Jump to content
Dogomania

scarletto

Members
  • Posts

    83
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by scarletto

  1. Eliza71 raczej tak sobie ... ona mieszka w USA od lat.
    Jestem już w domu - jak tylko z lekka odpocznę postaram się coś mądrego stworzyć na FB - wydarzenie.
    Doris66 kontakt na "zachary" - a może mogłabyś na FB wydarzenie poprowadzić? Do uaktualnień mogę Ci podrzucać świeże zdjęcia i informacje - dobrze by było, gdyby zrobił to ktoś kto ma w tym doświadczenie - ja zielona jestem całkowicie :/

  2. McDalenka ja niestety jutro wyjeżdżam. Zostaje moja mama, która będzie go dokarmiała. Wczoraj dzięki pomocy Dogomaniaczki " zachary" Jack ma najlepsze jedzonko i odwiedził go weterynarz. Moja mama będzie go dokarmiała. Niestety nie może mu zapewnić domowego i sterylnego schronienia. Na ile dałam rady sprzątnęłam miejsce, gdzie aktualnie przebywa - jednak to nie są warunki dobre i co gorsza Jack lubi sobie "dawać nogę" na kilka godzin - przebiega przez bardzo niebezpieczną dla niego drogę. Udostępniłam jego historię na FB - na swoim profilu i stronach pomagających terierom - oby coś to dało. W sprawie jakiejkolwiek pomocy można się kontaktować z Iwoną - "zachary".

  3. [SIZE=5] Pokochasz mnie?? [/SIZE]

    [IMG]http://imageshack.us/a/img837/9173/profilbt.jpg[/IMG]

    " Jestem Jack , nie wiem kiedy się urodziłem , ale Pan weterynarz określił mój wiek na 1,5 roku, jestem niezbyt dużym pieskiem w typie teriera,
    nie gryzę, nie warczę, uwielbiam podrapanki ...
    Mój "pan" jakiś tydzień temu postanowił pozbyć się mnie - moje łapki i głowę spętał sztucznym sznurkiem, a potem wywiózł mnie i wyrzucił do rowu. Nie miałem pojęcia co się dzieje - nie mogłem się ruszać - walczyłem z pętami z całych moich sił...Walczyłem tak bardzo, że jeden z tych sznurków przeciął mi skórę, mięśnie.... kość mojej łapki zatrzymała go i nic więcej nie mogłem zrobić... Dostałem jednak szansę - wracający z pola rolnik zobaczył mnie i oswobodził moje łapki. Bolało mnie bardzo, więc uciekłem. Okazało się, że nawinięty i zaciśnięty na ranie sznurek nie chce się ode mnie odczepić. Wykrzesując z siebie resztki sił postanowiłem poszukać pomocy - odwiedziłem pierwsze napotkane zabudowania i tam gospodarz oswobodził mnie. Niestety bardzo to bolało, więc znowu uciekłem...i schowałem się pod schodami niezamieszkałego domu. Głód doskwierał mi bardzo i moja sytuacja nie wyglądała dobrze. Wychudzony i głodny, zapchlony, z kleszczami z okropną raną na łapce... wszystko to stawiało mnie na z góry przegranej pozycji - z pewnością nikt nie będzie zawracał sobie głowy taką "biedą" jak ja... Los jednak ma chyba inne plany wobec mnie - zostałem nakarmiony ! Całkiem mi to smakowało - postanowiłem, więc nie odchodzić zbyt daleko - z nadzieją, że za jakiś czas znowu dostanę jedzonko. Dostałem imię (!), kawałek kącika w szopie, miskę z wodą i życzliwość, z którą do tej pory się nie spotkałem... "


    Witajcie,

    Czy gdyby Jack potrafił mówić ludzkim językiem opowiedziałby nam tak swoją historię? Nie wiem. Jego smutny los widać w jego spojrzeniu. Jack ma nadzieję, że jego los nie zmieni się na gorsze... niestety nie wie o tym, że za dwa dni muszę wyjechać, że miejsce w którym przebywa nie jest dla niego bezpieczne - jego rana może zainfekować się, a on sam może zginąć pod kołami samochodu na pobliskiej i bardzo ruchliwej drodze.

    Z pomocą Dogomaniaczki o wielkim sercu "zachary" Jack ma najlepszą karmę , jest zabezpieczony przed pchłami i kleszczami , dostał zastrzyki, łapka goi się ... Ma szansę na to by dojść do siebie.

    Jack potrzebuje kochającego i bezpiecznego domu - w zamian ma wiele do zaoferowania - wierność i oddanie, przyjaźń i miłość - bezwarunkową i na zawsze...

    [IMG]http://imageshack.us/a/img818/5877/originalsnj.jpg[/IMG]

  4. Piesio - nazwany przez nas Jack miewa się lepiej. Nie stać nas było na kompleksowe badania - kupiliśmy środek do opryskiwania rany i łapka goi się ładnie. Obawiam się jednak, że ścięgna były przerwane :( Piesek jest przez nas dokarmiany 2 razy dziennie i ma kącik w szopie jednak w ciągu dnia znika na kilka godzin. Bardzo się boimy, że może wpaść pod samochód - jest tutaj bardzo ruchliwa droga, gdzie przepisowej prędkości 40km/h kierowcy nie respektują i droga ta stanowi realne zagrożenie dla życia Jack'ego :(
    Jutro odwiedzić ma nas "zachary" Dogomaniaczka - może wymyślimy coś razem.

  5. Witajcie,
    Nie jestem pewna czy w dobrym miejscu zwracam się o pomoc w tej sprawie, ale nie mam wyjścia.
    W imieniu tego pieska błagam o pomoc. Kilka dni temu wracający z pola rolnik zauważył go leżącego w rowie przy drodze - jak się okazało jego oprawca związał mu tylne łapy i po prostu wyrzucił !!!! Piesek walczył ze sznurkiem bezskutecznie raniąc sobie jedną z łapek do kości ( tak jak widać na zdjęciu ). Rolnik przeciął mu ten sznurek jednak cierpiący piesek nie dał sobie go zdjąć z łapek całkowicie - uciekł. Poszukując pomocy przyszedł do mojego sąsiada, który z pomocą swego brata oswobodził go - sznurek był kilkukrotnie owinięty na otwartej ranie !!
    Dwa dni temu znalazłam go pod schodami na działce mojego brata (nikt tam nie mieszka) - zaniosłam mu jedzenie i dokarmiamy go od tego czasu. Piesek da do siebie podejść i przyjaźnie macha ogonem, ale cierpi - łapka nie wygląda dobrze :( Do piątku jestem u mamy na urlopie - potem wyjeżdżam i nie jestem w stanie nim się zaopiekować. Moi rodzice sami mają dwa psy ( z tego jeden "uratowany" ) . Nie jesteśmy w stanie pomóc temu biedakowi - miejscowy weterynarz za darmo nie chce udzielić pomocy - koszty przekraczają nasze możliwości finansowe.

    [IMG]http://imageshack.us/a/img706/9386/piesekz.jpg[/IMG]

    14 km od Białegostoku.

×
×
  • Create New...