Jump to content
Dogomania

Jadwinia

Members
  • Posts

    147
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Jadwinia

  1. Drobiazg, uodporniliśmy się 35 lat temu - mieliśmy suczkę bokserkę z nieżytem jelit. Poza tym mam Pomocnika. Bella już ma się dobrze, wieczorem dała się wreszcie namówić na krótki spacer, rano przyjęła przeciwbóla i zwiedziła ogród - chyba jej się jej podoba. Pomocnik musiał zapiąć smycz by skłonić ja do powrotu do kojca.
    Właśnie dzwonił Pomocnik[IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/wink333.gif[/IMG], kolejny - dłuższy - spacer z Bellą, wszystko OK,

  2. Beciu, jeszcze jedno, nie uważam Teriego za psa agresywnego, absolutnie. To charakterny samiec - tak dalej samiec - kastracja byla pół mies. temu, inteligentny psotnik, baczny obserwator, no i marzy się przywództwo w stadzie. Poza tym troche przerosły go ciągłe zmiany. W kwestii kastarcji nie uogólniam jeno pokazuje jej rózne strony, a te pozyzytywne zachowania niestety widziałam bodaj tylko raz.
    Ale jaka radość w sercu, że stoimy Izo za Wami murem i trzymamy kciuki.

  3. Wiem, że cięzko Ci to zaakceptować, ale to jest pies. Ciebie, Beciu, poznał jako starą znajomą ze schroniska, gdzie przez długi czas tkwił w pewnym schemacie. Ostatnie dni były w jego życiu dość szczególne i reaguje na to tak jak potrafi. To my powinniśmy skorygować to zachowanie. Człowiek w sytuacji stresu, zagrożenia, też reaguje czasem tzw. złym nastrojem, albo wręcz wybuchnie. Tu jest podobnie. Iza nie jest nowicjuszką psich tematów. A przypomnij sobie pierwszą adopcję...pies musi mieć czas by zaakceptować nowe otoczenie, mieszkanie w bloku stawarza ograniczenia, zbytnia bliskość może powodować niepewność a nawet lęk. W ogrodzie ma się gdzie wycofać , u brata miał spory kawał ogrodu i czas by - kiedy on zechce podejśc do nowego człowieka. Teraz, kiedy już ugryzł, warknął i zobaczył, że to działa, trzeba mu ustawić stado i będzie OK. Ja wierzę, ze dla Was w schronie był super, ale tam nie wymaga sie od psa zbyt wiele, wejście do kojca i co jesczce?. W domu jest tysiąc powodów by pokazać charakter. Kurier też mówił mi, że to piesek z tzw. średnim kontaktem, sporo ostatnio przeszedł i przede wszystkim to spowodowało, że trochę nerwowo reaguje na rzeczywistość. Pierwsza odopcja, gdzie warknął - potwierdza niejako, że kolejny raz spróbował tej samej metody. Osobiscie nie widze nic złego w tym, ze człowiek zabezpiecza się przed ew. ugryzieniem bo nie ulega kwestii, że coś z tym trzeba zrobić - dla dobra wszystkich. Przyjedziesz do mnie?

  4. Renatko,
    warczenie się powtórzyło, to nie był incydent, ja myślę, że Iza musi sie czuć pewnie by ustawić hierarchię, a tu widać, ze nie ma tej pewności, i wcale się nie dziwę.Warczenie nie może "trwać" bo to utrwala psa w świadomości, że to jest metoda, "kiedy warczę dają mi spokój", "ugryzłem i wycofała się, a więc działa!!"" itp. Kaganiec ma byc pomocny na początku, potem, kiedy zrobimy psu jasność nie będzie potrzeby, to mądry psiak i szybko załapie o co chodzi.
    Ja zrobiłabym tak: jeśłi zawarczy kłade go na boku i trzymam póki się nie uspokoi, potem puszczam, w kagańcu jest po prostu bezpiecznie, spacyfikować psa łatwiej kiedy nie może ugryżć i nie dzieję się psu krzywda.

