Jump to content
Dogomania

magdalena20

Members
  • Posts

    9
  • Joined

  • Last visited

magdalena20's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [I]"DOKĄD IDĄ PSY GDY ODCHODZA? NO BO JEŚLI NIE IDĄ DO NIEBA TO PRZEPRASZAM CIĘ PANIE BOŻE MNIE TAM TAKŻE IŚĆ NIE POTRZEBA JA PROSZĘ NA INNY PRZYSTANEK TAM GDZIE MERDA STADO OGONÓW ZREZYGNUJĘ Z ANIELSKICH CHÓRÓW TUDZIEŻ INNYCH NAGRÓD NIEBOSKŁONU W MOIM NIEBIE BĘDĄ MIEKKIE SIERŚCI NOSY,ŁAPY,OGONY I KŁY W MOIM NIEBIE BĘDĘ ZNOWU GŁASKAĆ MOJE WSZYSTKIE POŻEGNANE PSY" autor wiersza /B.Borzymowska[/I][B]​[/B]
  2. Wiecie co wam powiem, staram się jakoś sobie radzić z tym sama, tłumaczę sobie... ale tak mnie boli serce jak wychodzę z jej córką na dwór i nie czekam aż do klatki wejdą dwie sunie, a jedna, jak widzę że moja sunia nie wie gdzie ma się załatwić ( zawsze załatwiała się po mamie), kiedy nie słyszę jej szczeku kiedy idzie pies... mam łzy w oczach i nie mam już sił...tak za nią tęsknię....a jeszcze ten wiersz... nazwanie wszystkich moich uczuć i pretensji do wszystkich ludzi którzy pojmują psy, zwierzęta za zło, ochroniarza, zabawkę a nie jak przyjaciela takiego jakiego nie ma na świecie.... najlepszego, który wszystkiego wysłucha i poliże po ręce...;( szkoda mi ludzi którzy są tak puści i bez serca i nie znają wartości jaka jest w psie, a psów szkoda bo nie wiedzą co to znaczy prawdziwa miłość ze strony człowieka...
  3. Moja Lijunia [*] 03,01,2013rok... na zawsze w pamięci;([IMG]http://www.dogomania.pl/forum/attachment.php?attachmentid=10165&d=1356638675[/IMG]
  4. Wiem co czujesz ula 84. Miałam ten sam problem, ale gdy widzisz jak Twój ukochany psiak się męczy i patrzysz w jego oczka które nie mają siły patrzeć to najlepsze co zrobisz to mu ulżyć... Ja po uśpieniu mojej Liji pierwszą noc byłam w domu, nie mogłam spać, cały czas płakałam, po pracy następnego dnia pojechałam do chłopaka, u niego na podwórku jest pochowana, bo stwierdziłam że tam będzie najbliżej mnie, odwiedzałam ją parę razy dziennie, przed i po pracy. Chodziłam tam z naszym wspólnym psem, młodym amstafem... Lija go nie lubiła, bo on chciał się bawić a ona by najchętniej leżała i była smyrana, ale gdy do niej chodziliśmy ten młody szczeniak chyba ją czół, ja kucałam a on siadał za mną i czekał na mnie aż skończę, był cierpliwy jak nigdy... Teraz się juz uspokoiłam, czuję że jej nie ma i w sercu mnie ściska ze smutku, ale wiem że teraz jest szczęśliwa i nie cierpi tak jak w ostatnich dniach jej życia. Problem jest teraz z jej córką, Gabi ma 10 lat, na początku jak by nie odczuła że jej nie ma, a teraz kiedy jestem z Zeusem(amstafem) na dworze i ją wypuszczają ona biegnie taka zadowolona, szczęśliwa bo chyba myśli że jestem z Liją i gdy widzi że to nie ona to wyraz jej pyszczka jest taki smutny, że sobie tego nie wyobrażacie, nie jest już taka jak kiedyś, nie cieszy się, nie je, a przynajmniej nie tak jak wcześniej, a była żarłokiem;) Nie wiem jak jej pomóc... w niedzielę zabiorę ją do Liji może to pomoże.... martwię się o nią. Uśpienie to bardzo trudna decyzja, ale ja sobie tłumaczyłam żebym nie była egoistką i żebym pomyślała o niej jak ona cierpi a nie o sobie jak będę cierpieć.... Moja mała rada, jeśli jedziecie to zrobić nie bądźcie sami, ja na początku chciałam jechać sama z chłopakiem, ale pojechałam w końcu z nim, tatą i siostrą i to jest większe wsparcie z ich strony, bo to oni znali ją od samego początku i wspierali ją do samego końca razem ze mną, wcześniej myślałam że tylko ja tak cierpię z powodu jej choroby, a okazało się że jej śmierć była stratą dla całej rodziny, mama siedziała z siostrzeńcem w domu i cały czas byli z nami i cierpieli....
