Witam ponownie,
Na samym początku proszę osobę, która przesłała do mnie wiadomość – „...Walcz o tego psa....bo każdemu nalezy sie szacunek...” jeśli coś wie w tej sprawie o wypowiedzenie się na forum, ponieważ jak widzę i jak się spodziewałam, Luiza zalewa teraz forum potokiem bajkopisarstwa, wybielania się i odwracania kota ogonem – zwłaszcza w tym ostatnim osiągnęła poziom mistrzowski.
Więc odpowiadając... piszesz, że przez długi czas nie mogłaś się otworzyć... a kiedykolwiek w ogóle próbowałaś? Jak Cię pytałam czy je głaszczesz, przytulasz, bawisz się z nimi.... Twoja odpowiedź była zwięzła... a po co to tylko „tymczasy” do niuniania to ja mam swoje psy.
„Czekam na zdarcie podłóg i założenie nowych, m.in ze względu na zapachy.” To proszę sobie wyobrazić w jakim stanie są podłogi, że trzeba je zrywać ! Gdyby psom się „zdarzyło” to nie sądzę, że powstał by z tego taki syf by była konieczność zrywania podłóg.
„i to nie ze względu na moje lenistwo i niewychodzenie z nimi, bo to akurat bzdura. „ Może nie pamiętasz, kiedy przebywałaś u mnie od rana do wieczora, zapytałam a kto wyjdzie z psami? Odpowiedź a po co? Jak i tak naszczają...
„jeśli trzeba będzie to będę ją nosiła. „ no proszę Cię to już bajka.... skoro nie chciało Ci się zawiązać kawałka tasiemki przy szafce ze śmieciami żeby Megi jej nie otwierał i nie wyjadała śmieci jak Ci radziłam, po tym kiedy mi opowiadałaś jak to zasadziłaś jej kopa bo wywaliła śmieci z kubła, że aż zapiszczała – twierdząc – przecież Megi wie, że tego jej nie wolno...
„Megi śpi razem ze mną i moimi psami w pokoju” teraz to całkiem możliwe – od wczoraj, bo wczoraj pisałam pierwszego posta o tej sytuacji... i założę się, że TERAZ Megi żyje jak w bajce... przez najbliższe 2-3 tyg. może miesiąc póki sprawa nie przycichnie i wszystko wróci do „normy”
„Teraz wszystko jest na najlepszej drodze ponieważ ma już zaokrąglone boczki i myślę, że z 1,5 kg przytyła śmiało. Nie będę jej też z kolei przekarmiać ze względu na stawy, tak jak i moje psy.... „ nie tak znowu dawno widziałam Megi jak byłaś u weta i spotkałyśmy się u naszej koleżanki w zakładzie – wyglądała jak szczapa, gdy zapytałam czemu ona jest tak przeraźliwie chuda – odpowiedź – a co ja mam zrobić jak nie chce jeść .... jak zwierzak nie chce jeść to mu się podtyka jakiekolwiek smakołyki , byle tylko zjadł i żołądek miał czym pracowac....ale co Ty się będziesz „tymczasem” przejmować... nie chce niech nie źre...
A dalej zamydlanie oczu problemami ze swoją suką... byle co byle pisać, nie ważne czy związane z tematem ... byle dużo wyszło,
„Nie wiem również skąd się wzięła pogłoska o domniemanym ,,głośnym'' traktowaniu psów pod blokiem...” czytaj, ze zrozumieniem, tyle razy Ci to powtarzałam.......... pisałam o tym, że tak się drzesz na psy, że pod blokiem Cię słychać ... właśnie tego dnia gdy mój mąż był u Ciebie.... Grasiu tak się darła, że na dole było ją słychać, a późnie przychodzi i mówi, że ma wieczne zatargi z sąsiadami o psy i sądzę, że nie o psy tu chodzi tylko o to jak się na nie wydziera... to i się nie dziwię, że sąsiedzi mają jej dość ... to są słowa mojego męża.
„JEDYNĄ syt. kiedy mogłam Megi gwałtowniej kiedykolwiek pociągnąć za smycz to TYLKO w sytuacji kiedy na trawie znalazła jakieś świństwo i zaczęła jeść, ale z tego co wiem to niemal każdemu zdarzają się takie przypadki ze swoimi psami...” Ta sama okoliczność spotkania u koleżanki – jak już szłaś z Megi do domu – jak na Ciebie wsiadłam - może by tak delikatniej – żebyś nie szarpała Megi na smyczy – jak dla Ciebie szła za wolno, zbyt niedołężnie.... widziały to i były świadkami tej sytuacji jeszcze 2 osby – nasze znajome – ale ja mogę wypowiadać się tylko za siebie – jeśli nasze koleżanki, które tą sytuację widziały i doskonale wiedzą jakie cudowne ma życie Megi u Ciebie – zechcą i będą miały odwagę się tu wypowiedzieć, to bardzo o to proszę.... wiem, że może proszę o wiele.... z rozmysłem nie podaje powodu.
„Grażyny mąż był u mnie tylko 1 raz i też tylko na ułamek sekundy dosłownie, czy w takim czasie można zobaczyć w jakim stanie żyje pies? tym bardziej, że praktycznie za próg przedpokoju się nie ruszał, a dodam, że wtedy było czysto. „ tak był tylko raz i prosił bym więcej o nic go do Ciebie nie wysyłała.... i właśnie wtedy tak się wydarłaś na Megi – bo weszła do pokoju – „że aż mnie się zrobiło głupio” – znów cytat męża, a jeżeli chodzi o czystość w domu – to wiesz to pojęcie jest względne – skoro „facet” był przerażony......
