Ja właśnie uśpiłem dziś mojego sznaucera średniego, Maksymiliana. Masakra nie sądziłem że tak to przeżyje :-( .... byłem z nim do końca.
Zabiegu dokonała moja serdeczna znajoma, weterynarz, która prowadziła go przez cały czas jego życia. Dostał podwójna dawkę środka znieczulającego, po tym barbiturany dożylnie.
Zasnął na moich rękach... :-(
[B]Był z nami prawie 11 lat ![/B]
Miał bardzo częste ataki padaczki, już nawet bardzo mocne leki nie pomagały, częstotliwość bardzo duża, nie sypiał w nocy, charczał... podjęliśmy rodzinną decyzję o uśpieniu, bo żal było patrzeć jak się męczy.
Zostanie w naszej pamięci, bo był kochany.
....przepraszam że się wyżalam, ale Wy, właściciele psów, to zrozumiecie...