Jump to content
Dogomania

cienkun

Members
  • Posts

    224
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by cienkun

  1. Dzięki za odpowiedzi. Przy następnej wizycie u weterynarza zapytam o badania krwi.
    Ona zawsze była żarłoczna i zawsze miała skłonności do nadwagi. Jakieś rok czy półtora roku temu udało mi sie ją odchudzić, ale znów przytyła.
    Nie je karmy, tylko gotowane papu raz dziennie. (teoretycznie, bo praktycznie to straszny żebrak jest)
    To nie jest typowy jamnik tylko mix. Jest nieco krótsza od jamnika.
    Nie jest sterylizowana.

  2. Hej. Moja jamniczka-mix ma 10, a może już 11 lat, i się zastanawiam nad ilością ruchu która jest dla niej odpowiednia. Obecnie mamy 1 spacer poranny do lasku komunalnego, tak gdzieś 1h i 2 wyjścia (przed obiadem i wieczorem) na kupkę po 20 min. na osiedlu. Problem polega na tym że ona waży mi już chyba z 10 kg. (na wiosnę było 9,125kg.) taki z niej tłuścioch. Kondycję jak na ten wiek i wagę ma IMHO niezłą, ładnie biega za szyszką jak już się rozkręci, bo czasem ma lenia. Problemów zdrowotnych nie obserwuję. Czy uważacie że to odpowiednia dawka ruchu dla niej?

  3. [quote name='LadyS']Ale tutaj nie było mowy o ulicy. Cała sytuacja działa się na POLACH, gdzie psów a_niusi nie było nawet pewnie początkowo za bardzo widać, jak je znam.[/QUOTE]ale może włascicielka tamtych psów miała jakiś uraz związany z podbiegającymi psami i dlatego tak zareagowała.
    Ja nie mówię że jestem święty, bo jestem bardzo nie święty i mam duuuużo na sumieniu, ale trzeba sobie zdać sprawę, że ludzie mogą się bać, lub może ich to denerwować. Wielu rzeczy nie da się uniknąć, ale dużo się da. Może a_niusia postąpiła i słusznie w tej sytuacji, może początkowo tej kobiety nie zauważyła a potem było już za późno na wołanie psów, nie wiem, wiem natomiast że jej pyskowanie, mimo że tamta kobieta nie odezwała się zbyt grzecznie, na pewno nie było mądre, ani potrzebne.

    [QUOTE] Ale tutaj nie było mowy o ulicy. [/QUOTE]
    Nie tylko po ulicy ludzie chodzą ... :)

  4. [quote name='LadyS']No to jej używaj. Widać inni tego nie potrzebują, i póki to nie wpływa na ludzi czy psy dookoła - niech każdy żyje tak, jak mu wygodnie.

    [/QUOTE]
    Jestes pewna że nie wpływa??
    Tekst z tego samego wątku:

    [quote name='PaulinaBemol']niby tak, ale ja nie bardzo sobie wyobrażam tak żyć one boją się przejść jak widzą psa a jak nie daj boże jest luzem to zmieniają trasę w najlepszym przypadku przechodzą na druga stronę ulicy z bijącym sercem że jednak pies się nimi zainteresuje. W naszym kraju bardzo trudno się tak żyje, podejrzewam że one muszą codziennie przeżywać chwile grozy. [/QUOTE]
    Wszystko co robisz w przestrzeni publicznej wpływa na innych.

  5. [quote name='LadyS'][B]cienkun[/B], odnoszę wrażenie, że wszystkie sytuacje postrzegasz przez to, że sam nie byłby w stanie zachować sie tak ze swoim psem, tzn. np. tutaj nie panowałbyś nad nim na tyle, żeby - jak a_niusia - pozwolić na to, aby pies biegł luzem, nie podbiegajac do psa. Tylko nie da się postrzegać całego świata przez własny brak umiejętności - ja np. chodzę ze swoim psem na smyczy albo na lince, luzem puszczam go jedynie na ogrodzonym terenie, ale nie sprawia to, że mam pretensje i obiekcje, że ktoś inny chodzi ze swoim psem luzem np. po naszej łączce. Niech chodzi, póki nad nim panuje ;)[/QUOTE]

    Mój pies akurat jest tak nieruchawy, że może isć bez smyczy nawet przez miasto, co nie znaczy że nie biorę go na smycz gdy widzę kogos z psem który ma na mojego ochotę. Po prostu dla spokoju tamtej strony. Że tak powiem - kultura. :) A ja mam neurozy i nie mam ochoty się obawiać czy obcy pies do mnie podejdzie, czy nie. Po to została stworzona smycz aby jej używać.