  5. Cześć Iza,
    w pełni zgadzam się z
    Tobą w kwestii rozpoznania zachowań Pratchetta. Jeśli dodać do
    tego fakt, że ostatnio wiele się w jego życiu się działo z
    pewnością nie masz łatwej sytuacji. Widziałam go kilka razy
    podczas pobytu u brata, oczywiście był kochany - jako pies i
    rozpiesczcany przez rodzinę brata jako biedny Teruś, który dwa
    lata spędził w schronie. Tymczasem on wykorzytał ich postawę i
    zdominował towarzystwo. Dostawał smakołyki za nic, albo co gorsze
    za to, że wspiął się na brzuch bratanicy "on taki słodki i
    chce ciasteczko". A w schronie było tak samo, widziałam go
    kilka razy i za każdym razem ta wspinaczka. Przytulisko to
    specyficzne miejsce, monotonność życia, brak domu z jego specyfiką
    utrwaliło w Praczecie pewne nawyki. Jeśli chodzi o kastrację, to
    zrobiona w tym wieku niweluje wyłącznie popęd rozrodu, nie tępi
    ew. agresji, dominacji, za to niestety może być przyczyną lęków.
    Dlatego w Skandynawii słyszeć nie chcą o kastracji psów, suczki
    nie maja problemów z psychiką po sterylce. To nie jest moja radosna
    twórczość, to naukowe teorie, które moim zdaniem są zasadne.
    Miałam w hotelu kilka psów, które w różnym wieku zostały
    wykastrowane i sami widzieliśmy jak zmienia się zachowanie psa, lękliwośc, zmutek, osowiałość..
    Zgadzam się, że kastracja wykonana między 1-1,5 roku, u psa który
    jest dominujący, agresywny może przynieść efekt w postaci
    obniżenia ego, ale nie musi. Amerykanie sterylizują psy w wieku
    3-4-5 mies, to barbarzyństwo, ale chodzi im o pozostawienie u psa
    psychiki szczeniaka, młodego psa, zapominają, że w tym wieku pies
    kształtuje się także fizycznie i sterylizacja hamuje ten rozwój.
    Słowem nie jest to wszystko takie proste. Jeśli mogę coś radzić.
    Kupiłabym plastikowy ( nie szmaciany w którym pies nie może
    swobodnie oddychać) - wygodny - kaganiec i powoli przyzwyczajała
    Praczeta do niego. Mając Go w kagańcu będziesz mogła spokojnie,
    bez lęku, który sam wraca do Ciebie bo Cię ugryzł, egzekwować od
    niego poprawne zachowanie i ustawić hierarchię w Waszym stadzie. Potem kaganiec nie będzie potrzebny, ale teraz mozesz go użyć by bezwzględnie, spokojnie i konsekwentnie wymagać.
    Masz intuicję i wiedzę i jestem spokojna, że sobie poradzisz. W
    pełni popieram szkolenie, to bezpieczeństwo psa, Twoje i oczywiście
    bardzo ważny element budowania hierarchii. Ja tez byłam pogryziona
    i wiem jak ciężko " w środku" pozbyć się takiego lęku.
    Na razie pozdrawiam serdecznie i jeśli zechcesz zapytać o szczegóły
    dzwoń lub pisz.

  6. Figa,
    miło, że śledzisz losy tego Milusia, 28 rano Teri wyjeżdża do nowego domu. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy, gorzej z moja rodziną zza płotu, pokochali go - któz by go nie pokochał - i trochę będzie bolało.
    Majuska,
    połoniny piękne - jak zwykle - , ale zmieniają się nasze możliwości fizyczne, daliśmy radę, ale w opłakanym stylu, starość...
    Nie wzięłam do pracy okularów, kiepsko widzę, przeprszam za literówki

  7. Jestem,
    Teri całymi dniami wraz Violetką i Ziną w ogrodzie. Cała rodzina brata go rozpieszcza i jest w nim zakochana - za bardzo!!, Jutro zdejmą mu kołnierz, będzie mu przyjemniej.
    Majuska nie wiem tylko kiedy pojechać do Justynki zdjąć szwy, 28 rano przed wyjazdem? - to będzie 9-10 doba. Kurier potwierdzony, jutro zmierzę Teriego, a może miła Pani, która go bierze powinna kupić wyprawkę mając go przy sobie?
    Tera idę na bazarek zobaczyć , nie wiem czy po Bieszczadach mocno powalczę.

×
×
  • Create New...