Jump to content
Dogomania

kasia_wwa

Members
  • Posts

    36
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by kasia_wwa

  1. Na Granicznej przyjmuje dwóch lekarzy, Jakub Gasik i Łukasz Sokalski, a na Senatorkiej Anna Pogorzelska i Ewa Dejnarowicz. Jeśli chodzi o dermatologa to myślałam o dr Dembele, tutaj jest polecany, mój TŻ chodził do niego ze swoim onkiem, ale to było lata temu. Słyszałam, że można go ''złapać'' na SGGW - orientujecie się może, jaki jest czas oczekiwania na wizytę, ile kosztuje sama konsultacja? Chyba że możecie polecić jakiegoś dobrego specjalistę w Śródmieściu, będę bardzo wdzięczna :-)
  2. Poszukuję opinii o klinikach przy ul. GRANICZNEJ, SENATORSKIEJ oraz al. SOLIDARNOŚCI. Nie znalazłam nic na forum. Chodziłam do dwóch pierwszych z poprzednimi zwierzakami, ale moje doświadczenia opierają się tylko na wizytach szczepienie/odrobaczenie, nigdy nic poważniejszego się nie działo, więc cięźko mi ocenić, jak tamtejsi lekarze radzą sobie z poważniejszymi przypadkami. Czy możecie coś polecić w Śródmieściu? U suni podejrzewam alergię, trzepie uszami i ma wyciek z oczu (wet nic w ucholach nie wypatrzył), więc szukam lekarza który ją dobrze zdiagnozuje. Jestem niezmotoryzowana, więc odległość ma duże znaczenie :-) Druga sprawa, oba moje futra będą sterylizowane w marcu. Którą z klinik biorących udział w akcji sterylizacji możecie polecić?
  3. [quote name='Beatrx']samo pewnie nie przejdzie i będziesz musiała nad tym sporo popracować. zacznij od oswajania psa z otwartym parasolem, który leży sobie ot tak na podłodze w domu, potem sama chodź z parasolem na spacer, potem poproś znajome osoby o chodzenie z parasolem koło psa. a tak nawiasem, nie pozwalaj psu przechodzić bez smyczy koło ludzi jak zwraca na nich uwagę. możesz go usadzać i puszczać dopiero jak człowiek przejdzie, łapać na smycz albo po prostu zmieniać trasę chociaż na chwilę póki człowiek nie przejdzie. już masz efekt w postaci strachu przed parasolami, a mogło się skończyć gorzej.[/QUOTE] Dzięki, będę pracować. Tutaj to był wypadek, park był niemal pusty, było bardzo późno i padało, o tej porze rzadko zdarza się, że ktoś tamtędy chodzi, bo nie ma oświetlenia i jest bardzo ciemno. Dlatego w tym miejscu dużo osób przychodzi z psiskami na spacery. Ta babka kompletnie mnie zaskoczyła, nie zauważyłam jej wcześniej. On na ludzi na szczęście nie szczeka, chyba że się wystraszy, jak tej pani z parasolem. Zdarza mu się szczekać na biegaczy, ale tutaj jak na razie w porę reaguję, zapinam smycz i skupiam uwagę - właśnie tak jak piszesz. Poza tym zauważyłam, że jest dużo dużo lepiej, nie wiem, czy to zasługa ćwiczeń, czy po prostu odpowiedniej dawki ruchu i zabawy - kiedy zaczynałam pisać o problemie, byliśmy wszyscy w domu chorzy i młody nie miał okazji wychodzić na długie spacery jak zazwyczaj. No i wygląda na to, że niewybieganie zrekompensował sobie nadmierną szczekliwością - tak jak to wyczytałam w jednym z artykułów na onetowym psie. Beatrx, mogłabyś mi opisać tą zabawę w tropienie? W domu bawimy się w szukanie przedmiotów: ja chowam gdzieś zabawkę, wołam psa, pies ją znajduje. Uwielbia tę zabawę... ale Tobie chyba chodzi o coś innego, czy możesz mi opisać?
