Jump to content
Dogomania

wiqś

Members
  • Posts

    16
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Interests
    agility

wiqś's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. tez sie kiedys nad tym zastanawiałam, widziałam w internecie dummy do którego można włożyć smakołyki. albo może zrobić coś, żeby zabawka pachniała jedzeniem? niezbyt znam się na gotowaniu i pochodnych, ale gdyby włożyć do torebki zabawkę z kawałkiem kiełbasy to może zaczęłaby bardziej atrakcyjnie pachnieć? widziałam też w sklepie dla psów myśliwskich takie zapachy zająca, sarny i czegoś tam jeszcze, służą one co prawda do szkolenia pod myślistwo, ale może też nam mogłyby pomóc?
  2. mieszkam w pobliżu Wielunia, łódzkie pierwsza próba nakręcenia psa na zabawkę na spacerze niestety się nie powiodła. pojechałyśmy tam gdzie, jak sądziłam, nic nie powinno jej rozpraszać. została przypięta na szelkach i smyczy do płotu, ja za Waszymi radami skonstruowałam zabawkę z rękawiczki przywiązanej na sznurku (konkretniej sznurówce, pierwsze co mi wpadło w ręce) do kawałka rurki. niestety szuranie, machanie, zachęcanie, uciekanie psu z zabawką, kręcenie nią po ziemi i w powietrzu nie dało żadnego skutku, pies nawet nie spojrzał na rękawiczkę, którą tak zawzięcie się szarpie w ogrodzie... po paru, może parunastu minutach mojego wygłupiania się i zachęcania skapitulowałam, rękawiczka powędrowała do plecaka i poćwiczyłam z nią trochę komendy. jednocześnie nagradzałam ją prawie wyłącznie pochwałą słowną i ewentualnie jakimś głaskaniem, smaka dostała może ze 2 razy. zaczęłam jej też pokazywać szukanie smyczy. po tym zrobiłam podejście do zabawki nr 2, tym razem pies złapał zębami sznurek a nie rękawiczkę (tak samo było z piłką na sznurku, którą miała dawno temu, nie piłka, a sznurek jest ciekawy). nie nazwałabym to "zainteresowaniem psa zabawką" a raczej "skoro tak bardzo chcesz to poudaję, że widzę ten sznurek". oczywiście wybuch radości kiedy pies w ogóle zauważył moje wysiłki i w nagrodę pozwoliłam jej pobiegać trochę luzem. ale to było raczej na zasadzie wezmę-wypluję i nie miało niestety nic wspólnego z zabawą... futerka jak na filmiku z Millanem jeszcze niestety nie udało mi się wykombinować
  3. rodzice są potrzebni do transportu niestety, bo do najbliższej szkoły mam +/- 40 km i nie sposób tam dojechać autobusem moja suczka już umie szukać jedzenia na komendę. nauczyłam ją tego zanim wpadłam na to, że może się to przyczyniać do zbierania resztek z ziemi. ale u nas ludzie niczego raczej nie wyrzucają, niewiele ma okazji żeby zbierać coś z ziemi, a kiedyś sama z siebie zaaportowała mi kawałek wafelka znalezionego na spacerze. poza tym dość dobrze zna komendę 'fe' myślę, że najpierw będziemy próbować z szukaniem czegoś, co pachnie mną i jest w miarę łatwe w identyfikacji - rękawiczki, smycz. żeby szukać zabawek chcę najpierw rozbudzić w niej popęd łupu, a tego raczej nie uda mi się zrobić z dnia na dzień. zaczniemy w domu, żeby pies skojarzył nazwy i potem przeniesiemy się na zewnątrz. ja mam jeszcze pytanie w sprawie tego ciągnięcia na smyczy... wiem, że mam z nią wyjść dopiero wtedy, gdy się uspokoi. ale co dalej? jak ćwiczyć żeby nie ciągnęła? próbowałam metodą drzewka, zawracania, ale mam wrażenie, ze się frustruje i ciągnie jeszcze bardziej. no i idąc z nią gdzieś ona też węszy, mniej intensywnie niż jak biega na lince, ale mimo wszystko węszy i potem też ma problem ze skupieniem się jak czegoś od niej wymagam. najlepiej jest wtedy, gdy jedziemy rowerem na łąkę, podczas jazdy pies nie ma możliwości wąchania czegokolwiek i jak idziemy coś robić to pies się fajnie skupia dzisiaj całkiem ładnie się przywołała, zabrałam ją nad wodę, trochę popływała, potem poszła na łąkę i jeszcze nie zdążyła wpaść w ten swój szał węszenia, zawołałam ja i przybiegła natychmiast mimo, że nie miałam nic do jedzenia, nagrodą była solidna pochwała. gdyby pobiegała parę minut dłużej już bym jej nie odwołała...
