Jump to content
Dogomania

linka555

Members
  • Posts

    92
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by linka555

  1. Witam z ogromnym żalem i bólem serca informuję że moja druga psia miłość odeszła w dniu wczorajszym czyli 13 lutego 2017. Od dłużego czasu zmagaliśmy się z chorobami np. Zespół Qushinga, niedoczynnosc tarczycy, a przez ostatnie miesiące guz na wątrobie z przerzutami do płuc.Asia po licznych konsultacjach z lekarzem prowadzącym podjęła w porozumieniu ze mną decyzję o zakończeniu cierpień Anisia. I stało się. Odszedł w spokoju u boku kochającej osoby. Miał ciepły dom, kochających ludzi wokół ale szkoda ze tak krótko był z nami. Minęło ok. 5,5 roku jak przywiozłam Anisia do nas. Przykro mi ze nie widziałam jak dorastał, z pewnością był cudownym psim dzieckiem. Z pewnością mogę stwierdzić ze był wspaniałym psem, o nieskończonych pokładach dobroci i cierpliwosci. On nigdy nie marudził, znosił swoje dolegliwości z godnością. Teraz jest psim Aniołkiem ale w sumie to był nim za życia. Pozostanie na zawsze w moim sercu razem z Demi. Mam nadzieję ze teraz już są przyjaciółmi. Dziekuje z Anisia
  2. Witam U Anisia wszystko ok na ile może być u dziadka w tym wieku. Zdążają mu się czasem niedyspozycje zdrowotne np. biegunka w zeszłym miesiącu. Jest oczywiście leczony u weta, mial ostatnio badania krwi-Asia wolała sprawdzić dla pewności bo się martwiła. Ale wyszedł z tego. Jest słabszy, słabo słyszy. Jeszcze te upały. Ale najwazniejsze że jest szczęśliwy. Od jakiegos czasu u Asi zamieszkała 12letenia sunia zaadoptowana z fundacji. Psiaki się akceptują bez problemu. Dwoje staszych żyje sobie fajnie razem. Nie wiem ile Aniś ma jeszxze przed sobą. Oby jak najdłużej ale jest szczęśliwy, ma kochającą panią, nas i wiele osób zyczliwych wokół siebie. Jak zawsze odkąd trafił do nas.
  3. [quote name='Anula']A co się dzieje z pieskami z Komisu?[/QUOTE] Mniejszemu udało mi się załatwić dobry dom. mieszka u mojej koleżanki, również często się spotykamy. Jest wesoły, biega całymi dniami luźno po podwórku i ma miskę zawsze pełną jedzenia. Natomiast duży piesek - nie mam pojęcia, został podobno gdzieś zabrany przez poprzedniego właściciela, ale gdzie? Tego nikt nie wie i nikogo to nie obchodzi jak i nie obchodziło. Wszyscy zignorowali moje telefony, prośby o interwencję czy o pomoc. Małego udało mi się wyciągnąć, dogadałam się z właścicielem komisu, ale ten duży - biedak. Niestety nikt się nie zainteresował, nikt nie pomógł. Żadna organizacja, żadna instytucja, nie było już do kogo się zwrócić. Również tu na dogomanii nikt nie podjął tematu. Przykre
  4. [quote name='andegawenka']Anisiu? [URL="http://smayliki.ru/smilie-1002093639.html"][IMG]http://s17.rimg.info/33877cb017bcabe2938465c511aa389e.gif[/IMG][/URL][/QUOTE] U Anisia wszystko w najlepszym porządku. Jest szczęśliwy, ma dobrą, kochającą panią i wielu wielbicieli wokół. Tak jak wcześniej wspominałam spotykamy się bardzo często, Lusia uwielbia Anisia, a Pandzia (bo tak nazywa się nasz drugi piesek przygarnięty ze schroniska) również bardzo go polubiła. U Anisia troszkę gorzej ze słuchem, częściej przez to myli kierunki, ale nadal jest bardzo wesoły i zawsze "uśmiechnięty". Pozdrawiam
  5. Gdyby ktoś chciał pomóc to będę dostępna dopiero w piątek wieczorem