  4. Podbijam Kadeta i cytuję z labomaniaków: [B][quote]Mamy osobę z Wawy która może pojechać 100 kilometrów. Szukamy kogoś kto z Tarnobrzegu odbierze Kadetta i przewiezie 100 kilometrów [/quote][/B] [B][/B]
  5. Dziękuję za rady :) Kiedy byłam z nim na szkoleniu, ten problem jeszcze nie występował... :roll: Owszem, futrzak się podniecał strasznie na widok innego psa, ale manifestował to ciągnięciem na smyczy i zamiataniem ogonem... Myślę, że źródłem tego zachowania jest sytuacja, kiedy mały podszedł się przywitać z innym psem, a tamten zareagował agresją. Ale mam i dobre wiadomości, powoli wracamy do samej ekscytacji, bez szczekania. Cały czas konsekwentnie ćwiczę z nim chodzenie na luźnej smyczy - widzę, że mały się wtedy dobrze na mnie skupia i przechodzi mu ochota na szczekanie :multi: "Nie" zna, ćwiczyliśmy to na szkoleniu. Kiedy za bardzo się ekscytuje, wydaję mu komendę "siad" i bardzo powoli głaszczę po boczku, mówię uspokajającym głosem "spokój" i to działa. Ostatnio mamy inny problem... szczekanie na ludzi z parasolami :roll: Kiedy byliśmy na spacerze i mały latał luzem w niemal pustym parku, miał nieprzyjemne spotkanie z panią, która wystraszyła go parasolem. Nie wiem, czemu to zrobiła, pewnie jej się nie podobało, że pies biega bez smyczy... wzięła parasol który miała rozłożony nad głową i wycelowała nim w psa... :mad: szkoda słów. Młody tak się wystraszył, że zaskowyczał aż i oczywiście rozszczekał się na dobre. No i teraz mam jazdę, bo szczeka na każdą osobę z parasolem... Myślicie, że mu przejdzie? Czy coś z tym można zrobić, jakoś go od nowa oswajać z parasolami czy coś?
  6. Ja ostatnio usłyszałam o moim małym, że wygląda jak skrzyżowanie wilka z krową... :-o Fakt, jest wilczuropodobny (tylko że nisko zawieszony), ale gdzie ta krowa to nie wiem... :shake:
  7. [quote name='yamayka']Agresja smyczowa, hehe... Fajna nazwa, zawsze mi sie podobała. To po prostu objaw braku szacunku i braku zaufania psa do przewodnika. I brak umiejętności pokazania psu, że na pewne zachowania, emocje nie godzimy się, a w zamian oczekujemy innych. Ale i tak większość przypadków "agresji smyczowej" z agresją ma niewiele wspólnego - to po prostu ekscytacja.[/QUOTE] Brak szacunku? Brak zaufania? No to przykro mi, bo w takim razie nie wiem, co jeszcze mogłabym zrobić żeby zyskać szacunek psa. Ukończyliśmy razem podstawowy etap szkolenia (wiosnę wybieram się na drugi), dużo czasu poświęcam na pracę z nim - powtarzamy znane komendy, uczę go nowych, zarówno w domu jak i na spacerach, aportujemy. W domu uczę go również szukać przedmiotów. Uważam, że zrobiłam wszystko, żeby wytworzyć więź z moim psem. Nie rozumiem jedynie, dlaczego pies rewelacyjnie skupia się, kiedy pracujemy (nawet przy innych - ale znanych - psach), natomiast kiedy występuje sytuacja jak opisałam w poście wyżej, młody kompletnie wariuje. Za radą trenera, kiedy mały zaczyna szczekać, mówię zdecydowane "nie" i wydaję komendę, którą zna, żeby zajął się czymś innym niż szczekaniem, ale on jest tak zaaferowany tym drugim psem, że nie zwraca na mnie uwagi - dlatego poprosiłam o pomoc. Yamayko, z całym szacunkiem, ale nie napisałaś nic, co mogłoby mi pomóc - zamiast