Jump to content
Dogomania

madzialek

Members
  • Posts

    35
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by madzialek

  1. No tak choć to jedno z lepszych schronisk w wielkopolsce.

    a Tu zdjęcia z nowegi domku :)Jak widać Lu sie cłkiem dobrze czuje - na lądzie jak i w wodzie:)
    [img]http://images40.fotosik.pl/717/68fd9975aa443877gen.jpg[/img]
    [img]http://images49.fotosik.pl/735/6ad36c490b985ebfgen.jpg[/img]
    [img]http://images35.fotosik.pl/551/81817b4b281f9b09gen.jpg[/img]
    [img]http://images37.fotosik.pl/689/d98810541e1d7f1agen.jpg[/img]
    [img]http://images37.fotosik.pl/689/e76ab9d4c7e89c3cgen.jpg[/img]

    Jak widać Lu odzyskuje wigor oraz pewność siebie :)

  2. Witam niosę wieśći o suni- mini weimarce-
    Otóż Sunia jest w Dani . Codzienna rchabilitacja przynosi efekty. Sunia zdaje sie coraz bardziej rozkwitać. Jedyna jej wada to taka ze kiedy poczuła sie dobrze u znajomych to pokazuje różk przechodniom . Kazdy ruch w jej stronę odbierany jest jako atak . Sunia potrafi złapać ząbkami kiedy ujrzy chwilę zawachania.
    Łapka zaczyna poruszać się w ruchu pionowym tzn góra dół . Nadgarstek nadal bezwładny . Wetrynarz oznajmił nam iz doszło do uszkodzenia nerwów pachowego oraz promieniowego . Jest w trakcie zastrzyków. Dbamy o nią jak możemy , Jestem na czas rachabilitacji u znajomych by aplikować owe zastrzyki .
    A jagdterierka jest u nas . Synus jej nie zjadł - byłam pewna w 1000 procent iz z nią sie dogada- sunia rządzi w domku psami - obecnie mamy trzy .
    W okolicach 20 kwietnia jedziemy na pierwsze zajęcia szkoleniowe z Korą i ze Synkiem .
    Wszystko układa sie po naszej mysli .
    Mamy ze znajomymi nadzieję iż Lu - mini weimarka- odzyska przynajmniej częściową władzę w łapce.

  3. Ogłoszenia , plakaty, zawiadomiłam straż miejską , nadleśnictwo okoliczne koła łowieckie , weterynaryjne gabinety w okolicy (bliższej i dalszej)
    Po psie ni widu ni łychu . Mial na sobie czerwoną obroże z adresówką , ponieważ pies był w trakcie leczenia zależy nam na szybkim odnalezieniu. Zaczynam powoli tracić nadzieję . Obdzwaniam schroniska co kilka dni i nic nadal nie ma śladu
    [url]http://www.dogomania.pl/threads/199751-okolice-Czarnkowa-Zaginął-piesek-w-typie-niemieckiego-teriera-myśliwskiego[/url]
    TPowyżej watek malca. Miał też tatoo schroniskowe SB101.
    Nie mam pojęcia co się z nim stało.

  4. Dziewczynki kochane czy w Azorku jest jakiś terierowaty psiak ?
    Chodzi o psa w typie Jagdteriera. - niemiecki myśliwski.
    Zaginął dnia 6 stycznia łapię się wszystkiego , byłam tydzień temu w okolicznych schronach ale nic . Ni widu ni słychu ,może trafiła tam w ostatnie dni?
    Proszę dajcie znać . Sprawdzała Gładyszewo, Jędrzejewo., Oborniki i Poznań nawet . ogłoszenia porozwieszane, nadal nic nie wiadomo.

  5. Witam mam prośbę do bywających w schronie w Poznaniu .
    dnia 6 stycznia zaginął piesek rasy jagdterier o numerze schroniskowym SB101.
    Piesek zaginłą w Okolicy Czarnkowa ale może być wszedzie nie wiemy co się z nim stało .
    Ma około 4 lat , czerwoną obroże na szyi i identyfikator.
    Pikuś znaczy dla nas dużo proszę was dziewczyny zaostrzcie wzrok w schronie .
    [img]http://images40.fotosik.pl/497/881f0fa22b045254.jpg[/img]
    piesek wyglada tak . Dla nas liczy sie czas ponieważ piesek jest leczony na chorobę kości .
    Będę wdzieczna!

