Jump to content
Dogomania

Sisco

Members
  • Posts

    12
  • Joined

  • Last visited

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Sisco's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

12

Reputation

  1. Czytając ten post na początku myślałam, że pomyliłam wątki... Nie wiedziałam, że to o mnie... Widzę, ze pisał go ktoś, kto czyta naszego facebooka :) No tak, ale facebook nie sięga 8 lat wstecz... 8 lat temu miałam jedynie Noję, Aksę, Nilię i Naję oraz samce Natana i Ajaxa oraz 3 szczeniaki. Studiowałam matematykę na Politechnice Wrocławskiej i ba, miałam nawet stypendium naukowe, ale mimo zastosowania wszelkich znanych mi wzorów 4+2+3 nie chce mi za nic na świecie dać sumy 38 :( Chyba do bani były te studia :( 70 głodnych koni :D... - dla zainteresowanych link: https://www.facebook.com/sport.horses.stud Karmienia psów chlebem, niedożywienia i innych zarzutów nie skomentuję, bo po prostu brak mi na to słów... :( Jeśli prześwietlam psy przed sprzedażą, to tylko u dr. Siembiedy, zdjęcia są z opisem, więc chyba bardziej zastanawiała bym się czyja diagnoza była prawidłowa i być może kto dał się naciągnąć na zabieg, ale z tego co pamiętam, wtedy nie prześwietlaliśmy żadnych maluchów. Żaden właściciel nie zgłaszał mi również psa z wadą serca czy niedorozwojem wątroby - czy to kolejny post konkurencji? Już nie mam sił odpisywać na takie bzdury :( Ktoś, kto pisał ten post nawet nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić tak łatwą i banalną do znalezienia rzecz, jak ilość psów w 2007 roku :( I wszyscy jak zwykle są anonimowi - rzekomi właściciele i ich psy, tudzież osoby postronne - i mogą pisać, co im ślina na język przyniesie :(
  2. Witam ponownie :) Nie czytałam tego wątku od dwóch dni, z braku czasu i do lektury usiadłam dziś, bo wszak dotyczy on mojej hodowli. Niestety z tego, co widzę, zszedł on na temat degradacji rasy ON, jednak chciałam zauważyć, że aż tak, jak wywnioskować to można z tej dyskusji, to chyba nie jest. Bynajmniej moje doświadczenie mówi co innego. Przypomnę może, że jestem hodowcą koni i psów. Mieszkam z momi zwierzętami na "rancho". Moje psy mają bardzo dużo ruchu dziennie. Pomagają mi w pracy z końmi. Nie są oszczędzane, a czasem nawet wręcz odwrotnie. Od małego codziennie pokonują duże dystanse, wykonując nagłe zwrtoty, ostre hamowania, skacząc, itd. Dysplazja jest na prawdę rzadkością. Oczywiście mam świadomość tego, że nie o każdym przypadku wiem, ale hodowca żadnej rasy nie wie o każdym przypadku i statystyki hodowlane zawsze są obarczone błędem. Moje psy nie wyglądaja również jak pełzające, garbate "pół psy - pół żaby", a niejednokrotnie wygrywają wystawy. Są to psy żyjące w sforze, o zrównowazonych charakterach, potrafiące zachować się w każdej sytuacji. Staruszki są nadal sprawne i chętnie pracują, nie pozostając w tyle. Przez te wszystkie lata, przez które prowadzę hodowlę, odchowałam już ponad 500 szczeniąt i nie mogę stwiedzić, że jest to rasa chorowita i zdegenerowana. Owszem, widziałam w hodowlach psy w typie, o którym piszecie, jednak nie jest to 100% psów, jakie widzi się na ringach. Nie zawsze wygrywają również psy nadmiernie kątowane. Ostatnio byłam w Niemczech na wystawie, gdzie sędzia wyrzucił wszystke garbate i zbyt kątowane ONki z ringu. Nie uważam również, że młode ONy powinny chodzić wyłacznie na smyczy - to jakiś absurd i nie wiem, kto daje tak skrajne zalecenia. Tak wyglądają moje owczarki (na spacerze) : W pracy: Seniorzy: Nie uważam ich za obraz kalectwa. I znam dużo hodowli, w których tak jest. Owszem wszędzie zdarzają się wady i choroby, ale dotyczy to wszystkich ras, a nawet i gatunków, łącznie z gatunkiem ludzkim. Czy u rasy owczarek niemiecki zdarza się to często - pewnie jak w innych rasach, w danych liniach częściej, w innych rzadziej. Może nie borykam się ze spondylozą (jeszcze nie trafił mi się taki pies), a dysplazja jest od przypadku do przypadku dlatego, że moje psy nie wyglądają jak te, o których piszecie? Może po prostu jeśli coś