Jump to content
Dogomania

Ceith

Members
  • Posts

    11
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Ceith

  1. [quote name='magdabroy'][B]Ceith [/B]nie wiem jak na granicy z UK, ale przekraczając granicę polsko-niemiecką psy muszą być zachipowane. Poza tym, psy możesz zachipować, ale nigdzie chipów w bazie nie zgłaszać. A potem zgłosisz je jak już będziesz w UK. Mój pies ma chipa z PL, a zgłoszony jest w DE ;)[/QUOTE] W sumie to się zdziwiłam tym, że napisałaś, że przekraczając granicę PL-DE pies musi być zaczipowany. Kilka razy jeździłam, w tym raptem kilka miesięcy temu, z psem z PL->DE i z powrotem i nic takiego nie trzeba było robić, przecież nikt już nie zatrzymuje na granicy polsko-niemieckiej :) [quote name='cockermanka'] Jak zamierzasz wjechać do UK (ba! wyjechać z Polski) z psem nie zachipowanym??? Nie ma takiej opcji. No, chyba że chcesz,żeby psa uśpiono na granicy... Najpierw musi być chip,a potem szczepienie na wściekliznę. Do tego paszport. I 24-120 godzin przed wjazdem do UK odrobaczenie i zakropienie p/kleszczowe - wpisane w paszport,z dokładną datą i godziną. [/QUOTE] Właśnie dlatego zadałam tu pytanie, bo nie wiedziałam co jest potrzebne do wjazdu do UK :) Orientujesz się w takim razie gdzie sprawdzają te paszporty psiaków + czip? Na promie/przed eurotunelem czy przed wjazdem do Anglii? [quote name='razed_in_black'][B]Ceith[/B], ale dane nie są w chipie tylko w bazie danych na stronie internetowej i możesz je sobie dowolnie edytować.[/QUOTE] Aha, nie wiedziałam tego :)
  2. Będziemy przewozić je własnym samochodem. Piesków nie mamy zachipowanych i wolałabym tego na razie uniknąć, choćby dlatego, że po wyjeździe i tak zmienią nam się dane (adres, telefon). Rozumiem, że wszelkie sprawdzanie psów odbywa się przed wjazdem do eurotunelu/na prom?
  3. Dziękuję za odpowiedź. Nie jestem pewna, czy zachowanie dużej to dominacja - ale nie mam zbyt wiele wiedzy na ten temat. Duża zaczęła intensywnie pilnować zabawki jeszcze przed przybyciem małej. Teraz to się nasiliło + przy każdej okazji wącha co chwilę małą, próbuje wylizywać pod ogonem, a na warczenie małej reaguje piszczeniem i lekkim machaniem ogona. Duża młodych nie miała, mała wg. weterynarza, który ją oglądał też nie (jak ją znaleźliśmy miała cieczkę, wet stwierdził, że to prawdopodobnie była jej pierwsza). Mała stara się nie patrzeć na dużą, odwraca pyszczek, zerka nieśmiało tylko wtedy gdy duża nie patrzy na nią ;) Przede wszystkim widać, że się boi, chowa się za nas i kładzie. Można by powiedzieć, że pokazuje uległość ALE jak tylko duża zacznie ją wąchać, to mała zaczyna warczeć i zdarzyło się że próbowała dużą w złości chapnąć. Właśnie dlatego boję się, że duża się wkurzy i się odgryzie :/
  4. Odświeżam temat, żeby nie zakładać nowego. Będę musiała przewieżć do Anglii swoje pieski. Jakie są teraz możliwości i warunki? Dodam, że opcja samolotu odpada od razu. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi.