  4. niedługo idziemy na spacer, muszę znaleźć rękawiczki którymi pies się kiedyś bawił i będę próbować ją nakręcać. ona lubi też pluszaki, tylko wszystkie zostały niestety doszczętnie zniszczone, w szafie mam starą poduszkę, którą lubi się w domu szarpać, również z nią spróbuję. jeśli chodzi o gwizdek, to zdaję sobie z tego sprawę, że to nie jest magiczne narzędzie które sprawi, że mój pies nagle odwoła się od tropu zwierzyny. będziemy warunkować ten dźwięk, najpierw w domu, potem w ogródku i w końcu na spacerze. mam lat piętnaście. jeśli chodzi o pieniądze, to mogłabym sobie opłacić lekcje, nie w tym rzecz. rodzice twierdzą, że to tylko marnowanie pieniędzy i czasu i że do niczego mi to nie jest potrzebne. zwłaszcza, że problem nie dotyczy bezpośrednio ich, bo to ja psa wyprowadzam, to mnie zależy na tym, aby pies na spacerze się zachowywał normalnie, żeby chciał się bawić, żeby miał zajęcie. dla mamy fanaberią są szkolenia, wymyślanie jakichś zajęć typu frisbee czy tory przeszkód, każda kolejna zabawka (mimo że mój pies wcale nie ma ich zbyt wiele) to też rzecz, bez której można byłoby się obyć. jak pewnie nietrudno się domyślić, rodzice za psami nie przepadają. nie jest tak, że ich nie lubią, ale wychowali się w rodzinach, gdzie pies był w kojcu i pilnował obejścia a nie chodził na spacery i aportował piłki... gdyby moja suczka była agresywna bądź jakiś problem dotyczył rodziny, to zapewne zgodziliby się na szkolenie, no ale po co komu jechać na szkolenie "bo pies nie chce się bawić"? naprawdę próbowałam ich do tego przekonać, ale w tym przypadku są nieugięci jeżeli tata ma ochotę, to czasem zdarza mi się jechać na wystawę lub zawody, jednak raczej okazjonalnie, parę razy do roku, w roli widza oczywiście co do pracy węchowej, trochę o tym poczytałam w internecie i chciałbym się zwłaszcza pobawić z psem w szukanie przedmiotów, zguby. śladów pod tropienie użytkowe nie ma mi kto układać, bo na spacery zazwyczaj chodzę sama. może spróbujemy też tropienia sportowego na moim śladzie. nie musi być idealnie, chcę żeby pies trochę popracował nosem pod kontrolą i żebyśmy obie miały z tego zabawę, raczej mniej mnie obchodzą sprawy techniczne, to czy pies idzie w odpowiednim tempie i nie schodzi ze śladu. mam nadzieję, że jakoś damy sobie radę
  5. [quote name='sugarr']Jak nakręcić na łup bez problemu pokazałby dobry szkoleniowiec. Czasami człowiek robi niewidzialne dla siebie błędy, które psa do danej zabawki/zabawy tylko zniechęcają, niestety przy tropieniu to również obowiązuje, sama na tym się nie znam, nigdy nawet nie robiłam śladu, ale dużo mam do czynienia z ludźmi, którzy to trenują i wiem, że ludzie często psu zupełnie nieświadomie przeszkadzają podczas treningów tropienia. Ja osobiście też się przekonałam, że można swojej pracy z psem bardziej szkodzić niż pomagać i to mając bardzo dobre intencje i robiąc teoretycznie wszystko poprawnie i zgodnie z radami. Moja suczka jak do mnie trafiła nie zwracała w ogóle uwagi na [U]żadną [/U]zabawkę, nie miała pojęcia co z tym zrobić i miała je wszystkie głęboko w poważaniu. Zaczęłam zatem nakręcać na łup. Poszła w ruch piłeczka ze sznurkiem. Udało się. Po czasie jednak były problemy, bo nakręcała się [U]za bardzo[/U] i wariowała przy szarpaniu się ze mną w nagrodę, nie chciała