Jump to content
Dogomania

anka133

Members
  • Posts

    5
  • Joined

  • Last visited

anka133's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. ja do Pani nie dzwoniłam. [quote name='aga.k']Szanowna Pani, zadzwoniono do nas i poproszono o znalezienie domu dla tego psa. Wypadałoby może chociaż podziękować a nie warczeć bo poświęcamy na to swój wolny czas, robimy to za darmo a często dopłacamy ze swoich pieniędzy![/QUOTE]
  2. kobieto, nikt Cię nie prosił o te ogłoszenia, na dodatek z idiotyczną notatką o tym że Kosa nie jest potrzebna. Swoje - niepotwierdzone w rzeczywistości przypuszczenia i wnioski - możesz sobie wpisać w pamiętniku i schować głęboko w szufladę, a nie w miejscach publicznych oczerniać! Dodatkowo, zainteresowani Kosą NIE SĄ ODSYŁANI DO WŁAŚCICIELKI, tylko do osoby która nawet dobrze Kosy nie zna! [quote name='aga.k']i mam nadzieję, że nie będą mogli spać spokojnie jak już ją oddadzą... Zapytań jest dosyć dużo, głównie ludzie mieszkający w blokach, rodziny z małymi dziećmi (co za ironia!). Ludzi wstępnie sprawdzonych przez telefon odsyłamy do właścicieli Kosy. Mam nadzieję, że już wkrótce Kosa opuści miejsce, w którym już jest niepotrzebna...[/QUOTE]
  3. do >>_Aga_<< Co też Pani opowiada? Jak to nie tragedia?? A gdyby Pani nie mogla wyjść z domu, chyba że tylko do wc, to nie byłaby tragedia? Duży pies potrzebuje wyjsc, pobiegać bez smyczy. Nie mozna nie wychodzic z psem na spacer. Raz w tygodniu to za mało. (Do lasu z 7-miesiecznym dzieckiem na rękach na godzinny spacer - czadowy pomysł, ale dla strongmena!) Nowy dom z kimś kto ma dla psa czas jest lepszym rozwiązaniem, niż trzymanie psa w domu bez spacerów. Jak można myśleć że psu wystarczy spacer raz w tygodniu??
  4. a ja Tobie asiunia życzę żebyś została samotną matką z dzieckiem i przerośniętym Donem.
  5. Przyznam szczerze, że dopiero teraz czytam to ogłoszenie... i brak mi słów! Szukam Kosie nowego domu, ale treść ogłoszenia nie odzwierciedla faktycznej sytuacji. Napewno nie chcę się Kosy pozbyć i nie wyrzucam jej z domu, absolutnie mi nie przeszkadza przy dziecku, i nie chodzi mi ani o komfortowe warunki ani o to, że mieszkanie jest za małe. Ogłoszenie zamieścił mój ojciec, który chciał mi "pomóc" i mocno się zagalopował z uzewnętrznieniem swojego punktu widzenia. Mi chodziło o coś zupełnie innego. Kosę mam 5 lat - każdy kto ma psa, wie jaka więź łączy właściciela z psem (a zwłaszcza odwrotnie) po takim czasie spędzonym razem. Decyzja o "oddaniu" wiernego towarzysza swojego życia nie powinna się właściwie nigdy pojawić, ale w tym konkretnie przypadku chodzi o dobro Kosy, a nie moją wygodę. Mieszkam z 7-miesięczną już córką i Kosą sama, nie mam dla Kosy tyle czasu ile powinnam mieć i doskonale zdaję sobie sprawę z tego że jest zaniedbywana i mam z tego powodu potworne wyrzuty sumienia. Do momentu, zanim urodziłam, jeździłam regularnie z Kosą na kilkugodzinne spacery do lasów i w miejsca, gdzie nie ma ludzi - mogła się wybiegać i wyszaleć do woli. Mimo swojego wieku, lubi sobie pohasać jak za szczeniaka, pogonić sarnę czy "wykopać kreta". Tuż za blokowiskiem jest kilka hektarów łąkowego pagórka, gdzie Kosa spędzała codziennie min.2godziny (o ile nie jechałyśmy do lasu), w porze deszczowej godzinkę, w lecie jeździłyśmy też nad jeziorko w Radłowie. I o to się rozchodzi, o te spacery które są jej potrzebne, a na które nie mam się jak teraz wybrać. Spacer na miasto na smyczy i ciągłe "równaj" przy wózku to nie to samo. Zawsze powtarzałam że Kosa ma u mnie lepiej niż miałaby gdziekolwiek indziej. Teraz ma mniej i wydaje mi się że jest to za mało. Zdecydowanie za mało. Przyszło mi do głowy, że przecież mam znajomych którzy Kosę uwielbiają i chętnie brali ją na dłuższe wycieczki w plener - np. na grzybobraniu taka Kosa obok dodaje odwagi gdy człowiek zapuszcza się głęboko w las którego nie zna, jako niegadający przyjaciel na samotną wyprawę w Bieszczady też jest jak znalazł... Niestety okazało się że ludzie którzy mogliby wziąć Kosę i daliby jej więcej ode mnie, już mają swoje psiurki.. Ojciec stwierdził że napisze ogłoszenie i napisał.. po swojemu. Powinno brzmieć inaczej. Jeżeli jest ktoś, kto chciałby, kto miałby chęci i siły na to, żeby oddać całe swoje serce wielkiemu sympatycznemu, czasem upierdliwemu psu, to ja chętnie tego kogoś poznam. Do ogarnięcia jest pies, 48kg żywej wagi, z potężnymi jak lwie łapami