  6. Nie wiem czy mogę tu o tym pisać, ale nie wiem jak założyć nowy wątek. Bardzo proszę o pomoc. Pisałam wcześniej o psiakach trzymanych na łańcuchu. Dwa małe kundelki były trzymane na łańcuchach przy budach od grudnia na terenie pustostanu. Nie było przy nich misek, niczego. Po moich interwencjach w straży miejskiej pojawiły się miski z wodą. Pan niby raz dziennie karmił zwierzaki. Ze względu na duże mrozy (był grudzień) przez kilka dni dokarmiałam przed godz. 22 psiaki ciepłym jedzeniem, niestety właściciel zabrał psy i nie wiedziałam co z nimi. I tyle. Straż sie nimi już nie interesowała, a ja nie wiedziałam jak im pomóc, bo nie wiedziałam gdzie są. Późną wiosną, przypadkiem podczas spaceru natknęłam się na szczekające psiaki. Odgłos dochodził z tylnej części autokomisu. Okazało się, że te dwa maluchy są tam schowane za blaszanym garażem i tak egzystują. Nie miałam możliwości ich dokarmiania (teren ogrodzony, stróż). Ostatnio zauważyłam, że jeden z psiaków zniknął, a buda została. Podeszłam po pana z komisu i zapytałam o psiaka, a ten stwierdził że odwiózł go do swojej mamy gdzieś tam. Próbowałam grzecznie z nim rozmawiać o trzymaniu psiaka na łańcuchu itp, ale on twierdzi że musi bo mały ucieknie, że karmi, poi i w ogóle to psy u niego mają jak w raju. Stwierdził również, że jak mi się ten mały tak podoba to mogę sobie go zabrać. Niestety on jest za mały do mojej Luśki, mogłaby go niechcący skrzywdzić. On waży na oko 6-7 kg. Jest bardzo zaniedbany, sierść skołtuniona, nawet zwisa mu jeden długi "dred". Boi się ludzi, ale gdy go głaskałam ośmielał się i prosił o więcej. Straszny przymilas, bardzo kochany i taki drobny. Może ktoś by pomógł mu i go przyjął do siebie. Ja mogę go zabrać, doprowadzić do stanu używalności, pokryć koszty weta, również pomóc w jego utrzymaniu, byleby tylko ktoś dał mu normalny dom. Zawiozę wszędzie gdzie trzeba. Niestety odkryłam coś gorszego. W rogu komisu znajduje się mały kojec, w którym jest dość duży, chudy bardzo zaniedbany pies. Oczywiście bez wody i jedzenia. Ponoć czasem puszczany na noc po komisie. Pies smutny, nawet nie szczekał, tylko leży między swoimi odchodami na ziemi. Straż ma to gdzieś. Dzwoniłam dzisiaj dwa razy, ale oni tylko zgłosili sprawę do dzielnicowej. W ogóle nie byli potwierdzić tego o czym mówiłam. Masakra, totalna bezradność. Może chociaż temu małemu dałoby sie pomóc...
  7. [quote name='AlfaLS']Nie wiem jaka jest Lusia ale może pomyśl nad Tiną z Tychów. Sunia jest w schronisku od 2004 roku, niedawno minęło jej tam 9 lat... Ponad 3300 dni... Jak ktoś dobrego serca jej nie weźnie to tam odejdzie... Sama mam suczkę, która tam siedziała 12 lat i od 5-ciu jest najcudowniejszym psem na świecie... Tina nie jest piękna ale może ??? [URL]http://schronisko.tychy.pl/wyswietl,adopcja,szczegoly,18.html[/URL][/QUOTE] Zastanawiałam się czy nie przygarnąć psiaka z rybnickiego schroniska. W otoczeniu ma ono niezbyt dobrą opinię, raczej jako instytucja zamknięta, która nie dopuszcza do siebie nowych ludzi. Osobiście chciałam kiedyś zostać wolontariuszką (wyprowadzać psy, sprzątać im kojce, itp), ale powiedziano mi że jest tyle chętnych że nie trzeba nowych osób. Nie wiem co o tym myśleć. Ponoć chcąc adoptować psiaka wpuszczają człowieka tylko do kojców z przodu, a więc tylko kilkanaście psów ma szansę na adopcje. A przecież w schronisku jest około 300 psów. Nie mam jeszcze odwagi iść tam, nie wiem jak zareaguję szczególnie jeśli ... W internecie na stronie schroniskowego forum prezentowanych jest tylko 27 psów, nawet na facebooku. Szkoda że nie wszystkie. Starsze psy w ogóle nie są prezentowane. A odnośnie Lusi. Wygląda jak "karelski pies na niedźwiedzie" - tak powiedziała wet. Jak się wpisze nazwę w google to wyskakują zdjęcia praktycznie