Jump to content
Dogomania

szd51

Members
  • Posts

    34
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by szd51

  1. Chyba wyraziłam się mało precyzyjnie. Nie chodzi mi o to jakiego rodzaju grupę tworzą koty bo po paru latach życia z nimi całkiem nieźle się w tym orientuje. Chodzi mi o to, że według niektórych tutaj pies i jego przewodnik w mniemaniu zwierzaka stanowią stado. Czyli grupę w której panuje pewna hierarchia i obejmuje ona wszystkich członków stada czyli nie tylko psa i jednego człowieka ale wszystkich ludzi i zwierzęta żyjące z psem po jednym dachem. Zgadza się???? Czy może coś źle rozumiem???? Z teorii stada wynika że pies ma jednego przewodnika a wszystkie inne stworzenie w okolicy mają swoje miejsce w hierarchii. Wyższe lub niższe od psa. Skoro więc psu do szczęścia potrzebne jest tego typu stado to w jaki sposób moja sunie jest w stanie szczęśliwie żyć z kilkoma kotami??? Czy może stadem są tylko pies i ludzie a pies i koty już nie??? A jeśli wszyscy tworzymy stado to na jakich zasadach ono funkcjonuje i jak zwierzaki ustalają to między sobą????? Tak zwana teoria dominacji bardzo ładnie wyjaśnia stosunki pies-człowiek i pies-pies. A co z psem i resztą świata????
  2. Przeczytałam tą dyskusję z zainteresowaniem i nasunął mi się taki mały rebus dla miłośników dominowania psa i ustalania hierarchii w stadzie. Przyszło mi to do głowy ponieważ wszyscy tutaj piszą o relacji człowiek+pies, czyli 1+1 która jest tak na prawdę prosta. Człowiek jest przewodnikiem a pies ma się podporządkować. Tylko, że prawdziwe życie na ogól nie jest aż tak proste. W mojej rodzinie pod jednym dachem żyją ze sobą 2 osoby, pies i kilka kotów (w tej chwili 4). Oboje z mężem zajmujemy się psem, karmimy go, wyprowadzamy na spacery i wychowujemy i żadne nie ma z psem problemów. Koegzystencja z kotami też jest pokojowa. Kto w tym układzie jest alfą? Gdzie jest miejsce psa? I skąd koty mają wiedzieć, że są członkami stada?
  3. Pieski puki co znalazły schronienie. Od sąsiadów dowiedzieliśmy się, że ktoś wpuszcza je na noc do piwnicy, także w największe mrozy mają ciepło. Poza tym są też regularnie dokarmiane, nie tylko przez nas. Puki co na własną rękę szukamy kogoś kto by się nimi zaopiekował, ale bez rezultatu... Zdjęć nadal nie ma z powodu braku odpowiedniego sprzętu. Jak coś zorganizujemy to na pewno wstawimy.
  4. Z karmą puki co nie ma problemu bo nasza nie bardzo chce jeść suche a pieski nie wybrzydzają. Jeśli zrobi się zimniej to pewnie je przygarniemy bo na pewno nie pozwolimy im zamarznąć na ulicy. Na razie pieski są karmione 2 razy dziennie suchą karmą wymieszaną ze smalcem i dostają ciepłą wodę do picia. Jak zdecydujemy się odstawić je do schroniska to coś wymyślimy ale dzięki za podpowiedź. A poza tym pytamy gdzie się tylko da czy ktoś by nie przygarnął dwóch mikropiesków, tylko trudno im zdjęcia zrobić bo nie mamy aparatu, a komórką wychodzą strasznie kiepskie.
