Jump to content
Dogomania

esmeralda

Members
  • Posts

    44
  • Joined

  • Last visited

esmeralda's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. To wszystko brzmi bardzo mądrze i pewnie zdałoby rezultaty, gdyby nie pewne "ale": [quote name='kropi124']Po drugie spacery. Ty zero kontaktu z psami, nie mówisz do niech, nie głaskasz ich, nie prowadzisz. Idziesz spokojnie. Twój mąż ma je prowadzić. Niech je uczy posłuszeństwa na dworze. Jeśli nie boicie się wziąć je na wycieczkę rowerową to zmęczcie je fizycznie. Jeśli nie to to zmęczcie je psychicznie np. po przez tropienie smakołyków na spacerze, czy szukanie drugiej osoby.[/QUOTE] - Niestety nie bardzo jest taka opcja, żeby wszystkie spacery odbywały się i ze mną i z tż. Rano wychodzi z psami on (tylko na trawnik przed dom, bo dalej nie pójdą), po południu jestem w domu tyko ja i tylko ja mogę z nimi wyjść na długi, godzinny spacer do parku. Bawią się w tedy ze sobą, biegają i generalnie są wyluzowane. Nie są jednak zainteresowane aportem, piłką, czy zabawami w szukanie (kupiłam im piłki i frisby - nic z tego :(. Generalnie interesują je mysie nory, krzaki i czasami inne psy, ale tylko na kilka sekund, bo zaraz się od nich oddalają. Na wspólny spacer chodzimy wieczorem. Mogę zrobić tak, że to tż będzie "kierownikiem" wieczornego spaceru, ale nie wiem, czy zda to egzamin, kiedy psy będą spuszczone ze smyczy (bo słuchają tylko mnie i tylko za mną idą). A może powinny być cały spacer na smyczy? Co do rowerów itd - bardzo chętnie, tyle że mniejsza, jamnikowata suka ma nadwagę i kiepską kondycję i nie przebiegnie nawet 1 km. Trochę szkoda, bo większa jest typem sportowca-biegacza. [quote name='kropi124']Po trzecie karmienie. On je karmi. Ale nie może to wyglądać tak że napełni michy i kładzie je a psy od razu lecą do jedzenia. Mają być spokojne, czekać i wykonać chociaż jedno ćwiczenie z posłuszeństwa.[/QUOTE] - Jasne, możemy tak zrobić. Problem jednak w tym, że ta mniejsza nie podejdzie do miski, dopóki tż jest obok. Jak on sobie pójdzie do innego pokoju - wtedy dopiero idzie jeść. No i jeszcze suki nie znają ŻADNYCH komend. Próbowałam je dzisiaj nauczyć "siad" za smaczki. Mniejsza załapała, ale siada tylko wtedy, gdy trzymam w ręce smaczek, większa zupełnie nie wiedziała, o co mi chodzi i patrzyła na mnie, jakbym jej jakąś krzywdę robiła :( [quote name='kropi124']No i trzeba zlikwidować te gazety! To jest nie zdrowe psychicznie dla psów.[/QUOTE] - Wiem, że to chore, ale one właśnie z gazetami kojarzą miejsce do załatwiania się. Tylko w ten sposób udało się uchronić całe mieszkanie przed zasr... No ale ok, zlikwiduję. Najwyżej rozłożę znowu, jak będzie biegunka. [quote name='kropi124']Po pierwsze zakaz wchodzenia na meble. Nie mają prawa wejść również do ubikacji czy np. sypialni. To jest wasza przestrzeń do której nie mają wstępu. Twój mąż musi przejąć kontrole, ale to ty wyznaczasz czas na zabawę, głaskanie i wchodzenie np. do sypialni[/QUOTE] - ok, tak też zrobię. Jak będą piszczeć, to trudno. , Widzę, że tych moich "ale" jest sporo. Mam nadzieję, że nie za dużo i że to, co mogę zrobić, wystarczy. Jeśli macie jeszcze jakieś inne pomysły, będę wdzięczna.
