Jump to content
Dogomania

huginn

Members
  • Posts

    6
  • Joined

  • Last visited

huginn's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Co do osobnika płci męskiej to prawda, jak mój narzeczony wychodzi z psem, to nikt się go nie czepia, w sumie obiecał, że jak znowu te małżeństwo się do mnie przyczepi, to zrobi im awanturę. Bo mnie mimo 22 lat niestety jeszcze czasem w sklepie pytają o dowód, więc raczej wyglądem nie budzę większego szacunku ;)
  2. No cóż, z moim mam o tyle łatwiej, że nie obsikuje budynków i samochodów... Samochodami interesuje się tylko, gdy pod spodem jest kot ;)
  3. Rada "nie dopuścić" niestety tu nie pomoże. Przez prawie 200 m nie ma nic innego do obsikania poza tymi kilkumiesięcznymi krzaczkami no i latarniami, bo to nowe osiedle. A pierwsza myśl psa po wyjściu z klatki schodowej to "siku". Przecież ja go specjalnie nie przetrzymuję przy tych krzaczkach. Szkoda, że młode rośliny nie są zabezpieczone jakimiś siatkami, jak u moich rodziców na osiedlu. Chodziło mi raczej o rady jak pokojowo załatwić sprawę z sąsiadami. Staram się być jak najbardziej w porządku, noszę torebkę na kupy (jeszcze na terenie osiedla żadnej nie zrobił, bo zawsze z tym czeka), pies jest na smyczy, nie prowadzam psa wokół osiedla a na łączki, pies nie szczeka pod naszą nieobecność, w mieszkaniu nie słucham głośnej muzyki, nie miewam głośnych gości i nie robię imprez do rana, nie robię grilla na balkonie, żadnemu z sąsiadów nie zwracam uwagi jak zaparkuje na 2 miejsca czy zrobi imprezę, jak wyrzucam śmieci to zawsze dokładnie je zgniatam i segreguję odpadki... Ale wystarczy, że mam psa, który musi oznaczyć teren jak coś wywącha i jestem ta zła :( A co do obrony sąsiada co na dziko sadzi rośliny - jeden już u nas posadził sobie drzewka, to zarząd wspólnoty wzywał straż miejską i musiał je usunąć. Zresztą całą zieleń opracował na osiedlu specjalista i nie ma co psuć fajny projekt przez sadzenie dodatkowych roślin wedle widzimisię pod własnym balkonem na wspólnym trawniku. To nieeleganckie. Ale to już poza tematem.
  4. Mam małego psa, uwielbianego przez dzieci na osiedlu i nie tylko, nieszczekliwego, prowadzonego na smyczy, czystego i ufryzowanego ;) który obsikuje kilkoma kropelkami krzaczki, żeby oznaczyć teren. Z psem wychodzę na spacer poza osiedle na okoliczne łąki/gruzowiska/polną drogę i tam załatwia swoje kupki, ale mieszkam na ogrodzonym osiedlu i do bramy wyjściowej mam jakieś 150-200 m i po drodze kilkadziesiąt nowo posadzonych krzaczków wzdłuż kilku bloków. Dzisiaj małżeństwo po 50-tce zwróciło mi uwagę: "I jeszcze pani tak spokojnie patrzy, jak ten pies obsikuje krzew! On od tego uschnie! (który swoją drogą posadzili niezależnie od projektu architekta zieleni na wspólnym trawniku bez pytania wspólnoty o zdanie) "Jak pani może na to pozwalać? Powinien robić do jakiejś kuwety". Powiedzieli jeszcze, że mam obowiązek sprzątać kupy (przy czym nie użyli słowa kupy), jakbym sama o tym nie wiedziała. Starałam się być miła, powiedziałam, że przepraszam, że jest mi przykro, ale nie potrafię zmusić mojego psa do tego, żeby nie podnosił nogi. Że to naturalne zachowanie, że pies sika na dworze. Już nie będę pisać, co chciałam im powiedzieć zamiast tego ;) Za to mój cichy zwykle pies zawarczał na faceta, gdy zaczął na mnie krzyczeć. Ogólnie było mi strasznie głupio, bo widzieli to jeszcze inni sąsiedzi. Myślicie, że jest jakiś sposób na to, żeby nie mieć tego typu konfliktów z sąsiadami? Obok trawniczka pod ich balkonem przechodzę kilka razy dziennie. Zgadzam się z obowiązkiem sprzątania kup, ale co z sikaniem? Mam ciągnąć psa na smyczy biegiem prawie 200 m i uważać, żeby się nie załatwił? A może za radą sąsiadów postawić pod ich balkonem kuwetę? ;)
  5. Oczywiście nie chodziło mi o zaświadczenie o wściekliźnie, a zaświadczenie o szczepieniu przeciw wściekliźnie - skrót myślowy :roll:
  6. Witam. Mój piesek ma w metryce wpisany nr tatuażu litera plus dwie cyfry. Jednak faktycznie wytatuowaną ma 1 cyfrę więcej (chyba to zero), którą ma po literze, a pozostałe dwie się zgadzają. Czy może stanowić to problem z wyrobieniem rodowodu? Czy powinnam zwrócić się o wydanie jakiegoś duplikatu lub zaświadczenia? Metryka wydana jest przez oddział w innym mieście. Wcześniej nie chciałam wyrabiać rodowodu, pies ma już 1,5 roku, ale teraz zmieniłam zdanie. W zaświadczeniu o wściekliźnie i w książeczce zdrowia podany mam numer z 3 cyframi, taki jak na psie, żeby nie było komplikacji w razie kontroli, czy pies jest zaszczepiony. Co radzicie? Może to normalne, że pomija się cyfrę zero w metryce? (dodam, że chyba zero, może to 8?)
×
×
  • Create New...