  5. ...Nie miałam już wyjścia, musiałam to zrobić:cry: wymiotowała dzień i noc przez 4 dni, wszystko, nawet wodę... nie miałam już sił patrzeć na nią jak cierpi. Byłam przy niej, ale jak dostawała zastrzyk byłam za nią, głaskałam ją, ale mam wrażenie że nie wiedziała że jestem... Jest mi tak strasznie ciężko, po tym nie mogłam spać w domu, bo wszystko mi ją przypominało;( spędzałam ten czas u chłopaka, na jego podwórku jest pochowana, chodziłam i odwiedzałam ją i pomogło mi to, jestem spokojniejsza i tylko mam nadzieję że czuła moją obecność. Teraz mam jej córkę i nią muszę się opiekować, bo to ona nie wie co się stało, i nie może sobie miejsca znaleźć... Ja się staram ogarnąć w sobie, ale czasami po prostu nie mogę... jej brak spojrzenia i merdania ogona....:-(
  6. Dzięki za odpowiedzi;) Ja bym wolała ją zoperować oczywiście, vet u którego byłam stwierdził że nie ma sensu bo może nie przeżyć operacji i jak by to robił musiał by usunąć 4 ostatnie sutki( po 2 w jednym rzędzie) razem ze skórą i zszycie tego bardzo by ją ciągło... nie wiem, może powinnam wybrać się do innego i spróbować, wolałabym żeby umarła w inny sposób, ale jak nie będzie innego wyjścia będę musiała podjąć decyzję i jej ulżyć w cierpieniu....Ale wolałabym tego nie robić
  7. Cześć. Ja mam właśnie duży dylemat, może to nie dylemat, ale muszę pokonać sama siebie... mam pieska- Liję jest to mój pierwszy pies jakiego mialam, została przygarnięta z ulicy ma ok. 13 lat. urósł jej bardzo duży guz w okolicach pachwiny wielkości pięści. Raz go sobie przegryzła, ale miała robione opatrunki, dostała antybiotyki i było wszystko dobrze. Parę dni temu stara część tego guza pękła, nie leciała ropa a krew i odsłonięte było wnętrze guza, leczyłam to i było bliskie zasklepienia aż wczoraj jak przyszłam do domu zerwała się do mnie i na nowo jej pękło tylko dziura była znacznie większa;( cały czas krwawi, ma opatrunki, ale to mało daje. Weterynarz powiedział że można ją uśpić, albo może żyć z tym guzem, ale prędzej czy później i tak trzeba będzie to zrobić. Po tym co się teraz dzieje jestem całkiem załamana, wiem że powinnam to zrobić, ale boję się że ona chce jeszcze żyć. Widzę że nie ma siły, ale jak ona się cieszy jak ktoś przyjdzie, jak mnie widzi. Z nami jest też jej córka, ma ona 10 lat i jest tak z nią zżyta, że boję się że z nią też się coś stanie;( nie wiem co mam robić... chcę jej ulżyć, ale chyba zwariuję bez niej, a nie mam nikogo takiego przy sobie kto myśli tak jak ja. Rodzice chcą mnie zrozumieć, ale nie potrafią dla nich to jest pies, kochają ją, ale stoją twardo na ziemi. Mój chłopak rozumie że cierpię ale też nie powinnam przesadzać, nie powiem, pomaga mi, ale też się na mnie denerwuje... Nie wiem co mam robić? Jeszcze to wszystko przed świętami, nie mogę pozbierać myśli...
×
×
  • Create New...