  5. Odkopałam stary temat... Bella przestała pojawiać się na osiedlu. Mam cichą nadzieję, że to ze względu na to że lepiej się nią zajmują... Teraz pomocy potrzebują 2 kundelki które koczują w krzakach pod naszym blokiem. Jeden ma gładką sierść i jest biszkoptowy, a drugi jest kudłaty i czarny. Obydwa są małe, na oko ważą gdzieś koło 5 - 6 kilo a w okolicy kręcą się już ponad miesiąc. Oprócz nas dokarmia je jeszcze kilka innych osób i jakoś sobie radzą, ale na dworze robi się coraz zimniej i na pewno nie mogą zostać w tych krzakach. Maluch są kochane i bardzo spragnione kontaktu z człowiekiem, a mi chce się płakać z bezsilności jak na nie patrze:-( My moglibyśmy je na krótko przygarnąć, ale co dalej... Schronisko??? Tylko jakie... I co je tam czeka... Największy problem jest taki, że nie stać nas na opiekę nad kolejnymi zwierzakami. Pieski na pewno musiałby obejrzeć weterynarz, trzeba by je odrobaczyć, zaszczepić i wykastrować, a temu nie jesteśmy w stanie podołać. Poza tym wyjeżdżamy na święta i nie możemy zabrać trzech psów ze sobą, a na miejscu nie mamy nikogo kto mógłby się nimi zająć. Na razie rozpytujemy po znajomych czy może ktoś by nie przygarnął kochanego mikro pieska i pomagamy im jak możemy. Prosimy o jakąkolwiek pomoc dla maluchów, bo same tej zimy nie przeżyją. Na razie nie mamy żadnych fotek ale może jutro uda się coś pstryknąć.
  6. [quote name='iskra_wroc']NIE KUPUJCIE KARM "NA WAGĘ"!!! Z doświadczenia odradzam. Podmiany karm na tańsze raczej się nie zdarzaja, ale nagminne jest sprzedawanie karm po terminie przydatności, przy czym trzymanie gdzieś na boku pustego wora z aktualną datą w razie kontroli. Karma wietrzeje,a w sklepach nie ma sterylnych warunków(prusaki, myszy etc - nawet jeśli Wam się wydaje że to ekskluzywna galeria to one tam i tak są!). Tańsze nie znaczy lepsze.[/QUOTE] Podpisuję się pod tym obiema rękami i wszystkimi 16 łapami moich zwierzaków. Raz zaryzykowałam zakup karmy na wagę. O mało nie otrułam moich kotów a to co zaoszczędziłam wydałam na weta i nową karmę i to ze sporą nawiązką... Lepiej zapłacić więcej za fabrycznie zapakowane żarełko i mieć pewność, że jest świeże i nie przeterminowane.
  7. Śliczną masz sunie:lol: Wygląda jak moja Azja tylko uszy ma stojące i krótsza sierść. Ale figurę, wyraz pycholka i oczy to ma identyczne:lol: A co do głupich komentarzy to mam to samo z teściem i kotami. Mam w domu trzy kociaste i dowiedziałam się już wielu ciekawych rzeczy na ich i swój temat. A to że koty są fałszywe, nie potrzebne, brudzą, śmierdzą i niszczą i co mu tam jeszcze przyjdzie do głowy. A poza tym że jestem nie normalna bo nikt normalny tylu zwierzaków w mieszkaniu nie trzyma i że powinnam się ich pozbyć:angryy: To tak w telegraficznym skrócie:lol: Jedyne co można zrobić to olać i się uodpornić...
