Jump to content
Dogomania

ustinja

Members
  • Posts

    14
  • Joined

  • Last visited

ustinja's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. odpisał p. Bartosz, że ma problem z wynajęciem auta, a nie chciałby, żeby Rudy wciąż czekał, dlatego może znacie kogoś kto np. za zwrot kosztów paliwa zawiózłby Rudego do DT do Warszawy?
  2. niestety:( ale miał dać znać jakoś na początku tego tygodnia, więc może jeszcze napisze. poczekam do jutra i spytam się sama. nie chciałam wcześniej naciskać.
  3. Z podpisaniem umowy o DT nie będzie żadnego problemu. Czekam na wieści od p. Bartosza, ponieważ w umowie najmu jego mieszkania jest zapis o nieposiadaniu zwierząt, ale wg p. Bartosza jest mowa o liczbie mnogiej, więc wszystko powinno być ok. Jeśli coś wyszłoby jednak nie tak, a póki co się na to nie zanosi, p. Bartosz mógłby pokryć w połowie koszty miesięcznego pobytu w hoteliku. Co do rekomendacji, to można by wypytać osobę wspomnianą wcześniej, ale po wymianie wielu wiadomości z p. Bartoszem wydaje mi się, że jest to człowiek odpowiedzialny, zdający sobie sprawę z ewentualnych problemów i mocno zaangażowany w sprawę Rudego, więc warto byłoby zaryzykować, tym bardziej, że jak wspomniałam, z umową nie będzie żadnego problemu. No chyba że macie kogoś znajomego w Warszawie, kto mógłby wybrać się na wizytę przedadopcyjna? P. Bartosz jest już poinformowany o konieczności dania nam wcześniej znać, ze względu na zabiegi pielęgnacyjne. Napisał również, że transport Rudego weźmie na siebie i jest na etapie kombinowania samochodu (ponieważ nie dysponuje swoim, z tego względu, że nie jest mu potrzebny). Chciałby też poprosić znajomą, żeby udała się z nim do Torunia po Rudego.
  4. Może napiszę coś w sprawie Rudego, bo temat się urwał. Rudy zakończył już kwarantannę i ciągle przebywa w schronisku. Na szczęście w negocjacjach pomogła p. Ilona i Rudy może przebywać tam jeszcze tydzień lub dwa. Udało się też załatwić kąpiel dla Rudego (ponieważ okropnie śmierdzi), która będzie kosztować raptem 20 zł. I w tym momencie również nieoceniona zasługa p. Ilony, za co serdecznie (w imieniu swoim i Joli) dziękujemy. (o szczegółach napisze może p. Ilona, bo ja przekazuje tylko to, co przekazała mi dziś Jola). Co do p. Ani, niestety stwierdziłyśmy, że nie jest to osoba nadająca się do tymczasowania Rudego (z różnych względów, i nie ma co tu się na siebie obrażać, bo w grę wchodzi przecież dobro psa). Nawiązałam kontakt z p. Bartoszem z W-wy, który wyraził chęć pomocy w postaci tymczasu i po dłuższych rozmowach wydaje mi się, że warto byłoby spróbować. Rudy oczywiście trafiłby do p. Bartosza na tymczas, ponieważ prawdopodobnie szykuje mu się w tym roku dłuższy wyjazd służbowy za granicę, ale niewykluczone, że jeśli wyjazd nie dojdzie do skutku, to Rudy zostanie na stałe. Link do Rudego podesłała p. Bartoszowi pani, która według słów p. Bartka, jest mocno zaangażowana w pomoc zwierzętom. Rudy miałby tam dogodne warunki do rekonwalescencji psychicznej (p. Bartosz mieszka sam (w cichym budynku przy parku), na strzeżonym osiedlu, psów w okolicy jest niewiele, a przy ładniejszej pogodzie Rudy chodziłby na spacery do pobliskiego Lasu Kabackiego). P. Bartosz napisał również, że nie obawia się trudnych zachowań, a szczególnie agresji lękowej. Miał wcześniej jamnika, który był ponoć wyjątkowo trudnym egzemplarzem;) To tyle. Rozmowy są w toku. Na pewno coś skrobnę jeśli uda się ustalić coś więcej. Jeszcze raz podziękowania dla p. Ilony.