jest "słabe" to w warunkach intensywności i formy ruchu w wieku dorastania "zdysplastycznieje" i nie zostanie uzyte do hodowli? A może po prostu Bóg mi sprzyja? Nie wiem, ale z doświadczenia, które mam, nie uważam ONków za rasę kaleką i zdegeneowaną. Pewnie wiele osób widziało inne owczarki i ma taką opinię, jaką można przeczytać, ale myślę, że to zawsze wybór hodowcy co rozmnaża i do czego dąży, a nie obraz całej populacji. Nie chcę wywołać burzy tym postem, ani negować czyjejś opinii, ale powiedzieć, że nie wszystko jest takie :) p.s./ dla osób, które pytały, a nie doczytały - prześwietlam psy w kierunku HD i ED, mają DNA, rozmnażam tylko psy HD/A i ED 0/0, a wyniki można sprawdzić dużo, dużo wstecz, bo hoduję psy na psach FCI, a nie jak wyczytałam w jednym z postów na jednopokoleniowych rodowodach
  3. Witam serdecznie wszystkich i dziękuję bardzo za wyjaśnianie tematu i dyskusję. Przypuszczam, że wiem, o jakiego psa, a właściwie suczkę chodzi Pani Niezadowolonej_Klientce, chociaż na 100% nie jestem pewna, bo właściciele nie odezwali się do mnie :( Kilka dni temu dzwonił do mnie lekarz weterynarii, który wykonywał RTG suczki. Powiedział mi, że suczka ma dysplazję stawów biodrowych. Oczywiście stwierdził, że po zdrowych rodzicach nie mogą urodzić się szczenięta, ktore będą miały dysplazję. Nie dało się rozmawiać z tym Panem, bo dla niego rodzic HD/A + rodzic HD/A = 100% szczeniąt HD/A. Konsultowałam kiedyś potocznie zwaną "dysplazję wrodzoną" z dr.Siembiedą, który powiedział mi, że można stwierdzić to tylko wtedy, gdy przyjmuje ona postać niewykształcenia główki kości udowej, a w pozostałych przypadkach u szczenięcia w tym wieku nie da się, bo wpływ na rozwój i tempo rozwoju dysplazji, oprócz czynnika genetycznego mają także żywienie, ruch, zaburzenia gospodarki wapniowo-fosforowej, tempo wzrostu, a nawet tak banalna sprawa jak przerośnięcie pazurów, które może skutkować nieprawidłowym ułożeniem stawów całej kończyny. Kiedyś nawet prześwietlałam całe mioty 8 tygodniowych szczeniąt przed oddaniem, dopóki dr. Siembieda powiedział mi, że to nie ma sensu przed 3-4-tym miesiącem, bo zawsze na RTG obraz będzie dobry w tym wieku, a gdyby szczenię urodziło się z niewyksztalconymi główkami, czyli dysplazją wrodzoną, to miałoby problemy z poruszaniem się. Lekarz wykonujący RTG suczki studiuje radiologię, więc będzie konsultował się z dr. Siembiedą, może zrozumie, że zdrowi rodzice nie są gwarancją zdrowego potomstwa :( Pewnie właścicielka suczki jest przekonana co do słuszności tej opinii i dlatego mysli, że szczenię nie jest po tych rodzicach. Oczywiście rodzice maja badania DNA i mogę udostępnic ich wyniki, zeby rozwiać tę wątpliwość. Bardzo chciałabym, żeby w mojej hodowli nie było psów, które finalnie, jako dorosłe osobniki skończą z dysplazją. Tak jak inni hodowcy, genetycy i weterynarze nie znam jednak sposobu, jak ją wyeliminować i nie mam również wpływu i kontroli nad tym, jak właściciele prowadzą psa. Myślę, że jest jej nie dużo u moich szczeniąt, ale przy zakupie szczenięcia zawsze uprzedzam nowych właścicieli, że to jest żywe zwierzę i mimo moich wszelkich starań nie mogę dać gwarancji jego przyszłości. Mówię jak zywić, jakie preparaty podawać, jak dbać, ale czy to stosują? - myślę, że nie wszyscy :( Proszę też o wykonanie RTG w wieku 3-4 m-cy, kiedy mogą robić się luzy i pierwsze zmiany i kontrole co jakiś czas, ale często nabywcy szczeniąt, tak jak ta właścicielka (szczenię 9-cio miesięczne), robią RTG, tak późno, że zmiany są zaawansowane i wymagają już poważnych zabiegów. Co mam mysleć o stosowaniu się do innych zaleceń odnośnie żywienia, ruchu itd., skoro tak ważna sprawa jak wczesne RTG zostało zadniedbane? Niestety pies to żywy organizm i póki sie rozwija, ma na niego wpływ dużo czynników. Nie wiem, co jeszcze mogę dodć w tej sprawie :( Życzyłabym sobie, aby genetyka była przewidywalna, a właściele szczeniąt umieli właściwie dbać o nie w okresie rozwoju. Ja sama mając doświadczenie na pewno nie raz popełniam błędy, a co dopiero "zwykli" właściciele psów. Kiedyś kupiłam np. suczkę PRIXI Szenberg. W wieku 4 m-cy miała stawy nie rozwijające się prawidłowo. Nie wiem, gdzie popełniłam błąd? Może żle przyswajała wapń, może za dużo ruchu. Innym maluchom w jej wieku nie było nic, a jej tak. I co myśleć? Była "trefna"? Mam mieć pretensje do hodowcy, czy do siebie? Przecież rozwój to sprawa indywidualna. Chciałabym, żeby ktoś miał na to receptę, ale... p.s./ moje psy nie są nadmiernie kątowane i często mają też dolew czeskich linii użytkowych, żeby tego uniknąć