wytykać mi, że pies nie ma do mnie zaufania, mogłabyś raczej poradzić co zrobić, żeby to zaufanie zdobyć. Wybacz, ale do pracy z moim psem naprawdę się przykładam i boli mnie ten protekcjonalny ton Twojej wypowiedzi. Termin "agresja smyczowa" zaczerpnęłam z innego wątku, bo próbowałam znaleźć odpowiedzi na moje pytania nie zaśmiecając forum i nie zakładając kolejnego wątku o szczekaniu - wydał mi się zabawny i całkiem adekwatny ;) Wydaje mi się również, że potrafię odróżnić ekscytację u psa od agresji - do tej pory w zachowaniu mojego psa przeważały objawy ekscytacji, agresję widziałam u niego dopiero 3 czy 4 razy, w tym najczęściej zdarza się to właśnie na smyczy, tak jak opisałam. Z jego zachowania wnioskuję, że psy które spotyka źle odczytują jego sygnały... czy to w ogóle możliwe? Ale tak to właśnie wygląda, pies idący z naprzeciwka źle interpretuje jego szczekanie (a młody szczeka wyraźnie z ekscytacji, bo lata mu ogon i szczek jest inny) i wtedy nie wiadomo kiedy ekscytacja przeradza się w agresję. Dlatego właśnie chcę zrobić wszystko, by wyeliminować szczekanie w ogóle. Plan mam taki. Zamierzam uprzedzać reakcję. Do tej pory reagowałam dopiero, kiedy młody zaczynał ujadać - i to był chyba błąd. Teraz, kiedy tylko wypatrzę innego psa zbliżającego się do nas, zaczynam od skupienia uwagi i powtarzania podstawowych komend, tak długo aż tamten pies nas minie. Co jeszcze można zrobić? No, oczwiście poza tym, że można się odwrócić i iść inną drogą, ale to do niczego nie prowadzi niestety :( Zakupiłam wczoraj motywator pierwszej klasy, czyli kiełbasę. :cool3: Zobaczę, jak mi to wyjdzie... byłabym bardzo wdzięczna za jeszcze jakieś sugestie. I jeszcze pytanie. Do tej pory nie wprowadzałam jako takiej komendy mającej na celu skupienie uwagi, przy ćwiczeniach wystarczyło, że zawołałam go po imieniu... ale może warto byłoby się tym zająć? Np. "patrz" lub "uwaga", żeby pies wiedział, że ma się wtedy na mnie skupić... może to by mu pomogło skupić się na mnie w sytuacji problemowej?
  8. Mam problem z zazdrością u mojego psa - jest to 7-miesięczny kundelek adoptowany ze schroniska w wieku 2 miesięcy. Niedawno zauważyłam, że psiak jest strasznie zazdrosny o inne futrzaki, co manifestuje głośnym szczekaniem. Dosłownie nie pozwala żadnemu psu zbliżyć się do mnie, że o możliwości pogłaskania nie wspomnę. :roll: Nie wiem, skąd to się wzięło i jak temu zaradzić. Ostatnio odwiedzili nas znajomi z psem, młody ujadał przez dobre pół godziny (i to pomimo poświęcania mu non stop uwagi zarówno przeze mnie, jak i przez gości). Żeby nie zaostrzać konfliktu w ogóle nie dotykałam drugiego psiaka, a mój kundel i tak ujadał (merdając przy tym ogonem, więc byłam tym bardziej zdziwiona). Nie ma w tym szczekaniu agresji (tak myślę), na agresora ma zarezerwowane zupełnie inne rejestry. Po prostu szeka i już. Dodam, że poświęcam psu maksymalnie dużo uwagi, spacer 4 razy dziennie, w tym dwa przynajmniej godzinne z aportem i wysiłkiem umysłowym (mały ukończył podstawowy etap szkolenia, szlifujemy poznane komendy, uczę go nowych) - więc chyba na brak zainteresowania z mojej strony nie może narzekać :roll: Proszę o pomoc, jak zaradzić tej zazdrości...