identycznych stworów. Ma ok. 2 lat, waży 28kg. Jest bardzo wesołym psem, rozpieszczonym, wszędzie włazi, czasem myśli że jest yorkiem i ładuje się na nas. W stosunku do Demuni była zawsze uległa, ustępowała jej we wszystkim. W domu panowała hierarchia: Demi miała pierwszeństwo we wszystkim: jedzeniu, piciu, zabawkach. Często Lusi próbowała zachęcać babcię do zabawy poprzez zaczepki, brała misia i szturchała Demunię, nawet gdy ta spała. Demi złościła się na nią, wówczas ją gryzła, a że była mniejsza (10,5 kg) to Lusi nic sobie z tego nie robiła tylko zasłaniała się swoim wielkim "tyłem" w komiczny sposób taranując Demi. Nawet teraz gdy sobie to przypominam mam uśmiech na ustach. Ale to Demunia była tu panią domu, ona była pierwsza i to przy niej wychowała się Lusi. Nie wiem jak będzie się zachowywała do innego psiaka w domu. Na zewnątrz nie ma problemu. Lusi lubi wszystkich i wszystko. Dwa razy zareagowała agresywnie, ale to z powodu agresji innych psiaków. Tak jakby się broniła. Raczej nie powoduje konfliktów, za to bardzo chętnie się bawi, ma stałe towarzystwo do zabaw, zarówno "koleżanki i kolegów". Ma swoich ulubieńców. Jednym z nich jest Aniś, który zresztą jest ulubieńcem wielu psów na osiedlu, niektóre wręcz są w nim zakochane. Z pewnością pierwsze spotkanie powinno się odbyć na neutralnym terenie. Zastanawiam się również nad wiekiem psiaka, czy taki starszy psiak, który dopiero ją pozna poradzi sobie z nią, czy ona go nie zamęczy? Demi była jakby jej przewodniczką, młoda miała do niej szacunek i respekt przed nią. Teraz to ona jest panią domu, czy taki psiak zaakceptuje innego starszego czy raczej lepiej przyjąć psiaka w jej wieku by mogła się z nim bawić. Nie wiem również czy to powinna być suczka czy psiak???
  8. Mojej pustki w sercu nie zastąpi żaden pies, ale zawsze chciałam pomagać zwierzakom więc wezmę jakiegoś chyba ze schroniska. Przyzwyczaiłam się ju ż do dwóch psów w domu, jest za spokojnie. Lusia też smutna. Tylko nie wiem jak wybrać, one wszystkie są takie biedne.
  9. Emocje trochę opadły, ale ból i tęsknota pozostaną już chyba na zawsze. To wszystko nie tak miało być. Kiedy brałam Anisia myślałam, że będą się lubić z Demi, ale wyszło inaczej. Demi nigdy nie zaakceptowała Anisia. Dlatego Aniś zamieszkał u babci. Ze względu na chorobę Demi wiedzieliśmy że nie zostało jej zbyt wiele czasu. Dlatego zmartwiłam się gdy dowiedziałam się że teściowa wybrała inaczej (po roku). Podjęliśmy decyzję, że Aniś wobec przeprowadzki teściowej zamieszka z nami (z Demi i Lusią) i jakoś będziemy musieli dać radę. Nigdy nie było planu oddania Anisia gdziekolwiek. Jest jak rodzina, a członków rodziny się nie pozbywa. Podczas jednego ze spacerów, gdy spotkałam Asię, opowiedziałam jej o moich obawach co do perspektywy mieszkania z trzema psami z których dwa się nie akceptują. Asia wyraziła chęć spotkania się z Anisiem i tak to wszystko poszło. Pokochali się od razu. Anisia spotykam prawie każdego dnia, jak jest potrzeba to go wyprowadzam. Lepiej nie mógł trafić. Teraz kiedy Demi odeszła mógłby wrócić do nas, ale Asia już od początku powiedziała że Aniś na zawsze zostaje u niej i nigdy już nie zmieni domu. I tak też będzie. Chyba by mnie zastrzeliła gdybym jej to teraz zaproponowała. Ja zawsze będę służyć mu pomocą jeśli będzie potrzeba, jesteśmy jakoś ze sobą związani. Kiedy spotykam ich na spacerze, Asia puszcza Anisia ze smyczy, a ja go wołam, albo klaszczę. On biegnie uśmiechnięty i wita się ze mną bardzo czule. Jest szczęśliwy i to jest najważniejsze.