  8. Witam:lol: Przykro mi z powodu twojego psa, tym bardziej, że niedawno sami przerabialiśmy podobną historię. U nas rana goiła się sama na wolnym powietrzu, czyli bez żadnych opatrunków. Na początku po każdym spacerze przemywaliśmy Ryvanolem ze strzykawki. Pies oczywiście obowiązkowo w kołnierzu co by sobie w tym nie gmerał. Potem jak już się trochę podgoiło pozwalaliśmy Azji wylizać łapę po spacerze. Poza tym ograniczyliśmy jej bieganie, no i oczywiście z daleka od wszelkich stawów, strumieni i kałuż. Wszystko to trwało prawie miesiąc ale pięknie się zagoiło i traz nie ma nawet śladu. Mam nadzieję że to trochę pomoże:lol: Oczywiście wizyta u weta jak najbardziej wskazana. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę:lol: Pozdrawiam
  9. Sytuacja wyglądała tak że na pytanie czy sunia jest wysterylizowana dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariatkę a potem powiedziała że nie bo jest do dopuszczenia. Mi to raczej nie brzmiało na "raz dla zdrowia"... Co do zgłaszania to tutaj nie ma komu. Na komisariacie powiedzieli mężowi że przychodzi urzędnik i po prostu przegania kłopotliwego psa... W Szubinie generalnie jest dużo wałęsających się psów. Część to psy "samo wyprowadzające się", na ogół niewielkie kundelki. Ale one przeważnie trzymają się blisko swojego domu i wszyscy w okolicy wiedzą o co chodzi. Belle zainteresowała nas bo nikt nie potrafił skąd się wzięła... Z ciekawostek od paru tygodni regularnie widzę psa w typie Rottweilera błąkającego sie w okolicy przystanku autobusowego...
  10. Po co szczeniaki nie wiem. Wiem natomiast że to raczej nie to dziecko które tutaj było o ty decyduje. Co prawda porozmawiałam z nią o tym chwile ale wiem że to i tak nic nie zmieni... Tak w ogóle to nie fajna ta cała sytuacja... Pies pewnie nadal się będzie błąkał i do tego jeszcze te plany "hodowlane"...:angryy:
  11. Sunia ma na imię Bella. Odebrała ją młoda dziewczyna. Sunia na widok swojej pani dostała kompletnej głupawki:lol: Dowiedziałam się że Bella większość czasu spędza na podwórku z którego notorycznie ucieka. Pozatym babcia wypuszcza psa żeby sobie pobiegał po okolicy. Sunia ma 1 rok i 2 miesiące i nie jest wysterylizowana bo ma mieć szczeniaczki:angryy: Wzięłam od dziewczyny adres i numer telefonu. Temat jest do zamknięcia.
  12. Do schroniska dzwoniliśmy i nic nie wiedzą. Do weta idziemy jutro na spytki. Z tego co się dowiedzieliśmy w okolicy to sunię wiele osób zna z widzenia ale zawsze widziana była sama bez właściciela. Na pewno jest domowa, bo wie jak się zachować, ale raczej nie mieszkała w bloku bo boi się schodów i klatki schodowej. Jest nieufna w stosunku do obcych.
  13. Dzięki za odpowiedź:lol: My na razie skupimy się na szukaniu właściciela. Dzisiaj niczego więcej się już nie dowiedzieliśmy. Jutro rano pójdziemy do weterynarza. Tutaj jest tylko jeden gabinet także może będą sunię kojarzyć. No i przygotujemy ogłoszenia i porozwieszamy po okolicy. Chociaż tak prawdę mówiąc to mam mieszane uczucia co do tego właściciela... No bo skoro do tej pory nie umaił upilnować psa, to pewnie sunia za chwilę znowu będzie błąkać się samopas... Taka trochę syzyfowa praca... A do tego przy którejś kolejnej eskapadzie może stać się jej krzywda... Szkoda mi tego psa... Kolejna ofiara mody:-( A z wrażeń dnia dzisiejszego to sunia jest na prawdę kochana:lol: Nawet brzuch nadstawia do głaskania:loveu: Kotów nie rusza, za to one chodzą biedulki całe w strachu... Na spacerze zachowuje się grzecznie, umie chodzić na smyczy. Z Azją dogaduje się dobrze. Musiałam tylko pochować wszystkie zabawki bo tutaj pojawiały się konflikty. Sunia wszystkie zabiera Azji, a ta nie zawsze chce oddać po dobroci... Sunia niestety ma bogate życie zewnętrzne, na co jutro będziemy musieli coś poradzić. Apetyt dopisuje:lol: Jak ją znaleźliśmy to na szyi miała kolczatkę z dławikiem:angryy:
  14. Azja w czerwcu paskudnie pocięła sobie łapę na stłuczonej butelce, a kołnierz został na poczet przyszłej sterylizacji.