  5. Witam, jakiś czas temu przygarnęłam suczkę (ok. 1roczna, wielkość jak chiuaua) do domu, w którym mieszka już piesek (ok.4 letni, wykastrowany, trochę większy niż "nowa") i suczka (3 letnia, niewysterylizowana, wielkość jak labrador). Nowa zamieszkała w osobnym pokoju, chcieliśmy zapoznać ją z obecnymi psami po kolei, po pewnym czasie (najpierw trzeba było ją zaszczepić, odkarmić - typowa znajdka). Nowa suczka z piesek zaprzyjaźniły się całkiem szybko. Mała na początku była dość nieufna, na przyjazne gesty pieska reagowała warczeniem, ale bez wzajemności. W końcu spasowała i teraz bawią się w najlepsze. Z dużą suczką sprawy idą trochę gorzej. Mała przede wszystkim bardzo boi się dużej suczki (chowa się za nas, kładzie się) ale niestety w odpowiedzi na jakikolwiek kontakt fizyczny dużej suczki warczy (czasem naprawdę mocno, wystawia kły itd). Duża natomiast na początkowych spacerach też wykazywała wrogość, szybko jednak to przeszło w obojętność i można z nimi spacerować całkiem sprawnie. Rzecz się zmienia w domu - mała zachowuje się jak opisała wyżej, duża robi się dość nachalna - koniecznie (i często) stara się ją wąchać pod ogonem, czasem tak zawzięcie, że aż podnosi cały tyłek małej nosem do góry ;) Obserwuje jej każdy krok. Nie wykazuje agresji, ale jest bardzo nachalna. Siada blisko małej i spogląda na nią co chwilę. Kiedy nowa suczka na nią wrogo warczy, podnosi uszy, macha lekko ogonem, a po chwili zaczyna do małej piszczeć. Nie wiem jak teraz dalej postępować - niby duża nie wykazuje agresji, ale podejrzewam, że jak mała ją ugryzie, to ta może się odgryźć i będzie nieszczęście (zwłaszcza, że duża miała kiedyś epizod ze starciem z inną suką (starszą i zmęczoną nachalnością mojej suczki - odganiała moją sporo młodszą wtedy sunię warczeniem i skończyło się walką z pogryzieniem - nie wiem jednak kto wtedy zaczął :shake: ) Teraz natomiast odnoszę wrażenie, może błędne, że duża suczka może wykazywać jakieś instynkty macierzyńskie wobec nowej - zwłaszcza, że ostatnimi czasy zaczęła bardzo pilnować swoich zabawek, zanosi je na posłanie i kładzie na nich łapę lub pysk, czasem warczy na pieska, kiedy ten podchodzi blisko tych zabawek. Proszę o rady, przede wszystkim czy i jak korygować wrogość małej do dużej suczki i jak podczas takiego warczenia zachowywać się wobec dużej - czy uspokajać, czy zostawić w spokoju i pozwolić im załatwić sprawy między sobą. Boję się przede wszystkim, że mała w końcu ugryzie dużą i zaczną się gryźć. Niestety różnica wielkości nie pozostawia wiele wątpliwości jak takie coś może się skończyć :/
  6. To może być metoda z tym męczeniem, ale i tak musimy rozwiązać ten problem.
  7. Witam. Krótka charakterystyka psa: Nemo ma ponad 2 lata, jest to owczarek niemiecki, ponoć ma padaczkę, ale nie wiadomo do końca, weterynarze nie są zgodni. Problem: Z dna na dzień stał się agresywny. Stało się to po przyniesieniu nowego zwierzaka - fretki. Być może to jest powód, może nie, może to choroba postąpiła, nie wiem. Był dla mnie najlepszym przyjacielem, w sumie tylko ze mną z domu się "rozumiał". Mogłem przy nim robić wszystko, głaskać, bawić się, grzebać w misce z jedzeniem - wszystko. Z dnia na dzień zapałał do mnie taka agresją, jak do nikogo innego z domu nigdy. Kiedyś bardzo lubił siedzieć w moim pokoju, dziś już nie, a jak wchodzi to niepewnie i nabuzowany agresją. Na sam mój głos zza drzwi warczy, potrafi rzucić się na mnie i pogryźć, mam już rozwalone ręce przez jego ataki :-? Co najdziwniejsze czasem, choć rzadko, potrafi przyjść i polizać, a za jakiś czas znowu chce atakować. Sytuacja z dzisiaj: siedziałem na fotelu, przyszedł i polizał mnie w ucho, machał ogonem, nie zareagowałem, bo czułem się niepewnie (jak zwykle od jakiegoś czasu). Potem wyszedł, po dwóch minutach wrócił z ogonem do góry, nabuzowany, po czym zaczął warczeć, naparł mi na plecy i ścisnął rękę. Gdyby nie mama, która odwróciła jego uwagę, to znowu by mnie poważnie pogryzł. Ogólnie w mojej obecności chodzi z ogonem do góry, w każdej chwili gotów do ataku, ciągle nabuzowany. Nie da się czuć pewnie.Czasem chodzi i macha ogonem, ale to nic nie znaczy, bo w sekundzie może rzucić się do ataku. Na innych domowników też warczy, ale nie wykazuje takiej agresji jak do mnie. Nie potrafię tego zrozumieć. Po pierwsze był moim najlepszym kumplem. Nikt nie mógł przy nim robić tego, co ja. Po drugie zmieniło mu się to [b]z dnia na dzień[/b]. Po trzecie wydawało mi się, że to niemożliwe, żeby pies swojego właściciela mógł znienawidzić tak nagle, jeśli nigdy nic złego mu nie zrobiłem. Po czwarte potrafi czasem przyjść, pocieszyć się i polizać, a po chwili atak. Po piąte wykazuj agresję na sam dźwięk mojego głosu do niego. Po szóste, o dziwo na dworze bawi się ze mną, skacze, jest wesoły i nic mi nie robi, nawet nie warczy, a w domu zupełna zmiana. Nie wiem co się dzieje. Nie zależy mi na odszukaniu przyczyny, chcę ten problem rozwiązać. Głównie proszę o jakieś rady jak można sprawić, by znów był normalny. Kto mógłby pomóc? Jakiś psi psycholog? Są jakieś terapie dla psów? Tak być nie może bo to się skończy nieszczęściem. Tak w ogóle to chodzi o psa mojego chłopaka. Pisałam w pierwszej osobie, bo mi tak było łatwiej. On nic kompletnie z tym nie robi, chyba czeka na cud, jest załamany. Ja się nie znam na psiej psychice. Chcę pomóc jemu i Nemowi. Gdzie można szukać pomocy?