  9. [quote name='gerta']Nesquik - ja ten opis zrozumiałam tak, że jak pies zaczyna okazywać agresję, to należy mu pokazać smaczek lub zabawkę. To jest moim zdaniem jednoznaczne z nagradzaniem psa za okazywanie agresji! Jeśli chcemy, żeby pies spokojnie reagował na inne psy/ludzi, to owszem smaczki i zabawki, ale [B]zanim[/B] okaże agresję. Czyli zaczynamy dawać komendę "patrz", gdy obiekt jest daleko, a nasz pies spokojny. Jeśli jest niespokojny, to oddalamy się i próbujemy z większej odległości. Jeśli jest w stanie spokojnie patrzeć an psa, który znajduje się np. 100 metrów od nas i spokojnie patrzy 10 sekund, to robu krok w kierunku psa i nagradzamy spokój w odległości 99m. I tak dalej. Po kilku tygodniach pies na komendę "patrz" powinien być w stanie patrzeć spokojnie na innego psa, który niemal dotyka go nosem. Jeśli natomiast dajemy smaka, gdy pies się ekscytuje lub zachowuje agresywnie, to efekt będzie taki, że pies z daleka będzie się ekscytował, żeby szybciej dostać to, na czym mu zależy.[/QUOTE] Odświeżam trochę wątek, bo i nas dopadł problem nadmiernej szczekliwości :( Kilka postów wyżej Nesquik pisał(a?) o nauce skupianiu uwagi na przewodniku, z kolei Gerta mówi o nauce skupianiu uwagi na zbliżającym się psie... to chyba nie ma sensu, bo mój kundel akurat z tym drugim nie ma problemu... Co do skupiania uwagi na mnie... cóż, tutaj nadal mam problem. Kiedy zabieramy się do ćwiczeń, zawsze zaczynam od skupienia uwagi i rezultat jest zadowalający. Z kolei, gdy z naprzeciwka zbliża się do nas inny czworonóg... katastrofa :( Młody za Chiny ludowe nie jest w stanie zwrócić na mnie uwagi. Ma w tej chwili 7 miesięcy, jest mieszańcem ze sporym udziałem owczarka niemieckiego. Jest naprawdę pojętny, szybko i chętnie się uczy. Szczekliwy był w zasadzie od początku, ale ostatnio problem się nasilił... podejrzewam, że wiąże się to z tym, że jesteśmy z całą rodziną chorzy, a co za tym idzie - spacery i zabawa są krótsze. :( Od małego był świetnie zsocjalizowany, nigdy nie było problemu z kontaktami z innymi psami. Jedyne "ale" to to, że jest zazdrosny, odgania ode mnie wszystkie psy. Ostatnio zauważyłam u niego opisywaną w którymś z wątków "agresję smyczową" ;) Kiedy widzi innego psa, zaczyna ujadać, stawać dęba... to potwornie uciążliwe. Szczekanie na najmniejszy szelest za drzwiami oczywiście też mamy w opcji, do odgłosów radia dzięki Bogu już się przyzwyczaił, ale też swego czasu był z tym problem. Najbardziej martwią mnie te zalążki agresji do mijających nas psów... jak się za to zabrać, poradźcie!