oddawać, oczy wariata itp. - co się okazało - nasze zabawy w przeciąganie były zbyt dużą konfrontacją i nerwami, nie wiedziała czy chcę żeby szarpała, czy ma oddać, a jest psem miękkim, który chce za wszelką cenę się podporządkować i współpracować. Dowiedziałam się również, że powinnam raczej zacząć używać piłek bez sznurka, bo sznurki się ruszają i bardziej imitują zwierzynę, jest jej trudniej sobie je odpuścić i przy nich zachować spokój. Tutaj wskazówka dla Ciebie - kupić piłkę ze sznurkiem. Jak widać mi pomogła rada eksperta, mało kto wyłapie takie rzeczy, są one bardzo indywidualne dla każdego przypadku. Dlaczego nie masz możliwości udać się do szkółki/szkoleniowca/na konsultację? Ale nie zbaczając zanadto z tematu... [URL]http://www.youtube.com/watch?v=pxL5AJrwqWU[/URL] [URL]http://www.youtube.com/watch?v=0kZyLepOnlY[/URL] [URL]http://www.youtube.com/watch?v=S3XrKkrAZpY[/URL] Co do ostatniego filmiku - facet koło 3 minuty mówi, że pies chce się bawić, ale nie wie jak i tam zaczyna się nakręcanie na łup. Wprowadza inne narzędzie. Zobacz jaka jest różnica między tym jak pies olewał szarpak i ledwo co za niego łapał, a jak momentalnie zaczął gonić sztucznego "zajączka". Narzędzia nie są najważniejsze, ale też są bardzo istotne (rurka pcv + jakiś elastyczny sznurek i fajny futrzasty gryzak na końcówce, pewnie też można kupić specjalne narzędzie w ipo-sklepach itp.) Zobacz w jakim stanie pies wysiada z samochodu na początku filmiku, a jak grzecznie przechodzi z łupem w pysku obok innych psów po treningu z wykorzystaniem popędu. Nie ma za to żadnego jedzenia i żadnych nagród! Nie widzę też w tym przypadku uczenia pracy z zabawkami za pomocą klikera, jak sama piszesz - pies wykona komendę dla smaczka (czyli jak będzie odpowiednie rozproszenie, to już będzie miał to gdzieś) a nie dla samego łupu, a właśnie to drugie pozwala potem wymagać od psa dosłownie wszystkiego i to z efektem. Jeżeli już pracujesz ze smaczkami, to dawaj te podroby, skoro one wzbudzają zainteresowanie, to po co w ogóle używać czegoś mniej atrakcyjnego i narażać się na kolejne braki reakcji? Pies jest ewidentnie "sfiksowany" na punkcie tego węszenia i bardzo potrzebne coś, co go z tego będzie mogło momentalnie wyrwać. Pies musi być nauczony również wyciszenia i spokoju, pełne obroty 24 dobę nie są naturalne i też mogą być źródłem problemów. Jest praca - czy to węchowa, czy posłuszeństwo i musi być też komenda na koniec pracy, spokojny spacer czy też odpoczynek na swoim posłaniu. Ciekawa jestem tylko czy ona głuchnie na wołanie, bo ma faktycznie tak silny instynkt, czy dlatego, że komenda nie jest odpowiednio utrwalona. Jak była ćwiczona? Pewnie na smaczki, skoro nie ma nakręcenia na zabawki, a dla psa pracusia to nigdy nie będzie wystarczające. Jeżeli natomiast to pierwsze, to wątpię, że dasz sobie radę sama czytając tylko rady w internecie. Na powroty radziłabym może spróbować wprowadzić gwizdek. Są psy, które z pogoni za zdobyczą wyrwie tylko OE, a są psy (i to pewnie większość psów) którym wystarczy rewelacyjnie utrwalone przywołanie, czy właśnie sygnał gwizdkiem. Teraz doczytałam dwa nowe posty... Twój psiak jest idealnym przykładem tego, że szkolenie samymi smaczkami jest g... warte i nudne dla psa, a że jest nudne to dowodzi jego szukanie