trzy dni temu weterynarz o którym było głośno z powodu podejrzeń o maltretowanie psów i ich uśmiercanie dokonał publicznej napaści na świadka - małą kobietę - bijąc ją na ulicy przed budynkiem Sądu.
Strach pomyślec co robił i robi zwierzętom, w domowym zaciszu, gabineciku, w atestowanych klateczkach.....
Gminy nadal przekazują mu psy i nie znany jest ich dalszy los. To chory kraj... ale może chociaż teraz "sprawiedliwości stanie się za dośc" bo jak do tej pory to wielu ma dośc tego gnoja.