Jump to content
Dogomania

o_llaa1

Members
  • Posts

    25
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by o_llaa1

  1. [quote name='kasiaprodex']Powiem tylko tyle iz sprawa mnie dość niepokoiła wiec zrobiłam sledztwo. Nie powiem iz mnie nie zaskoczyło to czego sie dowiedziałam. Szczegóły pozostawie sobie bo nie oto chodzi aby teraz bić piane. Napisze tylko to że na pewno pies nie trafił na Paluch. Po dwóch dniach od zabrania został uśpiony.[/QUOTE] Skoro ta sprawa poruszyła tyle serc i znajdują się osoby, które rzucają słowa o niewiarygodności czy możemy publicznie dowiedzieć się, jeśli już to kasiuprodex wiesz, poświęciłaś czas, aby tego dojść, więc może warto podać do szerszej informacji, do którego schroniska trafił Misio. Sprawa zostanie ostatecznie wyjaśniona. Byłabym wdzięczna.
  2. [quote name='kasiaprodex'] Dziwie sie tylko że Ciocia nawet nie zapytała osoby która zabierała tego psa gdzie zostanie umieszczony.[/QUOTE] Zapytała, ale mężczyzna, który odbierał Misia, powiedział, że rozwozi do różnych schronisk. Nie potrafił w tamtej chwili określić do którego trafi ten Piesek.
  3. [quote name='Anula']Dla mnie też wiele rzeczy jest tu nie zrozumiałych do tej pory nie mogę pogodzić się z tym co się wydarzyło a tak bardzo chciałam mu pomóc-zadaję sobie pytanie dlaczego tak się stało a jak już miał umrzeć to dlaczego nie na moich rękach-tak jak pisałam nie poznałam go a tak bardzo już kochałam go.[/QUOTE] Dla Misia, w jego stanie, gdy nie mógł już wstawać, tak daleka podróż na pewno byłaby bardzo wyczerpująca. Mam wątpliwości czy przetrwałby ją dobrze.
  4. Chciałabym sprostować jedną kwestię. Aneta jest tu osobą tylko i wyłącznie pośredniczącą, która założyła wątek i w miarę pozyskanych od nas informacji przekazywała je na wątku. Nigdy nie widziała pieska na żywo, nie miała wpływy na decyzję o przekazaniu Misia do Urzędu Miasta. Jej dobrą wolą i z potrzeby serca próbowała udzielić pomocy temu zwierzęciu. Kosztowało ją to wiele sił i nerwów, poświęciła wiele czasu (chociażby przy organizacji transportu), aby pomóc. Dlatego bardzo mi przykro, że stawia się ją w tak trudnej sytuacji i pisze, że jest niewiarygodna (miała prawo coś trochę przeinaczyć, niedokładnie przekazać, bo w tym bezpośrednio nie uczestniczyła).
  5. [quote name='sacred PIRANHA']ehh no niedoinformowanie tutaj na dogo jak piesek ma wątek i ludzie chca pomoc w leczeniu czy utrzymaniu a okazuje sie ze dla dobra psa jeyne co mozna dla niego zrobic to go uspic...to ludzie pomogą i w tym. ...pamiętajcie o tym na przyszłość[/QUOTE] Gdy Misio pojawił się u nas, wierzyłam, że uda się mu pomóc i będzie dalej żył. Niestety jego stan uległ znacznemu pogorszenie, miało być lepiej, a było coraz gorzej. Czuliśmy się bezradni i skołowani. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tym portalem, nie poznałam społeczności i Waszych możliwości. Nie chcieliśmy nikogo obarczać, a jednocześnie wydawało mi się, że lepiej będzie jeśli Wasza pomoc trafi do innych zwierząt potrzebujących wsparcia w leczeniu.
  6. [quote name='moni12']anetek 100 razem ze swoja ciocia robisz sie mało wiarygodna!!!!!!!!! Pisząc zaprzeczasz sama sobie, a psinki żal bo juz nie wiem co Ty i Twoja cioteczka z Nim zrobiłyście. Żal ,żal psinki.A ty piszesz pierdoły tak naprawdę ![/QUOTE] Bardzo mi przykro i Anecie na pewno też, że tak błędnie oceniane są jej poczynania. A Misia to przede wszystkim żal, że miał tak nieodpowiedzialnego właściciela, który przez lata tak go zaniedbał, doprowadził do wielu schorzeń, a na koniec wyrzucił.