  6. Hej dziewczyny jak czytałyście na pewno w psach zaginonych mój piesio Pikuś nie odnalazł się jeszcze.
    Ja cały czas wierze że se znajdzie . Mój narzeczony był w schronie i patrdzyl czy Pikusia tam nie ma . W jędrzejewie będą wiedziali ze to nasz piesio bo on z tamtąd pochodzi . W gładyszewie raczej nie.Miał on na szyi obroże z identyfikatorem . Może sie okazać że obroża została zagubiona . ma on tato SB 101 schroniskowy . Proszę dziewczęta z wlkp o wyostrzenie wzroku . Piesio jest w typie jagdteriera i jest w trakcie leczenia.
    [img]http://images40.fotosik.pl/497/881f0fa22b045254.jpg[/img]

  7. Chcę zacząć od Siebie ponieważ to ja jestem żródłem tych naszych niepowodzeń.
    Myślałam ze przewodnika sie szanuje a nie uwarza ze jest straszny , w koncu ma wiązać mnie z czymś pozytywym a nie bać sie mnie tak ?
    Co do morderczych instynktów chcę go oduczyc poniewaz jestem kobieta , i nie wykluczone ze kiedys nie bede miała dziecka i co wtedy ? nie bede ufała psu bo bede patrzyc przez pryzmat zabitych przez niego zwierząt tak ? nie zgadzam sie z twierdzeniem a po co . Jak moge unikać takich sytuacjii skoro mam inne zwierzeta ? skoro jest szansa zeby to w nim jakis sposób uspic bede z niej korzystała.
    tyle ze mnie sie wydaje ze mój pies zyje w tzw rutynie...o tej samej porze robimy te same rzeczy .
    myslę że sęk tkwi w czymś ardziej złozonym

  8. ladySwallow
    Nie mówiłam nic o tym że mamy dobre relacje . Nie pracuje z psem raz kiedyś . To była codzienna praca. Szkolę konie od wielu lat tyle ze koń to zwierzę uciekające a pies to raczej drapieżnik . Dwie skrajności . Tymbardziej jest mi trudno ponieważ przez moja złą pracę utrwalam jego złe zachowania.
    Myslę że Puli ma rację , tyle ze nie wiem do kogo i gdzie mam sie zgłosic . Nie chcę iśc do kogoś kto ma znikome doświadczenie w tym temacie .

  9. Próby mojej pracy daja efekty krótkotrwałe . Tj jak jestem z nim sama słucha komend , uwielbia sie bawić . Próbujemy z drugim psem jest ok . Choć np kiedy ustaiwe psy na przeciw mnie to Synek jak tylko spuszczę wzrok delikatnie przybliza sie - spoglada na mnie i na tego drugiego pieska i znowu sie przybliża . Kiedy cofnę go w to samo miejsce robi to samo .
    Jesli chodzi o innych ludzi to powiem szczerze ze czasami udaje mi sie z nim pracowac jak chodzi ktoś inny , ale zazwyczaj jest tak że on wtedy spoglada nawet jesli tą ooba jest ktoś znajomy .
    Czasami uda mi sie go odwołać , ale jak jest mocno zaintrygowany to nie ma szans zebym go odwołała.

  10. [quote name='ladySwallow']Ale w którym miejscu on Cie zdominował? On Cię zwyczajnie broni. Nie bardzo rozumiem fragmenty o zagryzaniu kotów i kóz - po to człowiek ma rozum, żeby nie dopuścić do pewnych niebezpiecznych dla którejkolwiek strony sytuacji. Jak psa wychowujesz, jak wymagasz od niego posłuszeństwa, jak z nim pracujesz?[/QUOTE]

    Ja nie odbiera tego jako obrony , to co mam wszystkich ostrzegać - uwarzaj mój pies mnie broni?Raczej odbieram jako dominacje . Nie potrafie byc jego przewodnikiem , chyba za mało konsekwentna jestem .

