Jump to content
Dogomania

Tomek_H

Members
  • Posts

    37
  • Joined

  • Last visited

Tomek_H's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. To zbyt trudne aby dziś napisać cokolwiek..... dziękuję
  2. Wczoraj o 22.40 odeszła nasza ukochana Belinda. Woda zalewała płuca, nie mogła złapać oddechu, a ja nie mogłem pozwolić aby dłużej cierpiała. [I][B]Wybacz maleńka, że nie potrafiłem Cię ocalić.... Na zawsze pozostaniesz w moim sercu...[/B][/I]
  3. Jasne i dziękuję za sugestię. Dzisiaj dzwoniłem już w kilka miejsc i jutro mam uzyskać odpowiedź co i jak. Ogólnie mało gdzie chcą się tego podjąć, ale zobaczymy. Niestety tutaj pojawiają się te najtrudniejsze pytania, pytania o to czy nie zapewnia się psinie na koniec tylko cierpienia. Po ostatniej operacji było strasznie i nie wiem jak Wasze psy ale Belcia cierpiała okropnie, więc ta opcja może być naszym jedynym wyjściem. Pozdrawiam
  4. Jak napisałem wcześniej prawdopodobnie jest jeszcze coś z woreczkiem żółciowym, a jeśli żółć nie jest odprowadzana, to nie można podać chemii, bo z tego co mówił lekarz to by ją zabiło. Teraz jednak do końca nie wiadomo, czy to proces nowotworowy, czy też kamień. Jednym słowem wszystkie nieszczęścia na raz. Jutro kolejne usg, badanie krwi i rtg i zobaczymy. W zasadzie wygląda to tak, że aby podać chemię trzeba by zrobić kolejną operację, a przypomnę, że po ostatniej Belcia była na kroplókach przez półtora tygodnia i z wielkim trudem odzyskuje siły o ile można o tym mówić,bo jest bardzo słaba, z trudem się podnosi, ma przyśpieszony oddech. Zatem jak wspomniałem nie ma dobrych rozwiązań, bo na przejście kolejnej operacji prawie nie ma szans. W każdym razie jeśli będziemy mogli walczyć za pomocą chemioterapii to tak zrobimy
  5. No i mamy kolejną diagnozę. Istnieje przypuszczenie, że pies ma kamienie w woreczku żółciowym i to one mogły powodować tak wysoką fosfatazę. Zalecono nam kolejne usg, rtg i uwaga.......operację usunięcia kamieni w razie gdyby diagnoza została potwierdzona!!!! Następnie mielibyścmy podać jej chemię, która mogłaby przedłużyć jej życie o kilka, kilkanaście miesięcy. Nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Na całe szczęście psina odpukać ma się dobrze i ma apetyt. Sprawdzimy czy to rzeczywiście kamień ale kolejna operacja - raczej nie........ ech szkoda słów
  6. Witam, Dziękuję za wszelkie informacje. Sytuacja nie ulega za bardzo zmianie. Bela ma apetyt, zaparzamy zmieloną wołowinę , buraczki i wszystko co poprawia krew. Niestety kiedy więcej wypije ma odruch wymiotny Wprawdzie powinniśmy karmić ją lekko ze względu na jelita ale w obecnej sytuacji nie jest możliwa dieta intestinal. Dajemy żelazo z kwasem foliowym etc.- oddech jest ciężki, pewnie krew siada, choć liczę na to, że po tym wchłanianiu pokarmu coś ruszy. Sunia dostaje w dalszym ciągu sterydy w dość dużej dawce ( 2x 40 mg). W dalszym ciągu wstaje i chodzi. Jutro spróbuję się czegoś więcej dowiedzieć i zapytam o wszystko co na tym forum było sugerowane. Pozdrawiam
  7. Słuchajcie mam takie pytanie. Dostaliśmy wynik histopatologii z tego guza i jest tam tylko napisane, że to chłoniak.Wet, chirurg dzwonił do tego, który badał tą próbkę i dowiedział się tylko, że to jakaś złośliwa forma. Czy w wyniku histopatologii powinno być coś jeszcze? Jakieś stadium, czy coś innego? Pytałem się jeszcze czy mają tą próbkę i podobno tak - trochę to dziwne wszystko, że na wyniku jest napisane tylko, że to chłoniak. Czy należy robić jeszcze biopsję jeśli mają wyciętego guza? Jak wspomniałem w poniedziałek jadę z krwią do tego onkologa i będę rozmawiał co dalej już ze specjalistą z tej dziedziny. Pozdrawiam
