Jump to content
Dogomania

iguana80

Members
  • Posts

    4
  • Joined

  • Last visited

iguana80's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. witam! warszawska zoo natura znów wraca na tapetę :( właśnie się dowiedziałam, że są tam w sprzedaży psiaki i kociaki... dziś wieczorem tam podjadę i oblukam spawę... ehhh, nóż w kieszeni się otwiera
  2. :dog193, warunki zawsze staraliśmy się stworzyć jak najlepsze;), nam tez na sercu leżało i lezy dobro zwierząt... podziału na płeć niestety nie było, bo nie mieliśmy na to warunków:( - za mała woliera, akwa nie były przerybione, ryby łączone raczej w prawidłowy sposób... choć nie zawsze - zdarzło się, że źle dobrane ryby wytłukły pół obsady akwa:(( fakt, że my się staraliśmy, nie znaczy, że zawsze wszystko było tak slicznie i pieknie...:shake:
  3. hej Wam! po krótce opowiem Wam moją historię: pracowałam ... i krótko mówiąc byłam za bardzo pyskata i zalazłam za skórę osobom siedzącym na kierowniczych stołkach w w/w firmie. Zebra - nie zostałam zwolniona za reagowanie na to w jakich warunkach są tam trzymane zwierzęta - bo warunki staraliśmy się im stworzyć jak najlepsze, my o zwierzaki na serio o zwierzaki dbaliśmy... Poleciałam za coś innego, chodzi o adopcje kotów. Powiem tak - adopcja jest jak najbardziej chlubną akcją, cieszę się że kotecki znajdują nowe domy, nie marzną i głodują w piwnicach itp, ale... Koty do adopcji znajdowały się u nas w dwojaki sposób: albo ktoś komu się okociła kotka przynosił do nas kociaki, zawsze prosiliśmy by były one odstawione od matki, conajmniej 6-8 tyg, odrobaczone i w miarę możliwości zaszepione, albo - od pewnej pani weteynarz, która działa w fundacji zajmującej się kotami. I te koty, no cóż, krótko mówiąc, nie wyglądały zbyt ciekawie - były brudne, śmierdzące, miały zaświerzbione uszy, zaropiałe oczy, koci katar był niezwykle częsty, po za tym były lękliwe i czasem aż strach było włożyć rękę do klatki - ale to na wskutek tego co wcześniej przeszły:((( co więcej, wiem o przypadku, gdy kot adoptowany od w/w fundacji nie dość że zaraził świerzbem całą rodzinę, to po męczarni zdechł na FIP... włascicielka starała się leczyć go za wszelką cenę, była u bardzo dobrego weta(niejednego) i ktoś ją uświadomił, że te koty często są poddawane terapiom przy użyciu końskich dawek leków, tak by kota postawić na nogi i jak najszybciej, wypchnąc do ludzi i mieć go z głowy - niech nowy własciel się martwi.... rozmawiałam równiez z klientką, która kota świeżo po adopcji zawiozła na badania do kliniki i wyszło, że kot jest tak zarobaczony, żewet złapał się za głowę, a w książeczce było że kot jest odrobaczony... smaczku całej historii dodaje fakt, iż owa pani wet ma powiązanie z centralą firmy i koty od niej musieliśmy brac i już! było to wyraźnie powiedziane! i tu powstał problem, bo ja stanęłam okoniem:D:mad: w całej tej historii ważną rolę odegrała też starż dla zwierząt, która, muszę przyznać zareagowała szybko i mam nadzieję, że efektywnie;) a summa sumarum z pracy wyleciałam, (nieoficjalnie za to )bo wydawało im się, że to ja nasłałam na nich straż dla zwierząt, a tak nie było, a oficjalnie - bo niedogadywałam się z moją panią kierownik ufff, tekst pisany w nerwicy strasznej, więc wybaczcie nieskładność itp :angryy:
  4. Witam , jak na chwile obecną wygląda sytuacja w owych sklepach?? nadal sprzedają psy i koty??:angryy: pozdrawiam
×
×
  • Create New...