    Hanako, podaj gminę, to sobie sprawdzę czy nie kłamiesz ;)

  6. [quote name='zmierzchnica']A próbowałeś agresywnego, naładowanego hormonami psa odgonić gazem, wycelować prosto w pysk, żeby nie psiknąć sobie i swojemu psu? Nie było fajnie. Zresztą, atak zwykle następuje tak szybko, że nie masz czasu o tym myśleć.[/QUOTE]
    Robiłem to wiele razy. Raz zastopowałem cos na podobę kaukaza rozpędzonego w naszym kierunku, na dystansie 1m. Jeżeli trzymasz gaz przygotowany w dłoni to prawie na pewno zdążysz. A nawet jak Twój pies oberwie delikatnie, to nic mu się nie stanie. Gaz pieprzowy nie powoduje trwałych obrażeń.

  7. [quote name='zmierzchnica']Masz jakiś dziwny kult smyczy. Tak jakby smycz była rozwiązaniem każdego problemu. Ja osobiście o niebo bardziej wolę obce psy, które biegają luzem i mają w zadku moje, niż te pozapinane na krótkie smycze, które wgapiają się wyzywająco czy drą japę. Moje psy tak samo mają gdzieś obce plujące się i gdyby taki pan z plującym kundlem podlazł do mnie na te 5 m, to wołanie moich psów do mnie (=zbliżenie się do drącego się psa) i zapinanie na smycze (więc stanie moich psów przed tym agresywnym przez długi czas) będzie prowokowało jeszcze większą agresję. Wolę rzucić moim psom "Prosto, idziemy dalej" i się oddalić.

    Nie wiem dlaczego nie wierzysz w panowanie słowne nad psem, może sam masz z tym problem? Ale ja jestem zdania, że smycz nic nie daje, jeżeli się nad psem nie panuje werbalnie. Właśnie moja znajoma uśpiła swojego asta, który chodził TYLKO na smyczy, bo ugryzł sąsiada. Facet go minął, ona wchodziła do klatki i zdjęła psu kaganiec (nie komentuję głupoty) i stało się.. No i co psu po smyczy? Jeżeli kundel jest agresywny, a właściciel słaby to ani smycz ani kaganiec nie pomogą, tak jak w przypadku a_niusi. Gdyby drzewko nie wytrzymało, to jej psy pewnie byłyby w strzępach. I w tym przypadku lepiej, żeby były luzem, bo mogłyby być szybsze i zwiać. Na smyczy i a_niusia i psy nie miałyby żadnych szans.[/QUOTE]

    Nie da się uniknąć wszystkiego.
    Natomiast na smycz należałoby wziąć psa odpowiednio wcześniej, a nie jak już jest się 5m. od innego psa. Ja też nie lubię jak mam przechodzić obok biegających luzem psów.

  8. [quote name='rozi']Czasem człowiek, który sobie z czymś nie radzi, denerwuje się okropnie i rozładowuje stres czepiając się kogoś innego. Pewnie syn babkę władował w spacery z psami i była ogólnie przerażona wszystkim, tak ja to widzę. O ile oczywiście te luzem biegnące pieski po prostu sobie biegły, nie zaszczekały ani nic.[/QUOTE]

    No i własnie dlatego lepiej wziąć psy na smycz. Żaden wysiłek, a ukojenie dla starganych nerwów innych właścicieli.

    [QUOTE] sytuacji, w ktorej moje psy sa na smyczach, a drzewko nie wytrzymuje cisnienia plujacej sie pani i jej dwoch ogromnych kundli wole sobie nawet nie wyobrazac.
    [/QUOTE]

    A wyobrażasz sobie sytuację w której drzewko nie wytrzymuje, a Twoje psy luzem??

  9. [quote name='filodendron']Też pięknie :)
    U mnie jest jeszcze pani z rottkiem. Pani przemawiająca. Zaczyna przemowę jakieś 20 m przed "mijanką" i kończy 20 m po niej. Przemówienie jest skierowane do jej własnego psa i są to przeróżne warianty werbalnych argumentów na rzecz tezy, że zabawa z małym pieskiem to nie jest dobry pomysł. Przy czym nieodmiennie odnoszę wrażenie, że ta "zabawa" to mocny eufemizm :)[/QUOTE]
    A wiesz, że taka przemowa często uspokaja psa.

  10. [quote name='Beatrx']czemu? jak dla mnie to powinno się nie dopuścić do sytuacji, kiedy mój pies podejdzie do takiego agresora, czy nawet zbliży się w znaczący sposób do niego prowokując, a to akurat da się osiągnąć niekoniecznie łapiąc swoje zwierzątko na smycz. a właściciel agresora dla swojego spokoju powinien nad nim pracować i chociaż w kaganiec wyposażać, jak nad psem nie panuje a nie mieć pretensje do innych, że mają wychowane psy.[/QUOTE]

    To że pies jest wychowany jeszcze nie upoważnia do niezapiania go na smycz... Ale tak jak już pisałem, nie było mnie tam i nie wiem dokładnie jak sytuacja wyglądała, dla tego w pierwszym poscie przeprosiłem za moja pochopną opinię.

  11. [quote name='Beatrx']a po co miała je zapinać jak wiedziała, ze i tak nie podejdą? a bez zapięcia na smycz były w większej odległości od agresorów?[/QUOTE]
    Być może mam mylne wyobrażenie o zaistniałej sytuacji... Ale jednak jak widzi się psa, zwłaszcza agresywnego, to powinno sie wziąć psa na smycz. Dla bezpieczeństwa i dla spokoju drugiego właściciela.