  5. Myślałam o wtorku, o godz 10. Szukam osoby chętnej do pomocy w wyprowadzeniu 4,5 psiaków (chcę porobić zdjęcia).
  6. Ja jestem przekonana o tym, że nie chciał zrobić mi nic złego, zresztą wyglądało to niegroźnie, ale pomyślałam, że wobec tego przypuszczenia o agresji lękowej warto o tym wspomnieć. Na pewno zamykanie go na powrót w boksie jest dla niego ogromną traumą. Staje wtedy na tylnych łapkach a przednie opiera o rękę i wpatruje się głęboko w oczy jakby prosił, żeby tego nie robić. Dopiero po zamknięciu boksu zaczyna ujadać, piszczeć i bardzo się denerwować, stąd może to złapanie za rękawiczkę. Nie wiem, czy p. Ania nie będzie się teraz odnosić do niego z lękiem, ponieważ byłyśmy tam wczoraj (dziś schronisko było nieczynne), a od tego zdarzenia nie miała z nim już więcej kontaktu. Nie wiem też czy poradzi sobie z Rudym i czy uda jej się osiągnąć nad nim psychiczną przewagę, ale myślę, że wobec kompletnego braku zainteresowania Rudym (p. Ania jest właściwie jedyną osobą, która zaoferowała się przygarnąć Rudego na DT) warto spróbować. Tak na prawdę wszystko wyjdzie na jaw, jak Rudy trafi do p. Ani. Jest to osoba o ogromnym sercu do zwierząt, a po wizycie w schronisku (pierwszy raz była tam właśnie w sprawie Rudego) mocno przejęta losem schroniskowych zwierząt i bardzo chętna do jakiejkolwiek pomocy. Jeśli oczywiście z Rudym wszystko będzie w porządku i nie będzie sprawiał jakichś większych problemów np. nie pogryzie nikogo, prawdopodobnie zostanie już na stałe. Jeśli coś będzie nie tak to wtedy bardzo bym prosiła o pomoc co dalej. Jakiś hotelik, praca z behawiorystą.. Będziemy zbierać pieniądze i może się uda. Dostałam propozycję noclegu u p. Ani w pierwszą noc po wzięciu Rudego ze schroniska. Jeśli tylko będę mogła z przyjemnością się tam prześpię i napiszę kilka swoich spostrzeżeń z zachowania Rudego, ale nie będą one rzecz jasna wiążące bo psim behawiorystą to ja nie jestem.
  7. A biegunkę ma straszną, przedwczoraj lało się z niego co chwila. Podczas godzinnego spaceru załatwił się chyba z 15 razy. Wczoraj było na początku tak samo, ale pod koniec nie załatwiał się prawie wcale, więc może środki przeciwbiegunkowe zaczynają działać. Rozmawiałam w sprawie jego biegunki i raczej jest to biegunka wynikająca bardziej ze stresu niż ze zmiany diety, ponieważ po wyjściu z boksu potrafił zrobić nieraz normalną kupę, natomiast na spacerze zaczynało się z niego lać. Martwi mnie ta jego stagnacja uczuciowa, o czym ona może świadczyć? Są takie momenty, w których wydaje się popuszczać wodze, skacze za patykiem i podchodzi sam, przystawiając się grzbietem do nogi i ma ochotę, żeby go głaskać. Ale przez większość czasu jest jakby nieobecny, zero merdania ogonem, a cały spacer polega na tropieniu kolejnej dawki sików na śniegu. Co do szarpania, to przestaje szarpać w momencie powrotu tą samą drogą, którą był wyprowadzany.
