Jump to content
Dogomania

Esme

Members
  • Posts

    4
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Esme

  1. Nie lubię: -Yorków -Amstaffów -Mastifa Neap. - niektórych chartów
  2. Lucky, bo to z ang. szczęściarz ;) Luna, bo to było niemal niemozliwe, zebym miała suczke i sobie obiecalam, ze jezeli jakims cudem bedzie to nazwe ją Luna, bo uwazalam i nadal uwazal ze to najpiekniejsze imie dla suczki. No i znaczy Księżyc (ktory uwielbiam). ( suczke juz mam;)) Poprzednie pieski: Kuba, Murzyn (po poprzedniku), Reks, Diana (po ksieznej)
  3. Esme

    Murzuś ;(

    [SIZE=4]Jak co tydzień, pojechałam w pewien piątek do babci, na wieś. Coś jednak nie grało. Jak zwykle otworzyłam bramę, wzięłam moją siatkę z ubraniami i weszłam do domu. Tam jeszcze bardziej coś mi zaczęło nie pasować. Rzuciłam odchodne cześć w stronę babci i coś mnie ruszyło. Dlaczego nikt mnie nie wita skakaniem, radosnym szczekaniem i merdaniem ogona? ,,Gdzie Murzyn"? Byłam jeszcze nieświadoma tego, co miałam za sekundę usłyszeć, za sekundę, która była ostatnią taką samą od ośmiu lat. Od ośmiu lat, czyli od przywiezienia przez mojego wujka pieska. Zawsze u babci trzymaliśmy psy, ale podwórkowe. Początkowo łańcuchowe, ale po moim stanowczym proteście, później ,,kojcowe". Kilka ostatnich dzięki mnie i mojemu wujkowi miało naprawdę wspaniałe życie pomimo tego, że były w kojcach. Wyprowadzaliśmy je kilka razy na sobotę i niedzielę (jak przyjeżdżaliśmy) na długie spacery, bawiliśmy się, a ja je szkoliłam. Kuba był starszy ode mnie, a jak byłam mała pozwalał mi robić ze sobą dosłownie wszystko. Taki słodki misiek. Gdy zaczęliśmy puszczać go na noc (po kradzieży), pewnego razu mój stryjek nie zamknął bramy i Kuba został przejechany przez samochód. Po jego śmierci wzięliśmy Dżekiego. Po dwóch latach zginął tak jak Kuba. Jeszcze kilka lat przed śmiercią Kuby pojawił się Murzyn. Został psem domowym. Od szczenięctwa robił wycieczki na pobliską stację benzynową, ale to nie ona go zdradziła, to nie na niej wydał ostatni oddech. Był bardzo dobrze wyszkolony (nie licząc tych eskapad) i bardzo inteligentny. Kiedy ubieraliśmy się, on skomlał niecierpliwie wiedząc, że idziemy na spacer. Gdy babcia zachorowała, po jej powrocie ze szpitala na nikogo nie zwracał uwagi (a wtedy jego panem był mój wujek i Murzyn zawsze na niego z radości skakał i także wkrótce na mnie zaczął) tylko tulił się do babci. Przez pierwsze jakieś 5 lat owszem Murzynek był moim ukochanym psiakiem, szkoliłam go, bawiłam ale nic pozatym. Później zaczęłam powoli odkrywać coś niesamowitego. To już nie był mój ukochany piesek. To był mój przyjaciel. Rozumiałam dokładnie jego zachowanie, jak się zachowa w danej chwili, wiedziałam też jak mu uprzyjemniać życie bardzo prostymi czynnościami (np. kiedy wchodził do kuchni nalewałam świeżą wodę, którą bardzo często zmieniałam, bo wiedziałam że taką uwielbia, czułam kiedy jest smutny, a kiedy wesoły, rozumiałam co mu w duszy gra). Między nami utworzyła się więź. Był moim prawdziwym czworonożnym przyjacielem. Nigdy takiego nie miałam. Był nawet kimś więcej niż niektórzy moi krewni. Na niego mogłam liczyć. Na nich nie zawsze. Może uważacie, że wyolbrzymiam? Piszę to, co czuję. ,,Już po Murzynie. Przejechał go samochód w Koszwałach. Pobiegł tam za grupką psów, w tym suki w rui. Miał złamaną przednią łapę i doznał dużych obrażeń wewnętrznych. Wczoraj na jego miejscu leżał przejechany inny pies"Powiedziała babcia.[/SIZE]
  4. Ja akurat mam szczęście, bo mam szczeniaka po ojcu husky i po matce owczarku niemieckim, wiec piesio wygląda jak najprawdziwszy husky, a jest świetnym stróżem i ma dobre cechy obydwu tych ras :D
×
×
  • Create New...