Jump to content
Dogomania

ownerka_suczki

Members
  • Posts

    12
  • Joined

  • Last visited

ownerka_suczki's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. arima - niesamowite Zastanawiałam się nad psem przez parę lat, przeczytałam mnóstwo na ten temat (mimo, że jakieś doświadczenie miałam - pies w dzieciństwie i wczesnej młodości), ale w życiu bym nie pomyślała, że to może być taka rewolucja... Mała jest super i skoro ją zabraliśmy, zamierzam o nią dbać itd., ale chyba wiedząc to, co wiem, podjęłabym teraz inną decyzję, bo prawda jest taka, że od miesięcy jestem zmuszona poświęcać jej więcej troski, wysiłków i czasu (choćby szukając informacji wszędzie) niż moim dzieciom, a to już nie jest normalne. Podziwiam Cię za Twoją walkę. U nas wymiana całej ziemi (w tym spory teren z trawnikiem, z którego korzystamy my, dzieci) na pewno odpada... Zwłaszcza, że mogłoby się okazać, że za chwilę młoda znów zarażona - chyba bym się załamała. :( Ale zastanawia mnie, co piszesz - że jaj włosogłówek nie widać. To co to za cholerstwo ona ma? Może powtórzymy badanie, aczkolwiek wygląda na to, że włosogłówki są najwredniejsze do wybicia, więc jeśli miała je w badaniu wtedy wraz z czymś innym - i nadal ma to coś, co widzimy gołym okiem, to pewnie włosogłówki też. Tak czy siak trzeba ją odrobaczyć w jakiś sposób. Tylko znów to wymaga nakładania kagańca za każdym razem, kiedy jest na zewnątrz, więc moment na to jest fatalny. Zwłaszcza, że niedługo zostawimy ją na parę dni pod opieką kogoś, od kogo nie mogę oczekiwać takiego zaangażowania, jakie sama mam. gryf80 - no właśnie, nie mogę teraz zrozumieć, jak to jest, że pieski miastowe, które spotykają na swojej drodze tyle kup wszelakich (bo wiadomo, że w mieście jest z tym różnie), nie mają takich problemów, jak my - gdzie sprzątamy, pilnujmy, odrobaczamy, uczymy ją itd. Jakiś pech straszny.
  2. To może pomyliłam nazwę, na pewno nie było to to :) taka duża tabletka, ale ostatniego odrobaczania mi nie wbili w książeczkę, więc mogłam coś przekręcić.
  3. Dzięki za Wasze wypowiedzi, choć szczerze mówiąc, te odnoszące się do tego, co było trzeba zrobić nie są specjalnie przydatne. ;P Zwłaszcza, że teren już był skażony, więc kolejne (sprzątane) odchody niewiele zmieniły (chyba, żeby młodej w ogóle nie wypuszczać do ogrodu), plus robaki wykryto zaraz po sterylizacji, kiedy miała pozwolenie jedynie na szybkie załatwianie się, plus młoda jeszcze kilka miesięcy temu załatwiała się bardzo często (czasem co parę godzin) i kup robiła mnóstwo, więc nie było szans za każdym razem zabierać ją w oddalone miejsce - itd. Pomijam kwestię, że mogła mieć pasożyty już wcześniej (wzięłam ją ze schroniska), mimo odrobaczania, tylko nie zostały one zauważone. Co do "dezynfekcji" to z tego co wiem, pomogłoby jedynie zabetonowanie trawnika, co raczej nie wchodzi w rachubę... Co do kagańców, oglądam je sobie - dzięki za rady. :) Sunia miała wcześniej nylonowy, ale uświadomili mnie, że był kiepski, więc po wielu poszukiwaniach (chyba z 6 różnych sklepów, bo nic nie pasowało) udało nam się wreszcie znaleźć porządny, metalowy ze skórzanymi paseczkami, doradzony mi przez szkoleniowca. Wydawało się, że w tym nie ma jak zrobić sobie krzywdy, ale jednak jakoś się spryciuli udało, więc nie wiem, czy i w innych tak nie będzie. Chyba na razie spróbuję tych ziół, mam nadzieję, że kolejne pieniądze nie pójdą w błoto... a wątroba suni trochę odpocznie. Napiszę Wam czy i jaki był efekt, może przyda się komus w przyszłości (choć w całym necie nie natrafiłam na podobny jak nasz przypadek - powiązanie pożerania kup i nieskutecznego odrobaczania..., wyjątkowy nam się trafił pies ;) ). Jak to nie zadziała, wrócę do weta i poproszę o polecany przez Was lek.