  8. Witajcie, Mam 2 letniego owczarka niemieckiego, który jest nieco chory. Nikt dokładnie nie wie co mu jest, ale podejrzewa się zmiany padaczkowe. Bywa od dłuższego czasu agresywny, niby bez powodu, a po chwili nie wie o co chodzi, merda ogonem i jest ok. Piszę o tym, by dać nieco światła na sprawę. Niedawno do mojego domu wprowadziła się fretka. Piesek był od małego chowany z kotem, któremu krzywdy nigdy by nie zrobił. Jakiś czas mieszkał tu też obcy kot, Nemo też go w sumie lekceważył. Jednak odkąd wprowadziła się fretka, pies od razu był dla niej bardzo agresywny, gdy tylko wystawiła łepek z domku szczekał, warczał, rzucał się na klatkę, która, na szczęście, jest dosyć masywna i mocna. Pies powoli stawał się agresywny dla mieszkańców domu, warczał z byle powodu bardziej niż zwykle. Gdy dostał parę razy w tyłek przestał już tak agresywnie atakować klatkę, ale stosunek do rodziny diametralnie się zmienił. Wkurzał się nie wiadomo czemu. Nigdy na mnie nie warczał, a w tym czasie warczy, skacze i nawet gryzie, po postu jest agresywny. Na babcię, na którą też nigdy się nie wkurzał, prawie się rzucił. Na dziadka, którego najbardziej lubi także. Nie wiedziałam co robić. Przestał w ogóle wchodzić do mojego pokoju, w którym przebywał najczęściej, a jak już wchodził to cały czas był wkurzony i tylko czatował na fretkę. W końcu wczoraj wystawiłam klatkę z fretką do drugiego pokoju (do którego on teraz nie ma wstępu), przewietrzyłam mój, próbowałam zniwelować freci zapach i w końcu, po 2 tyg męczarni, pies wszedł i .... od razu widać było różnicę. Mniej warczy, przyszedł, wytarł się w podłogę, w wersalkę, nawet się trochę połasił. Co prawda dalej ma zrywy agresji, ale coraz rzadsze, dziś nawet się ze mną bawił. Wygląda na to, że przeszkadzała mu albo obecność fretki w "jego" pokoju, albo może zapach, który fretki mają specyficzny, nie wiem. Przez chwilę myślałam, że może jego choroba mu się pogłębiła, ale nie wiem, czy możliwe jest to w tak krótkim czasie. Bądź co bądź fretka nie może być w tym drugim pokoju, tylko musi być w moim. Jestem już tak zdesperowana, że wydaje mi się, że jedynym wyjściem jest oddanie fretki. Ale bardzo, bardzo nie chcę tego robić. Czy jest jakiś sposób, aby przekonać psa do nowego zwierzaka? Bardzo proszę o pomoc.