  2. Cześć wszystkim, piszę nie w swojej sprawie, lecz w sprawie psów mojej "teściowej". Ma ona w domu dwie dosyć małe (około 10 - 12 kg) 8 letnie kundelki, które "odziedziczyła" po zmarłej znajomej, która prawie nigdy nie wyprowadzała ich z domu (załatwiały się przede wszystkim w pokoju wyłożonym gazetami). Jest z nimi kilka problemów, ale najważniejszym jest chyba to, że psy nie potrafią się od niej odkleić. Chodzą za nią krok w krok, wpychają się za nią do łazienki i ubikacji, żądają ciągłego wsparcia psychicznego, dotyku, kontaktu. Oprócz tego jedna z nich (mniejsza, mieszaniec jamnika) "broni" swojej właścicielki przed jej synem i każdym innym gościem - warczy, ujada, szczerzy zęby i w ogóle zachowuje się histerycznie. Druga suka jest przyjacielska w stosunku do obcych, ale też ma histeryczną naturę (często miewa biegunki stresowe, kiedy np. właścicielka wychodzi na dłużej lub wyjeżdża). Ta histeria objawia się też tym, że nie dają się wyprowadzić na spacer nikomu innemu niż właścicielce. Zapierają się, próbują wydostać się z obroży i uciec do domu. Problem w tej chwili dotyczy mnie, bo teraz ich właścicielka wyjechała na dwa tygodnie i razem z moim tż wprowadziłam się na ten czas do mieszkania "teściowej", żeby zajmować się psami. Na początku była standardowa "biegunka" przez kilka dni - kupy na łóżkach i na podłodze łazienki, którą wyłożyliśmy gazetami. Potem się uspokoiło i nawet ta mniejsza, bardziej agresywna suka jakoś się do nas przekonała. Mogliśmy spokojnie spuszczać obie ze smyczy, wracały na zawołanie i było ok. Teraz jednak jest koszmar, bo suki chyba uznały, że ich pani je opuściła i całą swoją histeryczną miłość skierowały na mnie. A więc łażą za mną krok w krok, w nocy, kiedy śpię, pakują mi się do łóżka, bronią mnie przez moim tż, kiedy wchodzi on do pokoju, w którym jestem, nie pozwalają mu się wyprowadzać na spacer (uciekały mu, uwalniając się z obroży. teraz kupiliśmy im szelki i już nie uciekają, ale za to z całych sił się zapierają i nie chcą iść nawet kroku od domu) itd. To jest jakiś horror! Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim zachowaniem u psów. Dodam tylko, że potrafią zostawać same w domu i niczego nie niszczą, nie sądzę więc, żeby chodziło o lęk separacyjny. Doradźcie mi proszę, co mogę zrobić. Został mi jeszcze tydzień z tymi wampirami energetycznymi. A jeśli coś da się na to poradzić, to sądzę, że ich właścicielka też odetchnęłaby z ulgą. Z góry dziękuję.