    O kotach i kozach napisałam po to by nakreslic sytuacje. Przecież nie zamknęłam go tam specjalnie. Nie było mnie , on nigdy nie miał nic na przeciw kotom aż do tamtego momentu . Niestety prawda jest taka ze nie umiem poradzić sobie z nim .

  11. Witam !
    Jestem posiadaczką mieszańca rasy Amstaff. Piesio wabi się SYNEK . Jest stosunkowo niskim psem , ważącym 21 kg .Matka jego była rodowodową Amstafficą . Posiadam psa od pół rocznego szczenięcia . . Hodowla chciała jak najszybciej nadrobić straty po nieodopatrzeniu (tak to nazwę- dzikie krycie)przez opiekuna w czasie nieobecności właścicieli hodowli. Wszystkie szczenięta były prawie Amstaffami , nie rózniły się znacząco . Synek natonist był niski i krępy , bardziej przypominał Beagla niz Asta . Z tego powodu nikt nie chciał go wziąć. No i jak to zwykle bywa ludzie nie chcą zadawac sobie trudu zawiezienia psa ot chociażby do schroniska...Przyjechali do właścicielki domu u której wynajmowałam pokój . Zobaczyłam psa na tylnym siedzeniu i poprostu powiedziałam ze jest taki śliczny . Pan bez zastanowienia odpowiedział - za 20 minut juz nie bedzie , muszę się go pozbyć jadę do weterynarza. Moja reakcja była natychmiastowa . Itak spedziłam ze Synkiem juz 3 lata . Byłam w klasie maturalnej i przyznam szczerze ze wtedy nie miałam głowy do tego by w ogule zastanowić sie nad tym czy pies mnie zdominował czy nie .
    Do roku czasu czasami zdarzało mu sie niszczyć niekture rzeczy - domyślam sie ze to z nudów .To zdarzało sie w czasie mojej obecności w szkole. Potem tak jakby z tego wyrósł . Zawsze spał nakanapie w czasie mojej nieobecności , kiedy wchodziłam do domu automatycznie z niej schodził . W wieku 2 lat zagryzł kota . To takze zdarzyło sie w czasie mojej nieobecnosci .
    Jednak z czasem posuwał sie coraz dalej i dalej , tzn zgryzł kota na moich oczach , potem dorwał moja kozę . Dzisiaj ma 3 lata . Widzę jak się zmienił . Choć zawsze był agresywny do innych zwierząt to widzę w nim zmianę na gorsze. W stosunku do mnie jest przemiły i kochany .
    Dziwne jego zahcowania to
    - kiedy jest na smyczy , zjadł by kazdego kto podchodzi do mnie z wyciagnięta ręką .
    - kiedy jest sam na dworze obcych tylko zgłasza,ale kiedy tylko pojawie sie na horyzoncie to poprostu wpada w amok . Czasami jestem w stanie go odwołać , a czasami mogę się wypęc a on szczeka i szczerzy zęby jak oszalały.
    - agresja do innych zwierząt ( czasami wydaje mi sie ze zabija dla przyjemności)

    Jest najbardziej oddanym psem jakiego miałam . Nie przemyślałam mojej decyzji i zle go wychowałam . Nie chcę go nikomu oddawać . Nawet kiedy on zostaje sam u mojej mamy , a ja idę do sklepu pies wyje i czeka pod bramką . Mama opowiada ze on wręcz histeryzuje.
    Kocham tego psa , ale chyba go uczłowieczyłam zabardzo i zle podeszłam do sytuacji.Zle go wychowałam . Przyznaję to jest tylko moja wina.

    Proszę moderatora o usunięcie tematu z dzału o szkoleniach jesli tam jest on nie potrzebny .