  10. Już nigdy nie będzie tak samo, mam wręcz wrażenie, że już nigdy nie będzie dobrze. Kocham zwierzęta, wszystkie, ale Demi to właśnie TEN mój jedyny pies na zawsze.
  11. Dzisiaj rano prosiłam męża by idąc z Demi kupił kołaczyki ... Nie wiem jak sobie z tym poradzę, bo pomogliśmy jej odejść, miała liczne przerzuty, głównie do płuc. Po atakach bólowych, które pojawiły się z soboty na niedzielę w nocy (strasznie wręcz "krzyczała" przez kilka minut, powtórzyło się dwukrotnie w odstępie 4 h) w poniedziałek zrobiliśmy jej badania krwi i rtg. Krew nie była najgorsza, ale to zdjęcie. Guzy były większe niż mandarynki, małych było bardzo dużo w okolicy chyba kręgosłupa. Nie chcieliśmy by umarła podczas takiego ataku bólu, w cierpieniach więc wspólnie z weterynarzem podjęliśmy decyzję o eutanazji. Byliśmy z nią (we wtorek). Ale ja już nic nie wiem. Ukochane ciałko zostało u weta (mieszkamy w bloku) i też nie wiem czy dobrze. Mam wyrzuty że w spalarni może nie być godnie potraktowana, a przecież to psia miłość mojego życia. Już zawsze będzie mi jej brakowało. Mam wrażenie że ciągle ją widzę w każdym miejscu w domu. W nocy nie mogłam spać bo brakowało mi jej "nocnego dreptania" po panelach. Lusi chyba nie wie co się stało. Gdy dzisiaj byłam na spacerze z nią i Anisiem, bawiła się z nim jak zawsze. W domu jest grzeczniejsza bo może wyczuwa że z moim nastrojem jest inaczej. W zasadzie chyba nie powinnam tu pisać, ale chyba tego potrzebuję. Komputer wszystko przyjmie. Jest mi źle, nic nie ma znaczenia, nie wiem co dalej. Demunia była z nami przez 16 lat i 9 miesięcy. Dziękuję jej za to. Ciężko, masakra, ból, nic już nie wiem...
  12. To już koniec. Część mnie umarła bezpowrotnie. Strasznie boli...
  13. [quote name='salibinka']Zadzwoniłam do Mantis i do ZuziM - Mantis nic nie wiedziała a ZuziaM dowiedziała się ok. miesiac temu(!) Umowa - podpisana pierwotnie z ZuziaM - nie została przepisana. Nowego domu nikt nie sprawdził. Dom trzeba sprawdzić i jeśli jest ok. - podpisać umowę. Reszty nie skomentuję...[/QUOTE] I dobrze, że Pani nie skomentuje, bo tego co Wy robicie też się nie da. Zastanawia mnie fakt, na jakich zasadch Wy funkcjonujecie: wzajemnego uwielbienia, mówienia sobie jacy jesteście cudowni bo czasem wpłacicie drobne kwoty na psiaki, a gdzie są czyny??? Nikt z Was nie zaopiekował się Anisiem przez tyle lat poza oczywiście "wirtualnymi spacerkami i przytulaniem", dzięki którym Aniś wcale nie czuł się lepiej, tylko Wy wzajemnie prawiliście sobie "ciepłe słówka". To ja zorganizowałam Anisiowi dom, jeden czy drugi, ale ciepły, kochający dom. Niektórzy z Was mają po jednym psiaku, czemu nie weźmiecie jakiegoś biedaka. Ja mam dwa + Aniś (teraz już tylko emocjonalnie). Wasze postępowanie jest niesłuszne i krzywdzące. Skupcie raczej swoje siły na realnej pomocy. Jak to jest, że kiedy zwróciłam się do Państwa o pomoc w kilku rzeczywistych problemach (bezdomne psiaki, psy przy budzie na krótkich łańcuchach itp.) nikt z Was mi nie pomógł, nikt nie podjął żadnych działań, ale mnie czy moją koleżankę chcecie sprawdzać... Bez komentarza. Dalej apeluję... Są dwa małe psiaki na krótkich łańcuchach (<3m) 24h/dobę, słabo żywione. Straż informowana od pół roku... Czy ktoś mi pomoże, ale konkretnie??? Przecież są tu osoby z Rybnika, zatem proszę o pomoc w tej sprawie... Chyba że boicie się konkretów?