  3. [quote name='Pysia'] Ja uwazam, że psa leczy się tak długo na ile pozwala mu to żyć W KOMFORCIE! Jezeli komfortu życia nie ma to w/g mnie jest to juz męczenie.... [/QUOTE] Też tak uważam. Nie będę go zmuszać do życia w bólu. Na szczęście jeszcze nie cierpi. Zrobię wszystko, co się da, żeby nie cierpiał jak najdłużej. Wania nie ma w życiu szczęścia. Tak długo tułał się po schroniskach, kojcach, zimnie. A teraz, jak już znalazł dom... Świat nie jest sprawiedliwy. I nawet nie mogę go porozpieszczać smakołykami, bo się boję, że jego żołądek znowu zacznie wariować i będzie go bolał. On tak lubi wielkie prasowane kości, świńskie uszy, tchawice, kurze łapki, a ja mu nic nie mogę dać, tylko tego paskudnego Intestinala :(
  4. gryf80 - Wańka jest rozmiarów i budowy mniejszego rottweilera (35 kg), no i ma 12 lat. Jest leczony na te stawy - dostaje cartrophen, który działa przeciwbólowo i przeciwzapalnie a na dodatek regeneruje chrząstkę i w ogóle leczy stawy. Widzę, że działa, bo kiedy Wania do mnie trafił, prawie się nie ruszał, teraz już chodzi i to całkiem nieźle (chociaż i tak ciężko mu przychodzi podnoszenie się, ciągle się potyka i trochę powłóczy nogami), ale na "śmiganie" nawet na czterech łapach nie ma szans, bo stawy są zbyt zniszczone. Teraz można tylko powstrzymywać dalszy proces degeneracji. Wet ocenił, że na trzech łapach nie da rady się poruszać i jestem pewna, że ma rację. taks - DZIĘKI!!! W takim razie zgłoszę się do dra. Jagielskiego za dwa tygodnie, kiedy diagnoza będzie pewna na 100%. Może już teraz się umówię, skoro taka kolejka do niego.
  5. Rozmawiałam dzisiaj z wetem Wańki. Powiedział, że źle to wygląda i raczej na pewno jest to nowotwór. Zamiast biopsji zaproponował nieinwazyjną metodę sprawdzenia, czy to rak - mam przez 2 tygodnie podawać psu antybiotyk działający na kości (dalacin c), a potem powtórzyć rtg. Jeśli zmiany w kościach się zmniejszą - to znaczy, że mamy do czynienia z zapaleniem kości, jeśli nie - to rak. Nie wiem, czy w drugim wypadku zdecyduję się na amputację. Przede wszystkim pies jest stary i nie wiadomo, czy przeżyłby narkozę, a co dopiero odjęcie tak dużej części tkanek. Ale być może i tak bym zaryzykowała, gdyby nie to, że Wania ma paskudne zwyrodnienia stawów. On ledwo porusza się na czterech łapach. Na trzech nie dałby rady nawet się podnieść. Czy ktoś z was zna może jakiegoś dobrego weta-onkologa w Warszawie i okolicach? Słyszałam, że najlepsza onkologia jest we Wrocławiu, ale Wańka bardzo stresuje się jazdą samochodem nawet na krótkie dystanse, zapiera się przed wejściem do auta, w samochodzie dyszy i ślini się na potęgę, nie wytrzyma 6 h jazdy :(
  6. [FONT=Tahoma][SIZE=2][FONT=Tahoma][SIZE=2][/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][COLOR=#000081][FONT=Arial][SIZE=2][COLOR=#000081][FONT=Arial][SIZE=2][COLOR=#000081]29/11/2012 08:17: Badanie [/COLOR][/SIZE][/FONT][/COLOR][/SIZE][/FONT][/COLOR][/SIZE][/FONT][B][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Opis badania: [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][/B][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Diagnoza: OPIS BADANIA RTG Nieregularny,[/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]masywny odczyn odookostnowy obejmujący wiekszą częśc trzonu prawej kości udowej z cechami[/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]niszczenia struktury kostnej i deformacją tkanek miękkich [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Obraz Rtg wskazuje na proces nowotworowy, [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Kontrola RTG za około [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]4 [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]tygodnie lub w zależności od objawów klinicznych [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2].[/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Kwota: 0,00 [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Zarejestrował [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]: lek.wet. [/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT][FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2]Adam Pietroń[/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT] [FONT=Arial][SIZE=2][FONT=Arial][SIZE=2][/SIZE][/FONT][/SIZE][/FONT]
