Miałem staruszka lat 16...był już głuchy,ledwo na oczy widział.
Siusiał bo nie mógl trzymać.
Bezzebny kochany mymlak.
Kupy byly wszedzie,sraczka norma,mocz popuszczal...
Decyzję o uśpieniu odkładałem non stop...pomimo diagnozy weta - powiekszona watroba, prostata,nerki ledwo ledwo,gluchy,zacma...
Wyładowałem full kasy...i zył z nami bez cierpienia merdajac ogonem i laszac sie ejszcze 4 miesiące.
Dopiero gdy skomlac przypelz na boku do mego lozka wiedzialem ze to ten czas...iw iwerzcie pomino ze jestem juz w kwiecie wieku plakalem jak maly szczyl niosac go na rekach do weta.
Od 8 lat wiernie pilnuje mojego domu. Zakopany ze lzami w oczach,z miloscia i szacunkiem. wiem ze on mnie pilnuje,mnie i mojego domu :)