sobie innych zajęć (nos przy ziemi) i dawanie sobie spokoju po 20minutach. Po 20 minut to często nawet szczeniaki dają radę pracować. Takie szkolenie smaczkami nadaje się głównie dla starszych, spokojnych psów, które po prostu trzeba troszkę podszkolić, gdy np. szukają nowego domu, nie są już tak sprawne fizycznie, nie są pobudliwe, nie mają energii, natomiast są łakome jak cholera. I ja nie piszę tego z żadnym zarzutem, jestem pewna, że masz w temacie pracy z psem tylko dobre intencje i nie jesteś osobą bez doświadczenia, ale tutaj ewidentnie pies potrzebuje pracy dla pracy samej w sobie, potrzebuje wyzwań i zmęczenia psychicznego (tutaj jako dowód jest również to, że samo zmęczenie fizyczne, np. na rowerze nie jest wystarczające), ale przede wszystkim potrzebuje ukierunkowania tych instynktów, a nie tylko komenda - smaczek. Nie ma potrzeby kształtować psu przynoszenia zabawek na smaczki, jeżeli ma taki popęd łupu jak faktycznie piszesz... Takie rzeczy robi się z psami, którym tego popędu natura nie dała.[/QUOTE] piłka na sznurku będzie kupiona przy pierwszej możliwej okazji, póki co chyba będzie ja musiał zastąpić kong na sznurku, bo niestety w pobliżu nie mam sklepów zoologicznych. nie mam możliwości wybrać się na konsultacje niestety, bo rodzice się nie zgadzają, a póki co jestem od nich uzależniona. bardzo dziekuję za filmiki, rzeczywiście sposoby wydają się być skuteczne i mam nadzieje, ze w naszym przypadku również zadziałają. co do tego ostatniego, to jestem pod wielkim wrażeniem, jak taka zabawka może pomóc, na jednym wątku znalazłam nawet instrukcję wykonania i po zdobyciu materiałów będę kombinować. podrobów staram się używać jak najczęściej, ale niestety są mało praktyczne, bo w upał robi się z nich papka i nie zawsze mam możliwość zakupu. zdaję sobie sprawę, że jest na tym punkcie sfiksowana i dlatego też staram się jej nie puszczać ot tak, bo wiem, że zaraz się wyłączy i cokolwiek przestanie do niej docierać, jak biega luzem, to zazwyczaj coś razem robimy. odpoczywać w domu potrafi doskonale, to jest typ psa, którego w domu po prostu nie ma, położy się przy łóżku albo w klatce i prześpi ile trzeba. gorzej z nowymi miejscami, bo pies nie umie odpoczywać poza domem, ale będziemy to ćwiczyć. komenda była ćwiczona na lince, na smaczki (zazwyczaj podroby) lub w nagrodę pozwalałam jej pobiegać luzem. gwizdek zamówiłam i czekam na paczkę. zdaję sobie sprawę, że jest to pies, który potrzebuje pracy i zajęcia, dlatego chętnie spróbuje z nią tropienia. jednak chciałam też aby pies miał popęd łupu na zabawki, lubił się bawić, aportować, przeciągać, aby to była dla niej nagroda. chętnie zrobię z nią też coś innego, kiedyś próbowałyśmy swoich sił w posłuszeństwie, domowym torze przeszkód cz [quote name='evel']Nie wiem, czy nie pomaga, bo krótka izolacja bądź odcięcie od bodźca sprawdzają się u mojego psa i u psów znajomych całkiem nieźle :) Przykładowo - pies się ciągnie jak głupek po otwarciu drzwi od mieszkania - drzwi się zamykają. Pies siedzi, drzwi się otwierają, robimy krok do przodu, pies się zrywa, więc drzwi znowu się zamykają. I tak dalej, i tak dalej. Co prawda pierwsze kilka wyjść z domu zajmuje straszliwie dużo czasu, nie mówiąc o cierpliwości i zacięciu właściciela, ale to naprawdę działa. Tak samo u nas