Jump to content
Dogomania

adinaa25

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

adinaa25's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Czytam Wasze historie, i lecą łzy. Też mam za sobą takie przypadki (dokładnie dwa, i wierzcie że drugi był o wiele gorszy). W pierwszym przypadku piesio miał chore serce. Złapanie oddechu było dla niego mega wysiłkiem, i cóż decyzja z trudem podjęta tym bardziej że pierwszy raz miało się z taką sytuacją do czynienia. Usnął w spokoju. Drugi raz był o wiele gorszy. Wspomnę o tym, że weci nie wiedzieli co jej dolega. Podejrzewali wirusa ( objawy: wymioty, jęczenie psa, wzdęty brzuch, stan psa z minuty na minuty pogarszał się, z trudem pobrali krew do badania). Jeden z wetów stwierdził że nie uda się uratować psiaka. Drugi że powinniśmy poczekać godzinę ( dwie) i czy stan się poprawi.Ja byłam cała w panice, nie myślałam logicznie, pustka w głowie. Wet odwiózł mnie z psinką do domu, dał wskazówki co mam robić, ostrzegł że może wymiotować. I że za godzine przyjedzie sprawdzić stan zdrowia. I zę gdyby coś się działo nie tak mam natychmiast dzwonić do niego.W domu już był koszmar, musiałam odizolować dwa psiaki od chorej.... masakra. Psina nie miała siły wstać, zabezpieczyłam łóżko i połozyłam ją na nim , przykryłam kocykiem i obserwowałam. Przytomna była ale kompletnie bez życia. Nagle się zerwała i zaczęła wymiotować, potem znowu się polożyła - brzuch się robił co raz to bardziej wzdęty :/ :/ - horror !!! Dalej obserwowałam, mówiłam do niej, przytulałam ją... eh po czasie zaczęła dziwnie drgać, zajrzałam do pyszczka jej. Jęzorek, biały tak samo dziąsełka. Wiedziałam już że jest bardzo bardzo źle, upewniłam się gdy dotknęłam dłonią serce. Ledwo co biło + płytki oddech. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do weta żeby przyjeżdżał jak najszybciej bo z psiną jest gorzej i że kolega jego miał rację. Patrzyłam jak psina umiera !!!! Jak łapie z trudem powietrze. wdech .. dłuższa chwila i wydech ... wdech jeszcze dłuższa chwila i wydech.. umierała bidulka :/ widziałam w jej oczach wolę życia, złapałam ją za łapkę,zaczęłam płakać. Wet po 4 minutach przyjechał, słyszałam jak już wchodzi do domu a psinka w ten czas wydała ostatnie tchnienie. Do tej pory gryzie mnie sumienie , że mogła odejść bez bólu, w spokoju..... a tak to przez tą moją głupią nadzieję ...umarła w ten masakryczny sposób. Nigdy więcej nie pozwolę na to. Edit. Psiak poddany został sekcji. Powodem śmierci był skręt jelit :(
  2. O Chryste? Serio takie cuda ludzie wymyślają, oby nie zdecydowali na to, już mi szkoda jej ! :/ Przed samym porodem oddać w obce ręce, przecież bliskość właściciela, znany teren ( dobrego! ) ma zbawienny wpływ na suczkę.
  3. Wiadomo że coś łapce dolega, złamanie, zwichnięcie... oczywistą sprawą jest potrzeba skontaktowania się z wetem, ale to już z samego rana .... Martwi mnie ta sytuacja. Przecież to maluszek i już coś nie tak z łapką. Czy ktoś miał styczność z owym wydarzeniem? Co się stało ze szczeniaczkiem, to nie czasem wyrok jego? :-(
×
×
  • Create New...