  10. Dzięki wielkie. :) W sobotę kupiłam mu kilo Boscha z jagnięciną i - odpukać! - je do dziś, czyli już niemal tydzień. :cool3: Josery festival nie ma niestety w wersji dla szczeniaków... a szkoda, bo bardzo mnie ta karma zainteresowała. Royal jest masakrycznie drogi, a słyszałam, że cena nie idzie w parze z jakością. Co do zżerania wszystkiego na spacerach, to wątpię żeby to wynikało z nudy - główny 2-godzinny spacer jest naładowany atrakcjami w postaci przeciągania sznurka, aportu i szkolenia, wet sugerował, że to nawyk jeszcze ze schroniska. :( Póki co trzymam się Waszych rad i Boscha, i staram się wyluzować. W sumie po co ja się przejmuję, młody sporo wciąga żarcia w czasie sesji treningowych, więc ten jego głód to chyba tylko w mojej głowie ;)
  11. Podłączę się pod wątek, bo mam podobny problem... Mój kundelek (11kg, 6 miesięcy) od kiedy do nas trafił dostawał gotowane jedzenie, później - po krótkim epizodzie z barfem - przeszliśmy na suche. No i za każdym razem jest ten sam problem: psiak ładnie je przez 3-4 dni, a później się na żarcie obraża i nie chce tknąć. No i co ja mam teraz zrobić? :roll: Tak jakby mu się smak znudził czy coś... Na początek dostał Purinę - kupiłam 3 kg dog chow'a - przez pierwsze 3 dni czyścił michę błyskawicznie, później nie chciał tknąć, więc przez dzień czy dwa dostawał inne jedzenie i tak z kilkoma przerwami udało nam się (wreszcie!) skończyć wór. No i jako że dog chow to nienajlepsza karma, a ja chciałam żeby jadł coś wartościowego, kupiłam kilo Brita. No i tu w ogóle porażka, po nie pomaga nawet mała odmiana, dwa dni jadł a teraz ruszy tylko wtedy, jeśli cały dzień go przegłodzę. :( Nie chcę tego robić, chciałabym żeby psiak jadł ze smakiem, a nie łaził głodny i wciągał wszystkie napotkane śmieci, papierki po kebabach i okruchy... :roll: Teraz na spróbowanie kupiłam mu Boscha no i zobaczymy, czy znów utknie... Może ktoś z Was zetknął się z podobnym problemem? Co robić, próbować do skutku aż znajdziemy karmę która mu zasmakuje? Teraz chciałabym dać mu Boscha, ale wiem, że jeśli zmieszam go na początek z Britem, to w ogóle nie ruszy... Dać mu samego Boscha, czy za duże ryzyko że mu zaszkodzę? Miałam zamiar kupić 15kg worek, a tu masz, nic mu nie pasuje... Nosz kurcze, pies ze schroniska a wybrzydza przy żarciu! ;)
  12. Dzięki za zdjęcie! Ciekawa byłam, co z tych uszu wyrośnie :D Tak czy inaczej, wygląda cudnie! :loveu:
  13. Hyhyyyy, no nieźle. Teraz ma tak oba :D To chyba znaczy, że będą mu stały te uszy, tak? :cool3:
  14. Ehhhhh... wiem że już pewnie było, ale jestem przy kompie "z doskoku" (pies, małe dziecko i obiad na gazie :nerwy:). Powiedzcie mi proszę, czy są jakieś ograniczenia... "rasowe" dla dogfrisbee? Kurcze, uwielbiam frisbee (takie dla ludzi) i tak sobie właśnie pomyślałam, że miło by było wciągnąć w to psa :p Oczywiście wiem, że dysk ludzki się nie nadaje i że trzeba kupić specjalny dla psa. No i że będę musiała jeszcze trochę poczekać, bo młody ma dopiero 3,5 miesiąca... Ale chcę wiedzieć, czy jest sens w ogóle myśleć o tym sporcie.