balkon - jest zasada, że nie można się wydzierać z balkonu. Jak pies wydrze japę to koniec balkonowania. Działa na tyle, że jak się psu 'wypsnie' to czasem już nawet sama wraca ;) wiqś, może chociaż jedno spotkanie z dobrym trenerem by Wam pomogło? Jak pisze sugarr, spojrzenie "z zewnątrz" potrafi ulepszyć o niebo sposób pracy z psem. Co do aportowania - czasem pomagają dwie takie same piłki, wyrzucane na zmianę. Po jakimś czasie sam rzut staje się oczekiwaną przez psa nagrodą, a ma "gwarancję", że jak przyniesie Tobie piłkę to natychmiast wyrzucisz następną. A może musisz znaleźć odpowiednie piłki? :) U nas hitem były piłki tenisowe na początku, później piłki - pyszczki lateksowe, ale zostały brutalnie i na zawsze zdeklasowane przez hiltonowskie funny ;)[/QUOTE] [COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]cóż, w takim razie trzeba będzie kupić 2 piłki na sznurku :) miałyśmy jak dotąd różne piłki z pełnej gumy, jedną taką pustą w środku która została w kałuży. z tenisowymi jeszcze nie próbowałam, o tych pyszczkach słyszałam pozytywne opinie ale u mnie w zoologicznych ich nie ma, musiałabym zamówić przez internet, jak będę coś kupować to spróbuję. co do hiltona, to do nas ma niedługo przyjść zamówiona piłka speed, chciałam funny ale nie było odpowiedniej średnicy. póki co "zabawki" którymi mój pies wykazywał "największe" zainteresowanie, to moje rękawiczki... [/FONT][/COLOR]
  6. byc moze chodzi o to, że powinnam przy aporcie piłki zupełnie wycofać smakołyki aby pies chciał się bawić samą piłką, bez nagród co jakis czas? przypomniał mi się właśnie artykuł, który kiedyś czytałam, o nakręcaniu psa na frisbee i tam też pies najpierw miał kształtowane przynoszenie, a potem te smakołyki wycofano do zera...
  7. źle się wyraziłam, chodziło mi raczej o to, że w tym przypadku ona aportowanie traktuje jako sztuczkę. nie dostaje smakołyka za każde przyniesienie zabawki, nieraz musi to zrobić raz, nieraz trzy, nieraz pięć... ale nie jest to pies, który obecnie potrafi długo pracować bez nagrody - owszem, potrafi zrobić to co o nią proszę, ale nie ma mowy, żeby przez 20 min w idealnym skupieniu wykonywała moje komendy gdy nie zostaje choć czasem nagrodzona. i podobnie traktuje aport, nie będzie się uganiać godzinami za piłką, tak jak psy koleżanki, które poza piszczącymi zabawkami i sznurami świata nie widzą. ona nie traktuje tego jak zabawy tylko sztuczki do wykonania, chciałabym, aby było inaczej, aby zabawa sama w sobie (także przeciąganie) mogło być dla niej nagrodą np. po dobrze wykonanej komendzie
  8. nie napisałam, że ona wykonuje polecenia tylko wtedy, gdy mam jedzenie, nie jest tak. potrafi usiąść, położyć się, zostać w miejscu itd. nawet wtedy gdy nie mam przy sobie nic do jedzenia. szarpaniem nie mogę jej nagradzać, bo ona się niemal nie szarpie. niemal, bo czasem, jeśli nie mam akurat nagrody w postaci smakołyku, to czasami chwilę się poszarpie (dodam, wyłącznie w domu lub ogrodzie, nie na spacerze), ale to dla niej żadna nagroda i pytałam, jak ją zainteresować zabawkami, żeby to była dla niej zabawa :) bo obecnie ona przynoszenie zabawki traktuje tak samo jak podaj łapę czy turlaj się, czyli sztuczkę... i powtórzę - potrafi wykonać komendę bez nagrody, mój wesoły głos jest dla niej dobrą motywacją. nie jest to takie fajne skupienie jak wtedy, gdy mam coś do jedzenia, ale nad tym pracujemy (jeśli akurat pies nie jest w "pracy" czyli nie węszy, bo takie spacery są z góry skazane na niepowodzenie)