  7. [quote name='Anula']Roztrząsanie tematu nie ma już sensu-wszyscy starali się pomóc jak umieli.Na pewno każdy by postąpił w tej sytuacji inaczej tj.wg swojego uznania.Pani Mirka też postąpiła tak jak uznała,że to będzie jedyne wyjście aby zgłosić do urzędu jak to określono.No i koniec.[/QUOTE] Cała ta sytuacja kosztowała Nas wiele nerwów i budziła skrajne emocje. Moja Mama nie miała psa od ponad 20-stu lat a ja nigdy, wiec dotąd nie byliśmy postawieni w takiej sytuacji i nie do końca wiedzieliśmy jak to wszystko wygląda i działa. Wydawało mi się, że schroniska działają w sposób cywilizowany i Misio będzie mógł odejść godnie. Jednocześnie ta sytuacja nauczy mnie, że nie można porywać się z motyką na słońce, gdy nie ma się środków, bo później zawsze znajdą się tacy, którzy źle to zinterpretują.
  8. [quote name='sacred PIRANHA']no to jesli potraktowano Was jak wlasciciela psa to dlaczego nie uśpiono go przy Was? nawet w domu? tylko zabrano gdzies i gdzies uspiono... tak nie mozna robic, jesli pies był oficjalnie WASZ to WY musicie byc przy uspieniu i stwierdzeniu zgonu... ja przy usypianiu psa którego znalazłam byłam zrobił to wet od razu po badaniach po których zalecił uśpienie, wyraziłam zgode i uśpił go przy mnie w gabinecie, po stwierdzeniu zgonu, zapakowałam psiaka w kocyk i zabrałam go ze sobą.... szczeniaki które się urodziły również po mojej decyzji zostały uśpione przy mnie jeden po drugim...również zabrałam je ze sobą... koleżanka musiała uśpić swoją chorą sunie i rowniez byłą przy tym, po czym zabrała ją ze sobą... inna koleżanka usypiała swojego sznupa olbrzyma po wielu miesiacach leczenia...usypiali go rowniez przy niej, po stwierdzeniu zgonu podpisała papiery o utylizacji i wtedy dopiero po jej zgodzie zabrano go... wiec nie czaje już nic, skoro traktowano was jako wlascicieli psiaka zabranie go (jeszcze zywego) i wywiezienie gdzies w celu supienia było bezprawne[/QUOTE] jeśli chcieliśmy uśpić i przekazać do utylizacji(nie było możliwości zabrania do domu(a chciałyśmy tak zrobić), bo rzekomo zakopywanie zwierząt na własną rękę jest zabronione) to weterynarz chciał Nas traktować tylko i wyłącznie jako właściciela, tak więc za sugestią weterynarza przekazaliśmy psa do Urzędu Miasta, gdzie został potraktowany jako piesek bezdomny i trafił do schroniska.
  9. [quote name='supergoga']Ale jeśli tylko o to by chodziło, to przecież mozna było uznać psa za własnego - a kase byśmy dozbierali. Normalnie mnie boli serce jak pomyśle o jego ostatnich minutach - w schronisku dla bezodmnych zwierząt. Nie wiemy nawet ile czasu musiał tam siedzieć i czekać na zastrzyk który zakończył jego życie.[/QUOTE] Można było uznać psa za własnego i zapłacić za jego uśpienie oraz utylizację, wcześniej podpisując dokumenty, że wyraża się na to zgodę. Jeśli chodzi o WASZE wsparcie finansowe, wydawało mi się, że była tu mowa o pomocy w leczeniu MISIA a nie jego uśmierceniu. W sytuacji mojej rodziny podjęliśmy decyzję, o przekazaniu MISIA za pośrednictwem mężczyzny wynajętego przez Urząd Miasta, do schroniska, gdzie Piesek odszedł. Zawierzyłyśmy ludziom i instytucjom, które są od tego aby pomagać bezdomnym zwierzętom. Mnie także boli serce, jak pomyślę, co ten pies przechodził, nie wiadomo ile czasu się wałęsał, był głodny, jak przeżywał rozłąkę z właścicielem, który go porzucił i ile wycierpiał z bólu.