  4. Mała waży ok. 22 kg (ale jest stanowczo za chuda), obecności pcheł nie stwierdzono + nosi obrożę przeciwpchelną. Dawkowanie wg wagi ciała to oczywiste. :) Badanie kału robiliśmy, żeby stwierdzić, jakie sunia ma robale - potem nie powtarzaliśmy, skoro widać gołym okiem, że jaja nadal są, a podawane leki miały dość szerokie spektrum działania. Co do ich wyglądu, to szukałam w necie i za chiny ludowe nie znalazłam niczego, co wygląda tak samo, więc muszę wierzyć wetom... (zdjęcie poniżej) Aczkolwiek poważnie rozważam odrobaczanie ziołami (nikt nie próbował??), żeby jednak tak ciągle jej nie truć. [URL="http://i213.photobucket.com/albums/cc49/malgosia_b/DSC08905.jpg?t=1375008703"] [IMG]http://i213.photobucket.com/albums/cc49/malgosia_b/DSC08905.jpg?t=1375008703[/IMG] [/URL]
  5. Doczytałam, że włosogłówki to jedne z nicieni, więc chyba wet wyraził się nieprecyzyjnie kiedy prosiłam o tłumaczenie z łaciny, ale pamiętam, że mówił coś o toxocara canis, czyli ten drugi robal to psia glista (zresztą być może jej już nie ma). Choć, szczerze mówiąc, nie znalazłam w necie zdjęć, które przedstawiałyby te "kreseczki" (raczej krótkie, nie żadne nitki), które widzę na żywo...
  6. [quote name='vetches']Włosogłówki to o tyle specyficzne pasożyty, że 'zwykłe' odrobaczanie jakie się stosuje np przeciwko tasiemcom nie da efektu. [B]Dodatkowo, jaja włosogłówki mogą latami tkwić w glebie, bo sa odporne na warunki środowiska. [/B] Dla włosogłówki są odpowiednie schematy odrobaczania. Działają 3 substancje czyli Flubendazol, Fenbendazol i Mebendazol. Pogadaj ze swoim wetem, w razie czego służę dawkowaniem.[/QUOTE]dziękuję :) To pogrubione mnie martwi, bo oznacza, że chyba faktycznie sunia będzie skazana na kaganiec cały czas kiedy jest poza domem. :( To oznacza dla niej znacznie mniej czasu spędzanego na zewnątrz (chyba, że uda mi się nauczyć ją biegać w kagańcu bez prób ściągnięcia - na pewno będę jeszcze próbowała), koniec z zabawami typu aport (a to szczeniak jeszcze - jest z średniodużych psów)... Szkoda, ale wiadomo - priorytety tu są jednak inne...
  7. [quote name='vallhund']Piszesz, że znaleziono u niej włosogłówkę - na nią można zastosować Profender, to lek który działa zarówno na dorosłe jak i niedojrzałe (larwy) postaci pasożytów. Mój lek. wet. na włosogłówkę stosuje preparaty z fenbendazolem (bo on działa na ten rodzaj pasożytów) - 50mg/kg wagi ciała przez 5 dni, potem co 1miesiąc przez 3 miesiące.[/QUOTE] Tak, włosogłówki nicienie. Profender był polecany tu też przez mozarcik, wezmę pod uwagę Wasze sugestie i zagadnę weta o ten lek.
  8. [quote name='xxxx52']ach u mnie na wsi jest duzo koni (sa ujezdzalnie),co sasiad ma conajmniej min 3 koty i jakos nie mozemy stwierdzic (ja ze sasiadami)zeby psy dostaly robaki po zjedzeniu czegos z lak po spacerze pomiedzy konmi. wazne jest koty musza byc tez systematycznie odrobaczane ja odrobaczam Drontalem-Dehanil tabletka zalezy od wagi ciala .jedna tabletka na pol roku czeste odrobaczanie jest tez szkodliwe . Nic nie pojmuje t zej kuracji p/robakom.Napisz jak czesto odrobaczasz .Czemu tyle lekow jest wprowadzonych przeciez Dehanil jest dobrym lekiem. Czy pies po dehanilu ma robaki tak po kilku dniach ,czy one sa zywe czy martwe,czy pies ma luzne stolce?[/QUOTE]tak, jak pisałam - dostaje zazwyczaj dane lekarstwo + kolejna dawka po 2 tyg. (poza ostatnią serią, opisaną powyżej) To powinno teoretycznie wystarczyć, ale skoro problem powraca, kolejne odrobaczanie jest koniecznością (zwykle przerwy trwały parę tyg. między seriami). Z reguły widzimy w kupie małe białe kreseczki, jest ich sporo, nie ruszają się, może to jajka, nie wiem. Jak kupa była niezbierana parę dni (np. wyjazd), to zdarzało mi się zobaczyć i żywego robala. I tak, zdarza się, że sunia ma luźne stolce (też pisałam powyżej). A koty nie są nasze, więc na ich odrobaczanie lub nie - nie mam wpływu. PS: A czemu tyle leków? Nie ja o tym decyduję, ale być może dlatego, że czasami pasożyty uodparniają się na dany środek.