  7. Pysia, współczuję. I powodzenia! Dzięki, zaraz sobie zrobię listę i pójdę uzbrojona.
  8. Pierwsze badanie krwi, które miał robione, kiedy do mnie trafił (jakieś dwa miesiące temu) było z rozszerzeniem wątrobowym. Trzustka też była badana i jest ok, więc karmy trzustkowej raczej mu nie trzeba. Zresztą, on teraz jest na karmie suchej Intestinal Eukanuby, która mu bardzo służy - waściwie wyeliminowaliśmy problemy z żołądkiem, biegunki też już od dawna nie ma. Elektrolity, probiotyk i inhibitor pompy protonowej - wszystko to jest w użyciu. Sytuacja do wczoraj była opanowana, tyle że dostał zastrzyk przeciwzapalny, który podrażnia śluzówkę żołądka, no i znów pojawił się ból brzucha. Ja się nawet tych jego trawiennych problemów nie boję, bo skoro już raz się dało je wyleczyć, to znaczy, że jakby co, to znowu się da. Ja się tego raka w nodze boję!!! O ile to jest rak. Jezus Maria, mam nadzieję, że nie.
  9. Mieszkam w Warszawie, a do weta chodzę na ul. Gagarina do multiwetu. Pies ma swojego lekarza prowadzącego, dra. Gołobowa. - markery z krwi - nie wiedziałam, że takie coś jest, ale zrobię - USG było, wynik - przewlekłe zapalenie żołądka - rtg było, wynik - w czwartek będzie opis - o węzłach chłonnych wet nic nie mówił - krew miał badaną: profil ogólny i t4 (czy w to się wlicza morfologia i biochemia, tego nie wiem) - wynik - wszystko ok oprócz tarczycy (jest leczona) - cukier znaczy co? test na cukrzycę? jest jakiś osobny oprócz standardowego badania krwi? - OB - a co to? Zanim zrobię mu te wszystkie badania, poczekam do czwartku na opinię radiologów, przynajmniej będę wiedziała, co i jak - kurze łapki - pewnie masz rację, tyle że ten suplement był nie tylko zwykłym suplementem, miał też funkcję leczniczą, bo Wania ma zwyrodnienie stawów i to dosłownie wszystkich.
  10. Krew miał badaną na początku miesiąca. Wszystko oprócz tarczycy wyszło doskonale. Wet powiedział, że zapalenia albo nowotwór, ale że radiologiem nie jest, więc sam nie jest w stanie określić ze zdjęcia. Będę wiedziała w czwartek po południu.
  11. Już od ponad tygodnia wszystko było dobrze. Zmniejszyłam Wani porcje jedzenia, zero podjadania po godz. 16:00 i było naprawdę ok. Ale potem pojawił się inny problem. Pies okulał na tylną nogę. Byłam z nim wczoraj u weta na rentgenie. Staw kolanowy dwukrotnie powiększony. Jeszcze nie ma diagnozy, opis radiologiczny będzie w czwartek, ale są tylko dwie możliwości - bardzo zaawansowane zapalenie stawu albo... nowotwór:( Dostał jeden zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny, wet ostrzegł, że to może spowodować powrót problemów trawiennych, bo ten lek podrażnia śluzówkę - no i jak na zawołanie po śniadaniu pojawił się ból, histeryczne przełykanie i dyszenie. Dzisiaj już nic nie dostanie. Jeśli Wania ma raka, jedyną metodą leczenia jest amputacja, której z racji wieku może nie przeżyć. Jeśli to zapalenie, leki znowu rozwalą mu żołądek. Płakać mi się chce.
