Jump to content
Dogomania

AkademiaKleksa

Members
  • Posts

    15
  • Joined

  • Last visited

AkademiaKleksa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Mój Kleks miał Game Bone (poziom 1 i 2) oraz Gamble Box. Mieliśmy również okazję parokrotnie pobawić się Gambling Tower oraz Turn Around. Ta ostatnia jest bardzo trudna. Trzy pierwsze Kleksio rozpracowywał w kilka minut, ostatnią bawił się 2-3 razy i było to za mało, by ją rozpracował. W czasie, gdy kupowałam te zabawki dla Kleksa, szerszą ofertę miał sklep animalia.pl. Nie wiem jak jest teraz, choć głównie kupuję obecnie w zooplusie, ale działu dla psów praktycznie nie odwiedzam. Kleks miał również kulę-smakulę, ale ta - podobnie jak chyba pierwsza zabawka tego typu na naszym rynku - w kształcie kostki do gry (było to ponad 10 lat temu i nie pamiętam już ani producenta, ani nazwy), niespecjalnie przypadła mu do gustu.
  2. Witam, u nas Propalin zdał egzamin w pełni. 10 listopada 2012. zapadła nawet decyzja o odstawieniu syropu. Niestety nie wiadomo, czy problem za jakiś czas by nie wrócił, gdyż 12 dni później Kleks zasnął po raz ostatni. Do końca jego dni kapanie się nie pojawiło. Dalszego ciągu - brak...
  3. [quote name='LadyS']Na treningach do służb ratowniczych za każdym razem zamykamy psy w samochodach albo przywiązujemy do drzew, na kilka albo kilkadziesiąt minut. Twój punkt widzenia jest dość wąski i jednopoziomowy.[/QUOTE] Sorry, ale naprawdę nie wiesz, o co chodzi czy tylko udajesz? Oprócz wybicia słów czarno na białym jest coś takiego jak kontekst. Twoje rozumienie wypowiedzi, umiejętność dyskusji są dość wąskie i jednopoziomowe. Wybaczcie, ale na takim poziomie rozmawiać nie będę - szkoda mi mojego czasu na słowne przepychanki, docinki, wyjmowanie z kontekstu, odwracanie kota ogonem i najzwyczajniejsze złośliwości, bo mam inne zdanie, bo mój kanon wartości i obraz odpowiedzialności kłuje w oczy. Szkoda czasu, szkoda psów.
  4. Do evel: Nie wkładaj w moje usta słów, które z nich nie padły, ok? Zawsze możesz wrócić do mojej wypowiedzi i sprawdzić. A jeśli chodzi o miskę i o psy, które miski nie potrzebują. Może to ich szczęście? A może wyższa konieczność? Jak czyjś pies miski nie potrzebuje, to chwała mu za to. Ale: jeśli pudel miski nie potrzebował, to po kiego miał pić z miski cudzego psa? Poza tym, miski zapomniała, a grzebienia - OCZYWIŚCIE nie. Być może wystawiającej pudla "się zdarzyło" - przedstawiłam swój (i nie tylko) odbiór sytuacji, którą niestety w różnych odsłonach obserwuję na każdej wystawie (w Sopocie rzuca się to szczególnie w oczy ze względu na panujące zazwyczaj upały). I na to zgody we mnie nie ma. Wg mnie pozostawienie psa w zamkniętym samochodzie (niemal zawsze "na chwilę") czy brak tak elementarnej rzeczy jak woda to ta sama para butów. To pierwsze jest bardziej medialne, to drugie - wg mnie - znacznie powszechniejsze i znacznie trudniejsze do wyrugowania, bo w większości nadal akceptowalne społecznie. A baza jest taka sama - elementarne potrzeby psa i ich zaspokajanie.
  5. [quote name='FRODKA']No cóz usłyszałam kiedyś takie zdanie" ja dla siebie mogę zapomnieć na wystawe czy zawody różne rzeczy, ale pies musi mieć wszystko co potrzebuje " i ja to popieram.[/QUOTE] Podpisuję się pod tym obiema ręcami, nogami. Dorzucam jeszcze cztery łapy mojego psa ;)
  6. [quote name='Aussie']No, ale w sumie co ja mam powiedzieć, jeśli kiedyś jadąc za granicę zapomniałam CAŁEJ KASY... Bynajmniej, portfel wzięłam... tylko, że pieniądze zapomniałam do niego włożyć... :wallbash:[/QUOTE] Jeśli woda i miska dla psów została wzięta, to nie ma się czego czepiać :lol: No ewentualnie może być bez, jeśli wyjazd był bez psów :eviltong:
  7. Ja nie rozumiem. Tym bardziej tłumaczenia "były na stojaku". No ale ja mam "psi" plecak, w którym jest 1) miska wyjściówka, wyjmowana z niego tylko i wyłącznie na umycie i wysuszenie, po wysuszeniu wraca do plecaka; raz - zawsze jest tam, gdzie powinna; dodatkowo jest rozmiarów kompaktowych 2) apteczka (pod kątem psa oczywiście) 3) butelka na wodę, a najczęściej również żelazny zapas w postaci zamkniętej fabrycznie 0,5l wody źródlanej (bo mineralnej psy nie powinny pić) 4) książeczka szczepień psa reszta wyposażenia zależy od tego, gdzie, kiedy i po co jedziemy. Proste rozwiązanie, które sprawdza się u mnie od blisko 15 lat.
  8. [quote name='dance_macabre']Jakiego podejścia? Ktoś po prostu zapomniał miski.[/QUOTE] O tym, jakiego podejścia - pisałam wg mnie wystarczająco jasno. Dla mnie nie jest to "po prostu". Nie mieści się w moim światopoglądzie brak dbania o podstawy, a twierdzenie, że jest to ok, że to "po prostu" - jest wg mnie niedopuszczalne. Nie rozumiem, jak można o tym zapomnieć i nie chcę tego rozumieć. I tyle. Wszystko już zostało napisane i wypowiedziane. Każdy ma prawo do swojego zdania. Kropka. Koniec.
  9. No właśnie takiego podejścia nie trawię. Grzebień - oczywiście, szmatkę, co by zacieków nie było. Bez grzebienia pies się obejdzie. Bez szmatki - również. Woda to podstawa, niezależnie gdzie i po co się jedzie z psem. Dla mnie jest to bardzo jasny przekaz, co dla kogo ważne. Grzebień i szmatka to ludzkie potrzeby, a pies? Poza tym, jeśli się zapomniało - to sorry, ale są stoiska, a postawa - że jest ok, jest dla mnie absolutnie nie do przyjęcia. Sorry, ale ja wychodząc z psem do lasu na dłużej niż pół godziny (poza zimą czy słotą), a w upalne dni - nawet na krócej, zawsze na wyposażeniu mam miskę (inną niż te, z których korzysta w domu) i wodę. Wg mnie to podstawa, od której nie ma wyjątków i zmiłuj się. To samo, gdy jadę gdziekolwiek indziej z psem. Woda i miska - zawsze. Jest pies, musi być i woda i miska. Nie problem w kwestii picia z miski czyjegoś psa, ale hierarchii ważności. Miejsce 1 Grzebień, Miejsce 2 Szmatka, co by nie było zacieków 3. ??? Tak to widzę.
  10. [quote name='dance_macabre']Lepiej jak ktoś widzi w burku rasowca niż odwrotnie.;)[/QUOTE] Jestem odmiennego zdania. Uważam że doszukiwanie się rasowości w mieszańcach (a przede wszystkim wśród tych psów - w psach "w typie") tkwi sedno problemu z pseudohodowcami i produkcją psów, także zwierząt rasowych, ale chorych. Poza tym nie rozumiem (aczkolwiek nie muszę wszystkiego rozumieć przecież ;) )irytacji, złości czy oburzenia osób, które - czasem mniej, czasem bardziej na siłę - doszukują się w zwierzęciu psa rasowego, skoro nim nie jest. Tak samo, jak bycia urażonym, gdy pies rasowy zostanie wzięty za mieszańca bądź przedstawiciela innej rasy (reagować jasne, ale się oburzać??). Dla mnie konkretny pies to po pierwsze Azor, Max, Holly, Kleks. Wkurza mnie, że ludzi przede wszystkim interesuje, jaka to rasa, a w pozostawianiu psa pod hipermarketem, w zamkniętym aucie w słońcu nie widzą najczęściej niczego złego. W kwestii właścicieli psów rasowych, wystawowych, do szału doprowadzają mnie sytuacje jak ta przytoczona poniżej: MWPR Sopot, Hipodrom, żar z nieba (jak sporo dni poprzedzających wystawę, zresztą w sierpniu to żadna anomalia pogodowa przecież), teren wystawy niczym patelnia. Do moich znajomych podchodzi Pani z przepięknym pudelkiem i pyta, czy jej piesek mógłby się napić z miski ich psów, bo ona zapomniała wziąć dla swojego pieska. Znajoma pozwoliła sobie na kąśliwą w brzmieniu uwagę: "Ale o grzebieniu Pani pamiętała?" nie spodziewając się ani nie oczekując odpowiedzi. Ale Pani, co to o grzebieniu pamiętała, a o misce nie, tonem sugerującym szok, że o coś takiego ją w ogóle pytają, odrzekała: "Oczywiście, że tak!"