  15. Poradźcie coś w sprawie uszka szczeniaka rasy mieszaniec ;) Psiak ma jakieś 3,5 miesiąca. Do niedawna uszy miał symetryczne, kilka dni temu jedno (lewe) zaczęło mu się tak jakby "zawijać". Oto zdjęcie: [URL]http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/a0a6b98bc5d0a255.html[/URL] W jakim kierunku to ucho zmierza? :) Robić coś z nim, czy zostawić tak jak jest? Pytanie może głupie (zważywszy na rasę pieska ;)), ale to ucho nie daje mi spokoju... :oops:
  16. Hmm... No u mnie na razie jest OK, zobaczymy jak będzie dalej. Smaków nie daję za każdym razem, ale często chwalę. Metodę muszę dostosować do naszej wesołej gromadki: każdy spacer w konfiguracji ja, pies + dwulatka - łatwiej mi całe towarzystwo zatrzymać niż przekierować (za dużo plątania pod nogami się robi ;)) :roll: Będę obserwować. Kiedy młodemu się utrwali, zacznę jeszcze bardziej schodzić ze smaków, żeby uniknąć takiej sytuacji, którą opisałaś. Mam nadzieję, że będzie OK. Ciągnięcie na smyczy nie było dla mnie jakimś wielkim problemem, bo nie zdążyło się nim stać. Zaczęłam pracować nad luźną smyczą po pierwszym spacerze ma którym zauważyłam tendencję do ciągnięcia, pewnie dlatego nauka idzie tak szybko. :)
  17. Super, bardzo dziękuję za rady!!!:modla:
  18. [quote name='Evodish']Raz, że psy prawdopodobnie nie widzą w nas innych psów-czyli piszczenie, tak jak i podsikiwanie murków i szczerzenie zębów przez ludzi jest raczej dla zwierząt niezrozumiałe albo rozumiane słabo/opacznie ; nawet jeśli jednak jest to sygnał zrozumiały, to jest dość nienaturalny-przecież dorosłe psy nie piszczą, jak je szczeniaki molestują..[/QUOTE] U mnie też piszczenie działa. Nie próbowałam klasycznego ludzkiego "ała!", ale za to kiedy naśladuję psi skowyt - młody odskakuje ode mnie w ułamku sekundy, sprawdzone. Nie wiem, czy przestaje wtedy gryźć ze zdziwienia, czy może faktycznie kombinuje "ups! chyba użarłem za mocno" ;) Ciekawą rzecz wyczytałam także na kultowym blogu Zofii Mrzewińskiej: [I]Gryzienie twarzy zdecydowanie zalezy od dystansu, w jakim twarz sie znajduje. W bezposredniej bliskosci twarz jest czule wylizywana, ogonek merda ulegle. W duzym dystansie jest obserwowana z zaciekawieniem. Ale w mniejszym dystansie, nie w bezposredniej bliskosci, szczeniak z warczeniem pelnym radosnego zacietrzewienia skacze i probuje zebami upolowac twarz. Z podobnym warczeniem zreszta wiesza sie na szyi doroslego psa. A wiec, gdy widze chec wyskoku do twarzy, twarz nie ucieka, przytula sie i natychmiast nastepuje sesja szkolenia pod tytulem - jestem wieksza, silniejsza, nie robie ci krzywdy. [B]Czyli schodze na czworaki, przykrywam niejako soba psa, udaje iskanie, lize wierzch nosa.[/B] Jesli ktos brzydzi sie gestow socjalnych wobec wlasnego szczeniaka to trudno, ja wiem, ze szczenie jest zdrowe i odrobaczone i na grzbiecie nosa pasozytow nie ma. Jesli spoznie sie i szczeniak skacze z zabkami - [B]krotkie warkniecie ostrzgawcze[/B] hamuje go w zapedach i w nagrode za zahamowanie gryzienia sa spokojne gesty socjalne. Jednoczesnie przypominam przy okazji, ze gryzienie mojej reki jest przykre - nasuwam fafle na szpileczki zebow i daje potem do wylizania zarcie z reki. [/I] źródło: [url]http://www.owczarek.pl/zofia/journal/default.asp[/url]
