyczna jest na ten temat inna. Ja w każdym bądź razie, wiem, że kości surowe niebezpieczne nie są, a problem zaczyna się po ugotowaniu. Co do ciąży urojonej przyznaję moja wiedza może być mała i gdyby tu istniała przyjazna atmosfera na tym forum mogłabym się bez nerwów dowiedzieć jaka jest prawda i że mi ktoś bzdur naopowiadał, a moje akurat doświadczenia były takie że mi się to w jakąś całość składało. A i ja o żadnym syfie i brudzie nie pisałam chodziła mi raczej o komfort psychiczny psów - tak to sobie wyobrażałam, to co tam wyczytałam - w sumie wychodzi na to czyjeś poglądy, choć jak pisałam to było coś takiego ze ZKwP zaleca... ale mniejsza o to ja regulaminy obydwu związków PRZECZYTAŁAm , chodziło mi on różnice - są raczej krótkie no problem i faktycznie było to z półtorej miesiąca temu i zlało mi się z czyjąś interpretacją, a jak pisałam ja nie wszystko co czytam dokłądnie sprawdzam - to niemożliwe jednak weryfikuję za pomocą własnego umysłu tak? czy logiczne czy nie- wtedy takie mi się to wydało. - dokładnie że jak się powiększa hodowlę to wskazane jest zwiększenie metrażu. Ja nie jestem krowa co to poglądów nie zmienia - -nie zapieram się rękami i nogami że mam tu rację, jednakże takie napaści nie służą przekonaniu kogoś ale obrażaniu i psuciu atmosfery. Cieszę się jak czytam że takie duże stadka psie dobrze ze sobą funkcjonują, bo kiedyś - kiedyś w dalszej przyszłości może też skuszę się ....bo marzenia swoje mam. MArtens jakim prawem pozwalasz sobie na taki ton. Skąd wiesz o mnie aż tyle? Rozbeztwione psy - nie po prostu mam bardzo żywiołowe szczenię - jak to maluch rzadko przesypia całą noc - ten cyrk to takie chwile czasem męczące, ale najczęściej też zabawne, że są chwile, że każdy zwierzak jest pobudzony i każdy co innego - moja bernenka często np. pełni funkcję psa pasterskiego w domu - tzn. sczeka na małe psy i moje dzieci jak za bardzo szleją, mała maltusia biega wciąż do królików i probuje namówić je też niestety nie cicho do zabawy, nowa maltusia wciąż łazi za ludźmi ładuje się na kolana i jest okropnie zazdrosna warczy jak podchodzi mała się wepchnąć na kolanka - w ogóle są bardzo o siebie zazdrosne, a najgorsze że jak w nocy króliki hałasują, bo prowadzą nocny tryb życia, to mała maltanka czujnie zaczyna szczekać, potem starsza, a potem jeszcze duża przychodzi sprawdzić co jest i to właśnie nazywam cyrkiem a nie żadne rozbestwienie. Pozwalasz sobie na pisanie o mnie " taka osoba" co wiadomo - ma perioratywne zabarwienie -( szkoda ze nie osóbka! ) nie wszystkie moje psy są chore - szczęśliwie tylko jeden. Taka osoba kupowała nie małego szczeniaka ale ośmimiesięczną sukę i nie chciała osoba dręczyć psiny, która miała spuszczony ogonek - wręcz zrobiłą karpika ze strachu - oglądałam co mogłam 2 dodziny rozmiawiałam i oglądałam,macałam, ciąży urojonej faktycznie nie przewidziałam, tak jak napisałam wpłaciłam 50 % zaliczki żeby mi tego psa przetrzymano i ja go mogłam na drugi dzień odwieźć - nie znalazłam przesłanek i nie żałuję - wręcz przeciwnie. Chodziła mi tylko o pewne niedociągnięcia w wiedzy i fachowości hodowcy. A mojej chorej maltanki też dziś nie żałuję, tzn. że to na mnie trafiło. jak już się taka urodziła to dobrze że poszła do domu gdzie z powodu wady nie zostanie przywiązana do drzewa, a kasę którą dałam, tak sprawiedliwie dobrze sporzytkowałam, bo ten piesek maleńki daje mi każdego dnia więcej niż ja mogę dać jemu - jedyne o co będę walczyć to żeby ta babka nie mnożyła już takich biedactw. Mam tu chyba, przepraszam nikogo nie chcę urazić, do czynienia z hodowcami, którzy do psów podchodzą - przynajmniej w momencie zakupu jak do przedmiotów i ja właściwie argumentów na swoją obronę nie mam - pewnie tak rozsądniej, tylko że ja tak nie potrafię -sprawdzam jak umiem - w inrernecie np., ale jak już widzę psa rozum przegrywa z sercem. Nie mogę się pochwalić kilkunastoletniem doświdczeniem, ale za to przez większość mojego życia przebywałam też raczej z ludźmi, nie tylko z psami i mam raczej dobre maniery, czego o Tobie Martens nie powiem.