  10. [quote name='sacred PIRANHA']nie wiem może tam są jakies beznadziejne przepisy... ja miałam osobiscie taką sytuacje że znalazłam psa w rowie...pojechałam do weta taksowką...została podjęta decyzja o uspieniu, wiem że chodziło o koszty...jeśli potraktowaliby go jako psa bezdomnego (koszty uspienia i utyliuzacji ponosi miasto) wtedy musiałby sie zgodzic powiatowy wet na to (ktorego wtedy nie bylo w miescie)...więc po prostu potraktowalismy go jako mojego psa. Podobna sytuacja była gdy znalazłam ciężarną suke potwornie zaniedbaną, która zaczeła mi rodzic w aucie...wet potraktował ją jak moją sukę wiec ja podjelam decyzje o uspieniu szczyli i ratowaniu suni... Przy jednym i drugim uspieniu byłam osobiscie, nie podpisywałam nic, wet nie wziął ode mnie nawet złotówki (zabierałam ciała ze sobą)...może i sa jakies przepisy zabraniające czegos takiego...ale myśle ze to tez dobra wola i wyrozumiałość weta...w niektorych sytuacjach trzeba olać przepisy i zachowac się jak człowiek po prostu[/QUOTE] Potraktowania psa jako bezdomnego nie było możliwości, może w mniejszych miastach takie sprawy przechodzą, ale nie u nas. A więc potraktowano nas, jako właściciela psa czyli przechodzi się pełną "procedurę" jak ktoś tu wcześniej ładnie napisał, podpisuje dokumenty o wyrażeniu zgody na uśpienie i późniejszą utylizację.
  11. Mnie także jest bardzo smutno, wciąż o nim myślę. Taka kudłata istotka, wielka szkoda, że aż tak schorowana i tak późno do nas trafiła. Wierzę, że dla Misia nastały już tylko lepsze chwile, bez bólu, samotności i smutku.
  12. [quote name='kado']Boże, siedzę i ryczę...czy ktoś będzie z nim w tym schronisku, kiedy będzie odchodzić? Żeby chociaż go pogłaskać, potrzymać za łapkę...:-([/QUOTE] Nam wszystkim jest bardzo przykro.... ja widziałam go na żywo i wiem, że było naprawdę źle, zdjęcia nie oddają stanu faktycznego.
  13. [quote name='kado']Boże, siedzę i ryczę...czy ktoś będzie z nim w tym schronisku, kiedy będzie odchodzić? Żeby chociaż go pogłaskać, potrzymać za łapkę...:-([/QUOTE] Przerasta to niestety Nasze możliwości. Przed wyjazdem wygłaskaliśmy go, utuliliśmy, co było w mocy. Mam nadzieję, że trafi na dobrych ludzi. Mężczyzna, który go odebrał, wydał się odpowiedzialny i wierzę, że zadba, aby było mu już tylko lepiej.
  14. Jeśli chodzi o finanse, poproszę Anetę, aby się z Wami rozliczyła w najbliższym czasie, bo ona wie, co i jak, zna numery kont.
  15. [quote name='Poker']Czy on aby nie dostał zastrzyku w pupę po stronie biednej łapki ? Martwi to ,że nie chce jeść, chociaż dobrze,że pije. On na pewno wymaga poszerzonych badań.[/QUOTE] Misio dostał zastrzyki w kark.
  16. [quote name='kado']Właśnie to samo chciałam napisać...Oglądał go teraz jakiś wet? Bo jeżeli piesio kona w takich męczarniach, to nie można ich przedłużać...:shake:[/QUOTE] Konsultowaliśmy się z lekarzem, piesek dostawał tabletki przeciwbólowe, zalecał uśpienie.
  17. Witam, za Nami dwie ciężkie noce... Stan Misia po seriach dwóch zastrzyków bardzo a bardzo się pogorszył, przestał już zupełnie chodzić, lewa łapka zdrętwiała, więc nie mógł nawet stać, więc robił pod siebie (leżał na kołderce i na podkładach, które wymienialiśmy), apetyt stracił prawie zupełnie (ale na szczęście jeszcze pił), przestał się wypróżniać, brzuch obolały (masowaliśmy mu i to pomagało, uspokajało go), dostawał przeciwbólowe tabletki i zasypiał. po konsultacji z weterynarzem stwierdziliśmy, że kolejnych zastrzyków nie będzie, doraźnie staraliśmy się mu pomóc, utuliliśmy, dostał tabletki przeciwbólowe, przekręcaliśmy z boku na bok, gdy było mu nie wygodnie, bo sam nie dawał rady się obrócić. Zrobiliśmy, co uważamy za najlepsze dla niego, więc Misio pojechał do schroniska w W-wie, gdzie dzisiaj zostanie uśpiony, przekazaliśmy wyniki krwi, określiliśmy osobie od transportu jego stan. Jest mi bardzo przykro, że sprawy przybrały taki obrót. Piesek niestety trafił do Nas za późno, zaniedbania były tak ogromne, za dużo rzeczy działo się naraz. Wszystkim zaangażowanym bardzo dziękuje za pomoc. Macie WIELKIE serca!!!!
