Jump to content
Dogomania

Lukasz1984zmc

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

Lukasz1984zmc's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. 06.09.2012r. Ten dzień utkwi mi w pamięci do końca życia. Dzień w którym musiałem podjąć najtrudniejszą decyzję w swoim życiu, decyzję o eutanazji mojego Hexia. Psa z którym spędziłem ostatnie 9 lat mojego życia, tyle pozytywnych wspomnień i wspólnie spędzonych chwil przekreślone jednym pasożytniczym stworzeniem a chodzi mi tu o kleszcza i jego zasraną zakaźną chorobę babeszjozę. Psina 01.09.2012 wieczorem zaczął dziwnie wyć, co mu się nigdy nie zdarzało a mnie zaniepokoiło, obejrzałem go ale nic nie wskazywało na jakąkolwiek chorobę, normalnie się załatwiał, jadł, pił i ogólnie zachowywał się jak zawsze - radosna psinka. Nazajutrz po południu na spacerze zauważyłem dziwnie zabarwiony na czerwono mocz ale z racji, że była Niedziela i wety były pozamykane pojechałem dopiero w poniedziałek. Już w ten dzień od samego rana zaczął się koszmar mojej psinki. Mocz koloru jodyny, pies zaczął pić jak szalony ale po chwili wymiotował, nic nie jadł - serce mi pękało a w gardle ściskało. Wizyta w klinice u weta w Zamościu przy ZOO - temp. 39,8 st.C. - stwierdziła zapalenie pęcherza, dała jakieś 4 zastrzyki, przypisała tabletki i kazała się zgłosić w Środę. Nie robiła żadnych badań krwi. Pies już we Wtorek dziwnie chodził, dalej wymiotował i nic nie jadł. W Środę masakra i kolejna wizyta - kroplówki x2 i badania krwi - wątroba 590 gdzie norma to 0-50, nerki 130 norma do 27 a ja doznałem paraliżu, babeszjozy nie wykryto ale dała na wszelki wypadek zastrzyk na nią bo powiedziała, że nie zawsze wykryję się ją we krwi. CHOLERNY CZWARTEK 06.09.2012r. rano pies cały w wymiocinach, wyglądał okropnie, nie chciał wstać, zataczał się, no to jazda do weta i kolejne kroplówki. Zostawiłem go w klinice ok 9 rano bo o 15 miał przyjechać na konsultację lekarz. O 18:00 usłyszałem wyrok dla mojej psinki. Babeszjoza!! już wykryta we krwi, wątroba i nerki tak zniszczone że pies pożółkł w każdym miejscu na ciele i niestety nie było już dla niego ratunku ;-( i teraz dylemat, pozwolić Heksiowi odejść z godnością a zasługiwał na to w każdym calu czy patrzeć się na jego męki i cierpienie. Z wielkim bólem w sercu wybrałem tą pierwszą z dwóch złych opcji przy wsparciu mojej wspaniałej żony za co jej bardzo dziękuję i teraz wiem i wierzę, że teraz jest mu o wiele lżej i lepiej. Według mnie gdyby w Poniedziałek pani wet zrobiła badania krwi i od razu zaczęła leczyć wątrobę i nerki Hexio miałby szanse być jeszcze razem z nami ale te 96 godz zrobiło straszne spustoszenie w organizmie co wyeliminowało jakiekolwiek szanse na Jego wyleczenie;-(. Wiadomo, że leczenie potrwałoby ale miałby szanse. 9 lat jak na amstaffa to sporo ale mam znajomych co mają już po 13 lat te psy i jeszcze się dobrze miewają. Straciłem coś co najbardziej kochałem i już nigdy tego nie odzyskam. Jestem Mu bardzo wdzięczny za miłość i oddanie jakim mnie darzył. Dziękuję HEKSIU :-)
×
×
  • Create New...