  4. [quote name='ulvhedinn']Ja mam wrażenie ze najbardziej zależy od samej suki, jedne mają urojki, inne nie i tyle. A w trzypokojowym mieszkaniu to problemem byłyby może cztery bernardyny (chociaż z zapewnionym odpowiednim ruchem na dworze też nie ) a nie cztery maltany ;) Toz to kurduple są....[/QUOTE] No kurduple tylko ja tę higienę rozumuję też trochę jako higienę psychiczną. Ja mam w domu trochę tego zwierzyńca a mam kawałek swojego placu i duże mieszkanie. Psy nie ważne czy duże czy małe mają swoje humory, potrzeby, gorsze i lepsze dni. U mnie z dwiema dociarającymi się maltankami - z których jedna to rozszalały szczeniak - kaleka, a druga anioł, któremu się jedynie coś uroiło,i do tego bernenka - dla psów niezwykle cierpliwa i miła + dwa króliki - barany które nie wiedzą co to klatka rzecz jasna, jest często istny cyrk i ja rozumiem że jak one szleją to jest najbardziej uciążliwe dla ludzi, ale jak by w tym miała jedna suczka np. mieć cieczkę i humorki, a druga miot, to nie wiem czy one by wszystkie były szczęśliwe i spokojne. Ja takiego dośwaidczenia nie mam, posłuchałam tej kobiety hodowczyni i tak jakoś sobie tego nie wyobrażałam. Bardziej bym się martwiła nie o kurduplowatość ale o temperament tych zwierzaków.
  5. Bo taka już jestem naiwna że kupiłam, tzn. wpłąciąłm zaliczkę przez internet, bo mnie Pani zapewniała, nawet o takich szczegółach że uszy czysto białe itp. , no i się dałam złapać że skoro się przejechałam na tym wcześniejszym zakupie z ZHPR i naczytałam że ZKwP jest takie wymagające to zaufałam że ta gwarantowana niejako przez ten związek, bedzie o.k. i nie chcę narzekać za bardzo bo psina jest kochana,lkezy koło mnie i oby zdrowa była. Urzekło mnie po prostu po ludzku jej zachowanie jak ją zobaczyłam, a te obrzmiałe sutki i srom zobaczyłam dopiero chwile potem, jak już z nią do domu wracałam, bo jak ją oglądałam to tak drastyczna nie byłam żeby ją wywracać i na podwozie zaglądać. To w ogóle nie jest takie proste, inaczej się kupuje przedmioty w sklepie, a inaczej psa, ja tam jestem taka ze nie potrafiłabym jeździć od hodowli do hodowli i eliminować kolejne psy bo coś tam... dlatego pewnie nie będę mieć super piesków wystawowych no chyba że przez przypadek. A poza tym czepiacie się tych warunków, ja nie sama tak interpretowałam tylko to gdzieś tam wyczytałam właśnie taką interpretację tego punktu regulamiu, nawet tam to tak było opisane żę dodatkowa powierzchnia i mile widziany wybieg jeśli więcej suk, oczywiście dużo jest nawet i bzdur na necie i tak jak napisałam wydało mi się to logiczne choć ja to tylko jak wielokrotnie pisałam - przeczytałam. Dla mnie ważniejsze były tu inne rzeczy to że mnie Pani hodowczyni rozwaliła swoją niewiedzą na łopatki ( np. to że maltańczykom kości z drobiu dawała - pomijam niebezpieczeństwo ale zacieki po tym pod oczami są kosmiczne) Te warunki były pewnie tam mało akurat ważne, tylko że Was tu to zabolała a istota rzeczy zeszła na plan dalszy więc szkoda czasu na te dyskusję o metrach.
  6. [quote name='Issa']Mało logicznie to ujęłaś... Totalna bzdura ! A możesz nam wytłumaczyć swój tok myślenia? Dlaczego ma być nie higienicznie w związku z tym?[/QUOTE] A ty jak rozumiesz i interpretujesz ten zapis higienicznie jest jak psy lużno mogą koło siebie stać, dobre warunki egzystencji to jak w jednej klatce nie siedzą? jde się zająć tym co tam sobie zaplanowałam zanim mnie tu do końca zlinczujecie, Ja nie mam rozbudowanej hodowli na paru metrach i w związku z tym mogę tak korzystniej dla psów - luźno interpretować.