  8. Piszę w imieniu swoim i Joli, która też udziela się na tym wątku.Zarzuty co do pracowników schroniska owszem miałam, ale była to tylko jedna osoba, o której mowa wcześniej i która już de facto w schronisku całe szczęście nie pracuje. Moje zdanie co do agresji lękowej zmieniła wczoraj jedna sytuacja, gdy odprowadziłam i zamknęłam Rudego do boksu i tak jak w przypadku innych razów chciałam pogłaskać go jeszcze przez kraty, a ten złapał mnie za rękawiczkę, wyszczerzył zęby i skulił uszy. Był wyraźnie przestraszony tym, że znowu został zamknięty w boksie. P. Ania była wczoraj ze mną, przestraszyła się tej sytuacji, ale ciągle jest zdecydowana na pomoc psu. Jej kontakty z Rudym są dobre, ale tak jak pisałam wcześniej, Rudy nie okazuje prawie żadnych uczuć, co p. Ania też zauważyła.
  9. Prosimy o nieatakowanie schroniska, ponieważ każdy stara się pomóc temu psu w możliwy sobie sposób. Sytuacja jest na prawdę ciężka. Tak na prawdę nic nie wiadomo o tym psie. Poprzedni właściciele zgłosili, że pogryzł ich dziecko, stąd przypuszczenie o agresji i obserwacja w kierunku wścieklizny. Z braku miejsca Rudy przebywa w pomieszczeniu pooperacyjnym (zupełnie nie nadaje się do przebywania z innymi psami w kojcu), a ze wszystkich psów tam przebywających jest najgłośniejszy, ciągle wyje i szczeka. Na spacerze wobec nas ani razu nie zachował się agresywnie, ale jego agresja może być na tle lękowym, dlatego nie wiadomo tak na prawdę jak Rudy zachowa się w różnych, stresujących dla niego sytuacjach, a mogą to być najbardziej prozaiczne rzeczy np. hałas odkurzacza, które w naszym mniemaniu nie będą czynnikiem stresogennym, natomiast psu mogą kojarzyć się z jakąś niemiłą sytuacją. Jego ogólny stan jest dobry, ale wiele do życzenia pozostawiają wyraźnie wyczuwalne pod skórą żebra i kosteczki.Do tego wszystkiego doszła jeszcze ostra biegunka (też może będąca wynikiem stresu) (Dziś miał powódź kupy w swoim boksie, ale na spacerku nie załatwiał się już co chwila, jak wczoraj). Za każdym razem był wyraźnie podniecony spacerem, ale właściwie nie cieszy się prawie w ogóle z kontaktu z człowiekiem. Głaskany, przestaje merdać ogonem, jest w stanie spoczynku, jakby czekał na to, co wydarzy się za chwilę. Choć były takie chwile, w których dawał się ponieść pozytywnym emocjom i przez chwilę się z nami bawił. Wiadomo, że w tej sytuacji najlepszym wyjściem byłaby konfrontacja z byłymi właścicielami, ale trudno byłoby nam zweryfikować wiarygodność tego, co by powiedzieli, nie wspominając o tym, że dotarcie do nich też jest ciężką sprawą. Wiele kontrowersji budzi wzmianka o pogryzieniu dziecka, ponieważ wydaje się nam, że pierwszą rzeczą jaką robimy po ugryzieniu jest obserwacja psa, a nie przywiązanie i pozostawienie pod sklepem. Nie wspominając już o zawiezieniu dziecka do szpitala. Ze względów bezpieczeństwa nie możemy takiej ewentualności wykluczyć, dlatego też pisaliśmy, że wskazany byłby dom bez dzieci. Póki co, obserwując jego zachowanie, jesteśmy pełni nadziei, że uda mu się pomóc. P. Ania też jest ciągle w gotowości. Dziś byłyśmy u Rudego razem. Przyda mu się jakaś kąpiel, bo niesamowicie śmierdzi. Wycierałyśmy go z kupy.
