Miałam podobną sytuację z moim poprzednim yorkiem. Został dotkliwie pogryziony przez wielkiego wilczura, przez kilka dni nie jadł, nie pił, nie ruszał się. Po tych kilku dniach wszystko zaczęło wracać do normy i pieek żył jeszcze długie lata, w międzyczasie wpadając pod traktor (ale szczęśliwie odbił się od opony i wyszedł z tego bez najmniejszej ranki :D)
Najważniejsze żeby piesek teraz miał dużo spokoju i ciszy. Niech Pani nie próbuje na siłe pomóc psu, bo to może tylko zaszkodzić, gdy minie ten największy szok, piesek na pewno wróci do siebie i znowu będzie małą, radosną kuleczką.
Trzymam kciuki za Maklerka :)