  18. Dzisiaj też rodzeństwo próbowało mu powycinać trochę dredów, ale dali sobie spokój, bo był niechętny, jest bardzo osłabiony. Teraz próbował się podnosić, ale coś dzieje się z lewą łapką(zdrętwiała????) i nie może wstać. Niepokoi mnie to, zobaczymy co będzie jutro.
  19. [quote name='Anula']A co słychać u naszego kudłaczka-jak się czuje po drugim zastrzyku[/QUOTE] witam, Piesek niestety na razie nie czuje się najlepiej. Rano przed wyjazdem do gabinetu jakby było trochę lepiej, podniósł łepek, napił się, ale chodzić i jeść nie chciał. Teraz leży na jednym boku, nie chce się podnosić, coś dziwnego dzieje się z jego tylną lewą łapką ( nie może jej zgiąć, a tak nie było dotąd). Jest osowiały. Dzisiaj w gabinecie jak był na drugiej serii zastrzyków miał temperaturę 38,5 (wczoraj miał 38,8 więc po pierwszych wczorajszych zastrzykach spadła).
  20. Ok, my oczekujemy na informacje o transporcie, Misio jest pod baczna obserwacją, dziś dostał dopiero pierwsze zastrzyki, zobaczymy jak będzie dalej.
  21. Bardzo, a bardzo cieszę się, że na Misia oczekuje pewny BDT, jestem dobrej myśli, a z transportem wszystko na pewno jakoś się niebawem wyjaśni:)
  22. [quote name='Anula']No a jak się czuje Misiaczek po tych zastrzykach a transport ma być chyba o 5 rano bo ta osoba chce jak najszybciej wyjechać aby mogła też szybko wrócić[/QUOTE] Piesek po zastrzykach jest spokojny i ciągle śpi. On ogólnie jest bardzo osłabiony, mało chodzi, mniej je niż na początku. Co do transportu to nie jest jeszcze potwierdzone???
  23. [quote name='Anula']Och zapomniałam Cię przywitać.Witamy Cię Oleńko i cieszymy się,że jesteś z nami.[/QUOTE] Jestem wdzięczna za taki odzew i pozostaje pod dużym wrażeniem ludzi zgromadzonych wokół dogomanii i ich wielkich serc.
  24. Piesek dostał dzisiaj 3 zastrzyki (dokładnie - LIMOSPH, CATOSAL, METAUNM(nazwy spisuje z kartki, jaką dostałam- nie wiem czy poprawne)) pani weterynarz z dużych ampułek odmierzała konkretną dawkę, nie wiem czy można to kupić aptece, osobno jako ampułko-zastrzyki. . Nie wiem o której miałby być ten ewentualny transport, ale lecznica jest jutro czynna 9-12, więc przed jego wyjazdem może jeszcze udałoby się dać mu te zastrzyki.
  25. witam:) w bólach nareszcie udało mi się zarejestrować. czekałam długo na link potwierdzający rejestracje.... byłam wczoraj z Mamą u weta tego samego, który widział pieska w poniedziałek, ale stwierdził, że powinien go jeszcze raz zobaczyć przed podaniem leków, więc recepty nie dostałyśmy dzisiaj udało mi się zorganizować transport i byłyśmy w tej samej lecznicy ale u innego lekarza, piesek dostał zastrzyk(antybiotyk), dostanie jutro i w poniedziałek(już umówione jesteśmy z mimiś na podwózkę), w poniedziałek będzie pan weterynarz, u którego byłyśmy wczoraj i on podejmie decyzje jak dalej leczenie ma wyglądać, prawdopodobnie wreszcie dostaniemy receptę. Chyba, że Misia uda się przetransportować już jutro do BDT, wnioskuję z wpisu Anuli: "Cioteczki jak dobrze pójdzie Misiaczek będzie jutro u mnie na BDT.Więcej napisze koordynator tego przedsięwzięcia- Aneta."[INDENT]I będzie można już spokojnie w Polkowicach rozpocząć leczenie Czekam na informację odnośnie ewentualnego transportu. [/INDENT]
×
×
  • Create New...