  14. Jeśli będą jeszcze jakieś wątpliwości proszę o pytania na prv
  15. Do "andegawenka" Nie mam obowiązku pisać na forum i informować o wszystkim, a Pani nie ma takiego prawa. Mnie obowiązuje umowa adopcyjna, a ja jej warunków dotrzymuję
  16. Do "zerduszko" Czy to Pania wobec tego spotkałam latem zeszłego roku na spacerze z psami (ja byłam z Anisiem i Lusią)???
  17. Być może ja źle zrozumiałam koleżankę, która mówiła, że będąc u weterynarza na wizycie spotkała Panią, która "robiła" u mojej teściowej wizytę PA Zatem przepraszam za pomyłkę, ale tak zrozumiałam. Wobec tego nie wiem kto to był.
  18. [quote name='andegawenka']Zawsze trzeba miec nadzieje.....[/QUOTE] Witam Długo nie pisałam z różnych przyczyn. Z pewnością muszę przyznać, że zawiodłam się na niektórych osobach będących użytkownikami forum, dlatego też nie będę tu raczej częstym gościem. Lepiej coś robić, niż ubliżać innym. Z Anisiem jak zawsze wszystko OK, nie ma żadnych przekłamań. Cała sprawa została wyjaśniona osobie, z którą była podpisana umowa adopcyjna, jak i "andegawence", która robi z tego aferę. Jeżeli "zerduszko" chce przeprowadzić wizytę to nie ma problemu, ale nie rozumiem... Przecież "zerduszko" i moja koleżanka spotkały się u weterynarza na szczepieniu (bo tam przecież pracuje) więc zrozumiałam, że wszystko wie. O co tyle problemu, psiak szczęśliwy cały czas, wszyscy zadowoleni, kolejna osoba wciąga się w "dogomaniactwo", a tu niektórzy chcą na siłę podejmować "działania", bo "nie wiadomo co jest prawdą". Bardzo mi przykro, zważywszy na zachowanie p. "andegawenki" i prywatną pocztę do mnie. Ja mam obowiązek informować o wszystkim osobę, z która podpisałam umowę, nie mam obowiązku wypowiadania się na forum. Rozumiałam, że jesteście zainteresowani Anisiem, ale nie można obrażać ludzi nie znając ich i nie wiedząc jacy są w rzeczywistości. Nie jesteście Państwo w stanie wyobrazić sobie jak boli mnie Wasz brak zaufania po prawie dwóch latach. Aniś jest starszym psem, chociaż nie aż tak jak pisaliście. Jest mu bardzo dobrze, ma kochającą panią, zawsze może na nas liczyć. Tak jak napisałam "andegawence" w moim sercu będzie zawsze moim psem, ale mieszka 20m dalej. Wiem że jest szczęśliwy, a przecież o to mi chodziło. Los się tak potoczył, że u teściowej nie mógł już być (wyprowadziła się). Miał zamieszkać z nami i moimi dwoma suczkami (pisałam o nich wcześniej - Demi nie toleruje Anisia). Przypadek sprawił, że w rozmowie z koleżanką wyraziłam swoją obawę jak to będzie (babcia Demi kontra przestraszony Aniś). Nie chcę opisywać całej tej historii, opisałam już ją andegawence i drugiej stronie adopcyjnej. Koleżanka zaproponowała stały dom dla Anisia u siebie, pokochała go bardzo szybko z wzajemnością. Tak jak mówiłam widujemy się bardzo często, prawie każdego dnia. Nigdy nie było planów by Aniś odszedł od nas gdzieś dalej. Taka możliwość nie była w ogóle brana pod uwagę. Miałam mieć trzy psiaki w domu i tyle. Cała sprawa z teściową poszła