  9. [quote name='Beatrx'][URL="http://ciekawe.onet.pl/pies/artykuly/od-czego-mamy-psa,2,4954312,artykul.html"]http://ciekawe.onet.pl/pies/artykuly/od-czego-mamy-psa,2,4954312,artykul.html [/URL][URL]http://foto0.m.onet.pl/nauka/4954334,detal.html[/URL] [url]http://www.owczarek.pl/FORUM/forum_posts.asp?TID=12344[/url] tu masz linki na początek;-)[/QUOTE] bardzo dziękuję za linki, niedługo bierzemy się do roboty i mam nadzieję, że praca węchowa choć w niewielkim stopniu zaspokoi tę pasję węszenia [quote name='Uranoe']Myślę, że pomiędzy popędem myśliwskim, a brakiem aportowania psa, jest wieź, nawet bardzo silna. Jednym z motywatorów psa jest polowanie, a jeśli, nie możesz spełnić tej części psiej natury, suka sama zapewnia sobie rozrywkę :lol:. Psu potrzebne do spełnienia się jest pogoń ofiary (piłki), złapanie, szarpanie czy powrót do przewodnika- takie pozostałości z wcześniejszych czasów. Jeśli sukę intrygują biegnące zwierzęta, może spróbuj z piłka na sznurku, ciągnąc ją po ziemi, w celu nakręcenia się na nią, przez psa? Potem przeskakuj na dalsze etapy. Możesz też próbować klikerowo- przez kształtowanie. Najpierw spojrzenie na piłkę, dotknięcie nosem, złapanie w zęby, trzymanie, oddanie dla Ciebie i połączenie wszystko w całość. Spróbuj, bo warto, a nuż suka trochę uspokoi się w swoim wariactwie? :cool1:[/QUOTE] niestety uwielbia gonić zwierzęta, raz nawet pogoniła za królikiem przez moją nieostrożność, na szczęście nikomu nic się nie stało... natomiast piłki turlane po ziemi, szarpaki, gryzaki, nawet kongi z jedzeniem na spacerze jej nie interesują, idzie sobie węszyć ukształtowałam jej już jakiś czas temu przynoszenie zabawki i potrafi to zrobić na spacerze jeśli akurat nie jest w transie węszenia, ale ona tego nie traktuje jak zabawy, tylko jak sztuczkę, za którą dostaje nagrodę - przyniesiesz piłkę, masz smaczka
  10. od dłuższego czasu myślałam o tropieniu, ale nigdy nie mogłam się do tego zabrać, bo zbytnio mnie to nie interesuje. jednak chyba trzeba się przekonać... dziękuję za rady a wie ktoś jak zacząć tropienie? jakieś wskazówki, linki? niestety o tropieniu nie mam bladego pojęcia
  11. raz przed spacerem tego próbowałam, ale nie miałam czasu wtedy dłużej stać i czekać aż się uspokoi, być może rzeczywiście powinnam znowu spróbować, choć na pewno na początku będzie to wyglądało tak, że robię krok przez drzwi i zawracam, bo pies wylatuje jak torpeda po zwolnieniu z siad. niewiele jest takich smakołyków niestety, moja suczka jest bardzo żarłoczna ale nie wtedy, kiedy ma przed sobą pole pełne tropów saren i zajęcy... musimy spróbować z podrobami, to jedyna rzecz, która ją interesuje bardziej rower niestety nie pomaga na ciągnięcie na smyczy. mam na myśli to, ze biorę psa, jedziemy te parę kilometrów, zsiadamy, zostawiam rower i idziemy coś robić. wtedy pies jest super skupiony. a nawet, jeżeli wezmę psa na godzinę na rower i wrócę do domu i przesiądę się na obrożę to torpeda ciągnie niemal tak samo, to jest bardzo wytrzymały pies, i bardzo na węszenie nakręcony, więc zmęczenie w tym momencie jej nie przeszkadza.
