Mojemu 7 letniemu pieskowi wypadł dysk. Niestety dość długo trwało zanim weterynarz postawił diagnozę.
Pies dostał zastrzyki, tabletki, był usztywniony, kazali rehabilitować i czekać. Niestety minał już rok i o ile sprawność przednich łap wróciła całkowicie o tyle tylnimi porusza ale bezwiednie. Mocz musimy wysikiwać, natomiast stolec oddaje bezwiednie. Ostatni neurolog stwierdził brak czucia głębokiego i rokowania złe. Czy ktoś miał podobny przypadek, co robić, do kogo się udać? Czy jest szansa na wyleczenie, czy pozostaje już tylko wózek? Piesek miał zawsze duży temperament i teraz jak tylko leży zrobił się osowiały. Nie mam sumienia go uśpić ale też nie mogę patrzeć jak cierpi nie mogąc "plątać" się pod nogami. Co robić?