Jump to content
Dogomania

Mszydly

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

Mszydly's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Jesteśmy z Rudy Śląskiej. Rozeznałam się w temacie tych przedszkoli i niestety koszty mnie chwilowo przerastają - 1300zl. Pozostaje nam chyba tylko próbować powoli samemu. Na spacerze nie interesuje go ani smakołyk ani zabawka, jest jakby zaprogramowany na wychwytywanie zagrożenia.
  2. Dzięki. Rozeznam się w temacie szkoleń. Tylko póki co co robić w takich sytuacjach na ulicy? Hodowczyni mówiła aby nie głaskać go wtedy. Póki co nie głaskam go, próbuje uspokoić rozmową. To pomogło, gdu bał się dźwięku spuszczonej wody w wc, tak jakby mój głos go odciągał od skupienia się tylko na tym dźwięku. Na ulicy jednak to nie zdaje rezultatu. :(
  3. Witam. Od kilku dni jestem szczęśliwa właścicielka 5-miesięcznego briarda. Pies ku mojemu zdziwieniu i pozytywnym zaskoczeniu jest niezwykle mądry. Bardzo szybko uczy się komend, sygnalizuje chęć wyjścia za potrzebami, chodzi przy nodze. Schody zaczynają się, gdy pies zostaje samw domu. Bez roróżnicy czy będzie to 15 minut czy godzina. Nic nie niszczy jednak przerażony siedzi pod drzwiami i wyje aż jest cały zdyszany. Staram się go wiarę możliwości zabierać wszędzie ze sobą, ale wiadomo że nie zawsze się da. Pies ma zapewnioną dawkę ruchu, uczymy się przez zabawę komend i sztuczek, biegamy - poświęcam mu naprawdę dużo czasu. Nawet w domu podczas gotowania podejde do niego i chwilę sobie pogadamy czy dostanie łapówkę aby podał łapę. A w dodatku po powrocie do domu, gdy już otwieramy drzwi przerażony skula ogon pod siebie i sika ze strachu. Na spacerach też nie jest lekko, boi się wszystkiego co się rusza, rowery, wózki, motory, ludzie, jedyne do czego podchodzi z obojętnością to samochody osobowe. Obce psy też toleruje dopóki te są neutralne, jeżeli nawet jakiś york zaszczeka już jest panika i przerażenie. Ma nawet problem z zabawą, widać że chciałby, ale coś go hamuje. Nie wykona komend ani nic, cały czas wygląda jakby wypatrywał zagrożenia z każdej strony. Na naszym ogródku jest troche lepiej, po kilku wizytach czuje się tam pewniej i stałych ludzi traktuje obojętnie. Czasami nawet się pobawi, ale gdy tylko wyjdziemy na ścieżkę, znów pojawia się panika. Każdy chyba wie jak to wygląda na rodzinnych ogrodach działkowych. Nie ma tam ani ruchu ani nic, a jednak mu już coś nie gra. Ulicą idzie w miarę pewnie, ogon ma nisko jednak nie pod tyłkiem i nie posikuje dopóki ludzie i pojazdy są w jakiejś przez niego wyznaczonej odległości, gorrzej gdy ktoś już idzie bliżej albo zwróci na niego uwagę czy wzrokowo czy mówiąc coś. Staram się jak mogę, chodziny w takie zaludnione miejsca, oswajam go z rowerem czy hulajnoga, ale jest dobrze tylko z naszym sprzętem, obcy ludzie na rowerach to juz strach, a niech zobaczy wózek z dzieckiem to już w ogóle wybitnie się boi. Był już taki u hodowczyni, ta jednak mówi że był z nią zżyty i dlatego jest taj nieufny. No i wydaje mi się że jest troche lepiej niż było tam, bo tam to dopiero nie dał się dotknąć obcemu i sikał kałuże pod siebie. Wzięliśmy go na spacer do parku i dał sobie radę, poszedł z nami ładnie jednak po powrocie do hodowczyni już miał w stosunku do nas mieszane uczucia, tu już chciał podejść do mnie jednak gdy tylko spojrzał na nią wycofał się, więc postanowiliśmy zaryzykować bo wydaje się to do wypracowania. Tylko to chyba jest cięższe niż mogło się wydawać. Nie wiem już jak do niego podejść, jak zabrać się za walkę z jego lękami.
×
×
  • Create New...