szybko, ale Anisiowi nigdy nic nie groziło i nie grozi. Jeżeli zaistnieje potrzeba zawsze może na nas liczyć zarówno Asia (za okazane serce) jak i Aniś. Asia prawdopodobnie zaloguje się na dogomani, dlatego proszę byście przyjęli ją z większym entuzjazmem niż wykazujecie ostatnio (z tego właśnie powodu wolałam nic nie pisać). Będą dalsze zdjęcia i historie z dnia życia codziennego Anisia (pisane przez Asię). Ja jednak nie potrafię nadal wklejać zdjęć, koleżanka również więc nadal będziemy musieli je wysyłać do kogoś, ale nie wiem do kogo mogę w tej sytuacji. To w zasadzie tyle z mojej strony. Pozdrawiam
  19. Witam Wszystkiego dobrego w nowym roku od anisiowej rodzinki. U Anisia wszystko dobrze. Chłopak z prezentów zadowolony, maltretuje nowego pluszowego misia i jak zawsze śmieje się całym sobą. Sesja na śniegu się odbędzie, ale musi pojawić się śnieg.
  20. Zdjęcia wysłane. Oczywiście wiem, że Śledzik ma nowy dom i mam tylko nadzieję że jest w nim szczęśliwy. Pozdrawiam
  21. Aniś trzyma się całkiem dziarsko, chyba jednak nie jest takim dziadziusiem za jakiego powszechnie się go uważa. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie trzeba się o niego martwić.
  22. Witam Najmocniej przepraszam, że się nie odzywałam, ale ciągle odkładałam to na później. Wakacje, wyjazdy, teraz nowy rok szkolny i jakoś tak minęło. Aniś oczywiście w dobrej formie, wszystko OK. Jest zdrowy, wesoły, trzyma się bardzo dobrze. Nie ma powodu do obaw. gdyby coś się działo to z pewnością poinformuję, ale jestem pewna, że w najbliższym czasie nic mu nie grozi. No może poza wizytą kontrolną u weta, trzeba go będzie odrobaczyć i tyle (tak na wszelki wypadek). Chłopak jest dzielny. Mam nawet zdjęcia Anisia z wakacji, ale że jestem leniuszkiem to ich jeszcze nie wysłałam. Poprawię się. Moje dziewczyny też dobrze, no może moja Demusia - babcia jakoś taka słabsza jest, starości się nie da zatrzymać. Ale na razie jakoś daje radę. Pozdrawiam
  23. WITAM Jeśli jakieś Cioteczki jeszcze tu zaglądają to pozdrowienia od anisiowej rodzinki. Aniś jutro idzie ponownie do fryzjera, szykują się upały, trzeba zatem się obciąć.
  24. Ja psiaka nawet na oczy nie widziałam. Jeżeli byłaby taka konieczność mogę poprosić oz zrobienie zdjęć. Ktoś z moich znajomych ma kontakt z tymi "mało odpowiedzialnymi" i opowiedział mi o tym. Psiak cały czas w kojcu. Według tego co wiem warunki niedobre. Niby ma wejście do garażu, ale do niego nie wchodzi, a w kojcu nie ma nawet budy. Kojec niby łączy się z garażem, ponoć może tam w każdej chwili wejść, ale nie chce. Psiak raczej agresywny jak pisałam do wszystkich poza właścicielką, która nie wiem czy już go w ogóle odwiedza. Para się pogodziła, wrócili do siebie, ale psa już nie chcą, bo niby nie akceptuje męskiego przedstawiciela. Chyba mu się nie dziwię. Teraz to już pewnie całkiem zdziczeje i będzie się rzucał na wszystkich. Bardzo nieszczęśliwy pies. Gdyby go ktoś chciał to oni od razu oddadzą.
×
×
  • Create New...