  19. Hej, mam od trzech tygodni szczeniaka ze schronu i powiem Ci jak to u mnie wyglądało. No więc było... lajtowo. :p Dylematu szelki/obroża nie miałam wcale, bo pies latał w schronie w szelkach i tak zostało. Legowisko czekało przygotowane. Młody chował się wraz z kilkoma szczeniakami - przywiozłam ze sobą kawałek kocyka i poprosiłam wolontariuszkę, żeby nim wytarła rodzeństwo (żeby miał znajomy zapach). Przez pierwszy tydzień mały łaził za mną krok w krok. Żarł jak odkurzacz. Co do sikania, położyłam mu nieopodal legowiska taką matę do przewijania dzieci z Rossmanna. Drugiego dnia zakumał, że to jego trawniczek i tam ma się załatwiać. Ogólnie naprawdę wydaje mi się, że nie było tak źle. Przez pierwsze 3 dni psiak był faktycznie trochę onieśmielony (duuuuużo czułości potrzebował!), ale później pokazał kły i pazury :cool3: A taki spokojny miał być, he he! :evil_lol: Naprawdę myślę, że nie będzie tak źle, życzę Wam powodzenia! Aha, jeszcze jedno: nie rób psu takiej niespodzianki, jaką ja zafundowałam swojemu i nie zmieniaj mu od razu żarcia. Co do kotów nie pomogę, jeśli chodzi o inwentarz to mam na stanie tylko nieznośną dwulatkę ;)
  20. Uczę szczeniaka chodzić na luźnej smyczy. Przestudiowałam artykuły na onecie, przestudiowałam wątek na dogo i zdecydowałam się na metodę drzewa (bo mały zaczął niemożliwie ciągnąć). U nas się sprawdza, bo pies na tyle mały (3,5 kg kundla ;)) że jestem w stanie zatrzymać się NATYCHMIAST w momencie, kiedy smycz zaczyna się naprężać. Efekt widoczny już w trakcie pierwszego spaceru - może dlatego że problem ciągnięcia dopiero się u nas pojawił i chciałam to to zdusić w zarodku. No i mam wątpliwości jeśli chodzi o pochwałę/smakołyk. Otóż mały zaczął naprawdę pięknie współpracować i smycz jest luźna praktycznie cały czas... a ja idę i co 5 sekund powtarzam "dobry piesek... dobry piesek.. dobrze... dobry piesek..." :roll: I co jakiś czas podaję do mordki nagrodę. Czy ja aby dobrze robię? Wyczytałam, że w metodzie klikerowej posyła się serię kliknięć gdy smycz jest luźna... więc to po prostu przełożyłam na bez-klikera. Niby działa, ale jakoś nie do końca jestem przekonana, czy powinnam tyle razy go chwalić... zgłupieć można... :niedowia: Zagadnienie nr 2. Kiedy piez zaczyna ciągnąć (zdarza się, szczególnie jak zobaczy COŚ na horyzoncie), zamieram i czekam aż pies się zorientuje i spojrzy na mnie. Wtedy daję komendę "równaj" jednocześnie kierując go smyczą i smaczkiem na miejsce obok lewej nogi. Jak wyrówna - chwalę - daję do dzioba - komenda "idziemy" i truchtamy sobie dalej. Skomentujcie czy dobrze robię, bo nie chciałabym czegoś schrzanić na początku i może teraz jest jeszcze czas żeby skorygować tę metodę. Z góry dziękuję za sugestie! :)
  21. [quote name='tuśka_daisy']Witam ;)) jakiś czas temu kupiłam z niesprawdzonego źródła pieska ( rasa mieszaniec yorka i chihuahua). Początkowo był bardzo spokojny i grzeczny ale po kilku dniach pies dostał kręćka. Zaczął gryźć wszystko i wszystkich, warczeć. Nic nie pomaga, Ani upominanie, uspakajanie tym bardziej. Nigdy wcześniej nie miałam pieska więc nie za bardzo wiem jak się z nim obchodzić. Proszę o wskazówki i pomoc ![/QUOTE] Spokojny był, bo się aklimatyzował. Teraz już widać poczuł się jak u siebie w domu :) Poczytaj sobie Mrzewińską, na onetowym psie jest mnóstwo artykułów i porad dotyczących "agresywnych" szczeniaków. Dla przykładu: [url]http://pies.onet.pl/16514,13,16,niespotykanie_agresywne_szczenieta,artykul.html[/url] [url]http://pies.onet.pl/3659,13,16,bedzie_sikac__piszczec_i_gryzc,artykul.html[/url] [url]http://pies.onet.pl/13,5832,42,agresywny_szczeniak,ekspert_artykul.html[/url] Sama niedawno pisałam na dogomanii na ten temat, z tym że ja zdaję sobie sprawę, że to zachowanie szczeniaka jest naturalne - gorzej z moją 2-letnią córcią... Ale jakoś sobie radzimy. U nas pomaga porządne wymęczenie psa: głównie zabawa w aportowanie, pogoń za opiekunem lub zabawką na sznurku - żadne tam "drażnienie się", czy wzajemne wyrywanie sobie zabawki. No i ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Króciutkie sesje, za to kilkanaście razy w ciągu dnia. Pierwszą komendą, jaką nauczyłam Gutka, było "nie rusz". Tylko skubaniec, jak mu się nie pozwoli szarpać nogawek, to zaczyna ujadać :) Upominanie, uspokajanie... to tylko wiele, kompletnie niezrozumiałych dla psa słów. Poszperaj, poczytaj... Na pocieszenie dodam tylko, że powinnaś być dumna: masz zdrowego, normalnego szczeniaczka! :D
  22. kasia_wwa

    Aspol

    [quote name='*Monia*']Kupowałam koninę i ceny niewiele się różniły od tych 'internetowych', tylko że w L'eclercu nie płacisz za kuriera i wychodzi taniej ;). Ale niestety wybór marny, jak byłam to była tylko wołowina, cielęcina i konina...[/QUOTE] Dzięki! Na spróbowanie dobre i to :) Jutro w takim razie organizuję wyprawę do L'eclerca! :cool3:
  23. kasia_wwa

    Barf

    [quote name='*Monia*']Wołowe skrawki przy Hali Mirowskiej są w takiej cenie w większości mięsnych i można sobie wybrać ten w którym są najładniejsze ;). Drobiowe mielone zamrożone z kością też można tam niedrogo kupić w kurczakowym [/QUOTE] No patrz, a ja zlazłam cały bazar (pod Halą właśnie) i znalazłam tylko w jednej budzie te ochłapy za 4zł. W innych w ogóle nie mieli, a jak były to za dychę. Ale to jeszcze nic - w mięsnym chcieli za okrawki dla psa 20 zł! :-o:-o:-o Szok! Jeśli masz jakiś konkretny namiar to dawaj na PW :)
  24. Ja gotuję w parowarze, takim 3-poziomowym. Na jednym poziomie mieszanka ryżu i kasz, na drugim mięcho i na górze warzywa - najczęściej włoszczyzna. W zależności od rodzaju padliny, nastawiam sprzęt na 20-30 minut. Potem mielę w malakserze mięsko z warzywami, dorzucam zboża, pakuję dzienne racje do woreczków i siup! do zamrażalnika. Gotuję raz na 5-6 dni. Ostatnio wytargałam szybkowar z piwnicy i też się zastanawiam czy go nie użyć, gotując wszystko razem w jednym garze, ale że nie mam w tej materii żadnego doświadczenia to się boję troszkę, że dam za dużo wody albo za mało i przyjaram żarcie... Do tego ustrojstwa się nie da zajrzeć w trakcie gotowania. Ktoś z Was gotuje w szybkowarze?
  25. Wyciągam wątek, bo u mnie również jest kamienny problem :( Masakra. Najgorzej gdy wychodzę z małym wieczorem na podwórko, ciemno jak w piwnicy i wtedy nie widzę dokładnie co on tam zgarnia do paszczy... Przeraziłam się tym kamieniem w jelitach. Jak stwierdzić, że do czegoś takiego doszło? Pies się robi osowiały czy coś? No i w jakim czasie to się objawia? Kurcze martwię się, bo chyba młody zeżarł kamień... :( Może brakuje mu jakichś minerałów??? Moja poprzednia psica, bokserka, nie miała takich akcji... Owszem, żarła papier toaletowy, ciuchy, meble, kable, śmieci, nawet mydło porywała z łazienki... Ale na kamienie jakoś nigdy nie miała ochoty :/
×
×
  • Create New...