Jump to content
Dogomania

Caprica

Members
  • Posts

    3
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Caprica

  1. Pati-c, wbrew temu co myslisz ja nie zamierzam sie tu klocic i przepychac slownie. I nie - nie napisalam swojego posta by "napsuc Ci krwi" - napisalam go bo uwazam, ze zachowalas sie w stosunku do nas niepowaznie. Oczywiscie, ze mialas pelne prawo zatrzymac Zumi. Zumi byla u Ciebie i ta decyzja nalezala tylko do Ciebie. Mialas tez prawo uznac, ze w Twoich oczach nie jestesmy wystarczajaco dobrym domkiem (co do spacerow, tak prawo w Krakowie jest jakie jest i rzeczywiscie czesc spacerow Zumi byloby na lince/dlugiej tasmie bo na pewno nie na kazdy spacer moglibysmy/chcielibysmy sie wybrac w miejsca bardziej odludne). Ale Ty do konca mowilas, ze uwazasz nas za dobrych kandydatow na domek, ze to nie o nas chodzi a o Twoje uczucia. I tak zgadza sie, mowilas od pewnego momentu, ze masz watpliowsc (co zreszta opisalam w moim poscie) - jednak gdy zadawalam pytanie wprost czy to znaczy ze sprawa adpocji jest nieaktualna i mamy nie przyjezdzac Ty odpowiadalas bysmy przyjechali. Mialas cala mase okazji by powiedziec, ze postanowilas zatrzymac Zumi a nie zrobilas tego - odwlekalas to do momentu kiedy juz naprawde nie dalo sie dluzej przeciagac. Przykro mi pati-c ale teraz z perspektywy uwazam, ze Ty nie bylas niezdecydowana, Ty te decyzje podjelas juz tydzien temu tylko z jakiejs przyczyny nie umialas(?)/nie chcialas(?)/nie mialas odwagi(?) postawic sprawy jasno. Mowisz, ze nakrecilismy sie na Zumi - jasne, ze tak. Gdyby tak nie bylo dawno machnelibysmy reka na cala sprawe po tym jak nie dawalas znac mimo obietnic i przeciagalas swoja decyzje. Ale to chyba wlasnie o to chodzi w tych watkach prawda? Zeby ktos zobaczyl cudne foteczki, preczytal opis psiaka i sie "zakochal", zeby "zaiskrzylo"... Jesli chodzi o Twoje pytanie dlaczego nie odpisalismy na Twojego smsa i nie odebralismy telefonu wczoraj rano. Telefonu nie uslyszelismy - niestety to sie zdarza (ty rowniez nieraz nie odebralas telefonu ode mnie, rowniez wczoraj) - komorka byla w torbie moze to przytlumilo dzwonek. Na smsa zas nie odpowiedzialam od razu jak go zobaczylam bo zwyczajnie nas zatkalo. No sorry, ale chyba kazdy bylby w szoku w takiej sytuacji (tak, zakladalismy naiwnie ze dorosla, odpowiedzialna osoba nie zostawi takiej decyzji na ostatni moment i poinformuje nas najpozniej w sobote wieczorem zebysmy nie jechali) - a my naprawde niezaleznie od tego czy nam wierzysz bylismy juz wtedy pod Warszawa. Jednak podejrzewam, ze gdyby nie Twoj kolejny sms (ten o nie zawracaniu) to raczej nie probowalibysmy sie juz wiecej kontaktowac ani nie przyjezdzali do Ciebie do domu. I jeszcze raz podkreslam - mi naprawde nie chodzi o sam fakt ze Zumi nie trafila do nas. Normalnym jest ze skoro decyzja nalezala do kogo innego - nie tylko do nas to musliesmy sie liczyc i z takim zakonczeniem. Jednak w swietle tego, jak cala sprawa finalnie wygladala, czujemy sie zniesmaczeni oraz potraktowani niepowaznie. Ty pati-c mowilas bardzo duzo o swoich uczuciach - super - szkoda tylko, ze jakos tak gdzies po drodze przeciagac to wszystko zapomnialas, ze "ta druga strona" tez posiada te przypadlosc zwana uczuciami. Jak dla mnie to koniec tematu. Tak jak napisalam na poczatku - nie zamierzam sie tu klocic ani pisac wiecej na ten temat. Co sie stalo to sie nie odstanie.