  10. p. Ania ma już dorosłego syna, który o ile dobrze zrozumiałam, lada dzień wyprowadza się z domu. Aktualnie nie pracuje, więc będzie miała sporo czasu dla niego. Wcześniej miała bardzo długo pieska, jednak należał do tych mniejszych, także miała pewne obawy co do jego wielkości, po przypisie odn. tego, że jest w typie owczarka niemieckiego (choć chodziło raczej o typ urody a nie o gabaryty). Ale Rudy nie jest aż tak dużym psem, sięga lekko za kolano, więc była mile zaskoczona. Jest uprzedzona o jego rzekomej agresji i niezrównoważeniu, była zresztą także przy rozmowie z dyrektorką schroniska, także niczego żeśmy nie zatajali. Zobaczymy co wyjdzie w praniu. Na pewno będziemy w ciągłym kontakcie, bo inaczej sobie tego nie wyobrażamy. Mam umówioną wizytę na 18 stycznia do dr. Krawczyka, więc zobowiązałam się, że wezmę go na przegląd. Dziś, mając trochę czasu, znów pojechałam do Rudego, żeby wziąć go na spacer, tym razem z moim TŻ, żeby zobaczyć jak reaguje na facetów. Spacer wypadł pomyślnie, choć Rudy faktycznie daje niesamowite koncerty wycia i piszczenia po powrocie do kojca. Wczoraj zgłaszaliśmy jego biegunkę. Leci z niego co chwila kupa o konsystencji herbaty. Bardzo możliwe, że jest to biegunka wywołana stresem (opinia jednego z pracowników schroniska). Ponoć dostał już jakieś środki przeciwbiegunkowe. Miejmy nadzieję, że się biedaczysko nie odwodni.
  11. nikogo nie chciałam obrazić ani tym bardziej stawiać jakiś granic. nie spodobało mi się to, w jaki sposób napisałaś o Rudym. Zrobiłaś z niego psa, niezrównoważonego psychicznie choć podejrzewam, że w ogóle nie miałaś z nim styczności. A ludzie pracujący w schronisku nawet nie wzięli go na spacer, żeby poobserwować jak się zachowuje. Ich osąd bazuje tylko i wyłącznie na opinii właścicieli. Może zanim wyciągniesz tak daleko idące wnioski, na podstawie jednej rozmowy, zastanów się jak brzemienna może być ona w skutki i zaowocować tym, że mając na uwadze rzekomą agresywność i niezrównoważenie psychiczne, absolutnie nikt nie będzie chciał się zająć tym psem (co już można zauważyć, w jego sprawie był tylko jeden jedyny telefon). Nie była to moja pierwsza wizyta w schronisku i nie jest to pierwszy pies, któremu staram się pomóc. Wszędzie zachęcam do wizyty w schronisku i do indywidualnego kontaktu z psem, żeby zweryfikować wszystko to, co jest o nim napisane. Wcale nie podważam doświadczenia osób pracujących w schronisku, ale trzeba było być przy tym, jak jeden z nich próbował zarzucić mu linkę, bez uprzedniego komunikatu słownego, zapędzając go w róg pomieszczenia, a potem zastanowić się, czy opinię osób w ten sposób traktujących zwierzęta należy traktować poważnie. Całe szczęście oprócz takich osób są jeszcze osoby z głową na karku i podejściem do zwierząt (mam na myśli drugiego pana, który oporządzał wszystko dookoła przy tym psie, a ten - tym razem nie kulił uszu i nie warczał, a zrobienie wszystko wokół niego było bezproblemowe). Jest wreszcie p. Agnieszka, która staje na głowie, żeby pomieścić gdzieś te wszystkie psy. Nie spędziłam z nim wiele czasu, ale myślę, że kilka wizyt kilkugodzinnych daje mi większe prawo wypowiadania się na temat tego psa, niż osobie, która nie spędziła z nim ani jednej minuty.