  12. też próbowałam czekać aż się uspokoi, ale ona wtedy jeszcze bardziej się frustrowała i mogłam sobie tak czekać, nigdy bym na spacer nie wyszła...
  13. niestety nie mam możliwości uczęszczania do psiej szkoły. tak, na lince jest cały czas gdy jest bez smyczy, bo inaczej ucieka. mimo to gdy zacznie węszyć po paru minutach głuchnie na moje wołanie i trzeba ją na tej lince "przyciągnąć" robię krótkie sesje, staram się być atrakcyjna i zachęcać psa, ale z marnym skutkiem, chciałabym, aby, nawet na krótko, potrafiła się naprawdę skupić, a nie zerkać na mnie od niechcenia i wykonywać komendy z ociąganiem. w ogródku sobie naprawdę ładnie radzi i gdy nie węszy także. chodzi i na tym, i na tym, na szelkach może ciągnąć, na obroży (teoretycznie) nie dzisiaj na spacerze miałam ochotę ją udusić, zerwała mi smycz (która była zakupiona dla wilczura), była nie do opanowania, ciągnęła jak wariat, wyrywała się aut, prawie dorwała kurę... chyba zrezygnuję ze spacerów i będę z nią jeździć rowerem, bo iść z nią się nie da
  14. mam suczkę, około 2,5 roku, jest mixem. nie znam rodziców, ale suczka ma bardzo silny instynkt myśliwski. gdy tylko zobaczy sarnę czy zająca, nie widzi poza nim świata. mam z nią spore problemy na spacerach. suczka potwornie ciągnie na smyczy (waży ok. 15 kg ale jest bardzo silna), nie wraca na wołanie mimo, że długo z nią to ćwiczyłam, nie potrafi się skupić na dłużej niż kilkanaście sekund. chciałabym z nią coś poćwiczyć, posłuszeństwo lub frisbee, to bardzo aktywny pies, ale interesuje ją wyłącznie węszenie. nie odrywa nosa od ziemi, ciągle węszy. wystarczy kazać jej warować i zostać, odejdę parę metrów, a ona co prawda dalej waruje, ale próbuje wyciągać głowę i węszyć koło siebie. inaczej jest gdy idziemy na rower, wtedy nie ma do tego okazji i kiedy zsiadamy na jakiejś łące psica jest chętna do pracy, ślicznie się skupia i świata poza mną nie widzi. ale chciałabym też móc iść z nią gdzieś i mieć z tego przyjemność, a nie przez godzinę użerać się z ciągnącym psem. bardzo proszę o pomoc, próbowałam już różnych metod, jednak nic nie działa, pomysły się skończyły, a nie mogę wybrać się do szkoleniowca być może ktoś doradziłby także, jak wzbudzić z psie popęd łupu? mojej suczki w ogóle nie interesują żadne zabawki, nie poleci za piłeczką (chyba, że w nagrodę dostanie smakołyk), nie przeciąga się szarpakiem, zupełnie ignoruje zabawki
  15. wiqś

    seminaria a wiek

    [quote name='FRODKA']Oczywiście że w przypadku kiedy nie można trenować w klubie to wszelkie sminaria i obozy są najlepszym rozwiązaniem. O tym w jakim wieku i na jakich zasadach można brać udział w takich imprezach trzeba pytać organizatora.[/QUOTE] bardzo dziękuję za odpowiedź :) I jeszcze jedno pytanie - czy takie osoby (mam na myśli młodsze) nie są jakoś gorzej na seminariach odbierane? czy jest szansa że prócz mnie będzie jeszcze jakaś osoba w podobnym wieku? bo prawdę mówiąc zapewne dziwnie bym się czuła wśród samych dorosłych...
×
×
  • Create New...