  4. Witam Cię Margherito :) Na początku wyjaśnię, że nie mam zajęć z ludźmi, do tego mam instruktorów. Owszem, sama jeżdżę konno i czasem startuję, ale poświęcam na to czas, który ktoś inny poświęca np. na oglądanie telewizji :) Oczywiście to, że mamy ośrodek jeździecki i osiedla w sąsiedztwie bardzo ułatwia mi socjalizację maluchów :) Rezygnując z pracy zawodowej miałam trochę inne motywacje niż te, o których piszesz, ja chciałam być ze zwierzętami cały czas, bo uważam, że hodowla tego wymaga, zwłaszcza w okresie posiadania małych szczeniąt. Jeśli masz tak mocne nerwy, że potrafisz zostawić maluchy i iść do pracy, to super, zazdroszczę, ja niestety zbyt się o nie martwię :( Hodowla nie daje mi możliwości przeżycia jak sugerujesz i nie jest moim jedynym źródłem. Mam też jak już wspomniałam wspólnika, który prowadzi ośrodek jeździecki, sprzedajemy sportowe konie i piszę artykuły do gazet - jeśli już muszę się tu spowiadać, co zaczyna mnie bardzo irytować, bo mam wrażenie, że niedługo będę musiała napisać jakiego koloru noszę majtki, bo ktoś będzie próbował mi znów coś imputować, albo kolejny jasnowidz będzie znał każdy mój motyw. Mylisz się również co do marudzenia odnośnie nabywców szczeniąt. Nie sprzedaję psów każdemu. Dziś też "odesłałam do domu" klienta. Nie słyszałam jeszcze, aby jakiekolwiek z moich szczeniąt wylądowało na ulicy lub w schronisku (w umowie mam także zastrzeżone prawo pierwokupu). Wkleję Tobie fragment mojej umowy kupna-sprzedaży: [I]"pod rygorem możliwości odebrania psa nabywcy przez hodowcę, bez zwrotu kosztów zakupu i utrzymania psa, zobowiązuje się do:[/I] - [I]odpowiedniego żywienia psa;[/I] - [I]nietrzymania psa w kojcu, w klatce, w budzie, na łańcuchu lub innych warunkach mogących szkodzić zdrowiu fizycznemu lub psychicznemu psa;[/I] - [I]właściwego utrzymywania psa;[/I] - [I]nieużywania psa do hodowli szczeniąt bez rodowodu, a w wypadku suki także do niekrycia suki zbyt młodej, zbyt starej i krycia nie częstszego niż raz w roku;[/I] - [I]właściwej pielęgnacji psa i opieki weterynaryjnej w przyszłości;[/I] - [I]nieznęcania się w sposób fizyczny lub psychiczny nad psem;[/I] [I]- w przypadku chęci zbycia lub oddania psa, do poinformowania o tym hodowcy, który ma prawo pierwokupu;"[/I] Jak widzisz nie sprzedaję psów każdemu i stać mnie na to. Oczywiście nie uważam, że jeśli nie będę hodowała psów, to ucierpi na tym rasa - bo o to pytałaś. Nie mam również ambicji wyhodowania jak to określiłaś "swojego typu" i mam nadzieję, że hoduję zgodnie ze standardem rasy a nie pod "mój typ". Tak się zastanawiam czy Ty oddajesz psy za darmo, bo skoro bierzesz za nie pieniądze, to chyba przeznaczasz je na życie Twoje czy Twoich psów, pokrywasz z nich koszty hodowli? - czyli według tego, co napisałaś pseudo? Widzisz na każdą rzecz można spojrzeć w dwojaki sposób. O Twojej hodowli można powiedzieć na przykład tak: nie poświęcasz się hodowli całkowicie, tylko na niej dorabiasz, bo przecież w sieci można znaleźć Twoje ogłoszenia o sprzedaży szczeniąt. To w takim razie hodowla taka to zwykła fucha upychana między pracą zawodową, życiem rodzinnym a obowiązkami domowymi. Brzmi dla Ciebie miło? Znam wiele osób, które uważają, że praca ze zwierzętami wymaga podporządkowania całego życia, a inne formy to pseudo. Fajny osąd? Dokładnie taki, jak Twój nade mną. Ja osobiście nie oceniam, bo nie znam szczegółów życia innych ludzi ani motywacji ich serc i wolę wierzyć, że są dobre :) Życzę Ci wielu sukcesów w hodowli! :)