  9. Witajcie, Otóż mój przyjaciel był dziś z psem u weterynarza na prześwietleniu. Problem jest taki, że piesek ten od dłuższego czasu nie mógł otwierać szeroko pyska. Chwyta rzeczy, w tym jedzenie tylko przednimi zębami. Na prześwietleniu z tego co wiem z jakiegoś powodu weterynarz nie mógł mu otworzyć pyska żeby zrobić zdjęcie otwartemu i zrobił zamkniętemu. Z tego co załamany przyjaciel mi opowiedział, to weterynarz powiedział, że pies albo nie ma jednego stawu w pysku, który odpowiada za poruszanie szczęką, albo jakoś tak niefortunnie się zrósł, że nie może otwierać pyska. Powiedział, że nie da się tego wyleczyć, ale w sumie wydaje mi się to dziwne? Wersja z "zniknięciem" stawu wydaje mi się nielogiczna, także wydaje mi się, że mój przyjaciel z nerwów mi coś pokręcił, za to to ze zrośnięciem i niemożność wyleczenia - czy aby na pewno nie ma szansy? Nawet chirurgicznie? Być może jest to jakoś połączone z częstą infekcją ucha, która nękała psiaka i która być może jakoś przeniosła się na ten staw? Wiem, że jako szczeniak piesek mógł otwierać normalnie pysk, potem nie mógł, był u weterynarza i pod uśpieniem wet otworzył mu pysk, by sprawdzić, czy może coś mu się tam wbiło i go boli, ale nic nie widział. Potem znów mógł otwierać, a teraz od długiego czasu nie może. Proszę o pomoc, opisałam wszystko, co wiem. Jeśli ktoś tu zna się na tym bardzo dobrze lub jest np. weterynarzem i mógłby pomóc to mam do udostępnienia zdjęcia z rentgena.
  10. Witajcie. Piszę w imieniu przyjaciela, który po wizycie u weterynarza kompletnie się załamał :( Zacznę od początku, opiszę wszystko, co wiem. Kolega wziął Nema ze schroniska, gdy piesek był szczeniakiem. Nemo jest kundelkiem, ale widać, że ma korzenie owczarka niemieckiego. To duży piesek. Od zawsze był aktywny i ruchliwy, taki rozrabiaka. Zjadał wycieraczki, zabawki, kapcie, ale to chyba normalne u młodego psa ;) Problemy zaczęły się, gdy Nemo złapał jakieś zapalenie ucha, piszczał, tarł głową o podłogę. Jako, że kolega mieszka w małym miasteczku, najpierw był u miejscowego weterynarza, który raczej zajmuje się krówkami i konikami, a nie psami ;) Także tamten mało pomógł. Potem był u innego, ta przepisała jakąś zawiesinę, jednak Nemo nie był zbyt chętny do zakrapiania. Po kilkunastu wizytach udało się to wyleczyć, jednak co jakiś czas wracało. Jednak już ten pierwszy weterynarz napomknął coś o zmianach w mózgu. Później zaczęły się kolejne problemy, stosunkowo niedawno, parę miesięcy temu. Nema zaczęła boleć chyba szczęka. Nie mógł szeroko otwierać pyszczka, zabawa w przeciąganie liną sprawiała mu ból, ziewanie też, jedzenie w końcu też. Udało się to na jakiś czas wyleczyć, ale powracało co jakiś czas na trochę. Od dwóch miesięcy Nemo zachowuje się dziwnie. Trzęsie się, rzadko ma ochotę na zabawę, często nie wiadomo z jakiego powodu warczy na domowników i szczerzy zęby, ma czasami krótkie napady agresji, tj. np. chapnie zębami kogoś, a po chwili zachowuje się jakby nic się nie stało, ba, nawet patrzy przepraszająco. Wczoraj np. gdy przyjaciel wkładał go do auta to wyszczerzył zęby i go ugryzł, a potem zaczął się nieśmiało cieszyć i go polizał Przyjaciel był wczoraj u trzeciego weterynarza, w Koninie. Po wyjaśnieniu zachowania i zbadaniu pieska (nie wiem, jakie były to badania) weterynarz chyba stwierdziła, że to lekka padaczka i zmiany w mózgu. Mówiła, że ma tak prawdopodobnie od urodzenia. Zasugerowała uśpienie... :( Co prawda, na życzenie przyjaciela, pobrała próbki i zrobi jeszcze jakieś badania. Skojarzyłam to wszystko z przypadkiem u mojego pieska, dobrych parę lat temu, byłam zbyt mała, by pamiętać, ale mój tata mówi, że Arunia miała dokładnie takie same objawy, trzęsła się dziwnie, miała nagłe napady agresji, ugryzła mamę i mnie, tatę tez chciała, ale nagle jakby się potrafiła opamiętać i tylko ze smutkiem się przytulała. Ponoć zaczynała nas nie poznawać. Weterynarz stwierdził zmiany w mózgu i trzeba było Arunię uśpić... Nemo ma około 3 lat, był szczepiony na wszystko. Bardzo proszę o pomoc, czy już nic nie da się zrobić? :-(
×
×
  • Create New...