Widzę,że temat wyprowadzania psów na smyczy i w kagańcu nie jest obcy żadnemu właścicielowi czworonoga.Ja też mam taki problem..Zacznę od początku.Mieszkam w małym mieście- psów tu chyba więcej jak ludzi,i mam wredną sąsiadkę,która uczepiła się mojego psa i psa mojej mamy.Za każdym razem czy wychodzimy z psami na smyczy czy nie dzwoniła na policję ( nie mamy Straży miejskiej), patrol przyjeżdżał po jakimś czasie do domu,zaczynały się upomnienia potem dwa mandaty w wysokości 200 zł,których nie przyjęłyśmy w końcu sprawa trafiła do Sądu i tydzień temu przyszedł nam wyrok nakazowy do zapłaty 100 grzywny każda z nas plus jakieś koszty 80 zł łącznie za art.77 k.w.Dziś wysłałam odwołanie.Dodam,że policja ani razu nie złapała mnie czy mamy na spacerze z psami bez smyczy czy kagańca,ponadto oba to mieszańce: jeden terierowaty ma zaświadczenie od weterynarza,że powodu zwiotczenia mięśni krtani nie może mieć na szyi żadnych obroży,szelek,kagańca czy smyczy.Moja Misia z kolei to jamnik długowłosy po amputacji łapki.Też z zaświadczeniem,że nie może chodzić na smyczy.Przepisy lokalne mówią,że w terenie niezabudowanym można puszczać psy luzem ale sprawując nad nimi stałą kontrolę.Czy mamy szansę wygrać tę sprawę?Jeśli coś jest niezbyt jasne- pytać.