  8. Witam, transfuzja podobno jeszcze nie w tej chwili....i jak mi powiedziano starcza na pięć dni..... Dzisiaj w menu wołowina i wszystko co może poprawić krew, leki na hemoglobinę, encorton 4x20 mg, osłona na żołądek i wątrobę. W poniedziałek poważna rozmowa z onkologiem o tym co robimy dalej, no i oczywiście pytanie o chemię. Muszę tą całą sprawę poważnie przemyśleć jeszcze raz. Jak dotąd ani przez moment nie odpuściłem i to nie wynikało z egoizmu, czy lęku przed poczuciem winy, ale z tego że szczerze wierzyłem, że przecierpimy to, w końcu ludzie też czasami cierpią po to aby później żyć normalnie. Pojawiają się dzisiaj jednak nowe pytania:Czy warto przejść przez chemię? Ile będzie cierpienia, a ile radości, ile normalnego życia? i w końcu, czy ona chce przez to przechodzić? Chyba każdy zastanawiał się nad tym, gdzie kończy się altruizm z czystej miłości, a zaczyna egoizm. Muszę powiedzieć, że nie wiem. Może czasami trzeba pójść na całość, a czasami po prostu odpuścić. Dzisiaj wróciliśmy z Wrocławia od chirurga, Belcia była wykończona, a my złamani, tak to chyba dobra słowo złamani. No bo jak tak...no jak... Tyle miesięcy walki, kilkadziesiąt kroplówek, mnóstwo leków, operacja i obawa o zapalenie otrzewnej, o niedrożność jelit. Zawalanie wszystkiego, pracy bliskich etc. Noce spędzane z trzęsącą się sunką na podłodze. Czuwanie, czekanie i wkońcu radość. Odkładamy kroplówki. Z wielką radością wyjąłem ostatni niedrożny zresztą wenflon. Nadzieja i radość, a teraz to - chłoniak. A co to właściwie jest? Jakieś paskudztwo tak małe a jednocześnie tak potężne, że zabija. Zabija podstępnie, cicho w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Były plany, nadzieje, a teraz jest przeszywająca niepewność, ogromny ból i pytanie o to czego ona oczekuje? Czy warto? Nie wiem, czy warto. życie nauczyło mnie tego aby się nie poddawać, ale czy Ona tego chce? Kiedyś dostałem kartkę na której było napisane: "Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie gaś nigdy światła nadzeji" Często wracam myślami do tej kartki itych słów. Nie wiem jednak dzisiaj jakie mają one odniesienie do obecnej sytuacji. Najgorsze są jednak wspomnienia tego jak było i tego jak mogło być. Niektórzy mówią, że to tylko pies, ale dla mnie to wielki przyjaciel. Czy zatem pozwolić odejść, zasnąć, czy walczyć? Powtórzę - dzisiaj nie wiem -po raz drugi. Jednocześnie bardzo dziękuję wszystkim tym którzy nas wspierają, mojej rodzinie za dzielenie trudów, Karolinie za wsparcie i pomoc, gdy już nie byłem w stanie nie spać i oczywiście Wam za obecność i słowa otuchy. Pozdrawiam Ps Belcia śpi, a od czasu do czasu.........złapie jakąś muszkę ;)
  9. No to chyba przegrywamy:( Wyniki histopatologii potwierdziły, że Nasza Kochana Sunka ma chłoniaka. Do tego dzisiejsze wyniki krwi - leukocyty skoczyły,a reszta spada. Powiedziano nam,że możemy spróbować z chemioterapią, ale jak narazie wyniki są zbyt słabe. Już nie wiem, co mam robić. Jeszcze zapalenie żołądka. Jak sunka napije sięwody ma odruch wymiotny i czasami wymiotuje taką białą kulę śluzu. Mamy podawać jej encorton 2 razy dziennie 20 mg i coś na żołądek. Mamy odstawić antybiotyk, chociażtu się zastanawiam, bo leukocyty są wysokie, ale antybiotyk pewnie kasuje nam żołądek. Już nie wiem, co mam robić. Może polecicie jekieś dobre leki na poprawę wyników krwi. Jeśli ktokolwiek z Was może coś jeszcze doradzić to to jest właściwy moment. Szczerze mówiąc nie wiem już co mam robić. Rana ładnie zabliźniona, szwy zdjęte i co?? i teraz załatwia nas anemia, nie mówiąc już o tym cholerstwie!!! Dzisiaj morfologia wygląda tak: WBC 44,7 RBC 3,17 HGB 7,6 HCT 25,7....... CO o tym sądzicie?
  10. A upaaaaaaał u nas straszny a najlepsze miejsce do leżakowania to parkiet;)