  2. [quote name='Soema'] Przykro mi, że jechaliście na darmo,.. Ale Wasze zachowanie "nie weźmiemy psa z dogomaniackiego DT" też jest dziwne. Psy ze schroniska gryzą, tak się mówi. To też nie weźmiecie stamtąd? Kupicie na targu, albo weźmiecie z pseudo.. Nie jestem złośliwa.. Każdy tu wyrzeka się mnóstwa rzeczy.. By pomóc tym psom.[/quote] Nie [B]Soemo[/B], nie masz racji wiec nie oceniaj pochopnie. Tak, zrazilismy sie do "instytucji" dogomaniackiego DT i nie zamierzamy pozwolic by w ten sposob igrano z naszymi uczuciami po raz kolejny. Gdy bedziemy znow gotowi na wziecie psiaka to pojedziemy do krakowskiego schronu i postaramy sie miec w sobie dosc sil by wrocic z tamtad z tylko jednym szczeniakiem :p Natomiast jesli chodzi o opisana przeze mnie historie to ja nei mam pretensji o to ze pati-c postanowila zatrzymac Zumi - nas zabolalo to w jakis sposob pati-c nas zwodzila przez dwa tygodnie. Nie tylko zwierzeta i wolontariusze maja uczucia - inni ludzie rownierz.
  3. Mysle, ze aby ten watek byl pelny (a takze ku przestrodze dla innych ludzi chcacych dac dom staly pieskom z dogomaniackich DT) powinnam opisac tutaj to co wydarzylo sie dzis oraz w ciagu ostatnich 2 tygodni. Wiem, ze moj post bedzie bardzo dlugi chce jednak jak najlepiej opisac cala sytuacje i mam nadzieje, ze drogie forumowiczki/forumowicze jakos prze zniego przebrniecie. To my (ja i moj maz) bylismy tymi "fajnymi chetnymi - szczuromaniakami". Na watek Zumi trafilismy poprzez link wrzucony na szczurkowe forum - mala nas urzekla i mimo iz nie planowalismy jeszcze w danym momencie brac psiaka to Zumi jakos nie umiala mi wyjsc z glowy :) Dlatego rozwazylismy z mezem sprawe dokladnie, zastanowislismy sie nad wszystkimi za i przeciw, porozmawialismy z bliskimi by miec pewnosc, ze w razie koniecznosci wyjazdu w ktory pieska zabrac nie mozna zajma sie Zumka i finalnie podjelismy decyzne - zglaszamy sie jako domek chetny zaadoptowac Zumi :) Oto (w duzym skrocie) jak dalej toczyla sie ta sprawa: [B]18/09 (piatek)[/B] - wysylam maila do pati-c w sprawie adopcji Zumki [B] 19/09 (sobota rano)[/B] - jako, ze widze, iz Pati nie odezwala sie w watku Zumi od kilku dni - postanawiam zadzwonic do pati-c (na wszelki wypadek, bo moze ma problemy z dostepem do internetu). Rozmawiamy chwilke z pati-c i pati-c mowi ze aktualnie ma juz innych chetnych na Zumi i jest z nimi umowiona na spotkanie wlasnie dzis. Jesli jednak z jakichs przyczyn do tej adopcji by nie doszlo nadal mamy szanse. [B]Dzien nastepny (niedziela: 20/09)[/B] - dzwonie do pati-c dowiedziec sie jaki jest status w sprawie Zumi. Okazuje sie, iz ludzie chetni na adopcje gdzies musieli wyjechac i spotkanie zostalo przelozone, pati-c obiecuje dac mi znac nazajutrz (w poniedzialek) jak sie sprawa skonczyla. Poniedzialek wieczorem (21/09) - jako, ze pati-c sie nie odezwala znow ja dzwonie do niej. DO spotkania z chetnymi nie doszlo - pati-c uwaza, iz rozmowy z tymi ludzmi ciagna sie juz zbyt dlugo (i nic z nich nie wynika) wiec uznaje ich za niepowaznych i odwoluje ich kandydature. My jestemy nastepni w kolejce (hurra! zostalismy uznani przez pati-c za "dobry domek" :)). Jednak pati-c zastanawia sie czy nie Zostawic Zumi u siebie, musi rozwazyc wszystkie za i przeciw i obiecuje podjac decyzje do konca tygodnia. [B]Piatek (25/09)[/B] - dzwonie do pati-c dowiedziec sie jaka jest jej decyzja (bo jesli pozytywna dla nas w weekend mozemy pojechac do Warszawy ja odebrac). Pati-c nie podjela jednak jeszcze decyzji a poza tym wyjezdza gdzies na weekend wiec i tak nie udaloby sie spotka w ten weekend. Pati-c obiecuje podjac decyzje najpozniej do niedzieli. [B]Niedziela wieczorem (27/09)[/B] - znow telefonuje do pati-c dowiedziec sie jaka podjela decyzje. Pati-c zaczyna tlumaczyc, iz w sumie nie podjela jeszcze ostatecznej decyzji ale chyba jednak ZUmi zostanie u niej, niestety rozmowy nie udaje nam sie dokonczyc poniewaz polaczenie zaczyna przerywac (pati-c jedzie wlasnie samochodem przez las i ma slaby zasieg). Pati-c mowi, ze zadzwoni dokonczyc rozmowe gdy dojedzie do jakiegos miasta. Po jakims czasie dostaje smsa, ze pati-c jest nadal w drodze i ze odezwie sie do mnie jutro. Przynaje, ze w tym momencie jestem juz prawie calkiem przekonana ze ZUmi zostanie u pati-c (szkoda ale trudno :( ). W zasadzie przestaje sobie robic nadzieje i nie zamierzam juz wiecej dzwonic w tej sprawie jesli pati-c sie nie odezwie. [B]Poniedzialek popoludniu (28/09)[/B] - telefon od pati-c. Pati-c po skonsultowaniu sie z bliskimi podjela decyzje, ze jednak odda nam Zumi (HURRA!!! jestem kompletnie zaskoczona i szczesliwa- oboje z mezem sie bardzo cieszymy). Proponuje, ze jesli pati-c ma ochote zobaczyc w gdzie bedzie nowy domek Zumi to my oczywiscie zwrocimy pieniazki za transport Zumki do Krakowa i zapraszamy do siebie - jesli nie to my mozemy przyjechac po Zumi do Warszawy w najblizszy weekend. Pati-c woli bysmy to my przyjechali po Zumi. Ustalamy termin naszego przyjazdu na Niedziele (pati-c ma juz inne plany na sobote). Oczywiscie po tej wiadomosci zaczynamy przygotowania na przybycie nowego czlonka rodziny :) Kupujemy wyprawke dla Zumi (obrozka, smycz, miski, zabawki, przysmaki, jedzonko, legowisko). DOdatkowo przeorganizowujemy mieszkanie tak by Zumi i nasze szczurze dziewuszki mogly w nim funkcjonowac bezpiecznie dla obu stron. [B] Sroda wieczor (30/09)[/B] - dzwonie do pati-c dowiedziec sie co tam u Zumi :) Pati-c jest w kinie i nie moze rozmawiac - nie ma sprawy zadzwonie jutro. [B]Czwartek (01/10)[/B] - przez caly dzien probuje sie dodzwonic do pati-c (w sumie dobrze by bylo ustalic juz cos konkretniej na niedziele skoro pati-c w sobote jest zajeta), niestety zglasza sie tylko poczta glosowa. [B]Piatek (02/10)[/B] - Rano sprawdzam poczte. Pati-c w nocy wyslala maila z przeprosinami, ze z pewnych powodow nie byla w stanie rozmawiac we czwartek. Pisze rowniez o tym, ze zastanawia sie czy dobrze robi oddajac Zumi bo bardzo sie zzyly ze soba i Pepegiem. Dzownie do pati-c chcac wyjasnic czy ten mail oznacza, iz pati-c zmienila zdanie i adopcja jest nieaktualna. Zglasza sie poczta glosowa... W tej sytuacji pisze maila do pati-c proszac o wyjasnienie czy mamy przyjezdzac do Warszawy po Zumi czy tez sprawa jest odwolana. Po jakims czasie dzwoni Pati-c, opowiada troche o wydarzeniach z dnia poprzedniego i o tym jakie ma watpliwosci co do oddania Zumi. Jednak finalnie pati-c mowi bysmy przyjechali w niedziele do Warszawy i podaje mi adres pod ktory mamy przyjechac (ustalamy, ze bedziemy u pati-c okolo godz. 13). W czasie rozmowy ja wyraznie zaznaczam, ze mam nadzieje, iz nie