  9. [quote name='vetches']Ovnerko, a jak wyglądało odrobaczanie suni? Co do tej pory stosowałaś i czy dawałaś preparat raz czy przez kilka dni?[/QUOTE] Zawsze było coś + powtórka za 2 tyg. (dehinel plus, prazitel, dehinel plus), następnie aniprazol i coś na K, potm milbemax... a ostatnio trochę inaczej, bo 3 tabletki jednego dnia (brak nazwy niestety) + kolejna seria po 3 dniach i cilest po tygodniu. A co myślicie o preparatach ziołowych dla psów? Polecono mi tu na priv i się waham - bo to kolejny wydatek, a efekt pewnie słabszy (choć mniej szkodzący) niż konkretne leki; ja młodej próbowałam już podawać para farm - na pasożyty dla ludzi, ale wet zaakceptował (i tak to nic nie dało)... Jestem gotowa próbować wszystkiego, co jej nie zaszkodzi, ale im więcej opinii, tym lepiej. :)
  10. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi - i tu i "ówdzie". ;) Oczywiście czekam na dalsze. :) Tak sie jeszcze zastanawiam czy na obecność pasożytów może mieć wpływ bliska obecność koni (w sąsiedztwie) i paru okolicznych kotów, które nas odwiedzają...
  11. [quote name='mozarcik']A podawałaś Rumen Tabs? Zamiast kagańca użyłabym długiej linki, pies mógłby swobodnie biegać, a Ty miałabyś na nim kontrolę. Z przetestowanych tabletek na robale najbardziej polecam Profender. My też kiedyś walczyliśmy z powracającymi robalami, podejrzewaliśmy nawet, że gdzieś nam się pies podpiąl pod źródełko, a po Profenderze problem zniknął.[/QUOTE] Dziękuję za odp. :) Rumen Tabs podawałam wcześniej, z tego, co się orientuję, one działają słabiej niż same żwacze (u nas efekt tych pierwszych był zerowy). Długa linka - pomijając, że wtedy jej bieganie skutecznie by się skróciło ze względu na moje ograniczone jednak możliwości czasowe (teraz sporo czasu spędza na zewnątrz) - obawiam się, że nie da takiej kontroli; ostatnio znalazła i pożarła błyskawicznie coś nawet będąc na długiej smyczy (na krótkiej raczej się nie odważa, zna komendę "nie rusz", ale im większa odległość, tym słabsze słuchanie ;) ). Spytam weta o ten profender, chyba go jeszcze nie testowaliśmy. Chociaż - jeśli nadal będzie jadła różne świństwa - to może być znów syzyfowa praca... :(
  12. Proszę o pomoc, bo czuję się już totalnie bezsilna. Mam niespełna roczną suczkę, którą próbujemy bez skutku odrobaczyć od wiosny. Robiliśmy kiedyś badanie kupy, wyszły nicienie i włosogłowki. Ostatnio nie robimy, bo niestety stale widać gołym okiem, że robale ciągle są - mimo systematycznego odrobaczania różnymi preparatami. Problem prawdopodobnie ma związek ze zjadaniem kup przez młodą. Są codziennie sprzątane, ale jak się zdarzy rozwolnienie (a zdarza się - raz, że robale; dwa - że sunia jest b. emocjonalna), to nie ma szans usunąć tego w 100%. A te gady podobno całkiem długo funkcjonują bez żywiciela. O zjadaniu kup przeczytałam już chyba wszystko, co można było, próbowałam różnych sposobów (dostaje karmę Brit, witaminy, codziennie raczę ją suszonymi żwaczami wołowymi, ma zapewniony ruch + stymulację "intelektualną" - krótkie sesyjki szkoleniowe) i nic. Zwiększyłam jej dawkę jedzenia o połowę (jest chuda), mimo to, jak trafi na coś, a jesteśmy daleko, to nie ma siły, żeby zostawiła zdobycz (i na to podobno nie ma wyjścia). Nie kapuję tego, przecież sporo psów zżera różne świństwa, a nie spotkałam się, żeby ktoś miał podobny, tak ciągnący się problem. Po ostatnim odrobaczaniu próbowaliśmy puszczać ją luzem tylko kagańcu, ale nie lubi (mimo przyzwyczajania jej do niego ze smaczkami) i tak nim ryła, że zrobiła sobie ranę pod pyskiem. Nie mam już pomysłów. Sytuacja jest beznadziejna, w dodatku w domu są małe dzieci, o które się boję, więc problem podwójny. Jeśli ktoś ma wskazówki, co robić, będę wdzięczna. Pozdrawiam, O.
×
×
  • Create New...