Jump to content
Dogomania

Dariette.

Members
  • Posts

    609
  • Joined

  • Last visited

Posts posted by Dariette.

  1. [quote name='stratoos']Super by było gdyby udało Ci się przekonać rodziców do adopcji jakiegoś kundelka :) Porozmawiaj z nimi, oni pewnie też tęsknią za waszym przyjacielem, a kolejny pies na pewno zajałby Was i usmierzył ból po stracie Ups'a.[/QUOTE]

    wiem, postaram się, bo ja nie przeżyję w tym domu bez stukotu jego pazurków, dzikiego wrzasku kiedy otwieram drzwi, żeby z nim wyjść na spacer i tej mordeczki, która prosi o pieszczotę. :(
    a jest tyle innych psiaków, które błagają o dom... bo te z hodowli mają dobrze, fajnie, gdyby ludzie brali te biedaczyska ze schronisk albo z ulicy.

  2. [quote name='kwiatek82']Bardzo mi przykro
    światełko dla Upsa (*)
    piękny psiak, znalazł kochający domek, kochającą osobę - czuł się szczęśliwy dzięki Tobie ! Podarowałaś mu szczęsliwe, pełne miłości życie ... czuł się kochany i to najważniejsze ...[/QUOTE]

    dziękuję. :(
    cieszę się, że wtedy trafił on właśnie do mnie, tylko szkoda, że nie zdążyliśmy się dłużej sobą nacieszyć. :((

  3. Kochane, musimy się trzymać razem i wspierać... Miejmy nadzieję, że teraz wszystkie nasze zmarłe pieski biegają wesoło po tęczowym moście dziką sforą i tarzają się w zieloniutkiej trawie i z radością na pyszczku czekają na nas... Bo ja chcę trafić tam, gdzie mój pies i znów wtulić się w jego czarne futerko i pocałować w ten chropowaty nosek...
    I znowu płaczę... Nie mogę przestać. Cały czas płaczę...

    [*] dla naszych piesków...
    Ups, mam nadzieję, że znajdziesz TAM przyjaciół, tylko nie panosz się tam za bardzo, ty dominujący łobuziaku. :) i już nigdy nie poczujesz tego bólu i zapomniesz o tej tragedii, która odebrała Ci życie...

    A teraz musimy się starać pomagać innym psom... Dać dom tym, którego tego potrzebują, bo w każdym z nich jest coś z naszego dawnego psa... Choć nie zastąpią tego zmarłego, ale wypełnią pustkę.

  4. Miałam...
    Przygarnęłam go, bo biedaczek wygłodniały wałęsał się pod moim płotem... Wybrał mnie, i dobrze wybrał. Ja dostałam cudowne szczęście i miłość, a ja odwzajemniłam.
    Ups był kundelkiem lepszym niż całe stado rodowodowych psów... [*] Zginął wczoraj tragicznie, niech spoczywa w spokoju, ale mój ból nie chce ustąpić. :(

  5. spróbuję, może teraz uda się dodać, chociaż te najaktualniejsze... zrobione dzień przed jego śmiercią...
    [IMG]http://fc07.deviantart.com/fs49/f/2009/186/f/9/smile__please__by_Krewetkowa.png[/IMG]
    szczęśliwy pyszczek, radosne oczka, lenistwo w trawie... Tak mało, a dawało mi tak wielką radość. Dziękuję mu za to. Zapamiętałam go takiego, i taki będzie na zawsze w mojej pamięci.
    [IMG]http://fc00.deviantart.com/fs49/f/2009/187/3/b/sleep_my_little_angel____by_Krewetkowa.png[/IMG]
    sleep my little angel...



    [IMG]http://fc01.deviantart.com/fs40/f/2009/049/f/9/Let_it_snow__by_Silery.png[/IMG]
    a to zdjęcie starsze, jeszcze z zimy. Tylko dwa razy widział śnieg... I kochał go, choć wody się bał.

    [*] Moje Upsiątko.
    Ups Teodorek.
    Pies, którego nie zastąpiłabym nawet na stado rodowodowych i najdrożyszch psów z wyższej półki...
    dziękuję Ci za te chwile.

  6. zdjecie beedzie pozniej......
    [I]takiego chciałabym, abyście zapamiętali. Uśmiechnięta mordka i zapał do życia.[/I]

    [SIZE="2"]Ups, pies, który pozwolił mi cieszyć się życiem.[/SIZE]