zdarzy sie tak, ze pojedziemy do Warszawy "na darmo". Pati-c zapewnia, ze nic takiego na pewno nie bedzie miec miejsca. [B]Niedziela rano (04/10)[/B] - wstajemy raniutko i o 7 wyjezdzamy do Warszawy (wolimy wyjechac jak najwczesniej bo nie wiadomo jaki bedzie ruch i ile remontow na trasie). Okazuje sie, ze ruch jest maly i jedzie sie bardzo dobrze. Przed 10 rano jestemy juz w Jankach pod Warszawa. Mamy jeszcze sporo czasu do spotkania z pati-c wiec postanawiamy cos zjesc i zajrzec jednego do sklepu. Chwile pozniej przychodzi sms od pati-c, jestesmy w szoku - pati-c zmienila zdanie i zamierza zatrzymac Zumi. Nim zdazylismy podjac jakakolwiek decyzje co dalej przychodzi kolejna wiadomosc od pati-c, w ktorej pati-c pisze, ze zdala sobie sprawe, iz mozemy juz byc w drodze wiec jesli tak jest to mamy nie zawracac - to "znak, ze Zumi ma jednak trafic do nas". Nie bardzo wiemy co o tym wszystkim myslec - decydujemy sie pojsc cos zjesc i zajrzec jednak do tego sklepu - to pozwoli nam troche ochlonac i zdecydowac co dalej. Zalezy nam na ZUmi wiec postanawiamy spotkac sie z pat-c liczac, ze nasza umowa jest nadal aktualna. Dzwnie do pati-c, ze gdy przyszly smsy to bylismy juz w Jankach wiec zgodnie z jej drugim smsem nie zawracalismy tylko jedziemy do niej - pati-c zaprasza i mowi, ze czeka na nas w domu. Przyjezdzamy na miejsce - Zumi jest fantastyczna! Bardzo kontaktowa, przymilna i juz po chwili jestesmy przez nia radosnie powitani i wylizani dokumentnie. ZUmi rzeczywiscie okazuje sie byc wesola przylepka, ktora finalnie usypia przy mnie wystawiajac brzusio do glaskania :) Jednak z chwili na chwile mamy coraz silniejsze wrazenie, ze pati-c nie chce zamierza wyadoptowac Zumi i caly czas szuka pretekstu by tego nie zrobic (opowiada o tym jak ona i Pepe zzyli sie z Zumi, jak ZUmi fantastycznie zgrywa sie z jej trybem zycia itp - caly czas jednak kluczy wokol tematu nie mowic niczego wprost). Pati-c przetrzymuje nas 4 godziny (czesc czasu w domu a czesc na dlugim spacerze w czasie, ktorego lapie nas ulewa) nim wreszcie mowi, ze tak wlasnie jest, ze nie zamierza oddawac Zumi. Odjechalismy wiec bez Zumi, zawiedzeni i z poczuciem, ze pati-c brzydko zabawila sie naszym kosztem. Osobiscie uwazam, ze pati-c juz co najmniej tydzien temu wiedziala, ze Zumi zostanie u niej a jednak mimo to zwodzila nas i w nieladny sposob igrala z naszymi uczuciami. Po raz kolejny przyszlo nam przekonac sie, ze nie warto ufac ludziom, byc wobec nich szczerym i uczciwym. A wystarczyl by jeden telefon/mail od pati-c z uczciwa i konkretna odpowiedzia by uniknac calej tej przykrej sytuacji... tak sie poprostu nie robi... Nie bardzo rozumiem co dalo Pat-c takie zadrwienie z nas i naciagniecie na bezsensowna podroz (650KM w obie strony) jednak my z cala pewnoscia jednego sie nauczylismy. Nigdy wiecej nawet nie pomyslimy o tym by zaadoprowac psiaka z dogomaniackiego DT. Wiemy, ze nie wszyscy sa tacy jednak nie stac nas emocjonalnie na kolejne tego typu perypetie. Mamy nadzieje, ze ten post ustrzerze przed podobna sytuacja potencjalnych nastenych naiwniakow, ktorzy mogliby znalezc sie w takiej samej sytuacji za sprawa pati-c. PS: a Zumi zyczymy wszystkiego najlepszego bo to naprawde fantastyczna psica - i zeby obrozka od nas sluzyla jej jak najlepiej.
×
×
  • Create New...