  12. Jeśli p. Ania zdecyduje się wziąć go na tymczas (a wiadomo, że wtedy wszystko wyjdzie), i gdyby cokolwiek złego się działo z jego zrównoważeniem psychicznym, wtedy będziemy się zastanawiać co dalej, i wtedy być może będziemy załatwiać jakiś hotelik, w którym pracowaliby też ludzie, zajmujący się tego typu psami. Póki co czekamy do 6 stycznia na koniec kwarantanny. Następny spacer będzie miał w piątek. No chyba, że ktoś z was chciałby go (albo któregoś z pozostałych 249)wziąć na spacer to nic nie stoi na przeszkodzie. A większość z tych psów jest na prawdę mocno przybita i rzadko kiedy (jeśli w ogóle) wychodzi na spacer. Ale nie ma na kogo narzekać. Za mało rąk do pracy i chęci do pomocy po prostu.
  13. a jeśli ktoś trzyma, wyprowadza psa na sznurze, zamiast na smyczy, to też należy wziąć poprawkę na to, co to byli za właściciele. Nie sztuka wziąć sobie pieska, w ogóle nad nim nie pracować, a później dziwić się, że stwarza problemy. Trudny pies? Sorry, ale na prawdę widziałam trudne psy, wiem mniej więcej, jak się zachowują i jakie problemy stwarzają. Co do zrównoważenia psychicznego, to który pies wypierdzielony z domu, przebywający w schronisku, mający szczać i srać pod siebie, słyszący ciągłe wycie i ujadanie swoich pobratymców, będzie zrównoważony psychicznie? Każdy pies w schronie, albo mający wcześniej niezrównoważonych psychicznie właścicieli będzie w jakimś tam stopniu sfiksowany. Rudy dziś, tylko wyszedł z pomieszczenia pooperacyjnego, sikał tak długo jakby przez 2 dni w ogóle się nie załatwiał.
  14. radziłabym pojechać do schronu, poprzebywać trochę z psem, zobaczyć jak zachowuje się w różnych sytuacjach, a później cokolwiek pisać. Bo opierać się na jakiejkolwiek opinii osób, które (w przypadku byłych właścicieli) chciały się psa po prostu pozbyć, lub (w przypadku pracowników schroniska) zwykle nie mają czasu, żeby psu się dokładniej przyjrzeć, nie należy. Przede wszystkim nie mamy nawet pewności czy ten pies rzeczywiście pogryzł dziecko, a jeśli taka sytuacja miała miejsce, to jak to dziecko zachowało się wobec niego. (Właściciele już raz chcieli oddać psa, a że nie został przyjęty, to może wymyślili właśnie pogryzienie). Z autopsji znamy dziecko, które wiązało swojego psa do drzewa i rzucało w niego kamieniami. Z 3 spacerów, które Rudy odbył w naszym towarzystwie nie stwierdzamy, żeby był niezrównoważony psychicznie. Owszem, jest nieułożony, chodzić na smyczy nie umie, szarpie i ciężko tak właściwie cokolwiek więcej powiedzieć, bo nawet co do szarpania, to przestaje ciągnąć w momencie, gdy się spacerem nacieszy i nie jest już tak podniecony, więc wszystko jest względne. Nie wiem jak jest z innymi psami, ale raz w schronisku była sytuacja, że otworzył sobie boks i wyszedł na zewnątrz, i miał styczność z innym psem schroniskowym (dużym) i nie działo się nic, a dodatkowo, w momencie styczności z drugim psem, chwyciłam go i założyłam linkę, i nie rzucił się ani na mnie ani na tamtego psa. Z kotami dziś na spacerze chciał się bawić. Merdał ogonem. Ze mną też się bawił. Owszem, jest jedna osoba zainteresowana wzięciem Rudego na DT, ale byłabym sceptyczna, bo nieraz ktoś jest pewny na 1000% , że weźmie, a później się nie odzywa.
×
×
  • Create New...