Jump to content
Dogomania

Karej

New members
  • Posts

    2
  • Joined

  • Last visited

Karej's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Maron86, było niedawno na wykopie coś o tej dobroduszności wolontariuszy. Ich działalność ograniczała się do wyprowadzania psa i moim zdaniem było to działanie pod publiczkę, wiesz dlaczego? Pies był żywcem zjadany przez robaki, nie miał sił, cuchnął ropą. Wolontariusze byli tak pochłonięci wolontariatem, że "nie zauważyli", że pies śmierdzi, niemal się rozkłada i jest totalnym wrakiem i zamiast zgłosić to właścicielowi schroniska nadal robili swoje. No dziękuję bardzo za takie oddanie. I nie powiedziałabym, że to się mija z logiką. Z logiką natomiast mijają się hejty. rotek_, też pomyślałam o czymś takim. Może niekoniecznie o depresji, ale coś w tym stylu zapewne jest prawdopodobne... Osobisty pies? W sensie adopcji? Swoją drogą co innego robią wolontariusze poza tym, że mają ściśle wytyczone godziny? Też rzekomo pokazują psom lepszy świat. Właśnie, rzekomo. Z tym, że jak zostało wspomniane muszą mieć na uwadze więcej, niż jednego psa.
  2. Witam wszystkich, Mam dość nietypowe pytanie, bo nie chodzi mi o wolontariat - jeśli ktoś chciałby zapytać dlaczego, to już odpowiadam, że zasady wolontariatu za bardzo moim zdaniem ograniczają. Otóż w październiku wracam do miasta, w którym studiuję i niestety akademiki ani właściciele stancji nie wyrażają z reguły zgody na trzymanie psa w mieszkaniu, ponadto moi rodzice nie chcą mieć kolejnego psa. Ja jednak bardzo chciałabym się jakimś kochanym stworzonkiem zajmować. Psem. Żadne świnki morskie, rybki, żółwie czy chomiki nie wchodzą w grę. Biorąc pod uwagę różne ograniczenia nijak nie mogę mieć psa na własność. Wpadłam więc na pomysł dogadania się z właścicielem tego czy owego schroniska - poszukam jeszcze, na razie nie mam wypatrzonej konkretnej placówki - odnośnie "dorywczej", aczkolwiek w miarę możliwości jak najczęstszej opieki nad psem. Chodzi mi tutaj o spacery, karmienie, opiekę weterynaryjną, a przede wszystkim prawdziwą bezinteresowną miłość wobec zwierzęcia. Nie, nic erotycznego, broń Boże. A wolontariat to tylko wolontariat, wolontariusza nikt nie traktuje poważnie i wolontariusz też tak naprawdę moim zdaniem nie traktuje zajmowania się psem jako tej prawdziwej miłości i oddania. Nie wiem jak to określić ale właściciele psów wiedzą, o czym mowa. Nie o odpowiedzialności na papierze tylko takiej prawdziwej, z potrzeby serca, bez limitu narzuconego przez kogoś. I teraz moje pytanie, czy technicznie takie coś jest możliwe? Liczę się z tym, że będzie trzeba ponieść jakiś koszt takiego "procederu", w jakich granicach finansowych to by się mieściło? Błagam, nie posądzajcie mnie o egoizm ani chwilową zachciankę. Myślę o tym już od dłuższego czasu i byłabym ostatnią wiedźmą, gdybym miała po tygodniu wyrzec się zwierzaka, bo mi się "znudził". Bynajmniej. Najchętniej przygarnęłabym pieska na własność ale po prostu nie mogę. Pozdrawiam i proszę o wskazówki, jeśli ktoś ma już takie doświadczenia prosiłabym aby się nimi podzielił, żebym wiedziała, co mnie czeka. PS. Tak, pytałam już o to na innych forach ale tutaj jest większy ruch więc może i odpowiedzi przyjdą szybciej...
×
×
  • Create New...