  5. Dziękuję Sybel :) Oprócz Natanka wszystkie wyzdrowiały, ale to cud, generalnie nie miały żadnych szans. Na szczęście botulina nie daje trwałych skutków (na co narzekają kobiety stosujące Botox ;) ). Nie żyje już Nojka, ale to była nasza pierwsza suka hodowlana. Odeszła kilka lat temu. Była już emerytką. Niestety miała nowotwór :( Pozostałe psy mają się świetnie :) Aksa najstarsza z tej stawki też jest już na emeryturze, ale mimo tego nadal jest "królową" :) Nilia też już "emerytka", ale czas się jej nie ima :) Nissanowi znaleźliśmy nowy dom - tym razem szczęśliwy! Jest nareszcie kochany, ale to brat Nilii, więc już też starszy psiak. Najmłodsza jest Celi, ale też już ostatni miot i emerytura :) Celi to taka mała "zgaga" - gdzie zadyma, tam jej pełno :) Sybel jak będziesz miała kiedyś chwilę czasu, to zapraszam na spacer :)
  6. [quote name='Beatus Canes']To już chyba typowe nastawienie na zbicie kasy.[/QUOTE] Beatus Canes na pewno masz rację, z tego powodu trzymam w hodowli emerytów, nierodzące suki, wydaję na ich leczenie, szczepienie i wyżywienie, karmię psy tak, że często sama tak nie jem i to wszystko dla kasy! [IMG]http://img2.demotywatoryfb.pl//uploads/201203/1332853909_by_CocaineBusiness_600.jpg[/IMG]
  7. Dziękuję bardzo za cenne uwagi :) Postaram się wziąć w końcu za stronę. Małymi kroczkami, ale zawsze coś do przodu się posunie :) Oczywiście zapraszam serdecznie w odwiedziny :) Będzie mi bardzo miło :)
  8. Nie Berek, nie podhodowla, nie mieszkam i nie pracuję sama - to takie niespotykane? ;) Nie uznaję podhodowli, jeśli o to pytasz. Czytaj uważnie wszystko, pisałam, że cała sfora żyje razem i ze mną. Mam wrażenie, jakbym rozmawiała ze świadkiem Jehowy - oni mają praktyki wyrywania wersetów z całości i żonglowania nimi, pozbawiając je prawdziwego wydźwięku ;) Itske takie ujęcie, to robił fotograf :) Zapraszam, zobaczysz i pracę całego stada :) Również życzę wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku :)
  9. Itske pisałam o spacerach i ich codziennej pracy w sforze, nie o szkoleniu. Codzienna praca moich psów jest nietypowa i wygląda tak: [IMG]https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash2/188705_182798158432691_96067_n.jpg[/IMG] Wychowanie szczeniąt w dużej mierze odbywa się w stadzie. Od 4-5 tygodnia życia zabieram maluszki z psami (wcześniej uwielbiam zabierać je rano do łóżka ;) ). Dorosłe psy doskonale je wychowują, zwłaszcza te najstarsze. Dziś, jak co roku w Sylwestra wychodzimy przed północą na spacer - cała sfora i maluchy, żeby zobaczyć wszystkie fajerwerki. Dorosłe psy uczą swoim przykładem szczenięta i młodzież i jest to doskonałe - jeszcze nie zdarzył mi się pies, który bał by się petard, itd. Oczywiście to taki mały przykład i nie mówię, że zastąpi to pracę hodowcy, ale sfora ma wiele, wiele zalet :) Ma Pani rację, hodowla psów jest to sposób na życie. Ciężka praca, ale bardzo, bardzo, bardzo wdzięczna :) Myślę, że każdy powinien robić to, co kocha. Ja zawsze chciałam być weterynarzem, jednak za namową rodziców skończyłam matematykę na wydziale PPT i informatykę na wydziale IZ Politechniki Wrocławskiej. Później pracowałam jako nauczyciel akademicki - intratna posada, jednak moje serce ciągnęło mnie w innym kierunku. Poszłam za jego głosem i zrezygnowałam z pracy na uczelni i choć moja stopa życiowa uległa drastycznemu pogorszeniu, to jestem szczęśliwa i spełniona, czego wszystkim życzę :)
  10. Wiesz, od kiedy pewni ludzie się rozeszli, zmienił się właściciel (teraz jestem ja), chyba jest dobrze, choć pewnie nie wszystko o tamtych ludziach) było prawdą :) Na FB masz fanpage z fotkami [URL]https://www.facebook.com/pages/Hodowla-Koni-i-Ośrodek-Jeździecki-ADONAI-SPORT-HORSES-PONIES/178078885611046[/URL], na moim profilu też [URL]https://www.facebook.com/wilcze.serce[/URL] :) Na zawodach też nasz spotkasz :) Na PW możemy o tym porozmawiać, bo to chyba nie ten temat :) A w ogóle to widzę, że jesteś z Wro - zapraszam w odwiedziny! :D Miłej zabawy Sylwestrowej! :)
