Jump to content
Dogomania

nataa

New members
  • Posts

    1
  • Joined

  • Last visited

nataa's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Naszą ukochaną suczkę sześć dni temu potrącił samochód (przecisnęła się przez przęsła w furtce - chciała biec za mężem na druga stronę ulicy. Wpadła proso pod samochód). W około czterdzieści minut po wypadku dotarliśmy do lecznicy. Tam dostała zastrzyki, kroplówki, zrobiono jej rtg kręgosłupa. Okazało się, że wszystko jest w porządku, kręgosłup i pęcherz cały, nie ma też żadnych złamań, ale jest bardzo poobijana i w szoku. Po dobie obserwacji lekarze pozwolili zabrać zabrać ją do domu. Dostała antybiotyk Kefavet (ma bardzo pozdzierany brzuch i tylną łapę). Kiedy przywieźliśmy ją do domu zauważyliśmy, że jest jakby nieobecna - nie reagowała na swoje imię, miała pusty wzrok. Do tego zaobserwowaliśmy dziwne zachowanie - podnosiła się z posłania, przechodziła kawałek i stawała bardzo dysząc. Próbowała wciskać się w kąty, które nigdy jej nie interesowały, dreptała po okręgu, stojąc przekręcała głowę tylko w jedną stronę (prawą), nawet jeśli dźwięk dochodził z innej, tylna łapa (lewa) sprawia wrażenie nie w pełni sprawnej. Po dwóch dobach pobytu w domu (w trzeciej dobie po wypadku) pojechaliśmy do innej lecznicy na konsultację. Lekarz obejrzał suczkę, osłuchał i wspomniał coś o porażeniu. Kazał obserwować przez kilka dni, czy będzie poprawa, bo być może to wszystko spowodowane jest ciągłym szokiem i stresem (suczka to znajda, jest u nas niewiele ponad rok, nie znamy jej przeszłości. Podejrzewamy, że mogła być bita, bo od początku była bardzo strachliwa. Długo mieliśmy problem z nauczeniem jej czystości. Zdarzało się, że jak się czegoś wystraszyła, to trzęsła się godzinami i sikała tam gdzie stała. Jakiekolwiek strzały, huki, krzyki, doprowadzały ją do paniki). Przyjęliśmy, że być może to faktycznie duży stres i damy jej trochę czasu. W czwartej dobie znowu pojechaliśmy na konsultację do lecznicy (tej samej, w której suczka była zaraz po wypadku) - niepokoiło nas ciągłe dyszenie, pomimo, że na dworze nie było już gorąco, przekręcanie głowy w jednym kierunku i niesprawna łapa. Pani doktor obejrzała psa i nic nowego nie stwierdziła: szok i ból mogą powodować te wszystkie dolegliwości i kazała podawać pyralginę w czopkach. Dzisiaj mija szósta doba po wypadku. Z dnia na dzień widzimy poprawę: suczka reaguje na swoje imię, wykazuje zainteresowanie dźwiękami, naszymi zachowaniami. Je i pije, potrzeby fizjologiczne załatwia normalnie (musimy wynosić ją na dwór). Sama trafia do miski z wodą i na swoje posłanie, czasami machnie ogonem. Narazie chodzi bardzo wolno, ostrożnie, jest apatyczna. Piszę to wszystko, ponieważ niepokoi nas kilka rzeczy: odwracanie głowy w jedną stronę, ciągłe dyszenie, bardzo powolne chodznie i "wyginanie się" tylnej łapy. Zgłaszaliśmy te problemy do lekarza, ale narazie każe dać jej czas na dojście do siebie. Boję się, że może to być porażenie... Moje pytania są następujące: jak dużo czasu jej dać bez kolejnych konsultacji? Czy znacie może jakiegoś dobrego lekarza w Radomiu, Kozienicach, Puławach do którego moglibyśmy z nią pojechać? Czy jeśli to faktycznie porażenie, to czy da się je leczyć/żyć z nim? Chcemy zrobić wszystko co możemy, żeby suczka wróciła do formy, znowu stała się wesoła. Jeśli ktoś z Was może wspomóc radą lub miał podobne doświadczenia, będę wdzięczna za odpowiedzi.
×
×
  • Create New...