  15. Czytałam trochę o tej rasie i wiem że potrafią zwiewać:lol: Sąsiadka popytała trochę po okolicy i podobno na osiedlu domków ktoś ma podobnego psa którego wypuszcza żeby sobie pobiegał po okolicy:angryy: Nie wiemy czy chodzi o naszą sunię ale spróbujemy się dowiedzieć. Podobno czasem pojawia się w okolicy inny Husky, ciemniejszy i niebieskooki. Sunia wydaje się być młoda. Ma komplet ślicznych białych ząbków i jest bardzo przyjazna.No i energii ma jakby była napędzana Duracellem. U nas może pobyć maksymalnie do piątku bo na weekend oboje wyjeżdżamy.
  16. Dzięki za odzew:lol: Sunia spokojnie przespała noc. W domu zachowuje czystość i do kotów puki co nadal przyjaźnie. Teraz mąż zabrał ją na spacer.
  17. A oto zdjęcia naszej znajdy: [URL="http://img204.imageshack.us/i/zdjcie0138v.jpg/"][IMG=http://img204.imageshack.us/img204/5660/zdjcie0138v.jpg][/IMG][/URL] [URL="http://img64.imageshack.us/i/zdjcie0139.jpg/"][IMG=http://img64.imageshack.us/img64/8008/zdjcie0139.jpg][/IMG][/URL]
  18. Witam Dzisiaj wieczorem mąż przyprowadził do domu suczkę w typie Husky która błąkała się po osiedlu w Szubinie koło Bydgoszczy. Pies pojawiał się w okolicy od dawna. Pierwszy raz widzieliśmy ją zimą. Potem pojawiała się sporadycznie, a od jakiś 2 tygodni widać ją parę razy w tygodniu. Mąż popytał w okolicy o właściciela, ale niestety nikt nic nie wie, co jest dziwne bo pies jest piękny i bardzo charakterystyczny, a Szubin to mała miejscowość. Sunia obecnie przebywa u nas w mieszkaniu. Siedzi w pokoju, ale ze względu na nasze 3 koty jest przywiązana do kaloryfera. Jest przyjazna w stosunku do ludzi. Z Azją, naszą suczką dogaduje się bez problemu. Na synka sąsiadów też w żaden specjalny sposób nie zareagowała. Na koty patrzy się ciekawie:lol: Sunia jest szczuplutka, ale nie wygląda na zagłodzoną. Boi się chodzić po schodach. Właściwie to nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić... Jutro mamy zamiar dalej szukać właściciela. Jeśli sie znajdzie to pies wróci do niego, tylko nie wiem czy to jest dobry pomysł skoro człowiek nie potrafi go upilnować... Jeśli właściciel sie nie znajdzie sunia prawdopodobnie trafi do schroniska bo my niestety nie mamy możliwości przede wszystkim finansowych, ale również lokalowych żeby mieć kolejnego zwierza... Tak na prawdę każde rozwiązanie w tej sytuacji jest kiepskie i dla tego proszę o radę i ewentualną pomoc.
  19. Po ściągnięciu kołnierza Azja właściwie od razu zaczyna lizać i nic na świecie się w tedy nie liczy. Nawet nie wiem czy propozycja spaceru byłaby w stanie odciągnąć ja od lizania...
