Jump to content
Dogomania

orangutan53

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

orangutan53's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witajcie, Jestem tu całkiem nowy, właściwie założyłem konto tylko po to, aby uzyskać jakąś sensowną radę od osób obytych z psami na co dzień. Wydaję mi się, że post powinienem umieścić raczej w dziale "wszystko o właścicielach", a nie "wszystko o psach" - ale takiego działu nie ma :roll: Do rzeczy... Ponad pół roku temu otworzyłem niewielki sklep z artykułami codziennej potrzeby. Są to towary przemysłowe oraz spożywcze, ale głównie paczkowane, jak również napoje. Sklep jest ulokowany na spokojnym osiedlu w średniej wielkości mieście. Tak jak pisałem wcześniej sklep jest niewielki, także - po postawieniu lad, lodówek i regałów - miejsca dla klientów też jest mało; tak, że wejdzie 4-5 osób i jest już bardzo ciasno (ja sprzedaję zza lady). Specyfika sklepu jest taka, że można w nim zrobić zakupy niejako "przy okazji". I właśnie te "przy okazji" stało się moim utrapieniem - praktycznie od samego początku występuje problem wprowadzania psów do sklepu. Jako, że sklep jest niewielki oraz są w nim także artykuły spożywcze (co prawda w opakowaniach, ale zawsze), pies w sklepie jest problemem. O ile jeszcze kiedy jest sucho - mogę przeboleć, że ktoś wejdzie z NIEWIELKIM psiakiem, bo zakupy u mnie trwają chwilę, o tyle teraz - kiedy jest mokro, są roztopy - doprowadza mnie to do szewskiej pasji. Problem pierwszy - otrzepywanie się. Taka jest psia natura, że kiedy wchodzi z mokrego do suchego, to się otrzepuje. W lokalu zrobiłem generalny remont sporym nakładem sił i kosztów. Obecnie po pół roku od otwarcia ściany wokół wejścia wyglądają tak, jakby ktoś spryskał je czymś brudnym/tłustym przez sitko :shake: i nadają się tylko do ponownego malowania. Zacieki i brudne kropki wyglądają naprawdę obrzydliwie, cchyba nie ma ani jednego czystego miejsca na tej ścianie. Problem drugi - brud na łapkach. To mit, że psy chodząc po trawie nie wchodzą w g.. Zapewniam, że wchodzą. Cóż, ludzie też brudzą butami.. Ale kiedy nie pada, jest sucho, znacznie rzadziej niż pieski. Osobną sprawą jest teraz wnoszenie g.. przez klientów na butach. To prawdziwa plaga; sklep otwarty jest od 7 do 19, ostatnio w ciągu tych 12h sprzątałem salę 27 razy. Oczywiście taka moja rola, więc zaciskam zęby i robię to co muszę. Dziwi mnie jednak, że ludzie nie zwracają uwagi na to jak chodzą i obojętne im czy wdepną w g czy nie. Zresztą, od kiedy zniknął śnieg, kup na chodnikach jest tyle, że w niektórych miejscach nie da się przejść tak, aby w coś nie wdepnąć. Problem trzeci - szczekanie, warczenie, czyli ogólnie mówiąc zachowanie i temperament piesków. Psy niektórych klientów szczekają kiedy wejdą do środka, inne się wyrywają. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do sklepu i wyrywa się do was obcy pies (oczywiście bez kagańca) i na was warczy. Klient stoi w drzwiach zdezorientowany i nie wie czy ma wejść, czy wyjść. Nieważne czy to labrador, amstaff czy jamnik, przecież można się przestraszyć każdego psa. Niektórzy będąc w takiej sytuacji po prostu odchodzą i idą do innego sklepu oddalonego o 200m a ja tracę klientów. Albo czekanie w kolejce umila wam ujadanie, uporczywe szczekanie czyjegoś psa. Jeszcze inne psiaki są ciekawskie i obwąchują towary na regałach. Jeden pies zaczął lizać opakowania z solą, inny lizał butelkę z oranżadą. Taki towar muszę spisać na straty. Sam bym nie chciał kupić coli w butelce oblizanej przez czyjegoś psa. Właściciele oczywiście nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności za swoich pupilów :shake: Osobnym problemem jest wprowadzanie psów bez smyczy. Dotyczy to głównie maluchów (yorki i inne małe pieski), wbiega więc taki psiak radośnie do sklepu, przeciska się pod ladą i pędzi na zaplecze. A ja nie wiem, czy mam go gonić, czy obsługiwać klienta, czy rozłożyć bezradnie ręce. Klientka oczywiście woła "Tusia, Tusia wróć" ale Tusia chyba ma to gdzieś bo nie wraca i radośnie buszuje między regałami. Uwierzcie, że to jest bardzo stresująca sytuacja. Niektórzy wprowadzają duże psy, wielkości owczarków, raz jeden taki psiak machając ogonem zrzucił mi towar z półki na regale. Co prawda nic się nie potłukło i nie zniszczyło, ale miałem dodatkową robotę. Zawsze zwracam uwagę jak ktoś wejdzie z takim dużym psem ale nie zawsze odnosi to pożądany skutek. Moje próby rozwiązania problemu jak do tej pory nie przynoszą rezultatów. 1 - na drzwiach zawiesiłem tabliczkę aby nie wchodzić z psem. Nikt nie reaguje. 2 - do sklepu wchodzi się po schodkach, zamontowałem więc na poręczy od zewnątrz takie duże karabinczyki żeby można było łatwo zaczepić smycz, przywiesiłem tabliczkę "parking dla psów", a całość jest w polu widzenia kamery którą mam na zewnątrz. Efekt - i tak prawie nikt z tego nie korzysta. Ci co od zawsze przywiązują psy nadal to robią, ci co nie przywiązywali - nie zaczęli. 3 - korzystałem z jakiś środków chemicznych ogrodniczych do odstraszania psów, efekt - śmierdzi, drogo kosztuje, zupełnie nie działa. 4 - i wreszcie prosiłem po ludzku, żeby nie wchodzić z psiakami. Część klientów się poobrażała i chodzą do innego sklepu (200m dalej, i sklep dużo większy, samoobsługowy, i tak muszą tam przywiązywać psy na zewnątrz; ciekawostka że tam nikomu nie przyjdzie do głowy żeby wejść z psem do środka), część olała moje uwagi. Zazwyczaj tłumaczenie jest proste - "on nic nie zrobi" albo "ale ja tylko na chwilkę i już idziemy". Nie potrafię ostro i zdecydowanie powiedzieć w takiej sytuacji "NIE, proszę wyjść z psem" bo faktycznie, trudno sobie wyobrazić jakie szkody może poczynić mały jamnik w moim sklepie. Zaledwie kilka osób pyta mnie czy może wejść z psem albo korzysta z "parkingu". Reszta niestety olewa zupełnie :angryy: A już zupełnie ciekawie jest jak wejdą do sklepu dwa różne psy które się nie lubią, bo i tak sie zdarza. No i cóż - wyżaliłem się. Post jest jak najbardziej na serio i nie jest żadną prowokacją. Proszę jedynie o radę i jakieś pomysły co mam zrobić, jak zaradzić chamstwu właścicieli. Myślałem o zakupie takiego urządzenia emitującego ultradźwięki i włączaniu go gdy wejdzie ktoś z psem, ale po pierwsze jest to drogie, a po drugie takie działanie uderzy nie w tych, w których powinno. Po trzecie nie wiem dokładnie jak to działa i czy działa skutecznie; może spowoduje agresje u psa. To przecież nie wina psa że ktoś go ciągnie ze sobą do sklepu. Z drugiej strony wszelkie radykalne działania, jak np. odmówienie obsługi dopóki ktoś nie przywiąże psa na zewnątrz, spowodują że stracę klientów których na początkowym etapie działalności i tak nie jest wielu. Od lat ludzie chodzili do tego drugiego sklepu dalej (tam muszą przywiązywać psy) i wydaje się że dla nich zaletą jest właśnie to, że u mnie zrobią zakupy przy okazji spaceru z psem i nie będą musieli daleko iść do sieciowego molocha. Ideałem byłoby takie rozwiązanie które sprawi, że pies będzie się źle czuł u mnie w sklepie (może jest jakiś zapach którego psy nie lubią?), a właściciel to zauważy i sam dojdzie do wniosku że lepiej będzie zostawiać psiaka na zewnątrz. Pomóżcie proszę :shake: A może niesłusznie się czepiam i pozostaje mi przywyknąć. Czy wy wchodzicie do sklepu z psem?
×
×
  • Create New...