  12. [quote name='Beatrx']jakich akcji? toć nie psy a_niusi omal się nie zapluły, bo na horyzoncie pojawiły się inne pieski:roll:[/QUOTE]

    Ale ich nie zapięła na smycz widząc inne psy i jeszcze miała pretensje. To w istocie nie było ani kulturalne, ani mądre.

    Fakt, że włascicielka tamtych psów mogła również użyć innych słów...

  13. [quote name='a_niusia']ja wroce do tematu chamstwa:)))
    w sumie to ja sie okazalam chamem i musze zlozyc samokrytyke.

    dzis na spacerze spotkalam babke, ktora miala na dlugich smyczach czy linach dwa kundle rasy brytan polski-wielkie, wlochate nieco mniejsze niz owczarek kaukaski. sama babka watlej postury i wzrostu.
    szla sciezka, na nasz idok (ja plus moje dwa kundle puszczone luzem) zlazla ze sciezki.
    jej psy widzac moje z oddali zaczely sie rzucac, rozdarly japy, a babka jedna reka zlapala sie drzewka, zeby nie odfrunac.

    moje psy po drugiej stronie sciezki, w pewnym od niej oddaleniu pozwalajacym na wiecej niz bezpieczne miniecie tych kundli biegaly sobie po lace.

    baba widzac, ze nie mam zamiaru odwolac psow i zapiac ich na smycze (tak wiem, cham ze mnie i mam zerowy pomyslunek-powinnam zawolac moje psy, zeby zblizyly sie prawie pod mordy psow, ktorych wlascicielka nie moze utrzymac, zapiac je na smycze i w razie, gdyby drzewko nie wytrzymalo, pozwolic, zeby dwa kundle lekko po 50-60 kg kazdy zmiotly moje uwiazane na smyczach dwa nawet nie 30 kg pieski, bo pozbawilabym je minimalnej szansy na ucieczke), zaczela drzec na mnie morde w stylu, ktory czesto przewija sie przez ten watek "smyczy nie masz KOBIETO? nie tac cie na smycz? to ci moze kupie!!!!".

    moze jestem skonczonym chamem, ale jej odpowiedzialam, ze przede wszystkim powinna nabyc dwa kagance i zaczac ich uzywac...[/QUOTE]

    Jesu! Na prawdę rozumem, to Ty nie grzeszysz... :evil_lol:

    edit.
    A to z kolei było chamskie z mojej strony. :evil_lol:

    Jak już napisałem, to niech zostanie, ale nie powinienem używać takich słów. Przepraszam.

  14. [quote name='lika1771']No to troche bez sensu,bo wlasnie dzisiaj na porannym spacerku Pani mi opowiadala,ze jedna baba drze sie z balkonu,ze zakaz,robi foty i darla sie,ze zglosi na policje.Jak wychodze z klatki to psiaki leca na trawe,zeby sie zalatwic nie ma bata zebym przeszla te tabliczki i doszla np.na pole.[/QUOTE]

    Upewnij się jakie macie przepisy w Twoim miescie, a potem powiedz babie żeby dzwoniła sobie do woli. :)

  15. [quote name='Litterka']Jak już ktoś napisał - taka tabliczka nie ma umocowania w prawie. Jest to tylko uprzejma prośba. Chociaż, jeśli na osiedlu macie zakaz wyprowadzania psów, to jest to już inna historia i wtedy jak najbardziej taka tabliczka obowiązuje.[/QUOTE]
    Obowiązuje, ale jest do wyegzekwowania tylko przez spółdzielnię, a nie przez straż miejską czy policję. W kodeksie nie ma mowy o tym że nie wolno wyprowadzać psa "na zakazie" ;)
    Chyba że macie w przepisach szczegółowych dot. trzymania zwierząt domowych w waszym miescie taki zapis.

  16. [quote name='lika1771']Przepraszam,ze nie na temat,ale dzisiaj mnie trafilo...Chodzi o tablice zakazujace wprowadzania psow, te napisy sa juz na moim osiedlu wszedzie.Za blokiem mamy kawalek miejsca gdzie psy moga sobie pobiegac, wczoraj postawili tam tez tablicze.Pozostalo mi teraz fruwac...Chcialam zapytac, czy jest takie prawo,ze spoldzielnia moze ot tak postawic taka tabliczke i np.jezeli zlapie mnie straz miejska to zaplace mandat? Wiem,ze spoldzielnia robi zebrania,ale na ostatnim zebraniu ten temat nie byl poruszany.[/QUOTE]
    Z tego co mi wiadomo, nie możesz dostać mandatu za lekceważenie takiej tablicy, ponieważ taki zakaz nie ma umocowania w kodeksie cywilnym. Innymi słowy, takie tablice to zwykła samowolka. Ale mogę się mylić. :)

×
×
  • Create New...