  11. Sybel oczernianiem jest dla mnie psucie komuś reputacji na podstawie własnej oceny tego, co podpowiada wyobraźnia. Jeśli chce Pani poznać moje psy, ich poziom socjalizacji zapraszam serdecznie w odwiedziny. Co do strony, to niestety nie mam już czasu by się nią zająć, ale więcej info i zdjęć jest na FB – zapraszam do odwiedzin. Moje psy nie żyją w odchodach po kostki, i nie czyszczone są tylko do zdjęć. Mają takie same warunki, jak ja, są zadbane i czyste, doskonale odżywione. Mieszkamy razem, chodzimy wszyscy razem na spacery. Zresztą, jeśli zechce mnie Pani odwiedzić, odpowie sobie Pani na pytanie czy da się jednorazowo zabrać tak dużą sforę psów, w tym aktywnych reproduktorów, które nie były by z sobą cały czas i opanować je. Zapewniam Panią, że ten widok robi wrażenie nawet na zawodowych szkoleniowcach i behawiorystach i o czymś świadczy. Berek ciocia statystyka myli się Pani. 46,4 szczeniąt rocznie (przy średnio 7-8 szczeniętach w miocie to średnio aż jeden urodzony miot na dwa miesiące), ale to już takie szczegóły. Pewnie martwi Panią fakt, że tyle szczeniąt i psów, więc zaniedbane. Wyjaśnię Pani dlaczego mam tyle psów – uważam, że postęp hodowlany i osiągnięcie założonych celów na 2-3 sukach jest bardzo ciężki lub wręcz niemożliwy, albo odbędzie się kosztem zwierząt, no, chyba że ktoś ma na tyle szczęścia, że może z powodzeniem wygrać 6 w lotto. Oczywiście psów nie hoduję sama, było by to chyba awykonalne pod względem jak Pani wspomniała ich potrzeb socjalizacyjnych i szkoleniowych. Oczywiście jest to moje i nie tylko moje jedyne zajęcie, jak już pisałam, żeby poświęcić się hodowli zrezygnowałam z pracy zawodowej. Jeśli liczy Pani czas, to owszem jest to czaso i praco chłonne, nawet tak bardzo, że oddałam znajomym telewizor, bo nie miałam go nawet czasu włączyć, stał po prostu nieużywany, ale nie ubolewam :) Mieszkam z moimi psami i jestem z nimi 24h/dobę, 7 dni w tygodniu, oczywiście poza wyjazdem na zakupy, obozy, itd., ale nawet wtedy nie są same, ponieważ jak pisałam nie prowadzę hodowli sama. Mój patent na potrzeby socjalizacyjne – otóż oprócz psów mam ośrodek jeździecki w tym samym miejscu. Szczenięta mają kontakt z różnymi ludźmi i zwierzętami od pierwszych tygodni życia. Mieszkamy we Wrocławiu, jakieś 100 m od torów kolejowych i ulicy, 50 m od blokowiska – to takie 10 ha oazy w dużym mieście, więc bodźców im nie brakuje. Wiem, co robię, wiem czego potrzebują szczenięta do prawidłowego rozwoju. Maluchy mają zapewnioną również wczesną stymulację neurologiczną, co też daje dobre efekty. Co do szkoleń, to jak wspominałam szkolę we własnym zakresie psy do pomocy mi w codziennych czynnościach oraz na potrzeby ról w filmach. Do poważniejszych szkoleń „używam” profesjonalistów. Jeżdżę czasem na obozy i seminaria, czasem szkolenia odbywają się u mnie. Zapraszam i w tym wypadku na profil mojej hodowli na FB – są tam zdjęcia z obrony, takie z końmi w tle, to u nas. Są też one na stronie Dog Work i chyba Dog Center. Brezyl proszę odwiedzić moją stronę na FB [URL]https://www.facebook.com/pages/Wilcze-Serce-Hodowla-Owczark%C3%B3w-Niemieckich-D%C5%82ugow%C5%82osych/162190717160102[/URL] – tam jest trochę zdjęć pracujących psów z moim przydomkiem z p. Jackiem Lewkowiczem, z p. Mariuszem Kuzmeckim. Ostatnio dowiedziałam się od właściciela, że np. GENIUS Wilcze Serce nie tylko wygrywa wystawy w ZOND, ale jest najlepszy w IPO. Informacji takich trochę dostaję. Głównie właściciele psów robią z nimi PT, gdyż najbardziej lubię sprzedawać psy z przeznaczeniem do rodzin. Uważam, że pies, to przede wszystkim zwierzę stadne, dla którego najważniejszy jest kontakt z człowiekiem, ruch, zajęcie i praca w podstawowym zakresie, co zresztą cieszy właścicieli psiaków. Wolę, aby mój pies mieszkał w bloku, gdzie spędzi czas z ludźmi, wyjdzie na kilka spacerów, gdzie się wybiega, pochodzi do psiego przedszkola, a później rozwinie się w posłuszeństwie na poziomie „basic”, niż będzie psem z wyszkoleniem IPO, mieszkającym