... Pomijając, że w Sopocie, jak na każdej innej wystawie, kupienie miski i butelki z wodą jest jak najbardziej możliwe. Sama mam psa a'la pies rasowy. Dlaczego, to kwestia dosyć mocno złożona. Co więcej, nie wiem, czy stać by mnie było w tamtym momencie na powiedzenie "Nie" zakupowi psa "w typie", gdyż w tamtym momencie byloby to równoznaczne z niepojawieniem się psa w domu w ogóle. Szczerze mówiąc, tak jak teraz jestem pewna, że nigdy więcej nie kupię mieszańca, tak nie czuję potrzeby rozstrzygania w sposób jednoznaczny, co bym wtedy zrobiła mając wtedy tę wiedzę i tę świadomość tematu, co obecnie. Bo niczego to nie zmieni, czasu nie cofnie, a Kleks jest NAJ i już :) Ale, wracając: Kleks to po prostu Kleks, który ma mniej lub więcej wspólnego z cocker spanielem agnielskim. To on zapoczątkował moje zainteresowanie, a następnie miłość i uwielbienie do psów tej rasy. Zaczęło się od chęci sprawdzenia, ile wspólnego ma z tymi, którego podróbką jest i - jako że sporo jednak wspólnego z nimi ma - zdobycia poznania także Kleksa, lepszego poznania jego potrzeb i osobowości (bo dla mnie tym właśnie jest rasa - zarys, swoista rama tego, jakim zwierzęciem jest dany pies). ALE Kleks i cocker spaniel angielski to dwa różne pojęcia. Dwa różne zbiory, z częścią wspólną i niczym więcej.
  11. [quote name='Gezowa']Nigdy nie zrozumiem dlaczego ktoś się czepia ludzi za nieznajomość ras.[/QUOTE] Wiesz, różnie z tym jest. Niektórzy rzeczywiście się czepają (albo wręcz jak słyszą komentarz niezgodny z ich światopoglądem co gorsza), może nawet tak jest najczęściej?, ale daleka byłabym od aż takiej szerokiej generalizacji. Dla mnie osobiście sytuacja, którą przytoczyłam, była zabawna, w pewien sposób urocza. I nawet nie jest to kwestia słów, które padły (choć one nadały niewątpliwie ów smaczek), co całokształt, który w krótkiej wypowiedzi słowem pisanym trudno zawrzeć. Może dlatego, że o Kleksie trudno powiedzieć coś dziwnego, zaskakującego, co kompletnie mijałoby się z prawdą? Kwestie rasowości to, poza tematem agresywności, chyba jedyne perełki w katalogu osobliwości :) A jeśli już o rasy, pomyłki i temu podobne. W ubiegłym roku pomagałam ogarnąć sytuację kobiecie, której suczka (niewielkich rozmiarów biały kundelek) została ugryziona przez rodezjankę. Abstrahując, że przytoczony poniżej dialog jest dla mnie absurdalny w kontekście sytuacji (poważnie ugryziona suczka z jednej strony, właściciel gryzącej suki twardo stał przy swoim "nic się nie stało"). Ale do rzeczy: Właściciel rodezjanki: Śliczny westik Właścicielka pogryzionej suczki: Jaki westik! To pudelek! Specem od ras małych, z okolic grupy 10, jak również pudli i terierów - nie jestem (jednak pudla i westa rozpoznam:) ), ale: byłam święcie przekonana, że to coton de tulear lub coś z tej bajki :) Z westa to ma co najwyżej kolor, z pudlem pewnie by się jeszcze coś znalazło. Tak więc nigdy nie wiadomo, co w trawie piszczy ;) Jeśli chodzi o "rasowość" mojego psa (dziś 15! urodziny), słysząc stwierdzenia "To spanielek, prawda?" / "Też mam cocker spaniela" itd, itp. od dawna dopowiadam / prostuję, że jest to pies "w typie", bez rodowodu, jedynie podobny do cocker spaniela angielskiego. Najgorsze doświadczenia mam... z właścicielami psów podobnych Kleksowi. Zdarzało mi się, że wolałam się ewakuować z pola rażenia oburzonych. Niestety :( Sama mam psa nierasowego w typie (KUPIONEGO!). Absolutnie nie żałuję, że Kleks jest ze mną - jest to najwspanialszy pies, prawdziwa szóstka w totka. To od Kleksa zaczęła się moja miłość do cocker spanieli angielskich (bo ma z tą rasą bardzo dużo wspólnego i dzięki niemu zaczęłam ją poznawać). Ale właśnie dlatego, wraz z wzrastającą świadomością o łaskawości losu, który dał mi na towarzysza wspaniałego psa, wiem, iż nigdy więcej w moim życiu nie pojawi się KUPIONY pies w typie (jakiejkolwiek) rasy.
  12. Jakoś tak w zeszłym roku sześcio, może siedmioletnia dziewczynka do babci na widok Kleksa: "Babciu, mogę pogłaskać tego jamnika?" [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/attach/jpg.gif[/IMG]
  13. Mojemu psu (15 lat 16 listopada) czasem kapało. Lekarz zalecił Propalin Syrop (stosowany u suk po sterylce) ze względu na prawdopodobne podłoże neurologiczne. Włączyliśmy go w czerwcu, pod koniec października odstawiliśmy i jest ok. Poza tym uszyliśmy psu majtki, zapinane na rzepy, wykładamy je wkladkami męskimi dla osób chorych. Pozdrawiam
×
×
  • Create New...