  20. Witam. Moja sunia w piątek wbiegła w stłoczoną szklana butelkę i bardzo mocno pocięła sobie łapę. Prawie odcięła sobie ten dodatkowy "palec" który ma wyżej na łapie:-( W piątek pod narkozom weterynarz jej to pozszywał i było ok. Dzisiaj niestety szwy puściły i rana na nowo się otworzyła:-( Weterynarz nie zdecydował się na ponowne szycie ze względu na to ze od poprzedniej narkozy minęły dopiero 3 dni. Poza tym powiedział ze przed zszyciem trzeba by ranę oczyścić z już powstałej ziarniny a przy ADHD Azji nie ma pewności czy kolejne szwy wytrzymają. Czy znacie może jakiś środek który w takiej sytuacji mógłby przyspieszyć gojenie się rany?? Najlepiej coś w aerozolu lub w innej postaci łatwej do nałożenia bo Azja nie bardzo pozwala sobie zrobić cokolwiek z ta łapą...:-(
  21. Azja od paru dni musi nosić kołnierz ochronny po tym jak na spacerze pocięła sobie łapę na rozbitej butelce. Wzbudza tym nie male zainteresowanie w okolicy. Wczoraj jak mąż był z nią na spacerze to jakiś chłopiec zapytał się swojego taty co piesek ma na głowie. No i dowiedział się ze to po to żeby piesek nie widział na boki:lol: No i tak Azja została koniem pociągowym:lol: A dzisiaj zaczepił mnie lekko zawiany pan: "No ja rozumiem, ze taka moda i to możne się nawet podobać ale czy na prawdę warto tak pieska męczyć" :roflt: A mnie tylko zastanawia jak można takie paskudztwo uznać za ozdobę:-)
  22. Dzięki za odpowiedź i wyjaśnienie wątpliwości:)
  23. A ja dzisiaj postanowiłam że więcej po moim psie sprzątać nie będę. I wcale nie dla tego że jest to jakiś problem, że chyba tylko ja to robię czy z powodu dziwnych reakcji otoczenia. Nie będę tego robić ponieważ zwyczajnie jest to bez sensu w kraju brudasów i śmieciarzy. Byłyśmy dzisiaj z sunią pobawić się na łące. Piękna pogoda, ciepełko, słoneczko, strumyczek i... rozbite szkło. Azja miała pecha i goniąc piłkę w nie wpadła. Prawie odcięło jej ten taki jakby dodatkowy "palec" który ma wyżej na łapie. Miły spacer skończył się cierpieniem, wizytą u weta narkozą i szyciem, o wydanej kasie już nie wspominając. No i oczywiście zamiast miłego weekendu na świerzym powietrzu powolne spacerki dookoła bloku w radarze na głowie. Mam nadzieję że bezmyślny sprawca tego wszystkiego trafi kiedyś twarzą w Azjową niespodziankę.
  24. Witam:) Wygrzebałam stary temat bo mój problem jest podobny do tego ale nie do końca taki sam. Moja sunia ma teraz ok. 8 miesięcy i nie dawno wydarzyło się coś co do tej pory nie daje mi spokoju... Azja była pod opieką teściów. Dostała michę z jakimś dobrym żarełkiem, a ponieważ bardzo jej smakowało teściowa postanowiła jej trochę dołożyć. No i w trakcie dokładania Azja zaatakowała ją i capnęła w rękę. Na szczęście nic się nie stało. Następnego dnia natomiast zaliczyła awanturę nad miską z psem teściów. Ona jadła, on podszedł i ona go zakatowała. Trzeba ich było rozdzielać siłą ale na szczęście tu też obyło się bez ofiar. Mnie nie było przy żadnej z tych sytuacji a mąż widział tylko walkę psów (akurat w tym momencie wszedł z pracy). Zaskoczyło nas to bardzo ponieważ Azja w domu nigdy się w ten sposób nie zachowywała (czasami zdarzyło jej się warknąć na koty jak podeszły za blisko jakiegoś dobrego gnata) a my z mężem możemy jej grzebać w misce i najsmaczniejsze kąski nawet z gardła wyciągać bez protestów. Nawet jak kiedyś teściowi kanapkę ukradła ze stołu to jemu oddała bez gadania, a tu nagle coś takiego... Zastanawiam się czy to był tylko taki jednorazowy wyskok wywołany burzą chormonów (okolice pierwszej cieczki) czy jest to coś poważnego nad czym trzeba popracować (tylko jak skoro nas tam nie było...). Będę wdzięczna za wszystkie opinie i podpowiedzi:) Pozdrawiam:)
×
×
  • Create New...