i niemal niedźwiedzimi pazurami (uwaga kiedy jesteś na bosaka!!). Wiadomo ma swoje wymagania: karma w misce 24 na dobę i od czasu do czasu trzeba zamieszać - bo tak lubi (inaczej szczeka na miskę). Codziennie coś pysznego na przegrychę - zwłaszcza za dobre sprawowanie podczas samotnego pilnowania pustego mieszkania. Wodę w misce wymieniać cały czas, bo śliny pełno się gromadzi - wiadomo, śliny pić nie będzie. Ranna toaleta, jak łaskawie się wygramoli z legowiska - absolutnie nie budzić przed 10:00!! Rozmawiać do Kosy o każdej porze o wszystkim i o niczym. Głaskać, przytulać, ściskać, poklepać czasem, podać rękę do łapy, nie ciągnąć za ucho, nie krzyczeć, nie wyganiać (bo to straszna kara!!), pozwalać łazić za sobą jak cień mimo że depcze po piętach i japonki psuje; pozwalać być przy sobie 24/dobę, pozwalać spać obok łóżka a najlepiej w łóżku; nie kazać iść do innego pokoju, aczkolwiek drzwi zostawiać otwarte, by Kosa mogła sobie podrózować gdzie chce. Co najmniej raz dziennie isc z Kosą na długi spacer oraz rano i wieczorem na toaletę i w nocy puścić luzem by poczuła trochę wolności przed snem. Jak się ma dziecko, uczyć Kosę jakie jest dziecko i uczyć dziecko jaka jest Kosa. Zawsze nagradzać, zwracać uwagę kiedy trzeba. NIE BIĆ!!!! - wygonienie Kosy do np. przedpokoju jest wystarczającą karą, kiedy zrobi coś złego mówić do Kosy rzeczy które rozumie "co zrobiłas?!", "nie wolno tak", "ty niedobra!" - mówić to z mocnym akcentem i twardym głosem. Nauczyć się komend które Kosa rozumie i nie używać innych (zwłaszcza "moja moja" z czułoscią - to jej ulubione), nie robić Kosy wody z mózgu, jak coś jej wolno to wolno jej zawsze, jak czegos nie wolno, to nie wolno nigdy - być konsekwentnym! Zdawać sobie sprawę 24/dobę że pies jest duży, potwornie silny i groźny - reaguje na przepychanki, broni swojego terenu czy wędzonej kości. Goni koty, aczkolwiek dogonionym kotom nic nie robi. Nie toleruje innych suk na swoim terenie, rzuca się im do gardła, aczkolwiek nie gryzie. Na nowym terytorium od razu poznać Kosę z innymi psami. Do Kosy potrzebna jest silna ręka (ja prowadzę ją w kolczatce a i tak czasem pociągnie mnie kilka metrów). Kosa lubi świeże posłanie pachnące niebieskim lenorem. Nie je ludzkiego jedzenia - bardzo dbam o to żeby na starość była jak najzdrowsza. Zajmuje w domu tyle miejsca ile dorosły człowiek. Jest dobrze wychowana, przytulna i milusińska, taka śmieszna fajtłapa, czasem uparta, upierdliwa lub obrażona. Ma swój styl bycia i charakter, który trzeba zrozumieć i akceptować. Kosa potrzebuje miłości takiej, jakiej potrzebuje człowiek. Codziennie i w dużych dawkach. Jeśli zdecydujesz się odpowiedzieć, pamiętaj że Kosa ma gdzie wrócić! Gdyby okazało się że sobie z nią nie radzisz, lub Kosa nie radzi sobie z Tobą - biorę ją spowrotem do domu!! Wprawdzie jest łatwosprzedajna (wystarczy jej duzo biegania po fajnym terenie i pyszoty), ale gdyby się okazało że tęskni bardzo i np nie je - wraca do domu!! Gdyby się okazało, że w pewnym momencie nie stać Cię na utrzymanie lub leczenie Kosy - biorę ją spowrotem! Jeżeli nie stać Cię na przyjazd po Kosę - nie będzie CIę stać na jej utrzymanie! [quote name='Renata N']Witam, kilka dni temu dostałam maila z prośbą o pomoc w znalezieniu nowego domu dla Kosy - suczki cane corso. W treści maila jest napisane: "Kosa[FONT=Arial] mieszka w małym mieszkaniu w bloku i większość czasu spędza w domu. Ma książeczkę zdrowia [/FONT][FONT=Arial]i aktualne szczepienia. Nie jest wysterylizowana. Jada zarówno karmę suchą, jak i jedzenie gotowane. Suczka jest łagodna, dobrze ułożona i pięknie chodzi na smyczy. Jesteśmy gotowi dowieźć Kosę, lub partycypować w kosztach transportu do domu nowego właściciela. Decyzja o oddaniu Kosy jest przemyślana, wymuszona przez realia życiowe. Chcąc zapewnić komfortowe warunki dziecku nie można pozwolić sobie na trzymanie dużego psa w małym mieszkaniu. Jest to sytuacja dyskomfortowa dla wszystkich, w tym także dla Kosy. Liczymy na to, że w nowym domu Kosa będzie równie dobrze traktowana." [/FONT] Nie znam Kosy, nigdy jej nie widziałam. Wiem, że w lipcu skończyła 5 lat. Wiem też, że w tym domu kilka miesięcy temu pojawiło się dziecko, które niebawem zacznie chodzić i Kosa musi ustąpić mu miejsca. Osobiście nie wyobrażam sobie oddać psa po kilku latach wspólnego przebywania, ale może to ja jestem dziwna...[/QUOTE]
×
×
  • Create New...