  12. Zupełnie się już pogubiłam :( Przez ponad tydzień po odstawieniu nifuroksazydu było świetnie. Pies miał wieczorem, mniej więcej godzinę po ostatnim posiłku (czyli koło 18:00) jakieś 10 min. nerwowego przełykania i dyszenia, a potem mu przechodziło. No ale potem codziennie w okolicach godziny 18 pojawiało się długie dyszenie, niepokój, wiercenie się po mieszkaniu. Ok 19:00 (codziennie!) zaczynały się żądania wyjścia na dwór. Na dworze nie robił kupy, biegunki już od dawna nie ma, trawy też nie chciał jeść, ale jak wracał ze spaceru, to zazwyczaj (choć nie zawsze) całe dyszenie i nerwowość mu przechodziły. Dzwoniłam do weta, kazał dawać nospę i espumisan, a jak nie pomogą, mam się zgłosić na konsultacje do ichniejszego profesora (nie wiem jakiego). No to dawałam espumisan i nospę - i dalej to samo. Pies stracił też trochę apetytu, ale nie wiem, czy dlatego, [FONT=Times New Roman][SIZE=3][COLOR=#000000]że się źle czuł, czy ma dosyć karmy intestinal. Podczas każdego posiłku zawsze coś (czasami połowa) zostawała w misce. Dzisiajwpadłam na pomysł, żeby nie dawać mu ostatniego posiłku, bo [/COLOR][/SIZE][/FONT][FONT=Times New Roman][SIZE=3][COLOR=#000000]on zawsze po ostatnim posiłku źle się czuł. No i eureka! Pies czuje się dobrze, jest aktywny i w ogóle świetnie. Zero dyszenia. No ale znowu - punkt 19:00 - pies pod drzwiami żąda spaceru. No to zbieram się, żeby z nim wyjść i on cały ucieszony zaczyna dyszeć! Przypomniałam sobie, że on od jakiegoś czasu zawsze dyszy, kiedy wołam go na spacer (nawet rano, kiedy czuje się zupełnie dobrze), tyle że to dyszenie zaczyna się pod drzwiami, jak mu zakładam szelki i kończy się, gdy wychodzimy. Dodam, że pies od kilku dni dużo chętniej chodzi na spacery. Kiedyś musiałam go długo namawiać, na trzy krótkie spacery dziennie (9:00, 15:00, 21:00) teraz on biegnie do drzwi za każdym razem, kiedy ja do nich podchodzę. No i teraz nie wiem - czy to całe dyszenie to objaw bólu brzucha, czy parcia na pęcherz, a może podekscytowania epacerem? Czy euthyrox na tarczycę albo prazol na żołądek ma działanie moczopędne, czy o co chodzi? czy jego coś boli i CO GO BOLI? Bo ja już nic nie rozumiem :([/COLOR][/SIZE][/FONT]
  13. [quote name='Equus']Wiem ale lamblia ładnie się ukrywa i często nie wychodzi w badaniu a jest. [/QUOTE] A może być tak, że leczenie przynosi efekty mimo lamblii? Chodzi mi o to, czy jest możliwe, żeby to choroba Wańki była tym dziadostwem spowodowana, a leczenie inne niż to, które stosuje się na lambliozę, było skuteczne? Pytam poważnie, bo nie wiem.
  14. Equus - Wańka miał już robione badania kału pod kątem lamblii. Niczego nie wykryto. Na razie ma miesięczną kurację prazolem i lakcidem plus dostaje Intestinal Gastro. I działa. Tzn. biegunek nie ma. Codziennie jednak ma takie 10 min, podczas którym histerycznie przełyka ślinę. Wygląda to trochę jak refluks, tyle że nie wymiotuje. Ale naprawdę jest dużo lepiej - teraz trwa to naprawdę krótko i pies nie żąda spacerów, nie objada się trawą i nie próbuje wymiotować. Poza tym, leczenie przewlekłego stanu zapalnego jest długie i żmudne. Prazol, jeśli ma być skuteczny, musi być stosowany co najmniej 2 tygodnie, a często nawet dwa miesiące. Wet powiedział, że jeśli po miesiącu objawy nie ustąpią, powtórzymy badania kału, A jeśli one nic nie wykażą, będziemy kombinować dalej. Póki co jestem dobrej myśli. gryf80 - dzięki, zapytam o to weta.
  15. A jednak na razie sukces! Drugi dzień bez niforoksazydu - biegunki i bólu brak :)
×
×
  • Create New...