samotnie w kojcu i służącym jako alarm :( Nie sprzedaję psów do kojca, o czym jest od początku założenia mojej hodowli informacja na stronie, chociaż wiem, że nie do końca mam jak sprawdzić prawdomówność właścicieli. Oczywiście bardzo się cieszę, jeśli właściciele mają czas na więcej i idą w kierunku szkoleń specjalistycznych, ale nie po to, by wyszkolić sobie „nieszczęśliwy alarm”. Zawsze właściciel kupujący ode mnie szczenię, zanim wyjedzie z hodowli spędza około 2 godzin, gdzie wyjaśniam mu jak opiekować się psem, jak go żywić, jakie pies ma potrzeby, jak się uczy, itd. i mówię o wadze socjalizacji, poświęcenia psu czasu i zachęcam do szkoleń. Jedni ludzie tego przestrzegają, inni nie, ale hodowcy nie maja już na to wpływu, choć myślę, że dobre życie psa jest ich marzeniem. Jeśli chodzi o umieszczanie katalogów powystawowych w necie, to pewnie ich Pani nie znajdzie, bo i ja ich nie znalazłam, ale nie ode mnie to zależy. Może znaleźć Pani informacje na forach lub po prostu katalogi w wersji drukowanej. Osiągnięcia moich psów znajdzie Pani na stronie hodowli, w profilu każdego psa. Co do odsetka psów dysplastycznych, to wyraźnie napisałam, że jest on znacznie poniżej 3% na podstawie informacji, które posiadam i dodałam także, że „pewnie niektórzy właściciele nie prześwietlają psów i wyniki nie są w pełni miarodajne”, więc to już chyba bicie piany. Pani Itske, wyjaśniłam chyba dość jasno kwestię, która Pani porusza, ale zrobię to raz jeszcze. Napisałam, że jeśli chciałabym hodować psy w ZKwP musiałabym oddać psy z rodowodami PKPR, bo nie mam warunków socjalno-bytowo-czasowych na więcej psów. Musiałabym albo oddać, albo przestać hodować, bo psów z „papaierami” FCI mam zbyt mało, by można to było nazwać hodowlą. Dzielenie doby po 40 minut dla każdego psa, jak to wynika z Pani wyliczeń, jest w naszym wypadku utopią. Moje psy spacerują i większość pracy wykonują stadnie, czyli cała sfora plus przewodnik, stąd nie muszę dzielić doby na każdego psa z osobna. Pozostałe kwestie wyjaśniłam już w postach powyżej :) Mam nadzieję, że rozwiałam kwestie budzące wątpliwości. Myślę, że poświęcam moim zwierzętom więcej czasu, niż 99% właścicieli psów, także i z pewnością część osób z tego forum (jedyną moją przerwą w pracy ze zwierzętami jest śniadanie i obiad i kilka godzin snu, nie odpoczywam po południu, nie zostawiam zwierząt, bo idę do pracy, nie oglądam wieczorem filmu, nie uprawiam wirtualnego życia na forach i nie żyję życiem innych osób i wyimaginowanymi problemami i sensacjami). Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)
  12. [COLOR=#000000][FONT=Verdana]Witam serdecznie :)[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana] Dziś po południu dostałam informację od koleżanki, która nalegała abym się zalogowała i odpowiedziała na posty w temacie mojej hodowli. Może na początku napiszę kilka słów o moich psach, hodowli i wymaganiach, jakie spełniają. Hoduję psy od 10 lat. Hodowlę "Wilcze Serce" zarejestrowałam w Polskim Klubie Psa Rasowego, gdyż były to czasy, kiedy ZKwP nie uznawał odmiany długowłosej, jako hodowlanej. Moje bazowe psy kupowałam z rodowodami FCI w Polsce i za granicą. Szczenięta urodzone u mnie, otrzymywały już rodowody PKPR. Myślę, że na owe czasy PKPR był chyba najwłaściwszym wyborem, jakiego mogli dokonać hodowcy odmiany długowłosej, gdyż rozwijał się prężnie, miał wytyczone regulaminy hodowlane i wzorzec identyczny z wzorcem FCI – takie było moje odczucie i tak postąpiłam. Teraz, kiedy FCI uznało odmianę długowłosą, czasem słyszę pytanie dlaczego nie „przepisałam się” do FCI, czy uważam, że jest gorsze lub czy moje psy się nie nadają? Odpowiem więc i na tym forum. Uważam, że FCI nie jest gorsze (bynajmniej w krajach, gdzie regulaminy hodowlane są takie jak w Niemczech lub Polsce), uważam, że gdyby nie FCI, wiele ras nigdy by nie powstało, a hodowla psów nie była by tak dalece rozwinięta. Uważam, że hodowle FCI reprezentują wyskoki poziom (oczywiście nie mówię o tych, które kompromitują nazwę „hodowca”, ale wiem, że takie zdarzają się wszędzie) i hodują znakomity materiał genetyczny. Z przyjemnością kupuję nowy materiał genetyczny w hodowlach zrzeszonych w tej organizacji, choć zdarzyło mi się kupić psy z wadą serca i dysplazją, jednak wiem, że to się zdarza i nadal doceniam jakość hodowli FCI. Dlaczego po uznaniu odmiany długowłosej nie przepisałam się do ZKwP? Ponieważ miałam już dorobek 8 lat hodowli w postaci wspaniałych psów, z którymi jestem silnie związana emocjonalnie. Moje psy nie zmieniają domu na emeryturze, są ze mną do końca swoich dni, chociaż nie ma w tym ekonomii, ale je kocham. Z tego też powodu nie przeniosłam się do ZKwP, choć wiem, że łatwiej sprzedać szczenię z rodowodem ZKwP niż PKPR. Przeniesienie się wymagało by ode mnie zaprzestanie hodowli psów z rodowodami PKPR, a nie mam już miejsca na więcej nowych psów. Musiała bym oddać te, które posiadam a urodziły się u mnie, bo ZKwP nie uzna ich przecież, i kupić nowe z rodowodami FCI. Emocjonalnie dla mnie jest to awykonalne. Teraz uprawnienia hodowlane. PKPR posiada dwa rodzaje uprawnień – podstawowe i elitarne. Staram się, aby moje psy miały te najwyższe, a nawet dodatkowo wykonuję im RTG w kierunku dysplazji stawów łokciowych, ponieważ na żadnym poziomie nie jest wymagane. Moje psy są prześwietlane u dr. Jana Siembiedy. Co do dysplazji szczeniąt, to zawsze uprzedzam nabywcę, że zdrowi przodkowie nie dają gwarancji zdrowia kolejnych pokoleń. Staram dołożyć się wszelkich starań, aby hodować zdrowe szczenięta, ale ja i moje psy podlegamy takim samym prawom natury, jak wszystkie inne zwierzęta na tej ziemi i nie mogę dać takiej gwarancji, o czym pisali już moi przedmówcy. Staram się według moich możliwości zdobywać informacje o zdrowiu szczeniąt i na tej podstawie weryfikować i dobierać skojarzenia. Niestety tak, jak w tym przypadku, czasem po prostu właściciele nie informują mnie i gdyby nie fora internetowe i post XADORA, nie wiedziała bym także i o tym przypadku, gdyż nie dostałam żadnego maila, telefonu, nic. Do dnia dzisiejszego w mojej hodowli urodziły się 464 szczenięta. Z informacji, które mam, odsetek szczeniąt dysplastycznych jest znacznie poniżej 3%, chociaż pewnie niektórzy właściciele nie prześwietlają psów i wyniki nie są w pełni miarodajne. Mam nadzieję, że może kiedyś będzie mniejszy, choć wiem, że wszystkie rasy duże są obciążone tym problemem, ale zawsze można próbować. Nie rozmnażam psów z innym wynikiem HD niż A i ED niż 0/0. Nie kusiło mnie to nawet wtedy, gdy były to kupione przeze mnie psy, w które włożyłam wiele środków, czasu i planów, tym bardziej, jeśli miały by to być psy urodzone u mnie. Odnośnie uprawnień hodowlanych, to moje psy mają zaliczone testy psychotechniczne na najwyższą ilość punktów – to wymagania. Ich popędy i podatność na szkolenie sprawdzam z pomocą profesjonalistów, jeżdżę też na obozy szkoleniowe oraz czasem, jeśli moja wiedza jest wystarczająca, szkolę psy sama na potrzeby własne, a więc pomocy w pracy z końmi oraz do ról w filmach. Odnośnie wystaw, to staram się wystawiać moje psy w kraju i za granicą. Na wystawach w konkurencji jest w wiekszości DUŻO więcej psów na ringu niż w ZKwP. Niestety mam dużo obowiązków przy zwierzętach, na tyle dużo, że musiałam zrezygnować ze znakomitej posady nauczyciela akademickiego, a także co najbardziej mnie boli zaniedbałam stronę internetową hodowli, więc niewiele można znaleźć na niej zdjęć i informacji. Strona jest w google łatwa do znalezienia, jednak o wiele więcej (dzięki nabywcom szczeniąt) można znaleźć na FB. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś nadrobić te zaległości [FONT=Wingdings]J[/FONT] Co do moich warunków bytowych, to razem z moimi psami i końmi mieszkam w stajni i mam do dyspozycji ponad 10 ha własnej ziemi. Moje psy mieszkają w tym samym budynku, co ja. Potrafię panować nad tak dużym stadem i mam do ich trzymania warunki. Wszystkie psy codziennie chodzą na spacery RAZEM! Tu część mojego stada na spacerze w towarzystwie pozoranta z DOG WORK [/FONT][/COLOR][IMG]https://www.facebook.com/photo.php?fbid=536859979700999&set=a.177707285616272.52976.118205158233152&type=1&theater[/IMG][COLOR=#000000][FONT=Verdana]. Piszecie o innym wątku na Dogomanii. Czytałam ten wątek. Nie wypowiadałam się w nim, gdyż nie lubię negatywnych emocji i źle się z tym czuję. Sprostuję to teraz tutaj, jeśli ma to tak duży oddźwięk. Suczka CAMBRIA, o której pisze właścicielka została przed sprzedażą prześwietlona w kierunku dysplazji stawów biodrowych u dr. Jana Siembiedy. Na opisie zdjęcia jest napisane „stwierdzono prawidłowo rozwijające się stawy biodrowe”. Jako dowód, że suczka była prześwietlona wkleję (jak forum mi zezwoli, tymczasem jest w moim profilu, proszę spawdzić) link do zdjęcia drugiej strony umowy kupna-sprzedaży CAMBRII, gdzie jest napisane, że właścicielka otrzymała RTG i opis. Nowa właścicielka suczki wystawiała ją (hendlerem był szkoleniowiec Pan Marcin Matuszak) na wystawie w czerwcu, ponad miesiąc po zakupie, gdzie dowiedziałam się, że suczka wypadła właścicielom przez okno jadącego samochodu. Poszli z nią do weterynarza, ale nie zostało wykonane żadne RTG. Po jakimś czasie zrobiono suczce RTG stawów biodrowych i łokciowych i okazało się, że stawy „są w rozsypce”, a miednica jest „całkowicie przestawiona”, jakby skręcona, a nogi wyrwane ze stawów. Szczerze mówiąc i tak mała CAMBRIA miała wiele szczęścia, że przeżyła. Właścicielka była u nas i pisała maile z żądaniem gratyfikacji finansowej, gdyż weterynarz z powodu tego, że właścicielka ukryła fakt RTG bioder szczenięcia przed zakupem, orzekł, o czym mnie poinformował, że takie coś musiało najprawdopodobniej zdarzyć się w życiu płodowym. Kiedy poinformowałam go o fakcie przeswietlenia i wypadku suczki, powiedział, że w takim razie teoria z życiem płodowym nie jest, bo i nie może być prawdziwa i jest to przyczyną wypadku komunikacyjnego, albo innego wypadku, o którym nie wiemy. Rozmawiałam z właścicielką wiele razy, jednak miała ona postawę roszczeniową, której nie zmieniła. Ja nie poczuwałam się do winy, do tej pory nie czuję się winna takiej sytuacji. Nie spowodowałam wypadku. Nie wiem, jak dziś czuje się CAMBRIA, ale ostatnie wypowiedzi właścicielki na owczarku forum informowały, ze miednica jakoś wraca na swoje miejsce, więc mam nadzieję, że jest dobrze. Zapewniam osoby zainteresowane moja postawą, że staram się pomóc właścicielom psów, kiedy dostaję informację, że mają jakiś problem. [/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana]Właścicielka XADORA ma również rodowód, w którym są wyniki HD i ED przodków, więc nie musi prosić o robienie rentgena "naszym podopiecznym", a także XADOR nie miał dysplazji wrodzonej, bo jak sama napisała właścicielka, w wieku pół roku stawy były prawidłowe, [/FONT][/COLOR][COLOR=#333333][FONT=Verdana]więc dysplazji wrodzonej także mieć nie mógł i mam nadzieję, że przestanie ona dopatrywać się mojego celowego działania czy oszustwa sprzedaży szczeniąt z wrodzoną dysplazją. Jeszcze nigdy nie urodziło mi się szczenię z dysplazją wrodzoną i mam nadzieje, że nigdy tak się nie stanie. Nigdy też nie sprzedałam nikomu szczenięcia dysplastycznego w dniu sprzedaży.[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana] [/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana]Mam również nadzieję, że właścicielka XADORA skontaktuje się ze mną (niestety na umowie mam inne miejsce zamieszkania, wiek - nie wiem czy 15 czy 18 lat, bo różnie owa pani podaje - i imię właścicielki, niż tu podane, więc może to już inny właściciel). [/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana]Komentatorom Itske, Martens, Brezyl i Sybel oceniającym psy, mnie, hodowlę radzę wcześniej upewnić się, co piszą i zastanowić się, jakie są konsekwencje bezmyślnego klepania bzdur i oczerniania! Oczekuję od Was publicznych przeprosin! Pozdrawiam wszystkich serdecznie [FONT=Wingdings]J[/FONT] Sylwia z Wilczego Serca[/FONT][/COLOR][COLOR=#000000][FONT=Verdana] [/FONT][/COLOR]
×
×
  • Create New...