  7. nie musi być WCALE tylko że tak to czesto bywa , moja duża suka przeszła pierwszą cieczkę mineło sporo czasu i wszystko było o.k a jak poszliśmy na wspólny długi spacer z berneńczykiem znajomych, to za moment miała ciążę urojoną i Pani wet sie dziwiła że tak późno,w sensie daleko od cieczki, więc się wtedy przekonałam że ma może mieć przykre konsekwencje ten kontakt z samcem. Macie psy i suki w dużej ilości na niewielkim metrażu, jak Wam to wychodzi to gratuluję,ja się na tym trochę przejechałam, a dyskusję na temat tego metrazu dla iluś tam suk i taką włąśnie luźną interpretację wyczytałam włąśnie na jakimś forum i sorki wydało mi się to logiczne.
  8. [quote name='Issa']A co ma wspólnego trzymanie w jednym mieszkaniu razem suki i psa do ilości psów trzymanych w trzypokojowym mieszkaniu? ;)[/QUOTE] no to ma do rzeczy że za krycie Pani hodowczyni płaciła więc ma teraz psa, no i trzy suki, sądzę że właśnie te warunki ten bliski kontakt z psem miał wpływ na to że moja nabyta tam sunia to przy pierwszej cieczce w wieku 7 miesięcy dostała ciążę urojoną. A taką wykładnię czytałam chodzi o zapis o dobrych warunkach egzystancji i higienicznych warunkach życia, że jak tych suk jest więcej to powinien być do tego metraż - ja mam w domu dwa króle i trzy psy ( jeden kursuje między domem a przydomowym trawniczkiem) i widzę że czasem jest ciężko, i myślę że jak takie trzy suczki w tych trzech pokojach z pięcioosobową rodziną mają mioty to to nie są higieniczne warunki - można się kłócić oczywiście i pod swoje sobie podciągać, ale ja tam się przekonać nie dam że to o.k.
  9. [quote name='Issa']Przepraszam..... a skąd wzięłaś ten punkt regulaminu...? :D[/QUOTE] A CZYTAŁAM KIEDYŚ W NOCY regulaminy hodowli porównywałam sobie, z dwóch tych związków tego słuszneo i tego niesłusznego i taki zapis czytałam nie mam czasu teraz szukać, tao było tak ujęte że jeśli więcej niż jedna suczka to powinne być już takie a takie warunki że zalecane żeby z "areałem"odpowiednim, a tak na logikę to chyba słuszne.
  10. DZIĘKI ZA CENNE INFORMACJE Przyczajam, się trochę na tę panią hodowczynię - chcę zebrać informacje, i chciałabym móc pojechać tam osobiscie żeby ją trochę zaskoczyć, bo ja mieszkam na drugim końcu Polski - sunia pochodzi z wrocławia. Dzwoniłam do władz tego całego ZHPR i nie przejeli się specjalnie, tym czy ta PAni dalej nie będzie mnożyć tego nieszczęscia psiego. ALe spokojnie tam teraz szczeniąt nie ma bo obydwie suczki miały w lecie mioty, a ta babka gdzieś wyjechała. Co do operacji, to ja sama nie wiem na razie moja niunia sprawia wrażenie szczęśliwej, poradzono mi żeby poczekać, ąż się jej ten kościec ugruntuje. Wybieram się do Wrocławia na ferie i chcę zrobić jej albo rezonans albo rtg z kontrastem, i dzięki za polecenie bo właśnie tylko wrocław wchodzie w gre, gdyż mam tam całą rodzinę i tak mi najwygodniej - ale decyzja nie jest prosta - bo piesek po swojemu biega i krzywdy na razie nie ma a przy operacji - i to mówi nawet, a może tym bardziej dobry lekarz, jest zawsze ryzyko. Tak to jest z tym psa kupowaniem można super egzemplarz nabyć nawet w najgorszej psudohodowli, a Gwarancji poważnegopodejścia do zwierząt to nawet ZKwP nie daje wiem coś o tym bo moja bernenka - jest całkiem lewa, a z wyglądu najpiękniejszy bernen jakiego widziałam - w 100% zgodna z wzorcem rasy, każda plamka i wymiar -stawy przebadane też o.k., druga z tego śmiesznego ZHPR - to już pisałam jaka,pomijając wszystko ma jak na maltana małe oczy i nosek, choć jest jeszcze młoda i to sie może zmienić, a moja najnowsza maltanka - z ZKwP - oj bardzo duże mam zastrzeżenia do tej hodowli, w trzypokojpowym mieszkaniu w bloku cztery psy - niezgodne z regulaminem, Pani która sprzedała mi sukę z ciążą urojoną - w ogóle nie wiedziała co to jest, zacieki pod oczami- wynik złej- bardzo złej diety, a zgodność z wzorcem rasy - są minusy niemałe, ale sobie z Panią też nie pogadałam, bo Pani tylko raz parę lat temu wzorzec rasy czytała. No nasza rozmowa to była taka jakbym to ja miała hodowlę, a ona pierwszą maltankę od września. KUpiłąm jednak i nie żaluję bo już kocham, czy ma wypigmentowane powieczki czy nie - kręgosłup jest o.k.
×
×
  • Create New...