„Co do Tofika, tak miał kiedyś wypadek, dokładnie w dniu, kiedy potencjalny właściciel chciał go adoptować... Tofik już wtedy był w baaardzo ciężkim stanie.” Jeżeli ma się psa w bardzo ciężkim stanie, to należy zwracać na niego zdwojoną uwagę... ale po co na „Tymczasa”?
„Z tego [B]co pamiętam [/B]nazajutrz byłam w lecznicy i Tofik miał robiony szereg badań, łącznie z rtg. [B](dokumentacja do wglądu)[/B]” to pamiętasz czy to kolejna ściema?
„dodatkowo o całym zdarzeniu na bieżąco i przez tel. była informowana Apsa, która się nim opiekowała. „ a czy Pani Apsa była też na bieżąco informowana o tym, że Tofik całą dobę chodzi w pampersie.... bo z tego co mi mówiłaś, informowałaś tylko o tym, że ma zakładanego pampersa na noc, bo posikuje .... co wywołało moje zdziwienie... gdy zapytałam czemu w dzień też go nosi, przecież z nim wychodzisz – odpowiedź ... a po co skoro ja z nim wyjdę a on i tak się nie załatwi.... bo przecież wygodniej włożyć psu pampersa na dupe i problem z głowy... a Ty teraz piszesz, że będziesz znosić Megi... no proszę litości... dalej .. kiedy zapytałam to dlaczego nie przedstawisz dokładnie jak wygląda sytuacja .... odpowiedź... wiesz muszę pisać „delikatnie” bo mogę dostać „zjeby”, już kiedyś miałam „jazdy” z „dziewczynami” – chodzi o dziewczyny sprawujące dozór – i chciały już mi je zabrać, a wiesz jaka jest teraz moja sytuacja finansowa i te 5 stów jest mi potrzebne.... no więc o co chodzi? O psy? Czy o kasę za psy? – w tedy po raz pierwszy się dowiedziałam że Luiza otrzymuje jakieś pieniądze na te psy.
„ja już teraz wiem i wiem jaka to ciężka praca by utrzymać jednego starszego schroniskowego psa przy zdrowiu, ale dwa? wiem, że to bardzo trudne.” Tak bardzo trudne jest wsypać żarcie do michy – chcesz to źryj i założyć psu pampersa.
„mój starszy pies od Megi równi się tym, że jest całe życie zdrowy, że całe życie miał dom, że całe życie miał multum miłości, Megi tego nie doznazła, doznaje teraz... „ Przestań na litość boską bo mdli od tych bzdur – kiedy to Cer miał multum miłości??? Sama opowiadałaś – publicznie na treningach, wszyscy z klubu to wiedzą – jak lałaś Cera!! I że się sama dziwisz, że on Cię nie znienawidził za to – no proszą litości... do pięt właśnemu psu nie dorastasz.... że chce jeszcze żyć z taką .....kropeczki.... a z resztą skoro przy Cerze jesteśmy – to sama opowiadałaś nie tylko mnie – że jak Cer wraca od Twojego Taty (jak gdzieś wyjeżdżasz z Mandi) to wcale się nie cieszy na Twój widok.... idzie bo musi...... A co Megi doznaje teraz??? Co może doznawać piąte koło u woza... trzymane jedynie dla kasy jaką za nią dostajesz..
„ja się tego trochę wstydziłam bo myślałam, że może rzeczywiście to moje jakieś niedopatrzenie” no i tu właśnie potwierdzasz jak „szczerze” informujesz o stanie faktycznym
„ ale najwidoczniej niekoniecznie... natura rządzi się własnymi prawami.” i uważasz, że pisząc to jesteś rozgrzeszona z własnego niedbalstwa, mówiąc bardzo delikatnie
Wcześniej pisałaś - TOZ już kilka razy był i nie interweniował. – to może wyjaśnisz po co TOZ był u Ciebie [B]kilka [/B]razy? Wezwać TOZ przynajmniej u nas to nie jest takie proste, widocznie ktoś zauważył coś niepokojącego skoro się pofatygował i był dość zdeterminowany by do TOZ ściągnąć i to jak piszesz [B]kilka [/B]razy.
„chcę mieszkać i mieszkam jak normalny człowiek, mam współlokatorkę, mam rodziców, którzy mnie odwiedzają... „Lokatorkę, to najlepiej było by spytać, a jeśli chodzi o rodziców.... to użalałaś mi się, że nie chcą do Ciebie przyjeżdżać bo się brzydzą.... i wolą jak Ty do nich jeździsz..... coś się zmieniło z dnia, na dzień w tym temacie?
„Co do tego pokoju to chyba wiem o co chodzi...” I cały epos bezsensownego tłumaczenia, wybielania i to już tak na zapas... ja też mam 3 psy i 3 koszyki i to wiele mniejszy metraż i też jest dym jak ktoś przychodzi.... z tym, że do mnie ludzie nie brzydzą się przychodzić.
Powodem napisania poprzedniego postu było zwrócenie uwagi na sytuację w jakiej żyje Megi i interwencję w tej sprawie, nie mam zamiaru bawić się w słowne przepychanki z dwudziesto paro letnią dziewczyną, biorąc pod uwagę, że ja mam prawie 40 lat.
Jeszcze raz bardzo proszę osobę sprawującą nadzór nad Megi o interwencję w tej sprawie.