    Witajcie.
    Ostatnio miałam dołączyć na Dogomanię i już wcześniej pochwalić się moim kochanym kundelkiem Upsem, który niestety zmarł nagle śmiercią tragiczną, zostawiając w moim sercu tylko rozpacz.
    Ups pojawił się w moim życiu niespodziewanie, nigdy nie miałam psa, ale kochałam je całym sercem i czułam z nimi silną więź, dogadywałam się lepiej z nimi niż z ludźmi i gdy rodzice szli do znajomych zawsze powtarzałam "a mają psa?" Rodzice nie chcieli czworonożnego przyjaciela, kiedy pojawił się ON. Pod moim domem nagle zagościł średniej wielkości, wychudzony czarny kundelek o białym brzuszku, białym krawacie i brązowych łapkach. Od razu się w nim zakochałam. Dokarmiałam go, choć tata mówił, bym tego nie robiła, bo się tu zadomowi. I się zadomowił. Z początku siedział na podwórzu, dostawał jedzonko i miał schronienie. Potem mama postanowiła go wykąpać... Potem zaczęły się z nim spacery... Aż w końcu stał się naszym pupilem nazwanym Upsem, który po odpowiedniej pielęgnacji i rozpieszczeniu zamieszkał tutaj i napełniał nasze dni radością i humorem. Zawsze gdy trawała jakaś kłótnia, Upsio przychodził i patrzył na nas zdziwiony, aż na twarzach ludzi pojawiał się uśmiech i przytulano tego kochanego adehadowca. Biegał, szalał, kochał życie. I przez tą swoją szaloną naturę i pewność, że wszyscy go kochają i nie są w stanie mu zrobuić krzywdy, oraz przez nieuwagę moją, jego i kierowcy... Zginął tak szybko jak się pojawił, a mój świat zawalił się. Był moim pierwszym psem, którego pokochałam całym sercem. Przyjacielem, któremu ufałam, który nigdy mnie nie wyśmiał i kochał taką jaką jestem. Zawsze na mnie czekał, tęsknił, kochał, rozśmieszał... Został tragicznie zabity przez samochód. Wróciłam do domu, dowiedziałam się... i nie pytałam nawet o szczegóły. Dowiedziałam się tylko później, że jego ciało było rozwalone po całej drodze, w masakrycznym stanie... Nie dało się nic zrobić. Zgasło moje światło, mój księżyc, który rozjaśniał moje dnie i noce. Którego zapach, oddech, każdy dotyk jego sierści napawał mnie spokojem i błogością. Nie potrzebowałam chłopaka, modnych ciuchów, kosmetyków. Zawsze byłam inna. Z psami dogadywałam się lepiej niż z ludźmi, a z Upsem... Chyba nigdy nie pozbędę się tego szarpiącego sercem i gardłem bólu. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić, każdy kąt, każda okolica, każdy przedmiot kojarzy mi się z nim... Karma w szafce, wisząca martwo smycz, kłębki sierści na ubraniach, w dywanie, na podłodze... Tej czarnej sierści pachnącej moim aniołkiem. Pisząc to łzy kapią mi na klawiature, przywołuję miliony wspomnień. Przyjaciele mnie pocieszają, mówią, że czas leczy rany, ale oni nie przywiązują się do zwierząt tak jak ja... jeszcze świadomość ta, że mój pies zmarł tak straszną, tragiczną śmiercią i czuł okrutny ból... Jedynie pociesza mnie to, że spędziliśmy razem cudowne chwile... Przygarnęłam go, kiedy inni go odtrącali i wyrzucili najprawdopodoniej z samochodu i on odwdzięczył mi się najpiękniej na świecie. Niektórzy uważają mnie za dziwną, że tak przeżywam jego śmierć, ale dla mnie on był tak bliską osobą jak moja rodzina. Teraz moje życie jest szare, puste i przepełnione łzami oraz tęsknotą za nim, psem, którego kochałam, kocham i kochać nie przestanę do końca swojego życia...
    Mimo wszystko chciałabym dać dom innemu psu ze schroniska, który także chce zaoferować mi swoją miłość, ale nie sądzę, by rodzice się zgodzili... Ups to był wyjątkowy przypadek. Ale nawet jeśli to chętnie poświęciłabym się jako wolontariuszka, bo zwierzęta napawają mnie spokojem i radością. Jestem osobą aspołeczną, trudno nawiązującą znajomości, ale zwierzęta za to rozumiem bez słów... Uśmiech się nawet do nich na ulicy, bo wiem, że każdy ma w sobie coś, co miał Ups, choć żadnej nie zastąpi mi go...
    6 lipca 2009, dzień, kiedy zawalił mi się świat, serce pękło na kawałki, wylałam hektolitry łez, a tęsknota jest jedynym uczuciem.
    Już nawet nie umiem się uśmiechać, a jeśli już, to ten uśmiech jest cholernie sztuczny...
    Żył tylko dwa lata i parę miesięcy... Mieliśmy przed sobą tylko czasu do uśmiechów, spacerów [teraz, to nawet mogłabym z nim chodzić całymi dniami i nocami, gdybym tylko wiedziała, że tak szybko zakończy swój żywot], radości, zabaw... Nie ma sensu dalej pisać, to i tak nie zwróci mu życia.
    [B]Ups. [*][/B]
    Byłeś moim życiem. Razem z Tobą odeszłam, teraz zostało tylko puste ciało funkcjonujące jak maszyna...
    [B]Śpij słodko, Mój Aniołku.[/B]
    zdjęcia dam niedługo, bo na razie sie nie da......

×
×
  • Create New...