  12. Witam !
    Jestem posiadaczką mieszańca rasy Amstaff. Piesio wabi się SYNEK . Jest stosunkowo niskim psem , ważącym 21 kg .Matka jego była rodowodową Amstafficą . Posiadam psa od pół rocznego szczenięcia . . Hodowla chciała jak najszybciej nadrobić straty po nieodopatrzeniu (tak to nazwę- dzikie krycie)przez opiekuna w czasie nieobecności właścicieli hodowli. Wszystkie szczenięta były prawie Amstaffami , nie rózniły się znacząco . Synek natonist był niski i krępy , bardziej przypominał Beagla niz Asta . Z tego powodu nikt nie chciał go wziąć. No i jak to zwykle bywa ludzie nie chcą zadawac sobie trudu zawiezienia psa ot chociażby do schroniska...Przyjechali do właścicielki domu u której wynajmowałam pokój . Zobaczyłam psa na tylnym siedzeniu i poprostu powiedziałam ze jest taki śliczny . Pan bez zastanowienia odpowiedział - za 20 minut juz nie bedzie , muszę się go pozbyć jadę do weterynarza. Moja reakcja była natychmiastowa . Itak spedziłam ze Synkiem juz 3 lata . Byłam w klasie maturalnej i przyznam szczerze ze wtedy nie miałam głowy do tego by w ogule zastanowić sie nad tym czy pies mnie zdominował czy nie .
    Do roku czasu czasami zdarzało mu sie niszczyć niekture rzeczy - domyślam sie ze to z nudów .To zdarzało sie w czasie mojej obecności w szkole. Potem tak jakby z tego wyrósł . Zawsze spał nakanapie w czasie mojej nieobecności , kiedy wchodziłam do domu automatycznie z niej schodził . W wieku 2 lat zagryzł kota . To takze zdarzyło sie w czasie mojej nieobecnosci .
    Jednak z czasem posuwał sie coraz dalej i dalej , tzn zgryzł kota na moich oczach , potem dorwał moja kozę . Dzisiaj ma 3 lata . Widzę jak się zmienił . Choć zawsze był agresywny do innych zwierząt to widzę w nim zmianę na gorsze. W stosunku do mnie jest przemiły i kochany .
    Dziwne jego zahcowania to
    - kiedy jest na smyczy , zjadł by kazdego kto podchodzi do mnie z wyciagnięta ręką .
    - kiedy jest sam na dworze obcych tylko zgłasza,ale kiedy tylko pojawie sie na horyzoncie to poprostu wpada w amok . Czasami jestem w stanie go odwołać , a czasami mogę się wypęc a on szczeka i szczerzy zęby jak oszalały.
    - agresja do innych zwierząt ( czasami wydaje mi sie ze zabija dla przyjemności)

    Jest najbardziej oddanym psem jakiego miałam . Nie przemyślałam mojej decyzji i zle go wychowałam . Nie chcę go nikomu oddawać . Nawet kiedy on zostaje sam u mojej mamy , a ja idę do sklepu pies wyje i czeka pod bramką . Mama opowiada ze on wręcz histeryzuje.
    Kocham tego psa , ale chyba go uczłowieczyłam zabardzo i zle podeszłam do sytuacji.Zle go wychowałam . Przyznaję to jest tylko moja wina.

    Drodzy forumowicze , mam pytanie czy powinnam zgłosic sie na szkolenie ?(jakie i gdzie ?)
    Czy moze raczej do jakiegoś behawiorysty?

    Nie chcę pozbywać się psa , dodam że mam konie . Nie dam sobie ręki uciąć czy pozostawiony sam nie bedzie chciał zaatakować konia. Byc moze to brzmi smiesznie ale dla mnie juz nie jest . Proszę o odzew .
    Magdalena

  13. spokojnie ja jutro jade do wlkp ale nadzór nad sunia będzie miała moja mama. Poprosiłam mojego weta (u którego leczyłam moje kobyły za czasów stacjonowania tu pod Toruniem ) o pomoc. Jesli sunia sie pojawi doktor zajmie sie jej złowieniem , dojrzy tez czy jest juz mama czy dopiero nia bedzie. To zaufany doktor i wierzę mu ze jesli sunia wróci w niedługim czasie dostanie sie do mnie do domku cała i bezpieczna.
    Dziekuje wszystkim za pomoc. Superaśni jesteście!!!
    Będę pisała jak się cos zmieni.

×
×
  • Create New...