  11. Wtajcie, Mamy mały postęp, acz jak to w życiu bywa pojawiła się kolejna obawa. Belcia zaczęła jeść, co jest ogromnym sukcesem, bo dzięki temu możemy zrezygnować z kroplówek, które sunka 2 razy dziennie, przez kilka godzin przyjmowała od prawie dwóch tygodni(nie mówiąc już o tym,że wcześniej na kroplówki jeżdziliśmy do lecznicy)To dla psiny ogromna ulga, ponieważ nie było już praktycznie miejsca na wenflon. Łapki przednie i tylne są strasznie pokłute. Zatem mamy sięz czego cieszyć. Niestety wczoraj mała zwymiotowała taką białą kulę śliny, śluzu. Mam nadzieję, że nie okaże się, że jelita są niedrożne........ Ogólnie jednak jest lepiej i to nas bardzo cieszy Ps. Bela powiedziała mi na uszko, że dziękuje i pozdrawia Was serdecznie. Jak wszystko ułoży się dobrze prześlę Wam zdjęcia naszego kochanego"szkieletorka". Pozdawiam (tym razem ja)
  12. Witam, Dziękuję Wam serdecznie za tyle dobrych słów. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak istotne to jest dla nas. Dziękuję..... Dzisiaj pojawiła się iskierka nadziei. Bela wstała i obeszła ogród na trzesących się łapkach. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w takim stopniu będzie mnie cieszyła tak pozornie mała rzecz. Pojawiła się iskierka nadziei;) Oczywiście psina w dalszym ciągu żółta. Pozdrawiam
  13. Witam, Stan na dzisiaj jeszcze bardzo niestabilny. W piątek, czyli tydzień po operacji silne załamanie, myśleliśmy,że to już koniec. Psinka leżała, wymiotowała itd., a co najgorsze przyplątała się anemia, diagnoza -rozpad czerwonych krwinek (nie mamy pewności na jakim tle i oczywiście zagrożenie, że wysiądzie całkowicie szpik), Belcia żółta, karmienie strzykawką po kilkanaście, kilkadziesiąt ml. Szybka decyzja weta - ponownie steryd, odstawienie przeciwbólowych konieczne. Po jednej butelce Dufalite na dzień. Oczywiście cały czas kroplówki, a w domu szpital.W niedzielę stan straszny, wieczorem lekka poprawa. Dzisiaj psina zaczęła się podnosić ale ponownie biegunka i mam wrażenie, że po tym encortonie,ponieważ po raz pierwszy dostała w tabletkach. Jutro ponownie rozmawiam z wetem o tym czy istnieje jednak możliwość podawania w zastrzyku. Do tego wszystkiego ogrom niepweności i totalne zmęczenie, stąd wybaczcie mój sprawozdawczy ton. Nie pamiętam spokojnie przespanych 4 godzin, ale oczywiście walczymy.....
  14. Witajcie, Sam już nie wiem, czy to co zrobiliśmt, czyli zgoda na operację była dobrym pomysłem. Wprawdzie 2 i pół miesiaca walczyliśmy i robiliśmy co tylko możliwe aby uniknąć operacji, ale i tak się stało. To przez ten cały czas był mój senny koszmar - strasznie się tego bałem, że będzie umierać w bólu. Nie było jednak wyjścia. Przez te dwa i pół miesiąca mała schudła 12 kg. W tym tempie za miesiąc byłoby po niej. Lekarze weterynarii zgodnie, że trzeba otwierać.Nie wiem..... Obecnie Belcia ma drżenia od czasu do czasu, prawdopodobnie z bólu. Temperatura 39, słaba jest cholernie. Czuwamy przy niej dzień i w nocy. Dwa razy dziennie kroplówki w domu. Dajemy convalescance i stopniowo zwiększamy dawkę. Niestety bela dziś zwymiotowała. Generlanie nie czuje się dobrze, a ja strasznie się obawiam zapalenia otrzewnej, choć narazie nic na to nie wskazuje. Rana też taka sobie, cały czas się coś z niej leje, może nie dużo ale jednak (pewnie się oczyszcza). Dzisiaj krew do morfologii i na biochemię i zobaczymy. To już piąty dzień po operacji. Boże jak mi jej żal. Przednie łapki ma tak pokłute, że nie mogą się wkuć z wenflonem, założyli więc na tylnią. Te smutne oczy proszące o to aby już dać jej spokój, a ja ją męczę......:(Oby nie stało się tak, że zamiast jej pomóc zafundowałem jej męczarnię...... Ot chyba mnie również złapał kryzys, bo po raz pierwszy wątpię w to co zrobiłem :(
  15. Witam, Bela przeszła operację w piątek o 15. Wycięto 30 cm jelita, były tam dwa guzy. Teraz opiekujemy sie małą w domu, kroplówki etc. Próbki poszły do badania histopatologicznego, a wynik za tydzień, dwa. Trzymajcie kciuki!!
×
×
  • Create New...